czwartek, 1 sierpnia 2013

Ponarzekać przyszłam...

Podobno nieszczęścia chodzą parami... Nie prawda. One chodzą stadami!
Niedziela.
Niedziela rano, pojechałam z mama do kościoła na pierwsza msze. Wjeżdżałyśmy na parking, no dobrze za dużo powiedziane na pole, które jest używane jako parking, przy zjeździe z ulicy na ten niby parking dół, no dół jak dół, wiadomo wybity od wjeżdżania i wyjeżdżania, ale wszyscy tamtędy jeżdżą. Ja nie jestem wszyscy jak się okazało, bo rozp... uszkodzilam chłodnice. Do domu dojechałam zostawiając za sobą strużkę płynu, o czym oczywiście nie miałam jeszcze wtedy pojęcia. Później się okazało, ze zamiast płynu w chłodnicy była woda ale to nie ma być wpis o uczciwości mechaników tylko o Stokrotkach.  Niedziela. Mechanicy nie pracują. W portfelu 100zl, a do naszego miasteczka 80 km... Na szczęście mąż siostry sam zaproponował pomoc i nawet nie podejrzewałam go o takie umiejętności- do domu dojechalysmy w niedzielę, a dziś samochód trafił na warsztat.
Poniedziałek.
Poniedziałek rano Stokrotka leci do firmy X. Nie wypada robić zdjęcia u kogoś na podwórku ale wtedy na pewno wszystko byłoby jasne... Zaraz za brama Stokrotka pierdyknęła jak długa, poprzecierała i pogniotła dokumenty które trzymała w ręku ale też kolano i dłoń:( szczęście w nieszczęściu ze było to zaraz za brama i tylko strażnik to widział, bo gdyby naście metrów dalej to cała chmara facetów pracuje wiec bez komentarzy by się nie obyło.
Wtorek.
Włączyłam wieczorem pranie, dobrze szło do momentu wirowania. Myślałam ze mi pralka wyjdzie z domu! Niestety zabudowana jest pod blatem w kuchni, jak podskoczyła, jak rąbnelo, wyrzucając przy tym bezpieczniki. Dobrze ze sąsiedzi nie przybiegli na ratunek, bo ze huk usłyszeli to jestem pewna.
Środa
Pismo z ZUS o uzupełnienie dokumentów, bo pani księgowa głowę miała juz chyba na urlopie. Nawet byłam u niej z tym ze chyba trzeba złożyć oświadczenie ale mnie zbyła... Mam 7 dni, księgowa wraca za 9...
Mam nadzieje że więcej nieszczęść na ten tydzień dla mnie nie przewidziano...
W sobotę miałam jechać... Ech juz wiem, ze właściwie nie mam szans na ten wyjazd. Auto ma zrobić tylko tak, żeby dało się jeździć, po za tym pieniądze które miały być dziś na rachunku popłynęły "gdzieśtam", no i jeszcze drobny szczegół że kolano mam ciągle jakbym po jakimś żużlu się slizgała... a tak bardzo chciałam...

A teraz żeby nie było tak czarno to o promyczku rozjasniajacym wszelkie smutki będzie:
Oczywiście rozbite kolano nie uszko uwadze Stokroci. Kilka razy dziennie słyszę:
-Mamo, masz kuku?
-Boli cię?
-Mamo nie płać.
-Mamo, nie boli cię?
;)
I jeszcze scenka z przed niedzieli- tak sobie nawet myślę teraz, że mnie dziecko ostrzegało, trzeba było sobie wziąć do serca:
Jedziemy naszą uliczką która w kilkunastu miejscach poprzecinana jest progami zwalniajacymi, a Stokrocia na którymś z kolei mówi:
-Mamo gójka! Jak ty jeździś mamo!?

16 komentarzy:

  1. o tak, limit klęsk i nieszczęść ogłaszam za wyczerpany!
    Kuku się wygoi, dasz radę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak byłam mala to mówiono ze do wesela się wygoi;P ale wesele w sobote...

      Usuń
    2. ostatnio Koperek przekonywała swojego synka po upadku, że "do wesela się zagoi" a mały z rozpaczą stwierdził, że przecież nie mają żadnego wesela w tym roku ;)

      Usuń
  2. O kurczaki - naprawdę te nieszczęście to stadami chodzą :( No ale ileż przecież ich może być! Już wystarczy koniec i kropka!
    A Stokrocia o mamusię się martwi ,kochane słoneczko:*

    Acha... a narzekać ludzka rzecz... i czasami dobrze się wygadać...wypisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, za chwile już nie bedzie mi się miało co popsuć, to moze i sie skończa...:(
      Nie lubię narzekac, ale czasami rzeczywiscie troche lżej

      Usuń
  3. hmmm oby to był już koniec tych nieszczęść a teraz niech szczęście idzie w takim tempie w Twoim kierunku:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na weselu będziesz prezentowała okazałe kolano ;) Jak ktoś będzie pytał to wymyśl jakąś niebanalną historię, bo tak że wywaliłaś się za bramą to jakieś pospolite ;) Może mi coś wpadnie do głowy to Ci podpowiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak trzeba jakas historie dorobić, bedzie chociaz ciekawie;)
      Już przstałam marzyc o tym weselu, 200 km drogi, w dodatku popsutym autem i bez peiniedzy, nie da sie, nijak sie nie da:(

      Usuń
    2. ej dziewczęta dziewczęta, to nie wiecie co się robi na kolanach?:x jeśli pomyślałyście to samo co ja to jesteście zbokinie;))

      Usuń
    3. ha ha ha;)
      to chyba za karę na jakimś ekstremalnym podłożu;P

      Usuń
  5. No własnie jak Ty jeździś mamo!? :)
    Kochana Stokrocia.
    I przepędzam czarne chmury :)

    OdpowiedzUsuń
  6. skąd ja znam te "stada"...! Ale nic się nie martw Kochana- jak stada przelecą i staranują wszystko, to długo, długo jest spokój i cisza ;*

    ps. przypomnij sobie o Sekrecie...
    ps. robiłaś ćw z książki? Robię od pon. i bardzo pomagają i uspokajają ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ty ładniej operujesz słowami niż swoim życiem

    OdpowiedzUsuń
  8. dzisiaj skonczyłem czytac Twojego bloga... przepraszam - zapomnij o słowach z 10 sierpnia 2013 20:41

    OdpowiedzUsuń