środa, 21 listopada 2018

Moje zgłoszenie zostało przyjęte


Hmmm...
 Pamiętacie jakiś czas temu pisałam o bliskim spotkaniu z bucem, który na parkingu otarł mój samochód?
 Jest ciąg dalszy historii, ale boję się napisać, bo firma ubezpieczeniowa w której ony miał ubezpieczenie jest w dużej części własnością skarbu państwa i jeszcze kto mnie posądzi o utrudnianie działalności albo coś. ale trudno wie będę wymieniać nazwy, może nikt się nie zorientuje o jaką firmę chodzi. 
A dla utrudnienia powiem, że kiedyś bardzo dawno temu mieli takie hasło reklamowe: "duży może więcej".

Do brzegu kobieto.

Po zgłoszeniu szkody, całkowicie przez internet, bez konieczności czekania na infolinii na rozmowę z konsulem czy tam  innym konsultantem, otrzymałam wiadomość : 
"Twoje zgłoszenie zostało przyjęte" i " Dziękujemy za wiadomość. Twoje zgłoszenie zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do realizacji. "
Następnie otrzymałam wiadomość o przewidywanym terminie oględzin uszkodzonego pojazdu, oraz nazwisko i kontakt do rzeczoznawcy.  Termin był dosyć odległy, ale po drodze dzień wolny więc zrozumiałe, jednak tego samego wieczoru jeszcze zadzwonił pan aby się umówić na oględziny już dnia następnego.
I super. 
Przyjechał, pooglądał, bardzo szybko otrzymałam też wycenę, z która w zasadzie mnie zadowala, ale... wiadomo jak wredna baba ktoś się chce czepić to zawsze znajdzie jakieś czapiadło. 
W wycenie jest pozycja "opis czynności"  i przy jednej z poszczególnych czynności podany jest czas 0.20 ale kwota wyliczona to 0,00zł. 
Więc wysłałam do ubezpieczyciela wiadomość, że w wycenie jest chyba błąd. 
Oczywiście po kilku minutach otrzymałam potwierdzenie:
 Dziękujemy za wiadomość. Twoje zgłoszenie zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do realizacji. "
Ok, więc czekam. 
Tydzień i drugi.
Wysłałam zapytanie co się dalej dzieje w sprawie, bo nie mam odpowiedzi. Odpowiedziano mi,  a  jakże:
Dziękujemy za wiadomość. Twoje zgłoszenie zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do realizacji. "
Zadzwoniłam więc na infolinię, gdzie dowiedziałam się, że moje zgłoszenie jest przekazane do realizacji i mam oczekiwać na kontakt opiekuna szkody. 
No tak, guuupia ja  mam przecież opiekuna szkody! Hura!- tak sobie pomyślałam, poważnie.  Opiekun -chociaż jest wymieniony z imienia i nazwiska (być może nawet zmyślonego na potrzeby przedstawicielstwa firmy) -adres mailowy do kontaktu ma podany taki sam, jak ten na który wysyłałam do tej pory zgłoszenia czyli kontakt@, a nr jego telefonu to numer infolinii. 
No cóż, pozostaje chyba tylko oczekiwanie.
I proszę sobie wyobrazić, że otrzymałam od ubezpieczyciela wiadomość o treści mniej więcej takiej:
Mija 30 dni od zgłoszenia szkody, a my nadal nie mamy wszystkich dokumentów. Przypominamy iż mamy 14 dni na wypłacenie odszkodowania liczone od dnia dostarczenia nam ostatniego wymaganego dokumentu.
Przez chwile miałam chyba takie piękne, wielkie  niebieskie oczy jak te panie z reklam, niestety wraz z przyswajaniem tekstu efekt oczu minął.
Noooo! teraz to już się wkruwiłam na maksa, znaczy nie na tego chłopca z klasy, który wiecznie młodej kanapki podjada, tylko że maksymalnie się wkurzyłam, no!
Napisałam do nich list od serca, znaczy dosadny. 
Wydrukowałam podpisałam, zeskanowałam i wziuuuu poszło na maila. Niech im w pięty wejdzie.
Zadowolona z siebie odetchnęłam z ulgą, kiedy otrzymałam potwierdzenie:
 Dziękujemy za wiadomość. Twoje zgłoszenie zarejestrowaliśmy i przekazaliśmy do realizacji."
Niestety moja radość i spokój nie trwały długo, po chwili nadeszła kolejna wiadomość:
"Dostarczenie do wymienionych adresatów lub grup nie powiodło się:
Adresat nie będzie mógł odebrać wiadomości, bo jest ona za duża."

Ciąg dalszy z pewnością nastąpi....



PS coś się stało bloggerowi dlatego kolory bloga są jakie są, część tekstu ma tło i nijak nie da się tego poprawić.


13 komentarzy:

  1. Nie mam słów. ...wkurwia mnie takie załatwianie. Cierpliwości życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo cierpliwa, samochód ma niewielkie uszkodzenie więc nie ma tak że muszę naprawić natychmiast, a mam nadzieję, że za zwlekanie doliczą procent...
      Mnie to już nawet nie złości.

      Usuń
  2. Cierpliwości...oj cierpliwości kochana...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy za notkę która została przeczytana i zarejestrowana.
    Mam nadzieję, że to nie Pizetju z ktorym mam dobre doswiadczenie.
    Życzę realizacjii pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety muszę rozwiać Twoje nadzieje, ale idzie ku lepszemu: dziś napisali do mnie że mam się spodziewać kontaktu w sprawie umówienia oględzin pojazdu, buhahaha.
      Nic to liczę, że jak jakiś żywy człowiek zadzwoni do mnie to może się w końcu dogadamy.
      Najważniejsze, że przeczytana i zarejestrowana, ja już miałam obawy czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda;)

      Usuń
  4. Mogę Ci tylko życzyć cierpliwości, bo z tą firmą, dawno temu już miałam do czynienia. Powiem tylko, że po ich wyczynach, zmieniłam od następnego okresu rozliczeniowego ubezpieczyciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam dobrej myśli, bo od początku wydawało się, że pójdzie bardzo sprawnie, zwłaszcza, że nie zaniżyli wyceny, jak Hestia poprzednio, było miło, sprawnie ale coś z tą skrzynką automatyczną mają chyba nie tak, nikt chyba tego nie czyta, a w każdym razie nie rozumie.
      Ważne, że szkoda uznana i kwota zadowalająca, teraz to tylko kwestia czasu.

      Usuń
  5. no patrz. A ja wczoraj zgłosiłam szkodę przez net w tym samym towarzystwie jak sądzę - parkingowa obcierka. wycena od ręki na podstawie odeiadczenia i zdjęć, powiedzmy 700 pln. Dziś dzwoni ktoś od nich, gadka szmatka, on jeszcze przeliczy. no ok. za pół godziny telefon że wycenia szkodę na 2 razy tyle i jeśli się zgadzam to wysyła jadę na konto. fakt że z mojego auto casco, ale po coś to place a do tego mam ochronę zniżek. Tak że... głowa do góry ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie dlatego, że z autocasco, to idzie z OC sprawcy.
      Ale ty kobieto uważaj na siebie! ;-*

      Usuń
  6. Ale bym rzucała soczystymi wyrazami :)Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he Alutka, a do kogo ja mam porzucać, chyba sama do siebie jak tam nie ma z kim pogadać;-P

      Usuń
    2. Nawet do siebie też dobrze, przynajmniej na chwilę ulga :)

      Usuń