U nas tyle się dzieje, ale nie piszę nie z powodu braku czasu, wbrew pozorom, ale z powodu braku Internetu. Niestety ciągle pozostaje mi pisanie z telefonu, a już na samą myśl się odechciewa. Będzie więc wielkie streszczenie:
Stokrocia siostrę przyjęła cudownie, nawet nie wyobrażałam sobie że będzie aż tak "siostrzana".
Wczoraj nawet broniła dostępu do niej najmłodszemu do tej pory kuzynowi, zasłaniając Marysię własnym ciałkiem :-)
A Marysia jest spokojna, zupełnie tak jak było w czasie ciąży, jak jest najedzona to śpi i więcej jej do szczęścia nie potrzeba.
Ale żeby tak radośnie nie bylo to niestety w sobotę w nocy znów pakowałam torbę do szpitala i pędziliśmy na izbę przyjęć do szpitala dziecięcego. Na szczęście nie musiałyśmy zostać. Trafiliśmy na pozytywnie nastawionego specjalistę, mimo wizyty w środku nocy (wierzcie mi różnie to bywa, niektórzy maja wręcz pretensje, że w środku nocy im sie przeszkadza, nawet panie które na tej izbie siedziały, zapewne dyspozytorki czy coś, to zachwycone nie były, a już zwłaszcza jak P zapytal przed wyjściem czy możemy tu na korytarzu przycupnąć na krześle i nakarmić małą). Pani doktor zajęła się Maleńką, pomogła jej a nas poinstruowała co i jak, zapisała leki i na razie jest ok.
Dziś wieczorem zamierzamy wrócić do siebie, więc powinno po woli wszystko wracać do normy.
o to, że Stokrocia przyjmie z zachwytem siostrzyczkę, to ja się nie martwiłam, bardziej o to, że będzie bardzo za Tobą tęsknić a Ty za nią, przecież Stokrocia też jest malutka
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
Świetna wiadomość :)
OdpowiedzUsuńTeraz w końcu Stokrocia jest starszą siostrą :)
Mam nadzieję, że Kruszynka czuje się już dobrze.
Ściskam Was! :*
Będą się dziewczyny trzymały! Fajnie mieć siostrę :-).
OdpowiedzUsuńDobrze, że u Was dobrze i wśród medyków spotkałaś tego właściwego :-).
PS. Pisanie z telefonu to i dla mnie katorga, stąd w blogosferze prawie go nie używam.
Zdrówka dla Marysi życzę!
OdpowiedzUsuńJak się trafi na miłego lekarza to i zaraz napięcie schodzi... trzymajcie się ciepło.
OdpowiedzUsuńTo nie chodzi o to, ze lekarz byl mily, ona po prostu wiedziala co robić, doskonale wiedziala jak ulżyć Malej, nie chciala nas zbyć i nie miala pretensji ze ktoś szuka pomocy dla dziecka w środku nocy.
UsuńMusze o tym wiecej napisac, moze komus pomoże, bo tego stresu, który przeszlam i wyplakanych lez nie zycze nikomu.
Zdrówka życze Malutkiej... i spokoju Wam wszystkim...
OdpowiedzUsuńStokrocia będzie.. wróć ... jest super starszą siostrzyczką :)
OdpowiedzUsuńNo i życzę Wam cudownych pierwszych wspólnych chwil :)
Ściskam :*
OdpowiedzUsuńOjej, a co sie stalo Marysience???
OdpowiedzUsuń