piątek, 16 września 2011

Pesymistycznie... o pieniądzach

No cóż nie myślałam, że kiedyś i mnie dopadnie potrzeba napisania takiej notki czarno-finansowej.
Wiadomo pieniądze raz są, raz nie ma, z resztą nieszczególnie przykładam do nich wagę, ale kiedy nadchodzi zupełny ich brak to można się trochę podłamać.
No i u mnie właśnie nadeszły te chwile;(
No to trochę ponarzekam, może będzie mi troche lżej:

Samochód po stłuczce ciągle stoi w warsztacie, ubezpieczyciel miał 30 dni na wycenę szkody i jak to bywa zazwyczaj odpowiedź nadeszła ostatniego przewidzianego terminem dnia. Wycena jest oczywiście zbyt mała na pokrycie szkody, ale w tej chwili kasy na dopłatę brak, i tak sobie tam stoi biedny, samotny, a bez jednego samochodu... Szkoda gadać.

Właśnie mi zawieszono dodatkowe ubezpieczenie nw, ponieważ wczoraj minął termin zapłaty składki, ale nie mam z czego... W przyszłym miesiącu pewnie wypowiedzą mi umowę i lata opłacania szlag trafi. O ile w ogóle wytrzymaja jeszcze miesiąc.

Do tego zalegam z rata kredytu, a że kredyt jest w NAJGORSZYM BANKU ŚWIATA, takim na "G" –(odradzam komukolwiek korzystanie z usług tego banku), więc za chwile zaczną mnie nękać telefonami i pewnie też zapukają do drzwi, jakby coś to miało zaraz cudownie zmienić i nagle, kiedy tylko ich zobaczę, to w portfelu cudownym sposobem znajdzie się potrzebna kwota i nagle wyjmę ja i im dam...
Najlepsze jest to że i za listy i za telefony i za wizytę dolicza mi kolejne pieniądze….

I na dodatek jeszcze jakieś dziwne dźwięki wydobywają się z mojego autka i też, czym prędzej powinnam udać się do mechanika, nie mówiąc już o wymianie oleju, która powinna być tysiąc km temu.

No jednym słowem dupa!

Szczęśliwie, że Mała jakoś przestała się spieszyć, że nic się nie dzieje i że nie mam dodatkowych wizyt, bo to też kolejne pieniądze.
Ale przeraza mnie jeszcze to, że na razie Malej kupiłam tylko takie podstawowe rzeczy ubrankowe (już wtedy, kiedy było takie zagrożenie, czyli jeszcze w lipcu) a nie mam jeszcze mnóstwa innych rzeczy drobniejszych takich jak wanienka i takich poważnych jak fotelik do samochodu.
A wszystkie oszczędności już wydałam....

A czemu tak się stało?
No cóż, pracowałam dokąd mogłam i bardzo nie chciałam rezygnować z pracy, bo po pierwsze ją lubie, po drugie nie jest cieżka, atmosfera jest bardzo dobra, niemalże rodzinna, po trzecie bo sie tam czuje potzrebna i spełniona a po czwarte: bo dla mnie siedzenie w domu to męczarnia straszliwa, na zwolnienie więc poszłam dopiero, kiedy musiałam, czyli kiedy lekarz powiedział, że koniec żartów i że wyjścia nie mam, więc musiałam i w końcu pieniądze za pracę przestały wpływać...
Normalnie w takich wypadkach to za L4 płaci ZUS, bo w końcu po coś te składki, wcale nie małe, pobiera. Niestety u mnie nie może być przecież normalnie.
No, bo niby, czemu miałoby być?
Jakiś pseudo urzędnik napisał, że mnie się nie należy.
Tym samym zostawił mnie bez środków do życia na pozostałe miesiące ciąży i pewnie na urlop macierzyński też, do pracy wrócić nie mogę, bo lekarz się nie zgadza, bo zagrożenie jest zbyt duże. Z ZUSu pieniędzy nie dostaję, bo nie.
I to się nazywa prorodzinne państwo...
Tak, pewnie powiecie, że przecież od decyzji ZUS mogę się odwołać.
Oczywiście że mogę.
I oczywiście, że to zrobiłam, jednak machina urzędnicza jest wszechwładna, wszechpotężna, wszechwiedząca i wszechmocna...
Mają 30 dni na odpowiedź na moje pismo. Termin tydzień temu minął i co z tego?
Odpowiedzi brak. Pieniędzy też.
Skargę na opieszałość urzędu mogę złożyć dopiero po 60 dniach...
Czy odpowiedzą i kiedy to nikt tego nie wie. No bo przecież oni mają czas.
A ty człowieku żyj jak chcesz i za co chcesz.
Niestety zapominają, że na ich pensje idą również moje pieniądze...

