czwartek, 22 sierpnia 2013

Moja nowa miłość- B.


Głodnych sensacji rozczaruję: nie chodzi o faceta:)

Co prawda od wydarzenia minęły już dwa, albo nawet trzy tygodnie (zakochani ponoć czasu nie liczą, więc nie wiem), wtedy jeszcze były upały i pełnia lata, ale jakoś nie miałam kiedy się zebrać, żeby napisać o tym.
z jednej strony pewnie blog się zrobił ostatnio trochę turystyczny wiec i tak omijam co niektóre mniej istotne podróżnicze wydarzenia, ale tego nie mogę pominąć, bo to miejsce zdecydowanie warte uwagi i warte odwiedzenia a wydaje mi się, że mało osób wie, że tam jest tak pięknie.
P zabrał nas na weekendowy wypad na Kujawy, w planach mieliśmy odwiedzenie Jura Parku, a później wspólnie zdecydowaliśmy, aby koniecznie odwiedzić TO miasto.
Co tu dużo mówić: zakochałam się!
Wpadłam po uszy i koniec, to miasto teraz ląduje w czołówce moich ulubionych miejsc.
Hm hm... śmiem nawet twierdzić, że piękny Toruń ma dużą konkurencję....
Kiedy pierwszy raz byłam w tym mieście była noc, letnia, ciepło, ja byłam w ciąży, pamiętam że miasto mi się podobało, pamiętam, że były mosty i taki jakiś ciekawy gościu wiszący na linie nad rzeka, nie wiedzieć czemu zawsze nazywałam go flisakiem, a właściwie to wiedzieć czemu- w Toruniu jest pomnik flisaka, i ja z całą pewnością tak go skojarzyłam. Otóż wniknęłam bardziej - to Przechodzący przez rzekę jeden chyba z najbardziej znanych obecnie symboli tego miasta.
Miasto jest piękne, ma piękny rynek, stare piękne kamieniczki, masę mostków i mosteczków, kawiarnie i restauracje zachęcają do spędzenia miłych chwil, place zabaw powodują, że i dzieci się tu nie nudzą, a w taki upał jak my byliśmy mnóstwo dzieci kąpało się w takim- nie wiem jak to nazwać- wydzielonym fragmencie rzeki ze stopniami, po których biegały dzieciaki i miały ogromną frajdę.
Jest też tramwaj wodny, którym można się przepłynąć przez kilkanaście minut, albo też zrobić sobie wycieczkę na niemal pół dnia, tak jak my nieświadomie zrobiliśmy;)
Miasto to jest podobno ważnym węzłem wodnym nie tylko tras wodnych krajowych, ale też międzynarodowym.
Ciekawostką jest rozwiązanie różnicy poziomów terenu przy takich szlakach wodnych- dla mnie to była totalna nowość, choć rozwiązanie do najnowszych nie należy-śluzy, które pozwalają pokonać różnice terenu nawet kilku metrów (śluza Okole ponad 7 m różnicy poziomów!!!).
Miasto to ma jeszcze jedną cudowną zaletę: nie ma tłumu turystów, nie ma problemu z miejscami parkingowymi!
Ale jeśli chodzi o turystów to nie wszędzie- otóż dostanie się na tramwaj wodny w niedzielny sierpniowy dzień graniczy niemal z cudem! Wszystkim, którzy chcieliby się wybrać na wycieczkę tramwajem wodnym dobrze wiedzieć że: najlepiej wsiąść na początkowej stacji Wyspa Młyńska- na następnych przystankach tramwaj jak to tramwaj zatrzymuje się wg rozkładu, ale miejsc wolnych nie ma, a obsługa NIE ZABIERA WIĘCEJ OSÓB NIŻ W REGULAMINIE!  Co spotykało się z nieprzychylnymi komentarzami turystów, ale jednak fajnie wiedzieć, że się płynie z ludźmi odpowiedzialnymi.
Niewątpliwie wycieczka tramwajem wodnym jest ciekawą atrakcją, ale jest kilka rzeczy, które należy wiedzieć zanim się  wejdzie na pokład:
Po pierwsze to jednak najprawdziwszy tramwaj- nie ma toalet! Zwłaszcza jeśli płynie z nami dziecko, to trzeba się dobrze zastanowić, albo zabezpieczyć:-)
Po drugie wycieczka trasą śluz trwa ponad 2 godziny i jest to wyprawa w jedna stronę, bilet nie jest drogi można wrócić tramwajem- tu jesteśmy w lepszej sytuacji bo możemy nie wysiadać więc nie ma problemu czy zabierzemy się z powrotem- na końcu trasy też czekał tłum.
My wróciliśmy autobusem do centrum, trzeba kawałek dojść do przystanku, ale nie jest to też jakiś straszny problem. I mimo iż komunikacją miejską nigdzie nie jeździmy, a trasa autobusu nie była jakoś szczególnie jasno opisana trafiliśmy z powrotem do centrum i to za pierwszym razem;)
Muszę tylko ponarzekać na kierowcę, któy był bardzo nieuprzejmy a wręcz opryskliwy, ale może miał zły dzień czy coś.
I po trzecie dobrze zaopatrzyć się w coś do picia i może chociaż jakieś przekąski, albo kanapki bo to jednak trochę długo i po drugiej śluzie robi się nieco nudno;)
Czy ktoś jeszcze nie wie jakie to miasto stało się moją nową miłością?
Oczywiście BYDGOSZCZ.
A teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć:

Przechodzący przez rzekę 



Opera


Ten ceglany, charakterystyczny budynek w tle to budynek Poczty Polskiej

Tramwaj wodny

Plaża tuż przy jednym z przystanków tramwaju, te budynki w tle też chyba mają być remontowane. Piękny mur pruski. Jak to kiedyś odrestaurują to naprawdę będzie perełka architektoniczna.



Na zdjęciu powyżej jest właśnie to miejsce, gdzie z wielka radością kąpały się dzieciaki.
Na dnie są porobione takie jakby stopnie, więc nie jest głęboko, starsze dzieci chlapały się same w wodzie mniej więcej do kolan, a małe miały radochę razem z rodzicami;)


Widok na plac zabaw z tarasu jednej z kawiarni. Plac zabaw ma tylko dwie spore wady: brak cienia, ale drzewa już rosną, i brak toalety, przy placu zabaw to jednak podstawa. Do toalet miejskich jest kilkaset metrów, to jednak trochę za daleko...

Nie pamiętam jak się kawiarenka nazywała ale jest ciekawie położona na takich jakby tarasach a na dole narysowany jest na murze różowy rower- jak ktoś tam będzie z pewnością będzie doskonale wiedział o którą chodzi. Kawiarnia jest tylko pod parasolami na zewnątrz, ale mają bardzo dobrą kawę i pyszne lody.








A tu już widoki z wodnej wyprawy. 



Tu mieszkaliśmy przez jedną noc, Przystań Bydgoszcz. Polecamy bardzo klimatyczne miejsce- marina. Restauracja całkiem dobra a obsługa restauracji rewelacja! Pokoje wygodne i przestronne.
Nie dyskryminują tu niepełnosprawnych- duża część pokoi jest przystosowana do pobytu osób  na wózkach.





Przepływamy przez pierwszą śluzę i miasto trochę zniknęło, zrobiło się bardziej cicho i trochę tak jakby bardziej dziko....

A tego pana musiałam pokazać. No tak się pchał na afisz, że jeszcze chwila a podeszłabym do niego i go wypchnęła! Z resztą sami zobaczcie! Nie dość ze bez przerwy wychylał aparat, to jeszcze sam się non stop pchał w kadr, normalnego zdjęcia nie można było zrobić:(

Dopływamy do śluzy...

Wpływamy do środka, śluza  się za nami zamyka...

Napełnia się wodą...

A kiedy woda osiągnie odpowiedni poziom...


Wypływamy dalej.
Naprawdę warto zobaczyć to na własne oczy:)

Nie jesteśmy też jedynymi użytkownikami tej trasy wodnej, co chwila wymijamy się z jachtami, łodziami czy kajakami.

A tak wygląda przystanek wodny. W tej chwili jest prowadzona rewitalizacja brzegów Brdy i Kanału Bydgoskiego, jak skończą to pewnie będzie dopiero pięknie. I wygodnie.

Mam nadzieję, że choć trochę Was zachęciłam do odwiedzenia Bydgoszczy. Warto- może przy okazji odwiedzania Torunia- przeznaczyć sobie jeden dzień na Bydgoszcz właśnie. Bydgoszcz chyba jest odrobinę "zazdrosna" o Toruń i chyba trochę z nim rywalizuje, ale moim zdaniem rywalizacja nie jest tu na miejscu, to są dwa zupełnie inne miasta, totalnie różne ale i jedno i drugie ma swój niepowtarzalny klimat i urok i warto odwiedzić i jedno i drugie.

I jeszcze jedno na koniec: zapewniam, że jest to moja osobista opinia, nie sponsorowana przez nikogo, zwłaszcza przez władze miejskie;-P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz