sobota, 28 stycznia 2012

Wspomnieniowo....rok temu...

Zbliża rocznica dwóch waznych wydarzeń- wypadku mojej Połówki i pojawienia sie Stokroci w moim życiu...

Rok temu, 30 stycznia Połowka moja miał wypadek. To było coś strasznego.
Pamietam, była niedziela, miałam zajęcia, ok 15 dzwonił do mnie, ale byłam akurat na wykładzi i nie mogłam odebrać, odpisalam mu tylko, że później zadzwonie. Nie odsłuchałam poczty, na której sie nagrał. Wróciłam ze szkoły wieczorem. Nie było go tam gdzie sie umówiliśmy. Stał jego samochód, ale jego nie było. Pomyślalam wtedy, że może pojechał gdzieś z kimś z kolegą, nie chciałam dzwonić do niego i mu przeszkadzać, oczywiście poczty dalej nie odsłuchałam. Poszłam do domu, nalałam do wanny ciepłej wody i wtedy przypomniałam sobie o telefonie. Odsłuchałam pocztę. Świat mi się zawalił.
Nie wiedziałm gdzie jest, co sie stało, co z Nim. Powiedział tylko, że miał wypadek, żebym się nie martwiła, że jedzie do szpitala i że wszystko będzie dobrze. Płakałam ze złości na siebie, że nie odsłuchalam wiadomosci od razu i z bezsilności, bo nic nie mogła zrobić. Kilka minut później zadzwonił....
Kilkanaście dni w szpitalu, później tygodnie, miesiące dochodzenia do siebie.
Było strasznie, ale jest już dobrze.
Nie ma żadnych widocznych śladów.
Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że zostanę Mamą.
A Ona już była z nami, taka maleńka, bezbronna.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a raczej wszystkie badania usg i moje wyliczenia późniejsze mówią, że Ona pojawiła się dzień, może dwa przed wypadkiem....

7 komentarzy:

  1. u mnie tez Jasio pojawil sie w szczegolnym momencie zycia....byl ogramną niespodzianką i najlepszym prezentem jaki nas wtedy mogl spotkac, to dzieki niemu przeszlismy przez wszystko....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, dzieci jakos same najlepiej wiedza kiedy sie pojawić....

      Usuń
  2. Początek opowieści przykry, ale jakże SZCZĘŚLIWE zakończenie! :o)))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Stokrotko jak dobrze, że to wszystko szczęśliwie się skończyło. Ostatnio jechaliśmy do dziadków i na trasie było porządny wypadek, jedno z aut miało cały tył zgnieciony i spalony a dokładniej tego tyłu jakby nie było...i wtedy spojrzałam do tyłu, na nasze trzy śpiące córcie i nie mogłam się opanować......odpychałam od siebie myśli "co by było gdyby".
    Z okazji pojawienia się Stokroci ( słodko ją nazywasz) dziś wypiję również za jej zdrówko. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę Wam TYLKO szczęśliwych zakończeń :) Pozdrawiam niedzielnie

    OdpowiedzUsuń
  5. na 5 mc jej przebiłam, miałam mieszane uczucia powiem Ci ale pogadałam z kosmetyczka i jeszcze jedne dziewczyna na blogu Paolinka i on tez przebijała swojej Zuzi na 5 mc, i teraz juz z odleglosci czasu uwazam ze to jak dla mnie bylo ok, było szybko, popłakała sie po wystrzale jak przy szczepnieiu, szybko ja wzielam na rece przestała płakac, czyli wniosek z tego bardziej wystrzał niz bol, potem szybko drugie zaraz na rece i przestała plakac po chwilce, ajak wychodzilismy z gabinetu to juz spała, nic jej sie tam nie działo, nic nie miala nigdy czerowne, nie ciągnela bo za mala, są maltkie, teraz ma plaskie nie zaciągaja o nic, nie marudzila po zabiegu nic...przez tydzien spryskiwałam jej po kapieli wodą utlenioną tez nie płakała...moja tesciowa mnie za to nienzawidzi pewnie :) ale ona ma dwoch synow ja i moja sis tez mialysmy szybko fakt pozniej niz 5 mc ale za to ja ciagnelam za uszy...miałam okolo dwoch lat...:)jak jeszcze cos pytaj :)

    OdpowiedzUsuń