czwartek, 5 kwietnia 2012

Matka wariatka?

Oczywiście w całym tym zabieganiu Stokrotka nie zapomina o swojej małej Stokroci i przede wszystkim jednak jest mamą;) ale troche zabieganą. To tak celem wyjaśnienia, ze jak w poście o dziecku nic nie ma to nie znaczy, że mama sie nim juz nie opiekuje;)
Wiem, wiem ze Wy to wiecie;)
Ale teraz będzie o czymś innym.
Otóż jak wszyscy wiemy urlop macierzyński kiedyś się kończy i niektóre tylko mamy mogą sobie pozwolić na zostanie z dzieciątkiem w domu, ale chyba zdecydowana większosć musi wrócić do pracy.
Ja należę do tej większości, która jednak z dzieckiem musi sie na te kilka godzin dziennie rozstać, więc wśród moich ostatnich zadań było tez znalezienie opieki dla Małej.
Najlepszym, według mnie, rozwiązaniem byłaby pomoc babci- niestety do babci mam za daleko, żeby codziennie Małą wozić więc pomysł odpadł.
Opiekunka- po pierwsze trudno znaleźc zaufaną osobę, po drugie jest  dosyć drogo a po trzecie jak się nie ma swojego mieszkania a mieszka w wynajętym pokoju to trochę trudno zapraszać opiekunkę do domu, czyli raczej trzeba by szukać kogoś kto zaopiekuje się Młodą u siebie w domu. Jakoś mnie taka opcja nie przekonuje, a po za tym dwa z argumentów były nie do przejścia więc opiekunka odpadła.
Pozostalo mi wiec poszukiwanie żłobka.
W naszym miasteczku jest jeden, jednak na poczatku poszukiwań dowiedziałam sie, że przyjmują dzieci dopiero od 10 miesiaca, a Mała na narazie 5. Więc też odpada. Poszukiwania należało więc rozszerzyć i znalazłam żłobek, moim zdaniem, idealny i dla dzieci od 5 miesiąca- pasował mi cały program jaki mają podany na stronie, w rozmowie z panią też wydawał się super i w zasiegu finansowym i tylko jeden minus- oddalony o jakieś 15 km od mojego miasteczka. ale cóz jeśli to jest najbliższy byłam prawie zdecydowana, ale miejsce mają dopiero od maja.
W międzyczasie znalazłam gdzieś w sklepie ulotkę reklamową tego żłobka który jest na miejscu i pozmieniało się trochę  przyjmują dzieci od 7 miesiąca- mamy już umowę podpisaną, od połowy maja Stokrocia będzie dzieckiem żlobkowym.

Ale w sumie to tez nie o tym chciałam napisać.
Bo chce opowiedziec o emocjach jakie temu wszystkiemu towarzyszą.
Strona internetowa tego żłobka nie przekonywała  mnie ani trochę, jedynie co to to ze jest on w zasiegu ręki i że bez samochodu nawet dotarcie do niego od miejsca pracy zajmie mi ok 10 minut. Ale postanowiłam pójść i zobaczyc na własne oczy jak tam jest, porozmawiać i zweryfikować niekorzystne wrażenie jakie zrobiła na mnie strona. Pojechałam więc. Pani po krótkiej rozmowie oprowadziłą mnie po obiekcie, pokazała szatnie, pokoje zabaw, sypialnie, łazienkę. I wszystko niby piękne, kolorowe tylko czemu łzy mi się do oczu cisnęły?
I dzieciaczki tak się słodko bawiły. I był taki śliczny, mały ok. roczny chłopiec. Chodził już, co prawda trochę nieporadnie, ale w miarę pewnie. Trzymał w rączce pieluszkę, na szyi miał zawiązany śliniak, spojrzał na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczkami  i posłał mi taki piekny uśmiech, że po prostu się rozpłynęłam. Pomyślałam sobie wtedy że może jednak nie jest tam źle tym dzieciaczkom skoro się bawią i uśmiechają.
Wczoraj byłam podpisać umowę. Nie wchodziłam już głebiej a tylko do biura, ale przy rozmowie z panią się rozpłakalam. Nie wiem jak ja wytrzymam to rozstanie z Małą, jednak zostawienie jej z babcią byłoby znacznie latwiejsze. Pytałam panią o rózne istotne dla mnie rzeczy ale chyba musiałam być bardzo zaniepokojona w tych pytaniach bo pani powiedziła w końcu:
-Proszę pani, u nas naprawde dzieciom nie dzieje się krzywda....

To jeszcze miesiąc, więc może jakoś dojrzeję do tej decyzji, może jakoś to przeżyję, ale jeśli sama wizyta w żłobku wyciska mi z oczu łzy to co to będzie jak będę naprawde musiała ją tam zostawić?!

8 komentarzy:

  1. Aj Stokrotko, hormony :D
    Co gorsza, po dwóch latach też się wydzielają, ba! po pięciu mnie ściskało :D

    Ale mają rację, dzieciom nic się nie dzieje, choć czasem do chwili zamknięcia drzwi drą sie jak zarzynane :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam tak samo, mimo, że Młodszy miał prawie 3 lata, a Młoda prawie 5... Pierwszego dnia się poryczałam po dotarciu do domu, a i teraz bywa niewesoło, mimo, iż wiem, że nie dzieje im się krzywda w przedszkolu... Nie- Matka-wariatka, tylko normalna mama... Ściskam przedświątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to dobrze bo już się obawiałam że powinnam do jakiegoś specjalisty się wybrać....

      Usuń
  3. Stokrotko kochana, widocznie większość z nas jest wariatkami! :)
    Ja miałam podobny problem i podobne odczucia. Żadnej babci na miejscu, na nianię brak szans... został więc żłobek. Jak się skończyło - widać na załączonym obrazku :)
    Ale moje dwie siostrzenice też chodziły do żłobka i uwielbiały to, mimo, że pierwsze dni były płaczliwe i dla nich i dla mamy :)
    Będzie dobrze kochana!
    Stokrocia szybko się przyzwyczai, zobaczysz... a później do przedszkola pójdzie i będzie najbardziej "obczajona" w grupie :)

    Wesołych i Zdrowych Świąt!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Stokrotko ja oddałam swoja najmłodszą do żłobka zaraz po urlopie macierzyńskim.... przeżywałam to samo co ty, płakałam całą drogę idąc do pracy....ale młoda bardzo chorowała więc..... nie będe opisywac całych perypetii, skończyło sie jednak na opiekunce. Babcia młodej miała juz wówczas 75 lat , ja ja urodziłam mając 43....
    teraz mloda ma lat 18, świetnie sie uczy, więc wszystko jest do przeżycia....
    wiem że dasz sobie rade a Stokroci będzie dobrze....
    Wszystkiego najlepszego na Świeta....
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. kochana Matko Wariatko! (e tam, jaka tam znowu wariatka, mogę się założyć, że KAŻDA ma to samo) - przyzwyczaisz się, obie się przyzwyczaicie i będzie dobrze!
    Wesołych i radosnych Świąt!!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Stokrotko, łzy będą na początku, potem obeschną,zobaczysz. Przerabiałam to. Nie martw się na zapas. Pozdrawiam i życzę Wam, Stokrotki, radosnych Świąt.

    OdpowiedzUsuń