wtorek, 19 czerwca 2012

Trzymajcie mnie bo zrobię mu krzywdę...

Dziś sie przyszłam pożalić.
W końcu blog to takie miejsce, gdzie można się żalic w spokoju, prawda?
To sie żalę:

Po prostu mam ochotę udusić kogoś normalnie, nie, nie bójcie się mam na myśli konkretną osobę.
Dyrektora, obecnie mojego bezpośredniego przełożonego.

Człowiek czasem doprowadza mnie do pasji, szewskiej zeby nie było. Są momenty kiedy nawet wydaje mi się że jest OK, ale są chwile, niestety chyba przeważajace, kiedy mam ochote zrobić mu coś złego i to ja, taka spokojna osoba.
Owszem ma kwalifikacje, zna branże, rynek i czasem naprawde wydaje się bardzo konkretny ale nie potrafi zrozumieć prostych rzeczy, takich najprostszych.
I zmienia zdanie i nie chodzi mi o poglądy ale że mówi, coś a za chwile twierdzi że nie mówił albo mówił inaczej. Ześwirować można naprawde kiedy nie ma się "pewności" czy coś powiedział czy sobie to "wymyśliłam".
Tak wiem, że na to najlepszy sposób to pytać o wszystko na piśmie więc pisze maile z pokoju do pokoju a i to nie utwierdza mnie w przekonaniu, ze zdanie napisane bedzie wersją ostateczną.
Matrix jakiś sie robi z tym wszystkim...

-Pani Stokrotko czy dzwoniła Pani tam i tam?
-Nie, napisałam maila, że jeśli termin tygodniowy im odpowiada to bierzemy, musimy mieć troche czasu i zrobić   tam coś więcej bo z tym jednym zleceniem nie opłaca nam sie tam jechać, bo jest bo za daleko.
-To prosze zadzwonić, warto wziąć to zlecenie
-Tak wiem, że warto ale jeśli bedzie jeszcze coś, inaczej nam sie nie opłaca bo to koszt paliwa, to jest za    daleko.
-Ale prosze zadzwonić. A ile to jest km?
-Tyle i tyle.
-No to rzeczywiście za daleko.

A jakieś 10 min wcześniej mówił żeby  nie brać pojedynczych drobnych zleceń bo nam sie nie opłaca, chyba ze mamy "po drodze". To nie było drobne, ale sporo poza obszarem codziennych działań- nieopłacalne znaczy.
No kurde czuje sie jak jakaś głupia blondynka która nie umie zrobić prostego rachunku ilosć przejechanych km - wartosć zlecenia.
On wie lepiej i udowadniaj mu że nie jesteś wielbłądem.

WRRRR...



24 komentarze:

  1. U mnie jest to samo :p
    A jeszcze Szef najpierw dzwoni do klientów i obiecuje im "bógwico" i bierze moje kosztorysy i analizuje np. ile mozna opuścić z ceny a potem się okazuje, że faktycznie już nic nie można, ze to jest na granicy opłacalności. Ale dokłada mi w ten sposób roboty bo to ja mu materiałówkę muszę podać - tzn. zliczyć to jeszcze raz dokładnie przy nim. I zawsze mi się tak wpierdzieli kiedy nie mam czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Figa - to pagajem go .............. zawsze to będzie bliżej do Hawajów

      Usuń
    2. Ja rozumiem, ze szef wsztko wie lepiej-jego prawo i ja moge liczyć mu to nawet po sto razy jeśli chce, tylko niech zrozumie że zabiera mi to czas, któego i tak na wszystko nie wystarcza, a jeśli zajmuję się czymś trochę bezsensownym to znaczy ze nie zrobię czegos innego i to nie z przekory nie zrobię tylko z powodu braku czasu.

      Usuń
  2. U mnie się przyjęłaś, czy jaki czort?!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak tam cycki ? nie pieką za bardzo – może jakiś balsam Ci podrzucić ?
      No bo kolarza to chyba nie prześcignę ………

      Usuń
    2. Myślę, ze w wielu miejscach tak jest, dla mnie to troche nowość, poprzednia pani dyrektor to była anioł kobieta, a teraz nastało nowe.... wcielenie anioła ale do anioła ni czort nie podobne. I jeszcze mnie w snach przesladuje....

