środa, 14 września 2011

Dyplomow(an)y dołek....

Nie jest dobrze...
Czas leci a ja z pracą w lesie. Zaczęłam, co prawda, ale jakoś opornie mi idzie i chyba dołka zaczynam łapać, bo obiecałam sobie, że obronię jeszcze w dwupaku, a to już chyba nie możliwe;(
Chyba powinnam się przykuć do komputera i tylko dopominać się posiłków do biurka żeby pod żadnym pozorem nie wstawać od kompa. A jeszcze lepiej to miejsce pracy utworzyć w łazience żebym nie musiała zupełnie z fotela wstawać...
No jakoś nie mogę się zebrać i już.
I coraz większa złość mnie na siebie ogarnia, że nie mam siły, że nie mam ochoty, ze zrobiłam się jakaś leniwa a czas przecieka mi przez palce.
A praca dalej nie skończona, do końca miesiąca powinnam oddać;(
Co prawda mam koleżankę, która swoją pracę mgr napisała w dwie noce, ale ja niestety takich zdolności nie posiadam.
Poza tym moja praca jest zupełnie z innej dziedziny:(
I dopiero obiecujaca tytuł inż.
Siadam i próbuję, ale jakbym dreptała w miejscu.
Nic do przodu, no może nie "nic". ale tyle co nic.
I jeszcze ta świadomość że kiedy już Mała będzie po tej stronie to nie dam rady oddać się pisaniu pracy. No i jak tu się nie dołować?
Chyba potrzebny mi jakiś kopniak porządny, ale cholera, kto ciężarnej da kopniaka;(
No widzicie same, bez sensu to wszystko;(

9 komentarzy:

  1. Witaj Stokrotko! Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Teraz przeczytałam tylko jedną notkę, ale już zabieram się za czytanie od początku. Co do pracy - zyczę mobilizaji, dzidziuś na pewno pomoże mamusi. Serdecznie pozdrawiam
    kala

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic się nie przejmuj, bo prace mgr mają to do siebie, że ciężko 'się piszą' ;) pamiętam, że ja byłam na skraju załamania nerwowego jak wziełam się w końcu za pisanie mojej! Co zaczęłam pisać to...zasypiałam! I nie ważne było czy siedzę, leżę czy stoję! Nie mogłam się skupić, nic mi nie wychodziło. Budziłam się np. z twarzą popisaną od długopisa ;p W końcu się okazało, że mam gigantyczną niedoczynność tarczycy i dlatego to zasypianie i brak koncentracji- a ja już myślałam, że głupia jestem i nie potrafię nic sklecić ;)) Jak zaczęłam brać leki to wszystko się unormowało i mogłam spokojnie coś napisać. Suma sumaru broniłam się na początku października. Także Stokrotko nie miej do siebie pretensji, bo ciąża rządzi się swoimi prawami! i częste siku, chęć spania i zmęczenie jest normalne- to nie wina 'złych szarych komórek' a tylko ogólnego osłabienia ;)
    Niemniej jednak warto by było spróbować napisać coś teraz, bo jak sama zauważyłaś później z Kruszynką może być ciężko. Ale wszystko jest do przeskoczenia, więc się nie martw! i nie strasz ludzi takimi tytułami postów, bo jak zobaczyłam u siebie w linkach, to myslałam, że ze zdrowiem coś nie tak i o mało myszki nie rozwaliłam klikając na Twój blog ;))
    3mam kciuki za pisanie!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Olimpio:
    Już zmieniam tytuł, nie pomyślałam, że może straszyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde!! ja sobie nie wyobrażam nawet że mogłabym teraz wrócić do szkoły!!! i uczyć się!!!! Norrrmalnie ci współczuje!!

    sivi

    OdpowiedzUsuń
  5. właśnie zauważyłam...mam nadzieję, że mnie źle nie odebrałaś z tym tytułem, bo to było pół żartem pół serio ;) i jeszcze raz dodam, że 3mam kciuki za pisanie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam bardzo podobnie. Broniłam się w 2009 roku, 16 czerwca. W marcu moja praca była, delikatnie rzecz ujmując w proszku - miałam bibliografię, pierwszy (z trzech) rozdział, trochę zebranych artykułów i jakieś kawałki tekstu w komputerze. Nie umiałam się zmotywować, nic nie dawało siadanie przed komputerem i zmuszanie się do pisania. Musiałam przeczekać i pracę napisałam potem w trzy tygodnie! Nic na siłę, to nic nie da. Ja doskonale pracuję pod presją czasu - dzień,dwa przed deadline.
    Życzę Ci zapału i pamiętaj, nie miej wyrzutów, bo nie Ty jedna tak miałaś, to chyba dość powszechne. Dasz radę!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie martw się, czasem tak bywa, że brak weny, czasu itp, inna sprawa jesteś w ciąży więc jesteś na prawie:) a druga sprawa może Ci się z tego powodu też nie chcieć :)
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń
  8. Stokrotko, kobieta wiele wytrzyma. Dasz radę, jeśli nie teraz to potem. Maluszek dużo śpi, to będziesz miała czas na pisanie.Mam nadzieję, że zdążysz przed terminem. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. no to ja Cię kopię: KOOOP! wirtualnie to nawet ciężarną można! ;-D
    musisz się wziąć w garść i sprężyć bo potem będzie Ci szkoda każdej minuty, kiedy mała będzie już na świecie!
    pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń