środa, 7 grudnia 2011

Wyrodna matka...

Matka ze mnie wyrodna bo o Mikołajkach zapomniałam ;-(
Dobrze, że Stokrocia jeszcze nie potrafi się gniewać.
Jakoś nie przywiązywalam nigdy do 6 grudnia znaczenia, bardziej to Wigilia była tym dniem na  obdarowywanie i zapomniałam zupełnie. Głupio mi z tego powodu, ale cóż stało się i już sie nie odstanie.
Za rok sie poprawię.
Za to zamówiłam Stokroci wczoraj prezent na Gwiazdkę właśnie.
Taki mały drobiazg, raz że z pieniedzmi nie najlepiej, a dwa że na razie Stokrocia ma chyba wszystko co niezbędne również do zabawy, ale uważam, że tę jedną rzecz powinna bezwzglednie mieć, choć może utarło  sie, że to bardziej dla chłopców. Nie wiem, ja miałam i do dziś z sentymentem wspominam.
Ale do rzeczy: zamówilam Stokroci Misia, takiego prawdziwego, pluszowego misia, do spania, do przytulania, do rozmawiania.... mam nadzieję, że się polubią;) Jak tak to obiecuje jakąś fotkę misiowatą;)
Ale to dopiero po świętach.
A jak już jestem przy wyrodnej matce, co to o prezencie dla dziecka zapomniała, to napiszę jeszcze inny powód, dla którego wyrodną by mnie niektórzy nazwali, a szczególnie gdybym pisala to na onecie.
Mój pogląd na wychowanie jest chyba troche inny niz zwyczajnych matek, które znam, a objawia się on na przykład tym że moje Małe Szczęście jeździ ze mną wszędzie gdzie i ja, troche z koniecznosci a trochę z przekonania i tak na przykład było ze mną na uczelni, w restauracji, w markecie a nawet u lekarza czekalo grzecznie na korytarzu.
Wyrodna matka jak nic.
Do tego jeszcze nie buja dziecka w wózku przed zaśnięciem ( może też dlatego, że wózka w domu nie mamy, bo dyżuruje w samochodzie) ani w innej kołysce (też nie mamy ani w samochodzie ani w domu), na rękach też nie buja i nie nosi za dużo, za to przytula często, śpiewa piosenki, włącza do snu Fasolki, czyta bajki, a czasem leży razem ze Stokrocią na macie edukacyjnej;)
Robi jeszcze wiele, pewnie niekoniecznie mądrych, rzeczy.
Ot, taka matka-wariatka.

11 komentarzy:

  1. A może właśnie matka rozsądna a nie wyrodna?
    Nie pleć.

    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje;)
    ale dla niektórych na pewno wyrodna;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś cudowną matką, taką normalną, która kocha dziecko piękną miłością a nie na "pokaz"

    buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście strasznie jesteś wyrodna, że jej nie rozpieszczasz i nie robisz z siebie niewolnika niemowlęcia.
    Hehehee....
    Stokrotko, bardzo dobrze robisz, że jej nie bujasz. Na to pewnie przyjdzie czas jak zacznie ząbkować.
    Wcale nie trzeba dziecka nosić na rękach, to nie jest korzystne dla jego kręgosłupa. A ja dodatkowo uważam, że noszenie w chustach jest tak samo szkodliwe dla niemowlęcego kręgosłupa jak dźwiganie ciężkich plecaków przez uczniów. Plecki wygięte i zgarbione. Nie wiem kto wpadł na to, że noszenie maluchów w chustach sprzyja budowaniu więzi i dziecko słysząc bicie serca matki lepiej się "chowa". Faktycznie - z garbem będzie mu lepiej w życiu, renta, ulgi itepede....
    Ja tam Młodszego wcale nie nosiłam na rękach (bo był dla mnie za ciężki) a bujać go nie trzeba było bo był zawsze bardzo spokojny. I wyrósł na normalne dziecko, bez żadnej traumy niemowlęcej, nie moczył się w nocy i nie miał koszmarów. :)))
    Jak Młodszy nie chciał leżeć na brzuszku i podnosić główki (tak jak pisałas o swojej córeczce, że się buntowała no to mój syn był leniwy) to ja go sobie kładłam na klatce piersiowej i spiewałam mu piosenki a on koniecznie chciał mnie zobaczyć więc głowę podnosił i ćwiczył super w ten sposób.

    Mikołajki sobie daruj, myslę, że ty jesteś najlepszym prezentem dla swojej córeczki. Możesz zrobić jej ładne zdjęcie, wywołać, oprawić w świąteczną ramkę i powiesić na ścianie w jej pokoju. Mówię ci, że jak podrośnie to będzie jej się podobało.
    Młodszy uwielbia do tej pory oglądać zdjęcia jak był mały i słuchać jaki był wtedy kochany. Ma na ścianie swoją osobistą galerię a ja mam w salonie taką specjalną ścianę pokrytą korkiem na której przypięte są zdjęcia mojego syna z róznych uroczystości, okazji i takie plenerowe (ale tylko zdjęcia na których jest sam: np. siedzi zakopany w piasku, jest przebrany za bałwanka, za spidermana i faraona, zblizenie jego twarzy jak się zapatrzył gdzieś w dal, na rowerku itp.)

    No to dlatego możesz małej Stokroci też zrobić coś podobnego a to zdjęcie które jej teraz sprawisz będzie jej I-szym prezentem Mikołajkowym i nawet możesz to tak podpisać. To niesamowita pamiątka dla dziecka. I już nie musisz mieć wyrzutów sumienia, że nic jej nie dałaś :)))

    Taka moja znajoma zrobiła odciski stópki i dłoni swojego malutkiego synka - w modelinie, potem to utwardziła, pomalowała lakierem, przykleiła na kartonik, oprawiła w ramki i powiesiła na ścianie. Też super pomysł.

    Ja pamiętam jak Młodszego stópka tuż po urodzeniu była wielkości mojego kciuka :) Jejku, nie chce się wierzyć, ze ona była taka maleńka a teraz jest dwa numery większa od mojej stopy :))

    Kolekcjonuj takie wspomnienia i pamiątki. Dzieci tak szybko rosną...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja np. nie czuję się wyrodną matką mimo,że też mój Synek nie dostał prezentu ode mnie na Mikołajki,ale co ja mogę dać dziecku,które ma 20 dni ? Kubuś ma dużo maskotek i innych zabawek,grzechotek więc nie będę kupowała kolejnej tony,wolę odłożyć pieniążki i kupić coś konkretnego jak Mały już będzie coś rozumiał.

    Tak jak napisała przedmówczyni fajnym prezentem są zdjęcia,ja robiłam zdjęcia pierwszej kąpieli,pierwszego uśmiechu itp. i oprawiałam w ramkę i będę ciągnęła ten zwyczaj,bo to świetna pamiątka na przyszłość ;)

    A Ty jesteś wspaniałą mamą i tak będzie.!
    Prezent to dawać dziecku przez cały czas dużo miłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. oooo, Figa już mnie ubiegła i napisała to co chciałam... najlepszym prezentem dla Małej jesteś Ty sama, Mikołaj ma jeszcze czas, żeby ją odwiedzić, a fajnie jak dziecko już coś kuma, wtedy można mu dużą niespodziankę zrobić :)
    Z tym bujaniem to miałam podobnie... wózek był dla mnie za ciężki żeby go wtachać na II piętro... Gutek też był ciężki i by mi kręgosłup zwyczajnie wysiadł, jakbym go miała lulać i tak w ciągu dnia sporo się dziecko trzeba odźwigać.
    A przytulania i całowania nigdy za dużo... to procentuje... podobnie jak u Figi, mój synek lubi słuchać o tym co robił jak był dzidziusiem, lubi się przytulać i mam nadzieję, że jeszcze dłuuuuugo będzie to robił (i bez bujania się udało:)
    Ja też musiałam wszędzie dziecko tachać ze sobą... chociaż ta konieczność była czasem dla mnie męcząca i stresująca (np. do kliniki 100km dalej :-/)
    My mamy dla Gutka jedno (na razie) "pamiątkowe pudło" tam mu chowam jego pamiątki (m.in. mój pamiętnik ciążowy, najważniejsze fakty z okresu niemowlęctwa, pierwsze włoski, kartki urodzinowe, nawet chyba moje testy ciążowe tam schowałam :) i ma swój osobny album ze zdjęciami tymi najważniejszymi i najładniejszymi :)
    ps.1. Figa, mnie też te chusty nie przekonują. Cudnie to wygląda, ale czy to zdrowa taka pozycja?
    ps.2. jak już o kołysankach mowa, to mój mąż jak wracał z pracy to brał dziecko na ręce i jedną piosenkę musieli przehulać:) Teraz Gutek uwielbia tańczyć - w przeciwieństwie do mnie :)
    U nas leciały kołysanki Turnaua i Umer... do tej pory Gutek lubi ich słuchać :)

    Zdjęcie Misia koniecznie z rączką albo stópką Malutkiej prosimy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiecie...taka mnie myśl naszła, że Stokrotka ma wątpliwości czy jest dobrą mamą.

    Może jej opowiedzmy jak jest naprawdę?

    Widziałam kiedyś taką reklamę jedzenia dla dzieci (chyba Bobovita) i taka scenka: niemowlę - dziewczynka tak na oko 4-5 może 6 miesięcy (trudno powiedzieć), siedzi na blacie stolika (jest pochylona, więc moim zdaniem nie ma jeszcze pół roku, bo nie siedzi porządnie wyprostowana) i Mama tej dziewczynki trzyma ją za rączki i robi jej "kosi-kosi łapci".
    Spojrzenie tego dziecka - jest niesamowite. Pełnia szczęścia i uwielbienia w oczach dziecka wpatrzonego w oczy Mamy. Rozwarta buzia i lekki, błogi uśmiech.
    Gdy zobaczysz to w oczach swojej córeczki (już niedługo będzie się "świadomie" bawić i słuchać piosenek)- będziesz wiedziała, że wszystko co dla niej robiłaś i robisz - jest dla niej najważniejsze na świecie.
    Dzieci kochają nas miłością bezwarunkową, od urodzenia. Jest to najpiękniejszy dar jaki może dostać Mama. Bo tak naprawdę NIC nie musi a dziecko ją i tak kocha. I dla tej miłości Mamy CHCĄ zrobić wszystko dla swoich dzieci, nawet oddać życie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaa...Myska....z tym przytulaniem syna jak już podrośnie to już ci mówię jak jest:
    Młodszy się zawsze lubił przytulać, tak jak Gutek.
    Teraz ładuje mi się 45 kg i 145 cm na kolana i prosi żeby go miziać po włosach i karku, albo drapać po pleckach. Z tym, że nie robi już tego "przy ludziach". Buziaka też juz nie da publicznie. Ale wieczorem obowiązkowo krótki seans na jego łózku: ja siadam, on kładzie mi głowę na kolanach, ja go całuję w czoło i miziam po włosach i rozmawiamy.
    A w ciągu dnia w domu to parę razy dziennie Młodszy przychodzi, rozkłada ramiona i pyta: przytulisz?
    No i przytulam.
    Tak się zastanawiam czy jak mnie już synuś przerośnie to czy czasem nie lepiej to będzie wyglądało jak ja będę do niego przychodzić i rozkładać ramiona i pytać czy mnie przytuli :)) hihi

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki dziewczyny, Kochane jesteście;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Figa z tą modeliną to super pomysł, zaraz do sklepu polece i w weekend zrobię Małej pamiątkowe odciski;)
    I będę je powtarzała co jakiś czas;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Co w tych misiach jest takiego? Te mordki kochane, te oczka błyszczące, mięciutkie brzuszki - po prostu każde dziecko powinno mieć misia. Tygrysek też ma. Dostał od jednej cioci. Misie górą :)

    OdpowiedzUsuń