wczoraj osobiście na własnych swoich kolanach pomalowałam po raz ostatni podłogę w łazience, a to oznacza że lada dzień będzie można zamontować armaturę zdemontowaną ho ho ho czasu temu a to z kolei oznacza że za tak zwaną potrzebą nie będzie już trzeba biegać za stodołę do sąsiada.
Ani do łazienki dziewczynek na górze.
Aaaaa właśnie odnośnie łazienki na górze tak mi się przypomniało (bo tak to jest jak się nie pisze na bieżąco to później co zdanie zaczniesz to ci się nowa historia przypomina), że z tą łazienką na górze to historia taka całkiem śmieszna, łazienka jest nowa, śliczna, niestety sprzęty liche kupiliśmy choć kosztowały niemało (jednak nie ma to jak sprawdzona firma a nie jakieś nowe wynalazki ale wiem to dopiero dziś:( ) ale jednak ma dwie wady: jedna to że jest na górze, a druga to jest że tam są skosy, bo dach a łazienka była wymyślana dla dzieci, więc dla dorosłych nie jest najwygodniejsza, a przekonali się o tym choćby mąż siostry, że aby się ogolić to trzeba przed lustrem klęczeć. Niemal jak w Łodzi, żeby kupić bilet na mecz;-P Klęcznika jednak nie zamierzamy nabywać, a to z uwagi na to, że Asterix brodę do pasa nosi a ja się raczej rzadko golę... a poza tym własnie przecież podłogę na dole pomalowałam;-)
Z kolejnych miłych, dla odmiany, wiadomości: chałupę mamy już pomalowaną, jeszcze tylko trzeba poogarniać wszystkie wyniesione rzeczy, umyć okna i zawiesić firanki i naprawdę nie mogę się doczekać chwili, w której będę mogła spokojnie usiąść z filiżanką kawy i powiedzieć z ulgą i satysfakcją jedno jedyne krótkie słówko: NO.
Ale to jeszcze kilka dni upłynie.
A tymczasem życzę wszystkim nielicznym odwiedzającym spokojnego tygodnia;-)
Brawo! Cóż można dodać?
OdpowiedzUsuńSpokojnej kawy jak najszybciej! :)
To pewnie jeszcze trochę potrwa ale chyba już bliżej niż dalej:)
UsuńWczoraj na ten przykład skończyliśmy łazienkę na dole, tak się wydawało, ale jednak okazało się że podczas kąpieli woda spod brodzika wypływa... Na szczęście nauczeni doświadczeniem nie montowaliśmy jeszcze osłony, więc da się to bezproblemowo dopracować, ale wizja spokojnej kawy nieco się odsunęła. Nie jest źle:)
oooo fAJOWO;))))
OdpowiedzUsuńOj, nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę:)
UsuńSuper! Chociaż wiem, że w swoim domku ZAWSZE jest coś do zrobienia.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
www.klarciowy-zakatek.blogspot.com
Tak, to prawda, do zrobienia jest jeszcze mnóstwo rzeczy i szczerze mówiąc to nie oczekuję, że kiedyś będzie taki moment że już nic nie trzeba będzie robić, ale pozostałe robótki to są takie pierdółki bez których da się żyć (np. na górze są jeszcze klamki "robocze" takie szare, ale da się z tym żyć, otwiera się, zamyka, nie utrudnia, w łazience jest niewykończony słup, ale po za tym, że nie wygląda atrakcyjnie, nie wadzi w niczym i wiele, wiele innych) kiedyś się to wykończy, powolutku, w swoim tempie.
UsuńSpokojnego wypicia kawy😄😄😄
OdpowiedzUsuńDziękuję i oby jeszcze w te wakacje się udało;)
UsuńNareszcie jakieś pozytywy 😀jednak po każdej burzy wyjdzie słońce 😀
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko posprzątać, ale nie jest to łatwe bo póki co wielu rzeczy nie można odnaleźć;-P Ale faktycznie słoneczko wychodzi zza chmur
OdpowiedzUsuń