Ale jakoś przetrwamy... napewno.

15 komentarzy:

  1. Nie znam się na przepisach, dlaczego uznali, że może Ci się nie należeć zwolnienie skoro pracowałaś i opłacałaś składki.
    Są darmowe porady prawne - na necie lub w różnych organizacjach lub po prostu na wydziale prawa studenci pomagają w ramach praktyk - trzeba popytac.

    Co do rzeczy - napisz prosze na maila iimajka@op.pl, ja porozdawałam już wiele rzeczy, ale np. wanienkę wciąż mam do oddania :)
    I staraj się nie kupowac, bo rzeczy dla maluchów są drogie, szybko przestają być potrzebne, a można za darmo znaleźć na gratyzchaty.pl albo tablica.pl - ludzie naprawde oddają. A dziecku wcale nie będzie gorzej w używanych :) Fotelika używanego nie kupuj, ale na allegro za 150-300 zł możesz dostać atestowany i do tego mający aż 3 gwiazdki w testach adac (te wszystkie drogie chicco i inne czasem nie mają nawet jednej - trzeba uważać) - fotelik Nania. Używam dla obu synków i polecam. Z lepszą tapicerką jest ferrari - w środku też skorupa nani i można dostać za 300zł. Nie warto przepłacać za reklamowane - warto tylko patrzeć czy na pewno bezpieczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze też mi się to wydaje dziwne! jak to możliwe, że ZUS nie zapłaci? a na pewno Twój pracodawca opłacał składki za Ciebie? jakbyś była z mojego miasta to zasięgnęłabym porady znajomego co pracuje w ZUSie... ale Ty z daleka...
    powinnaś to zbadać głębiej, bo tak nie może być! mnie wypłacali, ale z opóźnieniem i nie na konto tylko pocztą i mniej niż powinni i też się awanturowałam i dociekałam, ale okazało się, że potem te braki w zwrocie podatku dostałam...
    ale żeby nic? fuck!

    jeśli chodzi o rzeczy dla Małej to kurcze ja już się wszystkiego pozbyłam, bo mamy tyle dzieci w rodzinie, że przekazujemy jeden drugiemu wanienki, ciuchy itp.
    ciuszków rzeczywiście nie ma co kupować na zapas, bo każdy potem do dziecka się kula z prezentem, najczęściej w postaci ubranka, że Mała nie zdąży ich znosić!
    pozdrawiam - trzymaj się ciepło Stokrotko i walcz o swoje pieniądze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ten ZUS u mnie była sprawa z adresem zmieniłam stan cywilny, zmieniłam miejsce zamieszkania i wszystko było zgłoszone to jeszcze rok po ślubie wszystkie dokumenty z ZUSu były wysyłane na stary adrs do rodziców..a może tak zagrać w lotka dziś jest 13mln może masz to szczęście :), swoją drogą czasem lubi się tak "gówniano" zrobić i wtedy się wszystko sypie jak piramida... ja tez teraz cierpię na brak gotówki,najgorsze jest że nie mam prawa do zasiłku bo nie miałam roku przepracowanego w tej ostatniej firmie nie było ciągłości i tak sobie urząd pracy wymyśla, jakoś z mężem dajemy radę ale też jest czasem cięzko, szczególnie psychicznie, ale nie można się poddawać jakoś się żyje choć ja po kolejnych rozmowach o pracę łapię coraz większy dołek,szkoda gadac,nie martw się będzie dobrze, napewno w końcu pojawi się jakiś promyczek słońca :)jakiś anioł =może dobry urzędnik który Ci pomoże, masz Mała i dla niej nie możesz się zbytnio denerwować, KTOŚ tam na górze na pewno Ci pomoże :)
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń
  4. Iimajka:
    Ktos kto podpisał decyzje, że zadne pieniadze mi sie nie należą chyba jeszcze mniej sie zna na przepisach niz Ty.
    W ogole decyzja nie jest oparta o żaden konkretny przepis, skladki sa oplacone (nawet gdyby nie były to nie maja prawa wstrzymac swiadczeń bo pracodawca ode mnie przecież pieniadze na nie wziąl ale to w tym przypadku nie ma znaczenia) ale skladki płacone są, w terminie także to tez nie jest powód. Nie podwazaja waznosci umowy ani nic z tych rzeczy po prostu wydali decyzje że nie, bo nie i już. I ja jestem pewna ze w końcu nie bedą mieli wyjścia i pieniadze mi wyplcą tylko po co tyle nerw, czemu muszę miec teraz tyle klopotów bo jakis urzedniczyna napisal tak a nie inaczej. Prawnika znalazlam takiego, który zgodzil sie ze otrzyma pieniadze za porady i ewentualne prowadzenie sprawy (mam jednak nadzieje, ze do sprawy w sadzie nie dojdzie, ale kto wie) dopiero po zakończeniu całej batali z zusem. Niestety jak sobie szukalam w internecie to nie ja jedyna takie klopoty z ta instytucja mam i powinnam sie uzbroic z cierpliwość.

    Co do rzeczy, napiszę Ci maila.
    Sporo rzeczy dostalam od siostry, min łozeczko i wózek, czyli w zasadzie to te spore wydatki mnie juz omina. Ubranek tez dostalam troche, kupilam nowe w zasadzie tylko takie do szpitala, zebym miala malą w co ubrac po dwa kompleciki śpiochów, koszulek i body.
    Tak ze myslę, ze na pierwszy miesiac mamy w czym "chodzic" no ale jeszcze wanienke, kocyk, i troche takich drobnych rzeczy. No i jest nadzieja jeszcze, ze moze zus do tej pory zmieni decyzje....
    Tak ze myslę, ze jakos damy rade.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, nie bardzo rozumiem dlaczego Ci wstrzymano zasiłek? Chyba, ze byłaś zatrudniona na umowę zlecenie, wtedy to jest możliwe. Na pewno coś pochrzanili i wyprostują. Finanse to i dla mnie czarna dziura. Tez mam raty i córkę bez pracy, a tylko jedną emeryturę. Masakra.
    Popytaj znajomych, może ktoś ma zbędną wanienkę, to miałabyś mniejsze wydatki. W mojej dawnej pracy, to koleżanki wymieniały się ciuszkami i sprzętem dla dzieciaczków.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana Stokrotko, pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Napisz do mnie proszę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdzielę z tymi urzędnikami to normalnie nic tylko w łeb lać. A najgorsze, że oni sobie spokojnie w ciepłym krzesełku wydają durnowate decyzje, a człowiek rwie włosy z głowy, bo się boi o jutro.
    Ja mam nadzieję, że ZUS w końcu przyzna ci rację i wypłaci zaległe pieniądze.
    Walcz mała!
    ... normalnie mi ciśnienie skoczyło jak przeczytałam.... grrr....
    Ściskam i mocno trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zus ma czas.
    Najgorsze jest to, ze ja ty wisisz Zusowi to musisz oddawać z odsetkami a oni nie musza.
    Też czekam na wypłatę zasiłku opiekuńczego jak Mlodszy był chory. Czekam i nic. Cisza.
    A to, ze nie opłacę jakiegoś rachunku przez ich opieszałość i potem będę musiała zapłacić odsetki to nikogo nie obchodzi.

    Naprawdę to jest okrutne co ci zrobili :( Zamiast poprosić cię np. o spotkanie z ich lekarzem żeby zweryfikował i ocenił czy faktycznie musisz być w domu a nie oszukujesz (bo nie ukrywajmy, są takie przypadki, że kobieta siedzi w domu w ciąży chociaż mogłaby pracować ale jej się nie chce) to oni ci łapucapu wstrzymali zasiłek i teraz sama udowadniaj, że jesteś niewinna.
    A gdzie domniemanie niewinności? To chyba ZUS powinien udowodnić, że jest inaczej a nie ty.
    To jak narazie jedyna instytucja, która nic nie musi a wobec której WSZYSCY BEZWZGLĘDNIE MUSZĄ.
    Taka dyktatura.

    Aż mnie telepie ze złości...

    OdpowiedzUsuń
  9. Olu:
    Pisałam w odpowiedzi na komentarz Iimajki o tym, że składki były na czas, wiec to nie to.
    Ja też uważam, że zus nie miał prawa wstrzymać wypłaty świadczeń. Moja kuzynka pracuje w zusie, ale w moim rodzinnym miescie, a zus ktory wstrzymal mi swiadczenia jest w miescie pracodawcy, ale nie rozmawiałam z nią nawet bo ona jest zwykłym pracownikiem, a podpisany na decyzji to chyba jakis inspektor, poza tym miasto, nawet województwo inne więc i tak nic mi nie powie, ani tym bardzioej nic nie może.
    Będę walczyc oczywiscie, ze będę. I jeśli tylko juz po zakończeniu będę mialą taka mozliwosc to zamierzam do odpowiedzialności też pociagnać podpisanego na decyzji urzędnika, żeby następnym razem zastanowił sie co podpisuje.

    OdpowiedzUsuń
  10. AuroraB:
    Mała jest teraz najważniejsza. Żeby tylko zdrowa była i "gładko" przyszła na swiat. Ona jest dla mnie największym promyczkiem;)
    Jeszcze do załamania to mam daleko, w gorszych sytuacjach bywałam i wiem, ze zawsze jest jakieś wyjście. Tak, ze wierze że i tym razem jakos będzie.

    A Tobie życze powodzenia w szukaniu pracy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Azalio:
    Umowa była na czas nieokreslony, myślę ze poprostu urzędnik chciałbyć mądrzejszy od Pana Boga i wyszedł nieco (znaczy bardzo) ponad swoje kompetencje.
    Niestety to taka instytucja, że nic nie można zrobić poza czekaniem.
    Wszystko mi jedno co odpowiedzą byleby odpowiedzieli, ale na razie cisza. Wiec czekam.
    W pracy niestety wszyscy mają dzieci w wieku podobnym do mojego, ja jestem najmłodsza w firmie. Ale na pewno mogę na nich liczyc, kiedy bedę szła do firmy z nastepnym zwolnieniem-prawdopodobnie już ostatnim to zapytam czy moze nie maja dzieci w rodzinie;) Dzięki za pomysł, Kochana;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Milenko, wiem że nie ma sytuacji bez wyjscia.
    Dziękuje bardzo za maila i za wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myska:
    Będe walczyć, nie zamierzam odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Figa:
    Oni też muszą oddać co Twoje z odsetkami, więc im tego nie daruj. Każda złotówka sie liczy.

    Na pewno sa takie przypadki że na zwolnieniu bez koniecznosci babki przebywają, mój lekarz tez od początku ciąży powiedział, ze moge skorzystać, ale ja nie chciałam.
    Gdyby podważali zasadnosć zwolnienia to ja chetnie bym do ich lekarza pobiegła. Albo żeby negowali prawdziwosć umowy czy cos takiego, ale nie.
    No cóż pozostaje mi teraz tylko czekać co odpowiedzą na moje pismo i na razie nic wiecej nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Do wszystkich:
    Dziekuję Wam jeszcze raz za dobre słowa, za wsparcie.
    Jednak pisanie bloga bardzo pomaga w życiu, dużo łatwiej jest jak sie przeleje nasze bolączki na monitor, jeśli mozemy sie z kims tym podzielić, jest wtedy jakos trochę lżej...
    Poza tym jeśli ktos napisze jakieś słowa wspierajace, pocieszające to jakos tak człowiek nie czuje sie z tym sam...

    OdpowiedzUsuń