Hmmm...
Pamiętacie jakiś czas temu pisałam o
bliskim spotkaniu z bucem, który na parkingu otarł mój samochód?
Jest ciąg dalszy historii, ale boję
się napisać, bo firma ubezpieczeniowa w której ony miał ubezpieczenie jest w
dużej części własnością skarbu państwa i jeszcze kto mnie posądzi o utrudnianie
działalności albo coś. ale trudno wie będę wymieniać nazwy, może nikt się nie
zorientuje o jaką firmę chodzi.
A dla utrudnienia powiem, że kiedyś bardzo
dawno temu mieli takie hasło reklamowe: "duży może więcej".
Do brzegu kobieto.
Po zgłoszeniu szkody, całkowicie przez internet, bez konieczności czekania na infolinii na rozmowę z konsulem czy tam innym konsultantem, otrzymałam wiadomość :
"Twoje zgłoszenie zostało
przyjęte" i " Dziękujemy za
wiadomość. Twoje zgłoszenie zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do
realizacji. "
Następnie otrzymałam
wiadomość o przewidywanym terminie oględzin uszkodzonego pojazdu, oraz nazwisko
i kontakt do rzeczoznawcy. Termin był dosyć odległy, ale po drodze dzień
wolny więc zrozumiałe, jednak tego samego wieczoru jeszcze zadzwonił pan aby
się umówić na oględziny już dnia następnego.
I super.
Przyjechał, pooglądał,
bardzo szybko otrzymałam też wycenę, z która w zasadzie mnie zadowala, ale...
wiadomo jak wredna baba ktoś się chce czepić to zawsze
znajdzie jakieś czapiadło.
W wycenie jest pozycja
"opis czynności" i przy jednej z poszczególnych czynności
podany jest czas 0.20 ale kwota wyliczona to 0,00zł.
Więc wysłałam do
ubezpieczyciela wiadomość, że w wycenie jest chyba błąd.
Oczywiście po kilku
minutach otrzymałam potwierdzenie:
" Dziękujemy
za wiadomość. Twoje zgłoszenie zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do
realizacji. "
Ok, więc czekam.
Tydzień i drugi.
Wysłałam zapytanie co się dalej dzieje w sprawie, bo nie mam
odpowiedzi. Odpowiedziano mi, a jakże:
" Dziękujemy za wiadomość. Twoje zgłoszenie
zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do realizacji. "
Zadzwoniłam więc na infolinię, gdzie dowiedziałam się, że
moje zgłoszenie jest przekazane do realizacji i mam oczekiwać na kontakt
opiekuna szkody.
No tak, guuupia ja mam przecież opiekuna
szkody! Hura!- tak sobie pomyślałam, poważnie. Opiekun -chociaż jest
wymieniony z imienia i nazwiska (być może nawet zmyślonego na potrzeby
przedstawicielstwa firmy) -adres mailowy do kontaktu ma podany taki sam, jak
ten na który wysyłałam do tej pory zgłoszenia czyli kontakt@, a nr jego
telefonu to numer infolinii.
No cóż, pozostaje chyba tylko oczekiwanie.
I proszę sobie wyobrazić, że otrzymałam od ubezpieczyciela
wiadomość o treści mniej więcej takiej:
Mija 30 dni od zgłoszenia szkody, a my nadal nie mamy
wszystkich dokumentów. Przypominamy iż mamy 14 dni na wypłacenie odszkodowania
liczone od dnia dostarczenia nam ostatniego wymaganego dokumentu.
Przez chwile miałam chyba takie piękne, wielkie
niebieskie oczy jak te panie z reklam, niestety wraz z przyswajaniem tekstu
efekt oczu minął.
Noooo! teraz to już się wkruwiłam na maksa, znaczy nie na
tego chłopca z klasy, który wiecznie młodej kanapki podjada, tylko że
maksymalnie się wkurzyłam, no!
Napisałam do nich list od serca, znaczy dosadny.
Wydrukowałam podpisałam, zeskanowałam i wziuuuu poszło na maila.
Niech im w pięty wejdzie.
Zadowolona z siebie odetchnęłam z ulgą, kiedy otrzymałam
potwierdzenie:
" Dziękujemy za wiadomość. Twoje zgłoszenie
zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do realizacji."
Niestety moja radość i spokój nie trwały długo, po chwili
nadeszła kolejna wiadomość:
"Dostarczenie
do wymienionych adresatów lub grup nie powiodło się:
Adresat
nie będzie mógł odebrać wiadomości, bo jest ona za duża."
Ciąg
dalszy z pewnością nastąpi....
PS coś się stało bloggerowi dlatego kolory bloga są jakie są, część tekstu ma tło i nijak nie da się tego poprawić.
PS coś się stało bloggerowi dlatego kolory bloga są jakie są, część tekstu ma tło i nijak nie da się tego poprawić.
Nie mam słów. ...wkurwia mnie takie załatwianie. Cierpliwości życzę!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo cierpliwa, samochód ma niewielkie uszkodzenie więc nie ma tak że muszę naprawić natychmiast, a mam nadzieję, że za zwlekanie doliczą procent...
UsuńMnie to już nawet nie złości.
Cierpliwości...oj cierpliwości kochana...
OdpowiedzUsuńprzyda się:)
UsuńDziękujemy za notkę która została przeczytana i zarejestrowana.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie Pizetju z ktorym mam dobre doswiadczenie.
Życzę realizacjii pozdrawiam.
Niestety muszę rozwiać Twoje nadzieje, ale idzie ku lepszemu: dziś napisali do mnie że mam się spodziewać kontaktu w sprawie umówienia oględzin pojazdu, buhahaha.
UsuńNic to liczę, że jak jakiś żywy człowiek zadzwoni do mnie to może się w końcu dogadamy.
Najważniejsze, że przeczytana i zarejestrowana, ja już miałam obawy czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda;)
Mogę Ci tylko życzyć cierpliwości, bo z tą firmą, dawno temu już miałam do czynienia. Powiem tylko, że po ich wyczynach, zmieniłam od następnego okresu rozliczeniowego ubezpieczyciela.
OdpowiedzUsuńJa byłam dobrej myśli, bo od początku wydawało się, że pójdzie bardzo sprawnie, zwłaszcza, że nie zaniżyli wyceny, jak Hestia poprzednio, było miło, sprawnie ale coś z tą skrzynką automatyczną mają chyba nie tak, nikt chyba tego nie czyta, a w każdym razie nie rozumie.
UsuńWażne, że szkoda uznana i kwota zadowalająca, teraz to tylko kwestia czasu.
no patrz. A ja wczoraj zgłosiłam szkodę przez net w tym samym towarzystwie jak sądzę - parkingowa obcierka. wycena od ręki na podstawie odeiadczenia i zdjęć, powiedzmy 700 pln. Dziś dzwoni ktoś od nich, gadka szmatka, on jeszcze przeliczy. no ok. za pół godziny telefon że wycenia szkodę na 2 razy tyle i jeśli się zgadzam to wysyła jadę na konto. fakt że z mojego auto casco, ale po coś to place a do tego mam ochronę zniżek. Tak że... głowa do góry ;-)
OdpowiedzUsuńMoże właśnie dlatego, że z autocasco, to idzie z OC sprawcy.
UsuńAle ty kobieto uważaj na siebie! ;-*
Ale bym rzucała soczystymi wyrazami :)Współczuję.
OdpowiedzUsuńHe he Alutka, a do kogo ja mam porzucać, chyba sama do siebie jak tam nie ma z kim pogadać;-P
UsuńNawet do siebie też dobrze, przynajmniej na chwilę ulga :)
Usuń