sobota, 3 września 2011

Nocne przygody....

Wczoraj miałam męczący dzień, znów w drodze.
I dochodzę do wniosku, że zawsze, kiedy wracam z wizyty lekarskiej spotyka mnie coś....śmiesznego? dziwnego? Sama nie wiem jak to nazwać.
Poprzednim razem był przejazd kolejowy, tym razem.... Właściwie to też się od przejazdu zaczęło;)
Wracałam sobie wczoraj do domu, środek nocy, na ulicach ruch jak nigdy o tej porze, bo normalni ludzie o 1 w nocy to śpią a nie włóczą się po mieście, znaczy, że też się do nienormalnych zaliczam chyba, ale do rzeczy.
Musiałam zajrzeć jeszcze do nocnego, bo tak mi się jakoś batonika chciało.... Ale wiecie jak to jest nie ma ze środek nocy jak się chce to ma być już, teraz, natychmiast wiec podjechałam do sklepu.
Sklep nocny mamy w bocznej uliczce tuż przed przejazdem, po zakupach, więc wyjeżdżam tą uliczka do głównej ulicy, a przejazd oczywiści zamknięty i kolejka samochodów (?!) O pierwszej w nocy (?!) I jak to zazwyczaj bywa jakiś palant stanął samochodem na środku skrzyżowania i co mu tam, że po prawej stronie jest ulica i że może ktoś będzie chciał wyjechać i ze on cały wyjazd zastawił. Ważne, że on stoi. I że przed niego nikt nie wjedzie.
Ja akurat wyjeżdżałam w drugą stronę i mnie trudności nie sprawiał, ale w duchu sklęłam kierowcę, że taki nierozgarnięty.
Pociąg przejechał, przejazd otworzyli i byłam pewna, że to czarne coś, co wyjazd zastawiło nie wpuści mnie przed siebie i że będę musiała czekać, aż jakaś ciężarówka się ulituje, a tu niespodzianka- i proszę Stokrotka wjechała na główną przed czarnego. Pomrugałam mu światłami dziękując i "pędzę" z zawrotną prędkością ze 40km/h, bo ciężarówka przede mną.
Jadę sobie, jadę spoglądając, co chwile w lusterko, bo auto za mną jakoś dziwnie wolno mi się wydawało jechać, bo z tyłu sporo zostało, ale ja za kilkaset metrów skręciłam w swoją uliczkę i już, a tu auto czarne za mną. To akurat nic dziwnego, bo osiedle jest spore i mnóstwo ludzi jeździ tu o różnych godzinach, a nawet sąsiedzi z naprzeciwka wracaj często o takich niespodziewanych porach do domu. Pierwsze skrzyżowanie kierunkowskaz w lewo, auto czarne za mną, ale bez kierunkowskazu. Kolejne skrzyżowanie ja w prawo, samochód za mną również bez kierunkowskazu. Wiec ja kierunkowskaz i chce skręcić w bramę a ten z tyłu mruga do mnie niebieskimi światłami;)
Zatrzymałam się przed swoim domem, odsunęłam szybę i czekam.
Przyszedł pan (cholera, jaki przystojny) pokazał odznakę (drugi raz w życiu mi się zdarzyło żeby policjant odznakę pokazał sam z siebie) przedstawił się i poprosił o dokumenty. Zapytałam go czy mogę wprowadzić auto do bramy, bo stoję we wjeździe do domu sąsiada, poza tym na wąskiej uliczce, to pan zszokowany:
-To pani tu mieszka?
-No tak tutaj na wprost, miałam właśnie skręcić. A tu sąsiadowi bramę zastawiam a uliczka wąska, noc, trochę stwarzam niebezpieczeństwo jednak stojąc tu.
-No to proszę wstawić samochód.
Podjechałam samochodem pod bramę, przyszedł pan policjant i mówi:
-Wie pani my to w zasadzie chcielibyśmy tylko trzeźwość sprawdzić.
-A to nie ma sprawy, zaśmiałam się, wie pan w moim stanie to raczej niewskazane jest spożywanie alkoholu i znacząco pogładziłam brzuszek.
Mina obu panów niezapomniana;)
-A to przepraszam nie zauważyłem.
-Nie szkodzi i oczywiście, jeśli sobie pan życzy to ja bardzo chętnie, możemy sprawdzić.
-Nie ma potrzeby w takim razie.
-To dziękuje, dobranoc i poszłam wprowadzić auto.
Dobranoc powiedzieli i śmieli się obaj.
Pozdrowienia dla bardzo miłych panów policjantów, w szczególności dla tego przystojnego;) ten drugi z panów był przy swoim samochodzie wiec nie wiem za bardzo jak wyglądał, bo było zbyt ciemno i zbyt daleko.

