wtorek, 22 listopada 2011

Porodowo 3

To juz ponad miesiąc najwyższy czas o tym napisać;)

Kiedy na wyciagnięcie ręki dzialy sie takie "dramatyczne cuda" przejeta tym wszystkim nawet nie zauważyłam kiedy skurcze zaczeły być odczuwalne. Dopiero, kiedy już było po wszystkim na sali operacyjnej  i położna wróciła do salki obok wypełniać dokumenty, zorientowałam się, że taka młoda dziewczyna w niebieskim  kitlu dziwnie mi sie przygląda. Owa dziewczyna to była chyba jakaś stażystka anestazjolog, bo później kiedy już byłam na stole to pani "znieczulajaca właściwa" pokazywała jej co i jak i opowiadała co robi, a ona stała przy mojeje lewej dłoni i obserwowala w trakcie zabiegu monitory. A przyglądala mi się dziwnie chyba dlatego, że kiedy te skurcze zaczeły być odczuwalne to oddychałam, tak wiecie porodowo, nie chodziłam do szkoły rodzenia więc nie wiem skad mi się to wzieło, moze stąd, że koleżanka kiedyś powiedziała mi: pamiętaj o oddychaniu to bardzo pomaga przy skurczach, i jakoś tak samo przyszlo to oddychanie. I prawda pomaga bardzo w zmniejszniu tych bóli.
Kroplówka spłynęła, salę posprzątano, dokumenty wypełniono więc Pani Asia przyszla do mnie.
Leżałam na tym stole już ponad trzy godziny i przyznam szczerze, że najwiekszym moim marzeniem w tamtym momencie było pójście do łazienki;) na co Asia zupełnie się nie zgodziła. Powiedziała, że musi założyc mi cewnik. Bałam sie tego, bo nie bardzo wiedziałam czy to nie boli i w ogole to po co mi to? Asia powiedziała że jest to konieczne z uwagi choćby na to leżenie 24 godziny po operacji, a po za tym, że jest to bardzo ważne dla obkurczania się macicy.
I rzeczywiscie tak jak powiedziala zrobiła to bardzo szybko i bezboleśnie, nawet nie wiedziałam kiedy. Nie ma sie więc czego bać i potwierdzam, że ze względu na to leżenie nie wyobrażam sobie jak moglabym być bez tego ustrojstwa.
Zejście ze stołu z tym "kabelkiem", po tych trzech godzinach leżenia w bezruchu i z moim ogromnym brzuchem bylo znacznie gorsze niż wejście...
I zaprowadziły mnie na blok...
Usiadłam na stole, pod nogi podsunięto mi jakiś stołeczek, przyszła Pani anestazjolog i wytłumaczyła mi na czym polega znieczulenie, pokazała jak mam się schylić i w którym miejscu bedzie wkłucie no i oczywiscie, powiedziała, że nie wolno się poruszyć.
Po chwili poczułam delikatne ukłucie na kręgosłupie i w tym momencie lewa reka i lewa noga samoistnie mocno drgnęła.
A teraz przypomnijcie sobie mój straszny sen  ciążowy i spróbujcie sobie wyobrazić jakie miałam myśli w tamtym momencie. Przecież miły być komplikacje już przy znieczuleniu, no i są.
Myślałąm, że zemdleję, ale anestazjolog uspokajała, że trafiła w jakiś nerw, że jest w porządku i że jeszcze raz będzie się wkłuwać w to samo miejsce. Tym razem poszło już dobrze, a całe to wkłucie naprawde nie boli bardziej niż zwykły zastrzyk.
Po wkłuciu usłyszałam, że mam sie natychmiast położyć, bo za chwile będzie to już niemożliwe. Z pomocą obecnych Stokrotka ułożyła się na stole.
Od tego momentu wszystko toczyło się już błyskawicznie:
Zaraz postawili mi parawan, chyba  żebym nie podgladała  co mi robią;) hi hi.
Tylko zamaskowane twarze lekarzy zza tego parawanu było widać, po prawej stronie przy głowie miałam anestazjolog, która coś do mnie mówiła prawie bez przerwy, po lewej panienke, co to przyglądała mi się wcześniej, rękę nie wiem kiedy przypięli mi do tego śmiesznego wypustka od stołu, co chwile czułam jak zaciska mi się na ręku ciśnieniomierz.
Kiedy lekarze za parwanem pochylili się nade mną pomyślałam sobie, że jeszcze niech mnie nie kroją, bo przecież ja wszystko czuje;), ale wydawało mi się tylko, bo nic nie czułam, tylko takie dziwne mrowienie.  
W pewnym momencie poczulam jak mi jest strasznie niedobrze, przerażona byłam, że jak zacznę wymiotować to się udusze tak na płasko i mówie do pani anestazjolog że mnie mdli, na co ona zapytała te panne, co przy aparaturze stała, o ciśnienie i coś jej kazała podać, przeszło natychmiast.
Chwilę później anestazjolog podała mi maske z tlenem i kazała oddychać, żeby dotlenić dzieciątko.
Po chwili usłyszałam:
-Jeszcze chwila, proszę ostatni wdech tlenu, mocno.
i:
-Mamy ją.
Zobaczyłam maleństwo zza tego parawanu, taka maleńka, bardzo niebieska i zaczęła natychmiast krzyczeć jak szalona. Lekarz oddał ją w ręce Asi, a ona podsunęła mi Maleństwo do ucałowania, a dokładniej maleńką śliczną stópkę;)
W tym momencie było mi już wszystko jedno co ze mną robią, strasznie fajne uczucie taki bezgraniczny spokój i szczęście i nic już nie było ważne, tylko ona. Przerażona byłam trochę kolorem skóry mojego dziecięcia, bo taka bardzo niebieska była, ale kiedy słyszałam jak płacze to wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Dostała 9,9 punktów APGAR, za ten kolor skóry właśnie) Po chwili usłyszałam wagę i długość maleństwa. Asia przyniosła mi Stokrocię jeszcze raz na chwilę do przytulenia i odniosła na salę noworodków.
A ja byłam ciągle na stole, ale za cholere nie pamiętam co mi tam wtedy robili, pewnie zszywali i takie tam, ale nic z tego nie mogę sobie przypomnieć. Pamiętam dopiero moment kiedy ze stołu przenosili mnie na łóżko a później odwieżli mnie gdzieś, nie wiem gdzie, bo widziałam tylko przesuwajacy sie sufit nad głową, ale to pewnie jakaś pooperacyna sala była. Na brzuch położono mi lód ale jeszcze nic nie czułam. Później pani Asia przyniosła mi telefon i poszła zrobić Stokroci zdjecie, żebym choć w taki sposób mogła ją mieć przy sobie;)

I będzie jeszcze poporodowo, ale już krótko;)

18 komentarzy:

  1. I pomyśleć, że teraz Jesteście już razem.
    Unikam czytania o porodach, bo mnie to dodatkowo stresuje także wybacz, ale przeleciałam notkę pobieżnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, mój mail to: inesaaa@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasne, ja też nie czytałam;)
    Ale ja wspominam bardzo OK;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam identyczne wspomnienia z własnego cc ;) Chociaż mi kazano wstać jakieś 8 godzin po zabiegu, no i synka miałam ciągle przy sobie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie że synka miałaś przy sobie, w tym szpitalu niestety dzieciaczki zabierają, ale w tym stanie w jakim byłam jak ustąpiło znieczulenie to i tak nie mogłabym się nim w żaden sposób zająć;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Z początku próbowałam. Myślę sobie poczytam, dowiem się czegoś.. ale gdzieś w połowie doszłam do wniosku, że ja chyba jednak nie chcę wiedzieć. Pozwolę sobie dalej żyć w błogiej utopii, że mój poród będzie inny niż wszystkie i dokładnie taki jak sobie zaplanuje. Czyli szybko i bezboleśnie. I błagam pozwólcie mi trwać w tej naiwności. :).

    Obiecuję jednak, że jak już tu trafiłam i jestem i będę (bo taki mam plan) to następne notki czytać będę od deski do deski. Serio, serio. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj.
    Jestem u Ciebie pierwszy raz i się popłakałam po Twoim opisie. Cudnie.
    I opisałas to tak wspaniale, że nie poczułm ani odrobiny strachu.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    La Petitte Princesse
    www.la-petitte-princesse.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja przeczytałam :) Ciekawska ze mnie istota... o rany, chciałabym mieć poród za sobą i maluszka w domku:) Czemu dzieci bocian nie przynosi??? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikki: Jak to!? To bocian ich nie przynosi!? A jak!? ;p.

    Żeby tak można było najpierw zamówić, a później odebrać z dostawą do domu. :). Ale jak to mówi mój S. 'trzeba przez to wszystko przejść, żeby docenić jakim darem jest dziecko'.. może coś w tym jednak jest.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, ale dozujesz nam tą historie :)
    powiem Ci,że ja się właśnie cewnikowania potwornie boję, w życiu tego nie miałam i się boję jak diabli, ale sama nie wiem czemu...

    a porodu pierwszego się nie bałam, z drugim było gorzej, bo już wiedziałam co mnie czeka :)

    Mom- faceci mogą sobie tak gadać, bo cwaniaki sami nie muszą przez to przechodzić :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Brrr...jak sobie pomyslę co było za tym parawanem...
    ale z drugiej strony myslę, że taki naturalny poród jak mój to dopiero musiał być masakryczny, może nawet było gorzej niż ładne, proste, chirurgiczne cięcie na twoim brzuchu :)
    I dziewczyny po CC wstaja z łózek po paru godzinach, a ja dopiero w trzeciej dobie ...

    Za 10 lat będziesz mieć raczej miłe wspomnienia i pomyślisz: kurcze, jakie to było fajne doznanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Stokrotko aż mi łezka wzruszenia wyszła... ja niestety miałam cc w ostatniej chwili i nie było czasu na znieczulenie w kręgosłup... uśpili mnie zupełnie i przespałam całą akcję...

    Figa - z tym wstawaniem po cc po paru godzinach to chyba nieco przesadzone! ja wstałam dnia następnego i to "wstałam" to za dużo powiedziane, zwlokłam się z pomocą Skarba i zgięta w pół poczłapałam do umywalki (oddalonej o 3 metry) gdzie się rozbeczałam bo nie miałam już więcej siły... a laska obok mnie po porodzie naturalnym w ten sam dzień już hasała po sali z dzieckiem na ręku!

    OdpowiedzUsuń
  13. :) cudowne chwile jak widzimy swoje maleństwo:) a jakie miałaś wskazania do cc??czy po prostu chciałaś???

    OdpowiedzUsuń
  14. Lilijka, cewnika w ogóle nie czuć, to taka cieniutka elastyczna rureczka, którą ci pielęgniarka włoży w cewkę. Na 100% nie wiesz co się dzieje :) a tylko wielka buła, którą masz w miejscu brzucha (nad pęcherzem moczowym) znika w oczach.
    Tzn. mój brzuch tak opadał, że to było widoczne. W ogóle nie czułam, ze chce mi się siusiu a pęcherz miałam jak balon.

    Ola, wiem, ze to róznie jest z porodami i cesarką. Babeczka z mojej sali urodziła naturalnie córę 4,5kg i smigała po sali po paru godzinach. A ja urodziłam zaledwie 3,5kg dzieciaka...
    No nie wiem gdzie była wtedy "ta podobno istniejąca na świecie sprawiedliwość" hehe

    OdpowiedzUsuń
  15. Stokrotko brak słów na opisany cud narodzin. Nie rodziłam jeszcze, więc przeczytałam od deski do deski. Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis, o ile tylko Stokrocia Ci pozwoli. Pozdrawiam Was, Karol(ina).

    OdpowiedzUsuń
  16. Figa ja mam chyba jakiegoś schiza na punkcie cewnika, przeraża mnie sam moment montowania tego czegoś. Pewnie nie taki diabeł straszny... tak jak mówisz, ale dopóki nie przeżyje tego na własnej, hmm skórze będę się bała :)
    obym nie musiała :)

    a jeśli chodzi o wstawanie poporodowe, to powiem Wam, że nie pamiętam jak to było ze Starszym, ale w miarę szybko wstałam, z Młodszym kazali się podnieść po 6 godz, ale położne się zmieniły i po 4 już można było próbować, jak się miało siłę. I ja wstałam. Koleżanka z łóżka obok też, ale zanim doszła do jego końca to Jej tato z moim Ł już ją łapali, bo zemdlała. A rodziłyśmy w tym samym czasie, chłopaki jeden po drugim po 15 min się urodzili. Ja sobie myślę, że na to nie ma reguły, jak ze wszystkim w życiu - zależy od człowieka

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jako jeszcze nie rodząca, nie mogę się wypowiedzieć co do wstawania czy cewnika.. ;-)
    Ale powiem Ci Stokrotko, że pięknie to wszystko opisałaś. Czytałam każdą część z zapartym tchem, a ta to już zupełnie mnie wzruszyła. :-)
    Dobrze, że to opisałaś - będziesz miała cudną pamiątkę. :-)
    Ależ to musiało być niesamowite przeżycie....

    OdpowiedzUsuń
  18. Mom:
    Na pewno bedzie inny niz wszystkie i taki jak sobie zaplnujesz, ja nie wiedzialam jak to wyglada zupełnie dlatego nie planowalam sobie;)
    I przyznam ze jak już leżalam na sali pooperacyjnej to tak sobie pomyslalam:czemu cholera nikt tego nie opisał?!
    Ale dziś myśle, że było super;)

    Nikki:
    Rozumiem, tez sie baląm i też chciałam, zeby bylo juz po, najlepeij zeby zasnac i obudzić sie z Dzidziusiem na reku i zeby jeszcze nic nie bolało;)

    La Petite:
    Będę zaglądać do Ciebie;)
    Nie ma sie czego bac, było naprawde ok.

    Lilijka:
    To z braku czasu.
    A cewnikowanie nic a nic nie bolało, wyjmowanie tez nie, nic a nic. I tak jak Figa napisala nie czujesz ze chce ci sie siku, czujesz tylko ulgę;)

    Figa:
    Ja już mysle, ze było super.
    I nie żałuje ze nie rodziląm naturalnie, nastepnym razem jeśłi taki nadejdzie kiedyś to tez bede chciala cc.

    Ola:
    W kolejnym o porodzie wlasnie o tym wstawaniu chce napisac.

    Kobieta na szpilkach:
    Skoki cisnienia i opuchlizne czyli podejrzenie zatrucia ciążowego
    Ale też chciałam. I bez tego cisnienia mialabym cc.

    Linka:
    Dziewczyny rodzace naturalnie zazwyczaj maja jeszcze piekniejsze wspomnienia, mi na przyklad Małej nie polożyli na brzuchu/piersi a tylko pokazali na chwilke;( nie byla tez przy mnie na sali przez prawie dwa dni, ale i tak było cudnie

    Julita:
    Tak przeżycie niesamowite i masz racje dobrze ze opisalam bo bede mogla do tego wrócic, pamiętam jak sie biłam z myślami czy to zrobic....

    OdpowiedzUsuń