Pomimo to mam wrażenie, że ten pośpiech nie jest taki wymuszający, pracownicy lotniska zdają się cierpliwie czekać, aż kolejna osoba wyjmie swoje rzeczy do pojemników, nie czuje się takiej presji i niekończącego się pospieszania. W dodatku odnoszę wrażenie, że idzie to o wiele szybciej niż na naszych lotniskach, choć to człowiek czuje się poganiany i pod jakąś ciągłą presją.
Po wyłożeniu swoich rzeczy do pojemnika, wyjęcia elektronicznych sprzętów z torebki, wrzuceniu do kolejnego pojemnika butów i kurtki nie zrozumiałam prośby pracownika o wyjecie z półki poniżej rolek pustej kuwety.
Stres, choć pani cierpliwie ponowiła prośbę, a sąsiadka z boku podpowiedziała o co pani chodzi. Przeszłam dalej oczekując na możliwość wejścia do bramki.
Bramka się zwolniła, weszłam.
Jak się to ustrojstwo rozwyło!!!!
Olśniło mnie natychmiast: w kieszeni jenasów miałam telefony, które oczywiście od razu za bramką wyjęłam i pokazałam, ale i tak zostałam zaproszona na bardziej szczegółową kontrolę.
Telefony przepuszczono przez jakąś mini taśmę z prześwietlaczem, a ja zostałam dokładnie obejrzana, obdotykana i na koniec opikana jakimś urządzeniem.
Jestem pewna, że następnym razem nie zapomnę o żadnych kieszeniach, telefonach kolczykach, wisiorkach i czym tam jeszcze.
No chyba, że za bramką będzie stał ktoś wyglądający jak taki na przykład Zakościelny....
No to zostalas"obpikana"😆😆😆😆
OdpowiedzUsuńżeby tylko obpikana, to nic, nie pierwszy i pewnie nie ostatni...
Usuńhe,heh....:)) skąd ja to znam:))
OdpowiedzUsuńZdejmowanie butów mnie rozwala.
OdpowiedzUsuńA czy wiesz skad sie wzielo to zdejmowanie butow?
UsuńStar, ja nie wiem skąd się wzięło, ale zawsze sobie wyobrażam, ze w takim obcasie butowym to pewnie można coś schować;-)
UsuńNo wiec prosze uprzejmie juz podaje historie tego dziwnego zwyczaju:)
UsuńW grudniu 2001 roku czyli trzy miesiace po wydarzeniach 9/11 w NYC lecial sobie pan z Paryza do Miami (Europa do USA) ktory w obcasie ciezkiego sportowego obuwia ukryl ladunek wybuchowy. Probowal ten ladunek odpalic w czasie lotu ale mial problem z zapaleniem zapalki;)) zostal unieszkodliwiony przez sluzbe samolotu przy pomocy pasazerow, oraz odstawiony natychmiast po ladowaniu odstawiony do wiezienia.
Jak na ironie ten osobnik posiadal brytyjskie (czyli europejskie) obywatelstwo a byl Pakistanczykiem.
Dla mnie wiec osobiscie jest zadziwiajace, ze w Europie tak lekko sie do tego podchodzi, no ale co kraj to obyczaj.
Druga przyczyna jest fakt, ze aparatury przeswietlajace nie zawsze wychwyca "cos" w bucie jesli ten but jest na stopie podrozujacego tuz przy podlodze. But zdjety i wlozony do specjalnego pojemnika jest przeswietlany osobno i dokladniej, a wiec wieksze prawdopodobienstwo wykrycia, ze jest tam jakis "prezencik".
Jest to upierdliwy zwyczaj, ale osobiscie wole zdjac buty i dzieki temu zwiekszyc sobie szanse bezpiecznego lotu.
Ludzie sie oburzaja, ze to nie higieniczne itp. ale przeciez zawsze mozna miec w kieszeni skarpetki i zalozyc je zanim sie stawia gola stope na podlodze. Ja tak robie i jakos mi korona z glowy nie spadla:)) czasem ja poprawiam, te korone znaczy, ale nie widze w tym problemu.
Dziwi mnie natomiast, ze kraje europejskie mimo iz ten Pakistanczyk byl jednoczesnie Brytyjczykiem i lecial z Francji maja ciagle tak liberalne przepisy.
nie mualam nic zlego na mysli. rozumiem konieczność. smieszy mnie sama sytuacja.
UsuńSarahh, ale ja tez nie mialam nic zlego na mysli:) po prostu wiem, ze najczesciej ludzie nie maja pojecia skad sie to wzielo i nie ma w tym nic zlego. Sytuacja moze byc smieszna, niewygodna, krepujaca i co tylko chcemy, jednak ma sens:)
UsuńStar, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na lotniskach, to powiem Ci ze po wizycie na warszawskim Okęciu (tylko z dziećmi na taras widokowy)byłam nieco przerażona, bo odniosłam wrażenie, że naprawdę nie jest tam bezpiecznie, a jak podczas jednej z odpraw z GB nie został ani raz sprawdzony dokument ze zdjęciem a tylko wszędzie sam bilet to przyznam, że siedziałam w tym samolocie jak na szpilkach, nie żebym zaraz popadała w paranoje....
UsuńNa naszych rodzimych lotniskach nie na wszystkich każą zdejmować buty.
Gimi niepotrzebnie sie stresujesz:) pracownicy lotnisk sa przyzwyczajeni do ludzi nieznajacych jezyka i chetnie pomoga, tylko zamiast usilnie starac sie zrozumiec wystarczy powiedziec "I don't speak English" i to dziala jak magiczna rozdzka:))) Nawet jesli "troche" znasz to nerwowa sytuacja spowalnia zrozumienie, lepiej udac totalnego ignoranta i dac sobie pomoc:))
OdpowiedzUsuńStresuję się, bo ja bym naprawdę chciała ich rozumieć i odważyć się coś powiedzieć, może by poszło, ale to się chyba bierze stąd, że angielski jakiego się uczymy w szkole i ten mówiony w kraju to jest zupełnie co innego. Do tego jeszcze stresująca sytuacja.
UsuńKiedy do siostry przyszła sąsiadka angielka i gadała, to z całego potoku słów zrozumiałam tylko tyle, że ma ośmioro wnucząt i dwoje prawnuków plus pojedyncze wyrazy.
Kiedy w szpitalu przyszła doktor fizjoterapeuta zrozumiałam niemal wszystko co mówiła, a umykały mi tylko pojedyncze wyrazy, ale ona mówiła powoli i wyraźnie.
Masz racje angielski szkolny a angielski zyciowy to dwa rozne jezyki:)) Jesli chcesz pocwiczyc swoje mozliwosci to staraj sie np. z siostra rozmawiac po angielsku. Niekoniecznie caly czas ale np. godzine, to o wiele latwiejsze niz wszelkiego rodzaju miejsca typu lotnisko czy tez inne urzedy.
UsuńKazdy rozumie lepiej jak druga strona mowi powoli i wyraznie, wiec jak juz zawsze mozesz poprosic rozmowce zeby wzial poprawke na to, ze nie jestes biegla, ale chcesz poprobowac sil.
Ludzie w wiekszosci cenia takie osoby.
Jak bys uslyszala jak moj maz rozmawial z moja kolezanka, ktora na 10 slow uzywala 7 polskich to bys sie za glowe zlapala;))) Ja chcialam pomoc to mnie opierniczyl twierdzac "daj jej probowac, ja ja rozumiem". I faktycznie rozumial bo CHCIAL. Takich ludzi jak moj maz jest wiecej na swiecie;))) moze nie chodza calymi szpalerami ale sie trafiaja;)
Nie musiałam ściągać butów, a szkoda - z Cork do Gd leciałam w dzień św. Patryka i mialam dwie różne irlandzkie skarpetki :P
OdpowiedzUsuńNastępny lot dopiero w sierpniu, a w grudniu będę kompletnie sama i na kompletnie obcych lotniskach ale już się doczekać nie mogę. Mnie te wyzwania kręcą niemożebnie i ten dreszczyk przy bramkach i to spojrzenie funkcjonariusza SG prosto w oczy och i ach, emocje jak na rybach :D
Co z tym aparatem??
Ja następnego nie mam jeszcze w planach, ale już przeglądam bilety, ku przerażeniu A. ;-)
UsuńMnie też kręcą, druga pasażerka obok mnie po wylądowaniu mówi: jak jak lubię ten moment jak już wyląduje, a ja kurcze mam wręcz przeciwnie: uwielbiam moment startu i uderzenie kołami o pas przy lądowaniu, uwielbiam ten brak zasięgu i chwilę spokoju nad chmurami.
A o aparacie już jest.
Ale emocje miałaś. Ściąganie butów? Pytałam T., czy ściągał buty, bo niedawno był w USA, ale nic takiego go nie spotkało.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
O patrz, czyli w USA też nie zawsze trzeba. Ja zazwyczaj mam płaskie, a i tak przeważnie każą zdejmować.
UsuńMoże jakoś podejrzanie wyglądam i to dlatego;-P
W PL za bramką prędzej możesz się spodziewać kościelnego, niż Zakościelnego...
OdpowiedzUsuń