      Usuń
    3. szkoda ze ja Ci się nie snię !!!!!!!

      Usuń
    4. ale to nie był przyjemny sen wiec nie wiem czy szkoda...

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ma, a Ty koniecznie „chcesz być sypaczem?” ?????

      Usuń
    2. Ma, a Ty koniecznie „chcesz być sypaczem?” ?????

      Usuń
    3. Uduś dziada a idzi siedzieć za człowieka- chetnie bym udusiła ale obawiam się ze by sie wydało ze to ja....

      Usuń
  4. Hehe witam w klubie ;) Tyle, że mój w ogóle nie zna się na prowadzeniu Wydawnictwa! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On sie zna na branży, tego nie mogę mu zarzucić, ale nie potrafi współpracować z ludżmi...

      Usuń
  5. A ja powiem krótko: szef to szef, swoje prawa ma, a jak nie ma to patrz pkt.1
    pozdrawiam Was Miłe Panie i uwierzcie nie zawsze miło jest być szefem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo jakiś Szef się chyba znalazł, powiedziałabym coś do słuchu, ale nie wiem czyj to Szef – dziewczyny trzeba go wytropić, bo któraś będzie miała kłopoty

      Usuń
    2. Zgadzam sie, szef ma swoje prawa i jestem gotowa wykonywać jego nawet bardzo bezsensowne polecenia tychko chciałabym, żeby zrozumiał, ze one zabierają mi czas przeznaczony na prace z sensem.
      Naprawde jest mi wszytsko jedno czy bedę mu parzyc kawę, zmywać kubki czy robć wyceny, robć oferty i jeździś na spotkania z klientami tylko niech szanuje mój czas i to co robię.
      Nie twierdzę, ze łatwo być szefem tylko co niektórzy po prostu nie mają do tego predyspozycji i choć mają odpowiednią wiedze to ze współpraca ciezko i już.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ninka- właśnie dlatego nie zamieszczam zdjec na których nas widać, właśnie dlatego niewiele osób wie kto sie ukrywa za Storkotką ( choć niektórzy mnie znają, bo nie robie z tego aż takiej tajemnicy) ale gdybym była tutaj rozpoznawalna nie mogłabym napisać co naprawde myśle o wielu sprawach, łacznie z dyrektorem z powodów, ze ktoś mógłby mnie tu znaleźc, a tak to nawet jesli to mój szef to nie ma pewnosci że ja to ja;)

      Usuń
    5. anonimowość w sieci jest pozoran - naprawde !!!!!!!!!!!

      a moze zrobimy to u mnie?
      dobra zróbmy to w końcu, bo juz mi sie klikanie znudziło...
      tylko ubierz cos sexownego....
      to gdzie mam przyjechac?
      na Rydygiera wiesz gdzie to?
      ...mieszkam na Rydygiera zaraz u Ciebie bede miśku tylko podaj mi dokładny adres
      czekaj powiem córce, zeby pojechala do babci...zostaniemy sami
      ok
      z/w stary cos chce ode mnie
      ej...sorry, ale ojciec powiedział mi przed chwilą, że babcia zrobiła konfitury i mam po nie jechac:/
      yyyyy a jak masz na imię w ogóle?
      Agnieszka
      (NO SIGNAL)

      Usuń
  6. u nas we firmie, jak kierownik przegina to wszystkie nagle udajemy „wielbłądy” a on zasypywany ciągłymi pytaniami nawet o oczywiste oczywistości musi w końcu zniknąć z pola widzenia i mamy spokój

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, ze zbiera sie to we mnie, zbiera i kiedyś sie zagotuje, sosób też chyba znalazłam, ale uznam, ze będzie to sposób ostateczny i zastosuję go dopiero wtedy kiedy nie będzie innego wujścia i na pewno o tym napiszę.

      Usuń
  7. Niestety! Są szefowie niereformowalni!I kręcenie jest im potrzebne do udowodniania racji bytu! Cierpliwości życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. On nawet czasami jest do rzeczy, np dziś spotkjanie wzorcowe po prostu- rzeczowo i konkretnie, to zrobiliśmy , to mamy zrobić, szast prast i wszyscy wiedzą wszystko ale pewnie zaraz będzie jakis telefon w stylu: A dlaczego słoń ma wielkie uszy?

    OdpowiedzUsuń