Apel do policjantów "nocnych Marków":
Proszę Was, drodzy policjanci, o trochę rozsądku.
Normalny człowiek nie zatrzyma się w środku nocy, na ulicy na osiedlu, no może w centrum miasta to, co innego, ale na obrzeżach? przy nieoznakowanym pojeździe, bo nie ma żadnej pewności czy to policja czy nie. I gdyby nie to, że byłam przed domem, w którym ktoś na mnie czekał, to za żadne skarby nie zatrzymałabym się, wzięłabym komórkę i dzwoniła, na 997 że jakiś podejrzany czarny samochód jedzie za mną i chce mnie zatrzymać, mało tego pojechałabym wprost na ten komisariat i mam tylko nadzieje ze nie odstrzelilibyście by mnie po drodze....

3 komentarze:

  1. Dobrzy stróże prawa, nie ma co. Gdybyś jechała szybciej, to pewnie nie śledziliby Cie. Ja miałam podobnie, dość dawno temu. Jechałam 40 albo i mniej, bo szukałam numeru domu, a było już ciemnawo i mnie zatrzymali. Na pytanie: dlaczego? - usłyszałam - a, bo pani tak wolno jedzie, myśleliśmy, że jest pod wpływem.
    A mój znajomy,będąc w niedzielę na obiedzie u swoich rodziców, wypił lampkę wina do obiadu i po obiedzie wybrał się do domu. Mieszkał na tym samym osiedlu, tylko musiał wyjechać na główną drogę, żeby dojechać do swojego bloku. Jechał powolutku i uważnie, ze względu na wypite wino i przez to wpadł. Zjawili się panowie i od razu zaczęli wypytywać czemu tak wolno, a potem dali ustrojstwo do wykrywania alkoholu i facet wpadł. Nie było dużo, ale było i miał kłopoty. Nie zawsze ostrożność popłaca. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogłam jechać szybciej bo się nie dało- cieżarówka przede mną na głownej.
    Jak skreciłam w swoją uliczke to jechalam normalnie a nawet chyba szybciej niż powinnam.
    Tak naprawde to nie wiem czemu mnie zatrzymali.
    Ale najgorsze jest to że takim nieoznakowanym w sroku nocy, oni też bez mundurów a jak by sie człowiek nie zatrzymał to mógłby mieć kłopoty:( A skad ja mam wiedziec czy to co tam sobie miga z pod szyby na niebiesko to napewno policja, mysle ze powinni mnie wyprzedzic i wtedy zdaje się taki napis na szybie mają- to jakby troche pewniej, poza tym to nie wiem czy oni tak mogę w srodku nocy poza oswietlonym centrum w wyludnionej ulicy zatrzymywać nieoznakowanym samochodem i będac bez mundurów? Przecież tak naprawde to mógł być każdy...

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, wyobraźni to oni raczej nie mają. Haha, ale już sobie wyobrażam ich miny jak zobaczyli Twój brzuszek =))) Bezcenne =)))
    Ale Tobie chyba też należy się lanie na tyłek, w takich godzinach sama poruszasz się po jakiś uliczkach. Ja chyba zeszła na zawał jakby zobaczyła jadące za mną w takich godzinach auto.
    No nic, całe szczęście, że tylko tak zabawnie się to skończyło =))

    Free Spirit z www.just-hope.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń