poniedziałek, 30 stycznia 2012

Kasia...

Każda z Was pewnie słyszała o zaginieciu małej Magdy.
Straszna tragedia dla rodziców. Podpisuje sie obiema rekami pod notatką Bajki.
Mam nadzieję, że Madzia wkrótce wróci w ramiona swojej mamy.

Dziś chciałam napisać o Kasi i jej rodzicach. Od razu zaznaczam, że nie chcę ich oceniać, może mają swoje powody, może nie maja innych możliwości?
Może też zestawienie tych dwóch tematów nie jest dobrym pomysłem ale dreczy mnie ta Mała bardzo. Po prostu nie potrafię tego zrozumieć, nie potrafie sobie wyobrazić siebie w podobnej do tej sytuacji.

Kasia jest śliczna dziewczynką, ma trzy miesiące, jest więc w wieku mojej Stokroci. Ma zapalenie płuc i musiała zostać w szpitalu. Jest w tym szpitalu bez mamy, bez taty, bez nikogo bliskiego. Nikt jej nie przytula, czasem pielegniarki, choć nie wszytskie.
Kasia ma okropny męczacy kaszel. Chyba ma też kolki bo płacze niemal bez przerwy.
Kasia nie potrafi powiedzieć, co ją boli, ani że jest głodna, ani, że ma mokro.
Potrafi tylko płakać, czasem usłyszy wtedy: >Czego sie drzesz?! Nie drzyj sie przeciez widzisz że ci mleko robie.<
Czasem zdarza sie, że ktoś inny weźmie ja na rece, utuli, przytuli wtedy Kasia sie uśmiecha.
Ale to bardzo rzadko.
Mama Kasi nie została ze swoją maleńka córeczką w szpitalu. Nawet nie odwiedza jej codziennie, a jeśli juz przychodzi to mniej wiecej na godznę, zazwyczaj z jej tatą. Mama Kasi ma 24 lata a Kasia jest jej czwartym dzieckiem, najstarsze ma 7 lat.
Nie chcę jej oceniać, bo nie wiem dlaczego zostawiła tę maleńką Kruszynkę na tyle dni samą, może musi opiekować się pozostałym rodzeństwem Kasi? Ale jeśli przychodzi razem z mężem, to chyba jednak jest jakas możliwość, żeby ktoś się dziećmi zajął?
Może nie ma pieniędzy na opłacenie swojego pobytu w szpitalu- ale wtedy przecież mogłaby być z Kasią w dzień, a na noc wracać do domu.
Nie wiem, po prostu nie potarfie jej zrozumieć, ale takie ma prawo, nikt jej nie zmusi do zaopiekowania się dzieckiem w szpitalu...
Tylko jakoś mi tak smutno.

18 komentarzy:

  1. Tak to już jest i niestety nie zrozumiemy nigdy drugiego człowieka. To co dla nas jest największym skarbem- nie wyobrażam sobie zostawić swojego dzieciątka na tak długi czas!!- dla innych jest ot zwykłą błachostką..przykre

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta kobieta traktuję tą małą istotkę jak niepotrzebny balast, skoro to już jej czwarte dziecko może myśli mam jeszcze trzy psss. A ja jestem zdania że nic nie usprawiedliwia takiego traktowania dziecka przecież nawet nie widać żeby ona się starała. Pewno jest zgorzkniałą wypraną z miłości do dziecka babą. Przepraszam , że się tak uniosłam ale znam podobną sytuację. Mój brat ma 3 dzieci najmłodszy ma roczek jego zona nie pracuje więc opiekuje się dziećmi . Przy pierwszym to była sielanka mała była wycałowana i wypieszczona z drugim już było trochę gorzej , ale co przeżywa ten najmłodszy szkrab... wiadomo mały ruchliwy wszędzie wejdzie , a ona zawsze do niego tak chamsko się odnosi jak do śmiecia jakiegoś jak by miała go za karę... A ja za każdym razem staram się malutkiego bronić choć nie raz już za to oberwałam że nie moje,,, także mam siedzieć cicho, Nie pozwolę nigdy na takie traktowanie maluszków !

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze Stokrotko to strasznie przykre... Ja nie wiem... nie wiem jak tak można.
    Jedynie co by tłumaczyło tą mamę to mąż-kat, który zabrania jej samej z domu wychodzić... chociaż nie wiem.... kobieta, żeby ulżyć swojemu dziecku w cierpieniu jest zdolna do wielkich czynów.

    Historia Madzi przerażająca i bardzo, bardzo smutna. Współczuję bardzo rodzicom, nie umiem sobie wyobrazić ich rozpaczy :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Stokrotko....ale mi sie smutno zaczął dzień....jak takie coś czytam....o tej małem Madzi nie moge przestac myslec....Boze to mogłam być ja !!!! wiem to straszne ale tak jest.....nie umiem sobie wyobrazic bolu tej Mamy....i nie umiem sobie wyobrazic tej Mamy Kasi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!nie wiem....dla mnie to starszne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. a tego co porwał Madzie zabiłabym na miejscu rodzicow...dosłownie sama wymierzyłabym sprawiedliwosc gdyby ktos skrzywdzil moje dzieci.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Na poprzednie pytanie odpwoiedziałam we wczesniejszym poscie i napisałam tez pod postem z zabawą ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedne Maleństwo :( strasznie to niesprawiedliwe, nigdy się z tym nie pogodzę, że jedni czekają na dzieci i oddaliby wszystko, żeby móc cieszyć się chociaż jednym, a inni nie doceniają tego, co mają :(
    Nie byłoby takiej siły, która powstrzymałaby mnie, abym mogła być przy chorym dziecku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Serce mi pęka kiedy wiem, ze gdzieś tam, takie maleństwa jak moja córcia są zdane praktycznie tylko na siebie i tak nie wiele miłości i uczucia dostają.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nam matkom wiele rzeczy nie mieści się wgłowie...
    Ja nawet bez pieniędzy czatowałabym nawet na krześle lub na materacu przy Kuby łóżku...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wyobrażam sobie zostawić Maluszka samego gdziekolwiek. Czasem uśpię go wieczorem i idę do salonu obejrzeć cokolwiek w telewizji i nagle słyszę, że Mały płaczę. Obudził się i jest sam - a wystarczy, że wejdę i utulę, a już się uśmiecha i spokojnie zasypia.. i jak mogłabym go zostawić zupełnie samego w zupełnie obcym świecie z zupełnie obcymi ludźmi !? ;-(

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć. Jak można nie czuć potrzeby bycia z takim maleństwem 24 godziny na dobę, chronienia go i zapewniania że wszystko będzie dobrze? Nawet gdybym miała spać na gołej posadzce i żywić się suchym chlebem i wodą nie opuściłabym córeńki nawet na sekundę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wedlug mnie- ocenilas. Moze zamiast gdybac, spytaj. W zyciu nic nie jest tylko czarne albo biale. Moze to co nazywacie zaniedbaniem, niechceniem- jest po prostu zyciem; brak finansow, latwego dojazdu -moze dojechac moze tylko autem i to wtedy, gdy przychodzi maz z pracy, poza tym pozostala trojka dzieci w domu tez duzo tlumaczy. Ja uwazam, ze majac tylko jedno dziecko, bardzo latwo jest wam wszystkim oceniac. Czasami w zyciu nie ma sie wyboru, poza tym rodzice odwiedzaja mala. Dorosnijcie- Bardziej Doswiadczona Mama.
    Ps.Sorry,ale Jestem uczulona na gdybanie i szybkie ocenianie, moze stad moja reakcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodze się z Tobą w jednym- nie oceniłam. Napisalam tylko jak to wyglada, a wygląda tak że dziecko leży samo na sali i krzyczy w niebogłosy. Nie oceniam jej jak napisałam mają jeszcze troje dzieci, wiec rozumiem, ze moze być trudno sie z taką sytuacją uporać. Nie odwiedzają tez Małej codziennie. Z tego co wiem to mieszkają w tym samym mieście co szpital- z najbardziej oddalonego osiedla to ok 4km.
      Piszesz, że jesteś bardziej doswiadczoną Mamą myślę wiec ze Ty też w razie konieczności dbała byś najbardziej o to najbardziej bezbronne dziecko, które samo w żaden sposób sobie nie poradzi.

      Usuń
  13. Stokrotko, mnie życie co dnia uczy pokory, uczy, że nie wszystko jest w naszej mocy, nawet w opiece nad dziećmi (jak wiesz mam trójkę). I potrzebne są kompromisy, bo nie da się wszystkiego im zapewnić i cierpnie mi skóra na myśl o tym, że któryś z Chłopców mógłby musieć leżeć w szpitalu. Nie wiem jak byśmy temu podołali, bo pomocy od osób trzecich mamy z różnych względów jak na lekarstwo. I kompletnie nie mam pojęcia, jak mieliybyśmy to rozwiązać. Dlatego, choć na samą myśl o dziecku samym leżącym w szpitalu lub np. w domu dziecka kraje mi się serce, to, jak napisała Anonimowa, może być różnie. Nie wiemy czy za tym stoi wygoda, czy inne okoliczności.

    Maciejka

    Ps. Czy Ty, oprócz tego dzisiejszego wpisu w KG, byłaś już wcześniej u nas, bo mi w przeprowadzce umknął w tym galimatiasie jeden nowy blog i jak patrzę na Twój to mi się wydaje, że to Ty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam wyżej Maciejko rozumiem, ze przy wiecej niż jednym dziecku jest dużo trudniej podołać wszystkiemu. Mam nadzieję, że nie bedziesz nigdy musiala się mierzyć z pobytem dziecka w szpitalu, ale myślę, że mimo trudności nie zostawiłabyś dziecka samego na tyle dni.
      U Kasi rodzice byli ostatnio w niedzielę.
      Nie oceniam ich ale serce płacze jak sie patrzy na tę dziewczynkę.

      PS. Tak to ja, gdzieś mnie zagubiłaś to sie wpisałam;)

      Usuń
    2. Właśnie weszłam, żeby Ci napisać, że rozumiem, że poruszyła Cię ta sytuacja, bo tego nie dopisałam i w tym sensie rozumiem Twój post i że chciałaś się podzielić Twoim hmmm... zaniepokojeniem (to chyba nie dobre słowo, ale nie potrafię znaleźć lepszego), a nie najeżdżać na rodziców.

      Cieszę się, że się wpisałaś, bo ja nieraz myślałam, że o kimś zapomniałam, ale jakoś nie potrafiłam odszukać, bo ciągle coś ;-)

      Usuń
  14. Przeczytałam już kilka razy ten post i za każdym razem mam inne odczucia, rozumiem ze wpis Stokrotki był emocjonalny i pod wpływem impulsu wywołanego napotkaną sytuacją i wielką miłością do swojej Stokroci a co za tym idzie i do innych dzieci, zwłaszcza tak bezbronnych i wymagających wielkiej troski i miłości. Długo się zastanawiałam czy zabrać głos w tej dyskusji – jednak wyrażę swoją opinię.
    Za pierwszym czytaniem tez miałam chęć jak inni tłumaczyć Matkę, a raczej rodziców, bo rodzeństwo, bo praca bo komunikacja itd., itp..
    Ale wszak chodzi o rodzinę, chora Kasia jest zapewne najmłodsza z rodzeństwa, wiec starsze powinny już rozumieć a jeśli nie to powinno ich się właśnie tego uczyć ze wymaga ona więcej uwagi bezpośredniej, po za tym dzieci (ale nie tylko rodzice również ) będące w chorobie zawsze wymagają szczególnej opieki uczucie niepewności strachu i samotności jest potęgowane przez chorobę a po zatym takie uczucia nie sprzyjają walce maleństwa z chorobą, reasumując sądzę ze rodzina w takich wypadkach powinna się zjednoczyć i uczynić wszystko żeby najmłodszy jej członek nie pozostawał samotny i opuszczony w tak dramatycznej dla niego sytuacji, sadzę ze każdy z rodziny może z czegoś zrezygnować i przyczynić się do rzeczy wielkiej to znaczy zapewnienia chociażby obecności kogokolwiek z bliskich jej maleńkiemu sercu.
    Ninka

    OdpowiedzUsuń
  15. Przykre to obojętnie czy rodzice mają więcej dzieci czy nie. Dziecko nie rozumie przecież, że mama nie ma czasu. Samo w obcym miejscu chore. Moja przyjaciółka ma troje dzieci i w życiu by dziecka nie zostawiła w szpitalu. Do reszty sie załatwia opieke, babcie, ciocie kolezanki i z chorym zostaje. Tak powinno byc. Matki są rózne, taka jest smutna prawda. Jak mój synek miał 3 miesiace byłam z nim w szpitalu, obok dziecko 6 miesieczne lezało na oskrzela i rota,matka z nim siedziała ale ciagle sie złosciła na niego, w stylu czego sie drzesz, raz rzucila go ze złoscia do łózeczka, jak jej zwrocilam uwage ze przeciez dziecko jest chore i nie placze bez powodu to jej sie głupio zrobilo i sie zamknela a mi bylo przyhro, lzy staly mi w gardle bo mi bylo szkoda tego dzieciaczka. Cigle gedreała, najlpeszy tekjs, ze jakby wiedziala ze tak bedzie (bo jej chorował czesto dzieciak) to by sie na to niedecyodwała. Nie oszukujmy sie, nie wszystkie matki kochaja swoje dzieci.

    OdpowiedzUsuń