wtorek, 14 maja 2013

Weekend z zadyszką...

Szalony weekend za nami:nad morze mnie nie wyniosło, w góry też nie... tym razem to inny rodzaj "szaleństwa".
Przeprowadzkęe mamy za sobą...
Ci którzy czytają zamkniętego bloga są bardziej w powody wtajemniczeni, ale już śpieszę wyjasnić: z powodów nieporozumień z poprzednią wynajmujacą musiałyśmy w trybie pilnym poszukać innego mieszkania i w ostatni weekend oprócz (całodziennych) zajęć na uczelni, imprezy firmowej i niedzielnego kolokwium zdążyłam w trybie megaszybkim zaliczyć przeprowadzkę a nawet parapetówkę;)
Ale od początku:
W piątek wyszłam z pracy dwie godziny wcześniej, pobiegłam do mieszkania i zaczęłam pakować kartony, po czym wypchałam nimi samochód po brzegi.
Pojechałam odebrać klucze i odrobinę się przeraziłam, bo mieszkanie było że tak powiem w stanie surowym niemal. Zostawilam wiec kartony i pojechałam po Stokrocię do żłobka.
W planach miałam jakiś obiad w polowych warunkach w "nowym" mieszkaniu, ale niestety warunki jeszcze na to nie pozwoliły, pojechałyśmy więc do Puszczy na krótki spacer i szybki obiad a później jeszcze zajrzałyśmy do firmy bo przed planowaną sobotnią impreza chiałam dopracować kilka szczegółów... późnym wieczorem dotarłysmy do moich rodziców, gdzie stokrocia miała spędzić weekend.
W sobotę rano wyruszyłam na uczelnie. Okazłąo sie ze mam dwie godziny wolnego w ciągu dnia z powodu odwołania jednych zajeć udało mi sie więc wyskoczyć Okno na Warszawę a później objechać kilka miejsc i porobić zdjecia, a nawet mimo deszczu wypić kawę przy stoliczku pod gołym niebem... później dalszy ciąg zajęć, które skończyłam późno po 21...
Na żadne zakupy czasu nie miałam więc pomógł mi tata Stokroci, i tym oto sposobem udało nam sie zorganizować "parapetówkę" czyli tatara i po lampce ulubionego wina;) a jak parapetówka była to chyba można uznać ze mieszkanie jest zamieszkane;)



Przy winie czytałam wiec materiały i notaktki na niedzielne kolokwium... spać sie położyłam ok 1 a o 5 już znów czytałam notatki... jak mi poszło? Mam nadzieję, że dobrze, ale akurat w tym wypadku wszytsko jest możliwe....
W niedziele na pierwszych zajęciach myślałąm, że zasne... w mieskzaniu nie miałam jeszcze czajnika więc kawy nie miałam jak zrobić, przed 8 bufet był jeszcze nie czynny a wykładowca nie zrobił przerwy wiec siedziałąm powstrzymujac sie od ziewania i zaśnięcia...
Później kawa i kolokwium...
I znów kawa i ćwiczenia...
I znów kawa i znów ćwiczenia...
W drodze powrotnej udało mi sie nabyć łóżeczko (kolejne, to już chyba trzecie, które zakupiłam.... nie pytajcie jakim sposobem, ale moge śmiało startować w konkursie na skręcanie łóżeczka na czas;)) pojechać do starego mieszkania spakować pozostałe rzeczy, oddać klucze, przywieźć rzeczy do nowego, częściowo rozpakować stojące kartony, skręcic łóżeczko, przygotować szafki kuchenne i ....pojechać do Małej.
Ale chyba sie starzeję, na poczatku poprzednich studiów potrafiłam siedzieć do 3-4 nad ranem i o 8 zacząć normalnie zajęcia a teraz byłam tak zmęczona, ze ledwo dojechałam do domu....
Wczoraj Stokrocia zapoznawała się z nowym lokum... nie mogła się bidulka odnaleźć, ale każdego dnia bedzie lepiej;) a jeszcze w żłobku znów mamy "gryzonia", a nawet dwa... jeden ugryzł wczoraj Stokrocię w paluszek, ma tochę spuchnięty i zaczerwieniony:(



16 komentarzy:

  1. A zatem wszystkiego dobrego na nowym miejscu! Niechaj będzie źródełkiem szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  2. niech się doobrze mieszka!!:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Urządzajcie się, rozpakowujcie i wreszcie czujcie się u siebie :)
    buziaki dziewczyny

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki, żeby Wam się tam dobrze mieszkało!
    Stokrocia na pewno szybko się odnajdzie w nowym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow! szybka jesteś ;) niech się dobrze mieszka! a jaki metraż ile pokoi? napisz coś, ciekawa jestem :)

    www.swiat-wg-anuli.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko i córko, przeprowadzić się z takim impetem to jest dopiero wyczyn! A wiem co mówię, bo sama się przeprowadzałam pół roku temu z parteru na piętro tylko, a zajęło mi to tydzień dobry.. Gratuluję nowego lokum:) Niech Wam lepiej będzie.
    P.S. ..hę? Że blog zamknięty? buu, szkoda, że ja z tych niewtajemniczonych:(

    OdpowiedzUsuń
  7. oj masz zdrowie i tempo..... mam nadzieje że tutaj bedzie ssię Wam lepiej mieszkało....
    buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, ale miałaś intensywny weekend! Jak Ty to wszystko ogarnęłaś! Jesteś wielka!
    Ja od samego czytania już się zmęczyłam! ;-)
    Niech Wam się dobrze mieszka dziewczyny! :-***

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech Ci się Kochana dobrze mieszka. Bardzo się z wami cieszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się w końcu rozpakujemy to penwnie bedzie dobrze, moze ktos chętny do pomocy?

      Usuń
  10. Niech się Wam dobrze mieszka :) A teraz po tak intensywnym weekendzie przydałby się Wam jakiś odpoczynek. Łóżko jest, kuchnia jest, czajnik kupić (też sobie nie wyobrażam poranka bez kawy- toż to najlepsze śniadanie :D) a reszta może poczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czajnik mam, większosć rzeczy mam tylko ciągle jeszcze w kartonach:)

      Usuń
    2. Dopóki Stokrocia się nie przewraca o nie to niech se stoją :)

      Usuń
  11. Ja Ciebie to podziwiam, bo też od czytania się zmęczyłam :D
    A tak na poważnie to życzę abyście to mieszkanko zaliczyły do udanych i mogły się namieszkać dłuuugo :)

    No i znowu ten nieszczęsny żłobek... jakoś nie może być długo ciszy o nim...

    OdpowiedzUsuń