poniedziałek, 9 kwietnia 2018

W domu

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Może to banał, ale trudni się z tym nie zgodzić.
Pomimo, że w domu najlepiej, że czekały dzieci i Asterix to i tak wyjeżdżałam ze łzami w oczach, i siostra też płakała. Ostatni tydzień obfitował w masę emocji, począwszy od wtorkowej awarii systemów na wielu lotniskach w Europie, a na zgubieniu aparatu fotograficznego w drodze powrotnej kończąc, a pomiędzy tymi wydarzeniami  masa wzruszeń związanych z Maleństwem.
To był przyjemny czas.
A teraz trzeba się na nowo przystosować do obowiązków tutaj: dom-szkoła-przedszkole-praca-szkoła-przedszkole-dom, oby do weekendu.
Pogoda taka cudna, gdyby się utrzymała to może jakaś wycieczka z tego wyjdzie...
Pisać coś o tej służbie zdrowia angielskiej, zagubieniu aparatu, czy kontroli osobistej na lotnisku czy szkoda czasu...?

7 komentarzy: