wtorek, 4 października 2011

Prawo serii...

W ubiegłym tygodniu musiałam zmienić plany, choć do wymarzonej plaży miałam już dwa kroki.
Niestety okazało się, że autko moje zachorzało, znaczy łożysko w kole się skończyło. Nie bardzo się na tym wyznaje, ale z tego, co się orientuje to może się to skończyć zablokowaniem koła podczas jazdy wiec wolałam nie ryzykować i plażę sobie odpuściłam.
Wróciłam do domu i na warsztat ( ale już nie do tego mechanika, o którym pisałam na Onecie, wiec nic śmiesznego tym razem nie będzie).
Po rozkręceniu drugiego koła okazało się, że w drugim, co prawda łożysko jest ok, ale mocowanie koła jest na wykończeniu a ponadto pękła sprężyna amortyzatora chyba, no jakaś sprężyna w każdym razie, taka gruba, co nad kołem jest.  Jednak naprawę drugiego koła ustaliliśmy na ten tydzień dopiero i właśnie odebrałam autko.
No niestety jak się okazało przy głębszym jeszcze rozebraniu wyżej wspomnianego koła trzeba było wymienić jeszcze wahacz i przewód hamulcowy, który był się przetarł.
Aż nie chce myśleć, co by było gdyby któraś z tych części zepsuła się na amen w czasie jazdy....
  W sumie całe szczęście, że jednak wykryto usterki zanim narobiły poważnych szkód, ale niestety to wszytko kosztuje...
A ZUS... ech dopiero wysłałam odpowiedź do Sądu, więc to jeszcze pewnie potrwa...

4 komentarze:

  1. no niech Ci je szybko naprawią, bo czym sie do porodu zawieziesz? ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie naprawili powymieniali co było trzeba, ale jeszcze nie wszystko;( ale z tym akurat można jeszcze troche pojeździc
    No no wlaśnie do porodu najważniejsze;)
    Cholera Olu nawet nie wiesz jak sie boje?!
    No strasznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola, a jak uśnie znowu po drodze??! ;-))))

    Stokrotko, lepiej, że wyszło teraz a nie podczas jazdy! I to nie daj Boże w czasie TEJ jazdy... ;-)
    Nie bój się, dasz radę!!! Ja to może nie powinnam się wymądrzać, bo jeszcze nie rodziłam, ale wszystkie mówią, że jak tylko zobaczysz maleństwo od razu zapominasz o całym bólu! Będziemy trzymać kciuki!

    Julita

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, samochód = wydatki, wiem coś o tym.

    Ps. Ps. Nie mam maila do Ciebie więc muszę tutaj.
    No więc malutkimi krokami zmieniam swoje miejsce (nie chcę go jednak ujawniać tutaj) więc jeśli Jesteś zainteresowana naszym "spotkaniem" u mnie to proszę o kontakt (moje namiary na mnie u mnie =))

    OdpowiedzUsuń