środa, 25 września 2013

Gdy nie ma w domu dzieci....czyli (nie)fajny film wczoraj widziałam...

Stokrocia spaceruje sobie po plaży z babcią i dziadkiem a ja....  a ja miałam tyle planów na ten czas, nawet wmawiałam sobie ze to cały tydzień... tja...
W niedziele wróciłam wieczorem padnięta jak nasza piłka nożna, poniedziałek trochę dłużej w pracy, wtorek, no tak wtorek udało się pójść do kina, dziś środa, na razie plany niejasne, a już jutro znów do nich jadę, żebyśmy w piątek mogli wrócić i tak z tygodnia zrobiły się trzy dni...
a plany były geste: ruszyć pracę dyplomowa, teatr, kino, dokończyć obraz, zrobić giga pranie, przejrzeć ubranka Młodej i przesegregować za małe, pójść na basen, przeczytać książkę, zadbać o siebie: umalować paznokcie, umówić się na masaż (karnet dostałam od Przyjaciółki na urodziny), zrobić porządek na blogach, uzupełnić zaległe notki....
Tja...
Z całej tej listy to tylko pół prania i kino... i o tym kinie dziś chciałam napisać.
Wybrałam się wczoraj z P. do kina. Niestety kinowe zaległości mam straszne więc koniecznie chciałam pod nieobecność Stokroci obejrzeć cokolwiek, zwłaszcza że ostatni raz w kinie byłam kilka miesięcy temu i to zdaje się na "Pokłosiu" tym razem chciałam obejrzeć jakaś lekka dobrą komedię.
Pech chciał ze zamiast poczytać informacje o filmie na stronie filmu to poczytałam na stronie kina:(
Przekonana byłam że idziemy na komedie a to okazał się być dramat. W dodatku kiepski.
Lubię filmy Woody Allena, choć on ma takie specyficzne poczucie humoru- komedia "Zakochani w Rzymie" tak bardzo mi się podobała, że pewna byłam ze i tym razem się nie zawiodę.
Niestety...
"Blue Jasmine" bo o nim mowa jest bardzo nudnym filmem. Historia jest dość prosta  i moim zdaniem brakuje jej jakiegoś zakończenia. To taka po prostu, zwyczajnie opowiedziana historia kobiety...
Nic zaskakującego, nic niezwykłego. Film był nudny i przewidywalny, smutny jak to dramat ale też nie był jakis dramatyczny i taki jakiś bez puenty.
Ot, historia jakich wiele.
Był tak nudny ze P mniej więcej w połowie zapytał czy może iść spać i zasnął, ja wyoglądałam do końca, ale jestem mocno rozczarowana.
No i jeszcze chyba obsługa kina też zasnęła bo zapomnieli zapalić światła, nic nie dało pukanie w ściany, tupanie, wołanie wszyscy opuszczali salę w świetle własnych telefonów...

29 komentarzy:

  1. Na stronach filmowych bardzo chwalą ten film, ale różnie to bywa, coś co krytyków zachwyca nas zwykłych zjadaczy chleba nudzi (tak było w przypadku filmu "Sztuczki", który też miał bardzo dobre recenzje, a ja uważam że był nudny i o niczym, pamiętam tylko chłopaka jeżdżącego na WSCe)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztuczki ogladałam ale nie pamietam nawet o czym byl, rzeczywiscie o jakimś chlopaczku i pociągach chyba, a Jasmine jest taki nudny po prostu i bez puenty zupełnie, ciągle retrospektywy już po kilkunastu minutach mecza, historia nie ma zadnego zakończenia, jedyne co jest swietne to gra aktorów Cate Blanchett naprawde swietnie zagrała swoją rolę, muzyka też byla fajna ale jesli chodzi o całosć to nieee! brzydko moze napiszę ale szkoda pieniedzy na bilet:(

      Usuń
  2. Ja nie lubię Allena, a Twoja opinia dodatkowo zniechęca mnie do obejrzenia jego nowego filmu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja uwielbiam, być moze dlatego jestem tak bardzo rozczarowana:(

      Usuń
  3. A ja tak męża namawiałam na ten film. Za nic nie chce się zgodzić, a jutro się wybieramy do kina właśnie. No i co teraz? Myślałam, że będzie nostalgicznie, romantycznie...eh ależ mi namieszałaś w głowie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wybierz coś innego, na pewno nie jest romantyczny:(
      ot historia kobiety ktora stracila wszystko:(

      Usuń
    2. Zupełnie czegoś innego się spodziewałam, bo tez zupełnie inaczej o tym piszą. Marcin się cieszy. Nie lubi kina Allena. Chyba wybierzemy się na "W imię". Polskie kino dostanie kolejny kredyt zaufania. Zobaczymy...

      Usuń
    3. A wiesz ze ja też wybierałam miedzy Jasmine a W imię, ale co się odwlecze....

      Usuń
    4. My jutro się wybieramy. Własnie zrobiliśmy rezerwację. Mam nadzieję, że się nie zawiedziemy tym kredytem zaufania ;)

      Usuń
  4. to bardzo dziękuję za recenzję, mieliśmy się wybrać i znów byłabym rozczarowana

    OdpowiedzUsuń
  5. ciężko teraz znaleźć w kinie jakiś naprawdę fajny film:/

    OdpowiedzUsuń
  6. No to miałaś ambitne plany :D
    Czyli wychodzi na to, że lepiej iść na spontan, bo z planów nic nie wychodzi...
    A Allena nie lubię właśnie za to specyficzne poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
  7. No to dobrze ze piszesz bo ja sie wybieralam na ten film - pojde wiec na cos innego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie niestety z filmu na film Allen rozczarowuje coraz bardziej.
    Mówisz, że P zasnął?
    Mojemu też to się zdarzyło (na Marzycielu chyba) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasnal ale wcale się nie dziwie, bylo tak nudno ii przewidywalnie:( rzeby chociaż miasto tak pokazał jak Rzym....

      Usuń
  9. O dzieki za cynka...też miałam się wybrac..ale szkoda kasy...
    Mnie tak szybko dni mijają że w ogóle jestem do tyłu...ze wszystkim...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja informuje ze dojechalam właśnie cala i zdrowa na miejsce

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. Jaka cenzura :P Trochę to śmieszne, ale cóż.

      Usuń
    4. Powinna Stokrotko chyba usunąć opis, który znajduje się z boku.

      No nie wierzę...

      Usuń
    5. Wysłałam maila :-)

      Usuń
    6. Też wysłałam Ci maila. Daleka jestem od cenzury ale wojny też chciałabym uniknac

      Usuń
    7. Nie wiem, czemu wyświetla się ten komentarz tyle razy. Zauważyłam to już na kilku blogach - jestem pewna, że nie kliknęłam dwa razy "opublikuj".

      Usuń
  11. joanna761-oczywiscie niezalogowana27 września 2013 21:36

    Witaj kochana. Ale mam zaległości w czytaniu! Ale mi po prostu czas przez palce ucieka. Dzisiaj miałam nadrabiać ale jeden kot mi zginął, drugi- mały ciągle drapie i gryzie wszystkich i wszystko, pies podworkowy ma gorączkę i bliżej nieokreslona chorobę więc musiałam go zabrać do lekarza i na noc do domu - a ona wcale tu nie chce być, a do tego M. na wyjeździe służbowym więc jestem z tym zwierzyncem sama. Do tego jeszcze cały tydzień z malutkim wiedziałam w domu bo był chory i teraz on ten swój nadmiar energii rozladowuje na mnie bo jednak mama to nie dwadzieścia parę dzieci w grupie w przedszkolu :-P.
    Mam nadzieje ze długie jesienne wieczory zaczną w koncu mi sprzyjać w nadrobieniu internetowych zaległości.
    Zdjęcie z poprzedniego posta - przepiękne!
    Sciskam

    OdpowiedzUsuń
  12. mój były zasnął na samotnoścu w sieci ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna recenzja :-)))
    Nie lubię W.A i nie oglądam jego filmów,
    jakoś tak mi on nie pasuje...

    OdpowiedzUsuń