Jestem jakaś rozbita i zdołowana.
Moje całe życie ostatnio kręci się wokół tego pieprzonego ZUSu.
I czuje się taka zawieszona i bezradna.
Jeszcze tydzień i będę wiedzieć czy się odwołali czy nie, a ta niewiedza jest znacznie gorsza od wiedzy.
Jakiejkolwiek.
A dziś dzwoniłam do ZUSu służbowo. Teoretycznie pracują do 16.00, A obsługa interesantów do 15.45. Dzwoniłam kilka minut po 15 i co? I nic w tym "najgłówniejszym" sekretariat odbiera i Pani próbowała mnie połączyć. Próbowała to właściwe określenie, bo niestety nie udało się. Do siedmiu osób podobno łączyła i bardzo mnie przeprosiła, ze nikt z tych osób nie odbiera telefonu. Powiedziała ze aż jej wstyd, bo przecież pracują jeszcze i ze mnie przeprasza, ale chyba jednak muszę zadzwonić jutro...
W pozostałych dwóch nawet sekretariaty nie odbierały.....
A kolejnym zdziwiona pani do mnie mówi:, ale dodzwoniła się pani do ZUS?!?! Jakbym, co najmniej na Marsa się dodzwoniła....
Moje zdanie o ZUS chyba się jeszcze pogorszyło, a myślałam ze już gorzej być nie może....
A po za tym to chyba nic ciekawego.
Chodzi za mną post o spaniu, ale chwilowo nie mam w domu Internetu wiec z przyczyn obiektywnych post musi zaczekać.
A muszę, po prostu musze się z Wami tym podzielić;)
Mała wczoraj miała jakieś niepokojące objawy, w nocy było lepiej, zobaczymy jak po żłobku dzisiaj, mam nadzieję, ze to chwilowe, ale jeśli się nie poprawi to jutro czeka nas wizyta u lekarza. Nie chcę na razie pisać, o co chodzi, bo może to nic takiego. To na pewno nic takiego.
Jestem dziś jakaś ogromnie zmęczona, niby dzień, jak co dzień, nic specjalnego się nie wydarzyło, cały dzień spędziłam przy biurku a zmęczona jestem jakbym cały dzień ciężko fizycznie pracowała i wszystko mnie boli.
I chyba kawy za dużo piję, bo kołatania serca mam, normalnie jak w ciąży po Ispotinie.
No cóz chyba nic ciekawszego dzis nie napiszę.
A moze to po prostu jesienna depresja...?
Jesień idzie... klik
może potrzebujesz po prostu odpoczynku, praca, dom, małe dziecko, po prostu jesteś zmęczona. Przesyłam uściski
OdpowiedzUsuńNiby za wcześnie, ale chyba już może łapać...:/
OdpowiedzUsuńchyba jesień...czuję wyraźnie wieczorami i wczesnym rankiem.Już nie zaczynam dnia od filizanki kawy na tarasie:/
OdpowiedzUsuńkochana Stokrotko! jeszcze jest lato! trzeba to sobie jak mantrę powtarzać i ignorować spadające liście!
OdpowiedzUsuńps. mama nadzieję, że z małą jednak wszystko ok...
Radzę jakiś "spontan" zorganizować :)))
OdpowiedzUsuń