wtorek, 16 października 2018

Droga droga do pracy...

Ulicę nam w mieście remontują.
Wróć.
Dojazd do pracy mamy niezbyt przyjazny, do tego firma znajduje się niedaleko przejazdu kolejowego, co ma znaczenie bo zawsze należy doliczyć 5-20 minut (to nie żart często stoi się 15-20 minut) na stanie przed rogatką.
W czerwcu, tuż przed wakacjami rozpoczął się remont drogi na osiedlu domków jednorodzinnych, które często służy osobówkom jako alternatywna droga do ominięcia korków spowodowanych przez sznur ciężarówek, jako że miasto obwodnicy się nie dorobiło i tranzyt przechodzi  przez samo centrum. Nic to, wiadomo żeby było lepiej musi być gorzej, ale po wakacjach wróciliśmy do tej trasy a tu zonk: jak było zamknięte tak jest, tyle że była jedna ulica w remoncie a teraz są trzy, czyli osiedle całe sparaliżowane.
Wraz z ostatnim dzwonkiem w szkole rozpoczęto też przebudowę drogi dojazdowej w miejscowości przez którą przejeżdżamy codziennie- tutaj poważny remont wymiana podbudowy, nowa nawierzchnia, nowe szerokie chodniki- najpierw były tylko utrudnienia teraz jest całkiem zamknięta dojazd tylko do posesji albo objazd (ok 10 km).
W trakcie wakacji doszedł remont jeszcze jednej drogi, którą codziennie jeździliśmy- tam też poważna wymiana wszystkiego plus budowa ścieżki rowerowej- też zamknięta na cztery spusty, choć nawet ciężarówki łamią ten zakaz.
Żaden z tych remontów nie zakończył się jeszcze pozostaje nam więc trasa alternatywna dojazd autostradą o ok 10km dłuższy niż normalnie, czyli o 20km dziennie.
A wczoraj dodatkowo rozpoczął się remont tej głównej tranzytowej drogi przez miasto. W dodatku nie ma informacji co, kiedy i na ile zamkną. Nie dość że do miasta nie daje się dojechać, to jeszcze teraz po mieście też nie da się poruszać - firma jest na jednym końcu tej remontowanej drogi, a szkoła na drugim i to oczywiście po przeciwnych stronach ulicy.
A na forum piszą, że to na bank remont wyborczy.... tylko to raczej burmistrz sobie sam tym szkodzi paraliżując miasto na tydzień przed wyborami, pomijając już fakt że jest jedynym kandydatem na to stanowisko....
Tak czy inaczej zamiast 40 minut drogi teraz trzeba liczyć ponad godzinę w jedną stronę.
Pora chyba zamienić poranną kawę na poranną marychę melisę, ...

16 komentarzy:

  1. Uuu A ja narzekam na moje 700 metrów do szkoły.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekaj. Nie dość że tylko 700m to jeszcze z górki;-)

      Usuń
  2. Ups...a kiedy koniec?? Nie wiadomo..jak widac do szkoly zawsze pod gorke, tfu po wertepach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo kiedy koniec bo nie raczyli nigdzie napisać, ten najpóźniej zaczęty remont chyba najszybciej się skończy bo już jeden pas położyli spodnią część asfaltu, wiec idzie naprawdę szybko.

      Usuń
  3. O jaa.. Nie zazdroszczę. Widzisz, u nas mieli robić tramwaj. W zasadzie wszystko zrobili, wysiedlili ludzi na trasie gdzie miałby iść, oporządzili krzaczory i drzewa na trasie. Mieli zacząć z końcem lipca, bałam się ze na porodówkę pojadę a raczej będę zmuszona lecieć samolotem haha. Mamy połowę października a nawet nie zaczęli i niby zacząć mają w przyszłym roku. A dzielnica się rozrasta i rozrastaaa. Za chwilę kończą jedną budowę, za rok dwie następne. Każda po 3 bloki.. Aż strach myśleć ile tu będzie nowych ludzi mieszkać. A dojazdu brak. Bo autobusy nie nadążają o jak jeden z drugim stanie w korku to koniec. Wszystkie stoją jak jeden mąż a jechać nie ma czym. Buziaki, zapraszam do nowego miejsca www.klarciowy-zakatek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj niezbyt ciekawie, ale może jak już zaczną to chociaż szybko skończą. Jest zdaje się straszny problem z pracownikami, wiesz przetargi wygrali rok, dwa lata temu a teraz ceny się bardzo zmieniły, pracowników brak a jak są to za inne pieniądze, pewnie jakieś renegocjacje umów itp. a to wszystko trwa:(

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. powiem ci że to życie rodzinne w aucie ma swoje plusy, to jest czas na rozmowę, gdzie nie ma gotowania obiadu, prania, sprzątania, odrabiania lekcji, taki nasz czas, ale wiadomo, korki/remonty frustrują:(

      Usuń
  5. O ja pierdzielę, pochlastałabym się.
    Ostatnio na mojej drodze do pracy zrywali asfalt i wahadełko zrobili. Też masakra, ale przynajmniej mogę dojechać z drugiej mańki omijając tym samym korek i przejazd kolejowy. Co prawda dalej, ale bezstresowo:) Już nie wyobrażam sobie jeździć do roboty 40 minut. Teraz góra 15 i jestem!

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Tak ten sławny;-) ale ten nie jest najgorszy, niedaleko jest taki, na którym raczej z zasady nie stoisz mniej niż 10 minut, stoisz stoisz i nic nie jedzie a przejazd zamknięty, kilkaset metrów dalej są zapory automatyczne - te się czasem zdążą zamknąć i otworzyć ze trzy razy, a ten z dróżnikiem zamknięty przez naście minut (najdłużej stałam chyba 24 minuty)

      Usuń
  7. U nas tak remontowali główną ulicę w naszej pipidówie. Zaczęli w listopadzie, do połowy grudnia mieli skończyć, ale że zima zaskoczyła to skończyli koniec kwietnia. Między czasie uszkodzili rurę z gazem -połowę ulicy trzeba było ewakuować, przebili rurę od wody. Ścieżkę rowerową zrobili z płyt Ala granitowych- nie wiem jak będzie się po tym jeździć zimą, ale już teraz każdy omija tą ścieżkę i jeździ jezdnia, którą zwęzili na rzecz ścieżki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale będziesz miała co wnukom opowiadać;-)
      A tak poważnie to przekichane z tymi remontami, kiedy idzie sprawnie i szybko to człowiek nawet nie narzeka ale jak się ślamazarzy a efekt końcowy rozczarowuje to niestety można się oburzać:(

      Usuń
  8. No właśnie... nie pomyl tych dwóch ziółek na "m" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami na prawdę by się przydało mieć i to drugie w zapasie.

      Usuń