poniedziałek, 30 września 2013

Dłuuuga droga....

Ech mówię Wam jaką podróż miałam męczącą to szok!
W czwartek wyjechałam zaraz po południu w drogę po moją rodzinkę odpoczywającą wśród szumu fal. Mimo ze u mnie od rana siąpił deszcz już sto km dalej świeciło słońce, było sucho, przejrzyście i aż się chciało jechać. No i się jechało, do momentu aż kilkaset metrów za zjazdem na Konin na A2 usłyszałam charakterystyczny dźwięk i już wiedziałam ze dobrze nie będzie. Szczęście ze bardzo szybko nie jechałam, bo sporo poniżej dozwolonej prędkości tylko ok 110, przednia prawa opona normalnie się rozwarstwiła.
Telefon do P, po instrukcji co i jak robić ( bo teorię niby znałam ale w praktyce to był mój pierwszy raz) trzeba było zmienić to nieszczęsne koło. Najbardziej to się bałam że mnie ktoś zmiecie z tej autostrady, tak jak wystawiony trójkąt odblaskowy, który już po kilku minutach "odfrunął"...


Zmiana kola poszła nawet sprawnie, ale to tylko "dojazdówka" więc jechać się na niej nie da, zwłaszcza  te kilkaset km z kompletem osób w samochodzie:( trzeba było więc znaleźć wulkanizatora, ale ze opona po portu się "skończyła" była w takim stanie że najlepszy magik by jej nie posklejał, wiadomo było ze trzeba zakupić nową a najlepiej używaną bo przecież nie miałam nawet tylu pieniędzy przy sobie żeby nowe opony kupować, zwłaszcza ze jak to zwykle bywa, trzeba wymienić dwie bo takiej samej się nie dostanie.
W dodatku godzina była już dość późna bo ok 19, P szukał więc w internecie możliwie bliskiej i czynnej wulkanizacji a ja wlokłam się do najbliższej stacji coby może jakiejś informacji o okolicznych warsztatach zasiegnąć, niestety okazało się że w najbliższym są tylko opony nowe, a wszystkie inne są o tej porze już nieczynne.Udało się znaleźć jakąś pomoc 50 km dalej, dojechałam, musiałam jeszcze zaczekać, oczywiscie takiej opony nie było więc zgodnie z przypuszczeniem trzeba było wymienić dwie, i pan stwierdził : to cud, że się pani nie zabiła! żona pana zrobiła mi kawę i kilka minut po 22(!!!) mogłam ruszyć dalej. Dalsza droga przebiegła bez niespodzianek i tuż przed 3 nad ranem minęłam magiczną tablicę informującą że jestem tuż tuż...

W drogę powrotną wyruszyliśmy ok 11 i mino że już niespodzianek "mechanicznych"  nie było to jechaliśmy ponad 10 godzin, w Poznaniu chyba trafiliśmy na godziny szczytu (17-18) bo wszystko stało, przez pozostałą cześć drogi lał deszcz tak mocno, że wycieraczki nie nadążały odbierać wody, po drodze kilka remontów i "wahadeł", do tego jeszcze wypadek czyli znów stanie w korku, kiedy dojechaliśmy do domu byłam tak padnięta że marzyła mi się tylko poducha....
Na szczęście cały pobyt się odpoczywajacym udał, pogoda była super, świeciło słońce, taka złota jesień sie trafiła;) raz tylko padał deszcz i to nie tak jak w dowcipie .
Wracam więc do normalności, do bycia mamą, do pracy, do zwyczajności, starej, dobrej sprawdzonej "rutyny"....

15 komentarzy:

  1. uf, całe szczęście, że nic Ci się nie stało!
    Kochana podziwiam bardzo, bardzoooo za jazdę na taką odległość! Wiem, że dla Ciebie to żadna nowość, ale mnie zawsze będą takie kobitki zachwycać ;))

    *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pierwszy raz spróbujesz to juz wchodzi w krew;) bardzo lubię jeździć, naprawde sprawia mi to ogromna przyjemnosć

      Usuń
  2. ależ Ty jesteś dzielna kobieta, ja bym się chyba rozpłakała i koniec. Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żeby to pomoglo to i ja bym sie rozpłakała, a tak to trzeba bylo rękawy zawijać i sie ruszac, bo ciemno sie robiło;P
      myśłe, ze w razie koniecznosci zrobiłabyś dokładnie tak samo;)

      Usuń
  3. no jak widać Stokrotki dzielne kobietki nic im nie jest straszne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całe szczescie ze mała Stokrotka byla w tym czasie z dziadkami setki km dalej;) bo nie wiem jak by bylo jakbysmy były we dwie...

      Usuń
  4. Przejeżdżałaś przez Poznań i na kawkę nie zajechałaś?! nieładnie ;) żartuję!
    Ale niestety od 16:30 do 18 i nawet 19 Poznań stoi. Szczególnie, że centrum rozkopane :( Następnym razem zapraszam na kawkę/herbatkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obawiam się, ze między 23 a 24 bo mniej więcej o tej porze wtedy przejezdzałam przez Pozńań, to raczej na kawę nie mialabys ochoty, a nastepnego dnia na tej kawe miałabys 7 osób to też nie wiem czy by ci się usmiechala taka wizja;P
      nawet nie chce myslec co by bylo gdybym jechała przez centrum?!?!? to byla tylko 92 a i tak wszytsko stało;(

      Usuń
    2. Upiekło Ci się ;) :P

      Usuń
  5. To nieźle. Ja bym tam stała i płakała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwile bys stala ale pewnie po kilku minutach zrobiłabys to samo, no chyba ze wezwałabys pomoc, ale niestety mnie koszty takiej pomocy skutecznie zmotywowały;)

      Usuń
  6. następnym razem jak będziesz jechać przez Poznań to zapraszam na kawe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak bede w mniejszym gronie i o bardziej przyzwoitej portze to chetnie;) ale tym razem sie nie dało, choć dobrze wiem ktora z Was jest z Poznańa, conajmniej cztery ulubione, a moze i wiecej;)....

      Usuń
  7. ja bym koła chyba nie zmieniła....
    Dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie i nic się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zmieniłabyś, zmieniła;)
      wiesz nawet za bardzo nie odczulam jak opona poszła, jesdan chyba co marka to marka, od lat mam zaufanie....

      Usuń