wtorek, 21 czerwca 2016

"Na Łowicki wsi"

Ziemia łowicka w innych odsłonach Klik1Klik2 i  Klik3.
Inne nasze podróżnicze opowiastki z zakładce Bez planu

Wczorajszy dzień sprzyjał wycieczkom, toteż postanowiliśmy wyruszyć w "nieznane".  Miejsce które wybraliśmy musieliśmy jednak zweryfikować, z uwagi na odległość, która jednak według naszej pamięci znacznie różniła się od tej, jaką pokazała nawigacja, musieliśmy więc wybrać coś, co znajduje się choć o połowę drogi bliżej od nas. Nieco przypadkiem, bo w międzyczasie dziewczyny się pospały więc podróż trzeba było jednak wydłużyć trafiliśmy do Maurzyc- niewielkiej wioski niedaleko Łowicza.
W Maurzycach znajduje się Skansen Wsi Łowickiej KLIK, w którym możemy obejrzeć autentyczne, przeniesione i zrekonstruowane budynki dawnej wsi łowickiej (okres XIX i początek XX wieku, kościół z XVIII w.) Budynki posadowione są w taki sposób, aby oddać założenia przestrzenne łowickiej wsi z przełomu poprzednich wieków- idąc ma się wrażenie, że wchodzi się do wsi....


Pierwszy budynek we wsi - szkoła wraz z mieszkaniem nauczyciela




Tu chata nieco bardziej strojna


Jest ogródek przed domem, klasycznie: wejście od "ulicy" do sieni, a z sieni drzwi na boki do izb i mniejsze drzwi wprost na podwórze

W głębi komora czyli składzik jak byśmy dziś powiedzieli. Na ścianach i pułapie wycinanki łowickie, święte obrazy udekorowane kwiatami z bibuły, na stoliczku ołtarzyk: krucyfiks i kwiaty. 
U sufitu kolorowy pająk łowicki.

Haftowane poduchy na łóżku, malowana skrzynia, zioła przy kominie....

Podwórze 





Niedaleko chaty studnia (jest ich kilka na terenie skansenu,)
 Oczywiście tego co robi Asterix (Połówka) nie wolno było robić 
pod żadnym pozorem młodym dziewczynom: 
w studni mieszkali  (mieszkały?) Topielce, którzy mogli (mogły?) taką
lekkomyślną pannę utopić, albo w najlepszym wypadku odebrać jej urodę.

Wnętrze kuźni (tutaj niewielki budynek niestety był bez oświetlenia, bez okna nawet, 
trudno było zrobić zdjęcie wnętrza)


Przy tej chacie pięknie widać całe założenie gospodarskie:
Główne wejście do domu od drogi, tu widać wewnątrz otwarte 
drzwi, które prowadzą na podwórze.

Taki widok rozciąga się w drugie strony chałupy: 
po lewej stronie obora murowana (tutaj piękny budynek
 pięknie zachowany, wewnątrz pokazane min, wyposażenie stolarni.
Na wprost stodoła (poniżej zdjęcie konstrukcji dachu)
Po prawej pod dachem stoją maszyny rolnicze
Budynek obory z kamienia i cegły, poniżej wnętrze stolarni






Stodoła, poniżej zdjęcie konstrukcji dachu, wewnątrz zachowane  
maszyny min. sieczkarnia i młynek (zdjęcia), młockarnia itp.







Widok na chałupę od strony podwórza


Kawałek ogródka i idziemy dalej.

Tu jeszcze kilka wnętrz:
W tym domu z cała pewnością były małe dzieci

Pięknie zachowany warsztat tkacki, aż ma się wrażenie, ze kobieta odeszła od 
pracy tylko na chwilę i zaraz tu usiądzie i zacznie tkać

Miejsce pracy wycinkarki (oczywiście tradycyjnie wycinanki łowickie 
wycina się nożycami do strzyżenia owiec!)



W chacie łowickiej nie mogło zabraknąć miejsca kultu świętych

A jak już przy świętych jesteśmy to chodźmy do kościoła:
Kościół  i dzwonnica zostały przeniesiony z parafii Wysokienice, na ich miejscu 
jest teraz nowy, murowany kościół. Oczywiście nie było to łatwe, ani technicznie ani nie było łatwo przekonać do tego parafian. Plebania obok kościoła nie jest udostępniona do zwiedzania- mieszka tam ksiądz. W kościele można wziąć ślub czy zorganizować chrzest. Podobno są też pokazy wesela łowickiego. Niestety nie ma żadnej informacji czy i w jakich godzinach odbywają się nabożeństwa.

Piękne wnętrze kościoła


I dalej drugie założenie ruralistyczne :


Chałupa od podwórza, podwórze typu okólnik, niewielkie, obudowane
 z każdej strony


Lamus, niestety zamknięty, nie można zajrzeć do środka


Kolejna zagroda:



Widok na okólnik od strony bramy, również zadaszonej (bardzo 
małe wnętrze podwórza, zabudowane z czterech stron)

Wiatrak - całej ziemi łowickiej jeszcze nie objechaliśmy , ale nic mi nie wiadomo aby gdziekolwiek stał jeszcze wiatrak z dawnych czasów, tak po prawdzie to nawet nie wiedziałam, że wiatraki tu były  (bardziej mi się z terenami świętokrzyskimi kojarzyły, ale może po prostu dlatego, ze tam swego czasu starych wiatraków można było spotkać bardzo wiele) jak widać i na ziemi łowickiej wiatraki miały się dobrze.



Nie wiem czy wnętrze tez jest zachowane, wiatrak jest zamknięty, szkoda, ze chociaż zdjęć mechanizmu nie ma.

I na koniec zrekonstruowana remiza strażacka oraz kilka pojazdów strażackich, 
zarówno konnych jak i mechanicznych
STAR 20


W głębi budynek remizy, zamknięty.

... ma się wrażenie, że wchodzi się do wsi, ale to tylko pierwsze wrażenie. 
Mnie jednak czegoś brakowało.
Nie chce nikogo zniechęcać, będąc w okolicy warto tam zajechać i wyrobić sobie własną opinię, ale zachęcać specjalnie też nikogo nie będę. Bilet nie jest drogi, miły spacer można sobie urządzić.
Czego mnie brakuje?
Po pierwsze informacji.
Przy wejściu w kasie jest taki oto plakacik:
I najpierw człowiek się cieszy: o jak fajnie warsztaty, coś się dzieje a tu zonk, trzeba czytać dokładnie warsztaty są (podobno, nie sprawdzałam) ale w skansenie przy muzeum w Łowiczu.


Z kolei na stronie muzeumlowicz.pl  w zakładce Dla zwiedzających=> Kalendarz imprez =>  KLIK natkniemy się na informacje o wydarzeniach, które niestety nie mają dat konkretnych, a jedynie podany jest  miesiąc.  Chętnie byśmy obejrzeli taką Łowicką Biesiadę czy Łowickie żniwa, ale niestety wiadomo tylko, że będzie to w sierpniu i lipcu.
Pobiegałam trochę po stronach i udało mi się znaleźć jakieś bardziej konkretne informacje, że Niedziela z Skansenie w Maurzycach odbędzie 10 i 24 lipca, godz. 12:00-17:00 więcej info tu KLIK, jeśli jakieś niespodzianki nam nie wyskoczą to postaramy się uczestniczyć.

Rozczarowało mnie też to, że chaty owszem, są bardzo dobrze zachowane, są autentyczne, wyposażenie bogate, ale to wszystko ogląda się przez kratę w drzwiach. Domy pachną starym drewnem, a nie świeżo pieczonym chlebem, suszonym rumiankiem czy łowicką zalewajką. 
Szkoda bardzo, że po żadnej z chałup nie krząta się gospodyni warząc jaką strawę (a chaty są naprawdę świetnie wyposażone więc nie powinno być z tym problemu) albo nie piecze chleba w jednym z pieców, żeby zwiedzający mogli kupić taką pajdę masłem swojskim prawdziwym posmarowaną-  niechby nawet było drogo, myślę że dla takiego autentycznego smaku byłoby warto. Szkoda, że w obejściu nie biega pies, kot nie łazi po płocie, nigdzie nie pasie się krowa ani koza, lub choćby gęś jaka. W ogródkach rośnie co chce, czasem trawa, czasem malwy, lewkonie, a przecież ogródki wiejskie pełne były kwiatów niezbyt wymagających w uprawie jak właśnie malwy, słoneczniki, warszawianki i wiele wiele innych. 
Niechby tak koło domu był warzywnik, niechby chociaż łan zboża albo innych ziemniaków - w tamtych czasach nie było mowy, żeby ziemia tak leżała odłogiem, każdy skrawek niemal był uprawiany. Niechby ta wieś żyła, pachniała, niechby ja było słychać.
Trochę życia w tym skansenie na pewno dobrze by mu zrobiło, tymczasem niestety życia to nie znajdziecie. 
Przy wejściu można się również dowiedzieć, że na terenie znajduje się Karczma.
No cóż- osobiście radzę przyjechać tutaj po obiedzie, albo zabrać ze sobą kanapki. Karczma choć działa w starym, dość ładnym budynku z tradycyjnym gankiem, którego w pozostałych chałupach nie ma, to jednak nazwałabym to raczej barem trzeciej kategorii niż karczmą. Nie wiem, może jedzenie mają dobre- przyznaję nie próbowaliśmy, ale nie wygląda to zbyt zachęcająco.
Sami oceńcie czy warto.




Osobiście, gwarą (fonetycznie):

W ześłum niedziele ześmy całum rodzinum pojechali łobocyć Skansyn ze starymy chołupamy w Małzycach, kole Łowica. Dlo mnie to nie była nowość zodno, ino sobie wystko przypumniałam, bo jak dzieckim jesce byłam, to w takij chołupie moja ciotka mieskali, to mi sie wsystko nazod spumniało: i te ściuny na nibiesko bielune, i te bylki psy pułapie, i piec chlybowy, ino wycinonek i pajunków u ciotki nie było, nie wim staro byli to moze i im sie juz nie kciało wycinać, ale łobrazy świnte i łołtazyk był zowse, i łobrus na stole tyz i ksyz i liktazyki i kwiotki stojały, w lato świze ciotka stawiali, a zimum bibułowe. A na kuminie susyły sie zowdy zioła róźne, kawoł kiełbasy i jesce słunina, a nad fajerkamy serweta jako haftowano tyz zowdy była.
Jak sie do dumu wesło, tza było Boga nojpzód pozdrowić, późni ciotka łostawiała swojum robote ( a zowdy cuś robili, a to no drutach sweter jaki, a to wysywali cóś, abo haftowali) i wstowała zeby śklunke hyrbaty zrobić, a i kawołek chlyba  masłym posmarować, jak mieli krowe to i mlyka dali, ale jak na zdrowiu podupadli to krowe spsedać musieli. Telewizji ni mieli, dobze ze sie dali namówić, zeby im elektryke załozyli, ale lampa naftowo zowdy była na widoku, ino Niewolnice Izaure łoglundali u syna co w podwózu mieskoł, jok wsyscy.
Na świnta ciotka, choć staro byli, zowdy chlyb i ciasto piekli, drozdzowe z rodzynkamy i syrnik z paskamy na wizchu, i makowiec taki, jakiego tera we sklepie sie nie dostanie.
Chałupe tyz mieli takum jak no tych zdjinciach: drzewnianum, niskum, strzechum krytóm, we wejsciu zaro piec stojoł do chlyba, po lewy była izba, co w ni ciotka mieszkali, po prawy była izba drugo, tam kiedysiś jak dzieciska byli małe to mieszkali, a późnij jak syćko w świat posło i ciotka same zostali, to pusto stojała, a dali kumora i łobora. Powiadali, że na góre ciotka mieli i kołowrotek i krosna, jo tego nie pamintum, bo ciotka już nie psyndli za moi paminci, ale tsa wiezyć, bo ciotka prawdziwum gospodynium byli do kuńca.
Jak sie ciotce zmarło ( wiecny łodpoczynek rocz ji dac Panie to juz siedymnoście lot minie latoś) to jeji syn wziun i chołupe rozebroł. Dzisioj tam ino kwiotki jakiejsiś rosnóm, ale tyz jakiesis nowocysne ino....

Gwarą nie mówię swobodnie, można za to ją bez problemu usłyszeć na wsiach łowickich, zwłaszcza u starszych ludzi. Sama słyszę dość często, wystarczy że pojadę w rodzinne strony, niestety coraz mniej (słychać, nie jeżdzę). 
Tu ludzie nie są do gwary tak przywiązani jak Górale czy Ślązacy.

28 komentarzy:

  1. Nie byłam w Maurzycach, ale skłonna jestem stwierdzeniu, że pewnie takie same bądź podobne bym wrażenia stamtąd wywiozła. Skansen do skansenu podobny, trochę ich w tamtym roku zwiedziłam, zbierając informacje do folkowego cyklu. Jedynie w lublińskim skansenie były zwierzęta gospodarskie, ale szału też nie zrobiły. Zamknięte w zagrodach ponurej obory stwarzały raczej smutny obrazek. Wokół chałup jeździły traktory z jakimiś maszynami za sobą, odbywała się jakaś orka, ale też niezgodna ze sztuką rolniczą czasów, z których chałupy i inne zabytki pochodziły.
    Co do Maurzyc jeszcze - mam największy zarzut, że bez własnego auta tam się dotrzeć nie da, a nawet jeśli, to dotarcie jest bardzo trudne. A jeśli stwierdziliśmy to wspólnie z T., to znaczy, że rzeczywiście zbyt wesoło nie jest. Próbowaliśmy się tam dostać dwa lata temu, w efekcie zamiast do Maurzyc, pojechaliśmy do Łodzi potułać się po Piotrkowskiej, a potem do Kutna - obejrzeć zabytkowe pojazdy strażackie.
    Chociaż i tak, jeśli tylko będę miała okazję, chcę zobaczyć te bajecznie kolorowe chaty tak z zewnątrz, jak i ze środka. Kolory łowickie są obłędne! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i co do kolorów (obłędne!!!) i co do pozostałej części twojego komentarza: pociągi przejeżdżają dość blisko skansenu, bo co i raz je słychać, ale nie widziałam żadnego oznakowania gdzie do stacji jakiejś, więc podejrzewam, że najbliższa kilka km, nie wiem jak z autobsem, ale i tak od drogi głównej przez jeszcze piaszczystą drogą pokonać jakieś 1 może nawet 2 km, bez samochodu więc trudno, a wnętrza mimo że bardzo ładne to jednak taka bariera dobrze zwiedzaniu nie robi. Pozostaje mieć nadzieję, ze kiedyś ktoś będzie miał na to jakiś pomysł i że skansen ożyje.

      Usuń
  2. Zapomniałam napisać - kapitalny jest ten fragment pisany gwarą. Jak ja żałuję, że rok temu się nie znałyśmy. Wpis łowicki byłby prawdziwym majstersztykiem z takim dodatkiem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety, rok temu nawet nie wiedziałam, że jesteś, ale jakbyś chciała sobie wpis uaktualnić to śmiało, możesz skorzystać

      Usuń
    2. Ja wiedziałam o Tobie, ale śmiałości mi było brak do odezwy ;) Ale rzeczywiście, do wzmianki o Maurzycach dorzuciłam Twój link. Mimo, że Ziemię Łowicką opisywałam ponad rok temu, nadal utrzymuje się w czołówce najczęściej czytanych ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam takie klimatyczne miejsca! Taka wycieczka to by byla w sam raz dla mni , podejrzewam nawet,ze sila by musieli mnie stamtad wyciagac;)
    Szkoda troche,ze brak tam organizacji i pomyslowosci jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że nie musieliby Cię stamtąd siłą wyciągać, sama byś wyszła- powiedz ile czasu można spędzić stojąc w drzwiach przy metalowej kracie i gapiąc się choćby na najładniejsze rzeczy...?

      Usuń
  4. Z ciekawościa zaglądam do takich chałup, obejść, wsi.
    Jedna rzecz ogolnie rzuca sie w oczy to znaczy słowiańki klimat. Pamietasz jak bylismy w Wojciechowie. Tamten pokój jest bliźniaczo podobny do tych ktore przedstawiasz w notce. Klimat ten jest zasadniczo rózny od klimatu domów, chałup na zachodzie. Wyjątki stanowią szkoły podobne w swym wystroju. Nie dostrzegłem czy przy szkole było mieszkanie dla nauczyciela.
    Jak na łowickie klimaty to troche jakby mało typowych łowickich grafik na zewnętrznych ścianach domów. Im piekniej pomalowana /i bardziej pstrokato/ tym wiekszy prestiz gospodarza.
    Dzieki za notkę.
    Pozdrawiam x4

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne miejsce dla mnie nowość bo ja tylko w góralskich skansenach byłam wiec fajne porównanie mam. Bardzo podobają mi się te akcenty i kolory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolory i wycinanki są bajeczne;)
      jak nas odwiedzicie to sobie pozwiedzamy;)

      Usuń
  6. Uwielbiam zwiedzac- fajnie, ze moglam z wami :) Super!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło nam było;) przy najbliższej podróży do Polski zaplanuj te okolice, po za tym skansenem są inne atrakcje;)

      Usuń
  7. Ciekawa wycieczka i tez bym chciała aby tak było jak piszesz, więcej takiej prawdziwej wsi.Trochę to dla mnie za daleko, ale Gdyby tak wrócić w tamte czasy i pomieszkać przez miesiąc. Ciekawie by było :-)))
    Pozdrawiam poniedziałkowo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomieszkać przez miesiąc to by było coś! Że jeszcze nikt na to nie wpadł, zamiast all inclusive na Majorce to dwa tygodnie all alone;) a powiem Ci, że bym chętnie skorzystała z takiej możliwości!

      Usuń
  8. I ja dziękuję za notkę, a najbardziej urzekły mnie zdjęcia oraz tekst pisany gwarą. W takiej ławce szkolnej siedziałam w szkole podstawowej.
    Trafne spostrzeżenie: takie miejsca powinny pachnieć potrawami i chlebem, który można by było na miejscu kupić. Ktoś na tym zarobiłby sobie, ale pewnie urzędnicy skansenu nie zezwalają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nich i muzeum na tym zarabia, niech zatrudnią ludzi, którzy w godzinach pracy będą tymi gospodarzami, niechby gospodarz przy inwentarzu jakimś się krzątał, a gospodyni niechby jaką zupę na kuchni miała, niechby bilet był droższy ale wtedy to może by i ludzi przyciągnęło, a tak to puste zakratowane chałupy, tłumów zwiedzających brak... i koło się zamyka.

      Wiesz że nie było mi łatwo napisać, gwarę znam, ale emocje jednak jakieś niemałe to wyzwoliło, a pamietak kiedy jako kilkuletnie dzieci (6 moze 9 lat) nieustannie poprawiałyśmy babcię: babciu, nie mówi się "mlyko", tylko "mleko", babciu, nie mówi się "chlyb" tylko "chleb"....

      Usuń
  9. Lubię takie wycieczki :) W naszym skansenie byłam z 1000 razy, ale zawsze chętnie tam wracam, bo lubię to miejsce. W naszym są zwierzęta różne i kwiaty rosną :) I chleb jest pieczony i przy różnych okazjach sprzedawany, także ze smalcem lub masłem. I są warsztaty tematyczne , ale to zależy od okazji. I są przejażdżki bryczką, także chyba jest ciekawiej niż w tym łowickim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie koniecznie musimy się wybrać w wasze strony;)

      Usuń
  10. Zawsze fascynowały mnie wycinanki łowickie i stroje.:)
    Ale faktycznie, jeśli przez kratę i z daleka, to nie jest miłe. Powinno być takie, jak na przykład te skanseny wczesnośredniowieczne (Biskupin, Wolin), gdzie do chaty można wejść, wszystko obejrzeć, dotknąć, spróbować itd.:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie nie chcą zachęcać do ponownego odwiedzenia obiektów, szkoda bo naprawdę fajne i chałupy i wyposażenie i tylko chyba pomysłu i chęci brak, za to alarm działa- jak grupa Włochów robiła zjdęcia w kościele i pan rękę zbliżył do ołtarza (za tę barierkę oddzielającą prezbiterim) to alarm się włączył zaraz, przyszła pani i na krok już ich nie opuściła;-)

      Usuń
  11. Można wejść w Nowogrodzie. Poza tym, gdy zbierze się grupka, to zajmuje się nią przewodnik miejscowy.
    Ale babkę kartoflaną podawali z mikrofali!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z mikrofali? no cóż widać nowoczesność wszędzie dotarła, do skansenów też;) w Maurzycach też stały mikrofale, ale oni nawet nie próbują udawać, ze cokolwiek wspólnego z tradycją karczmarską mają

      Usuń
  12. Skansen na Spiszu w Zubrzycy (i częściowo w "mojej" Sidzinie) się zwiedza bez krat nijakich, we wnętrzach:) I ciekawym, czy w Łowickiem chałupy błękitno bielone toż samo co na Spiszu znaczą?(że w domu jest panna na wydaniu:), czy jeno o to idzie, że robactwo niebieskiego nie lubi...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Wachmistrzu, przyznaję nie wiem czy znaczą to samo, ale dopytam przy najbliższej okazji.
      Jakiś był zwyczaj na pewno malowania domów, w których mieszkały panny na wydaniu ale to raczej kawalerowie malowali im "kozaki" na chałupach, ale ciekawa sama jestem jak to z tym niebieskim jest

      Usuń
  13. Te chatki, ta szkoła!! Cuda cuda <3

    OdpowiedzUsuń
  14. I tak cudowne :) Uwielbiam oglądać takie rzeczy. i jestem pewna że bym się popłakała przy tym, bo w takim domku mieszkałam, gdy byłam dzieckiem. I miałam takiego drewnianego konika.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta gwara to Ty sama napisałaś ? Cudnie. To co pokazalas na zdjęciach wygląda super. Jednak myślę że wielu turystów tam nie ma stąd i karczmy brak i pani krzatajacej się po chacie. Ale oglądanie przez kraty to już przesada.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajna wycieczka, śliczne zdjęcia aż się chce oglądać i tam być i zobaczyć to wszystko " na żywo"

    OdpowiedzUsuń