piątek, 2 września 2011

Co ludzie powiedzą....

Wczoraj byłam w okolicach rodzinnego domu i spotkałam się z dawną koleżanką.
Pracowałyśmy kiedyś razem, mówiłyśmy sobie różne rzeczy, których nie mówi się wszystkim, poza pracą też czasem gdzieś razem wychodziłyśmy na "ploteczki", ale kiedy się wyprowadziłam kontakt jest raczej nijaki- raz w roku na imieniny życzenia, wszelkie próby wyjścia razem na kawę zazwyczaj spełzają na niczym, bo zawsze któraś z nas ma ważniejsze sprawy. W każdym razie w końcu udało nam się spotkać.
Hanka jest taka trochę dziwn a dziewczyną, - ma 34 lata, jest sama, to znaczy bez faceta, którego ciągle poszukuje i ciągle nie może znaleźć. Pracuje (ciągle tam gdzie razem pracowałyśmy) w miejscu, którego nie cierpi, za pieniądze, które na życie tak średnio wystarczają i odkąd tylko ją znam pracą zamierza zmienić. Ma licencjata z jakiejś rachunkowości czy czegoś takiego, ale pracuje fizycznie, bo pracy w księgowości bez przecież doświadczenia w tym wieku raczej nie dostanie. Ale szuka. I tak sobie narzeka na to swoje życie. Nawet nie jest brzydka, zadbana, pracowita, zabawna. Tylko jakoś po prostu jej nie wychodzi.
Ani praca, ani facet.
Jak znacie jakieś dowcipy o "starych pannach" to ona właśnie dokładnie taka jest: zrzędliwa i marudna. A nawet powiedziałabym, że trochę mecząca. Tylko papilotów na co dzień nie nosi.
Najważniejszym celem w jej życiu jest chyba znalezienie sobie faceta.
Nie, żeby facetów mało na świecie było, ale wszyscy są nie tacy jak powinni. Każdemu czegopś brakuje.
Poznała kiedyś takiego Pawła, młodszy od niej o dwa lata. No w samych superlatywach opowiadała, chłopak wykształcony, z dobrą pracą, z mieszkaniem własnym i samochodem, w miarę przystojny, spotykali się ze dwa miesiące, ale doszła do wniosku, że on jednak młodszy od niej, więc... Co ludzie powiedzą?

Później był Kamil. Ten z kolei starszy o rok. Pracy nie miał, bo z mamusią mieszkał, a mamusia dobrze zarabiała,i synek pracować nie musiał, to nie pracował. Przyjeżdżał do niej, kiedy miał ochotę, jak się umówili to czasem przyjechał, a czasem plany mu się nagle zmieniały i wystawiał ją do wiatru. Na wesele poszedł z koleżanką, bo Hanki zapomniał zaprosić. I często zdarzało mu się po wódce za kółkiem siadać.
Odpuściła sobie- co akurat w tym wypadku zrozumiałe, ale z taka tęsknotą opowiada o nim... A jak czasem napisze albo zadzwoni do niej to w siódmym niebie dziewczyna i robi sobie nadzieje, choć sama nie wiem, na co.

Później poznała Adama. Mężczyzna poważny, o osiem lat starszy od niej. Mieszkał też całkiem niedaleko, miał dom po rodzicach i kilka ha ziemi. Chyba poważnie o niej myślał, wydawało się, że świetnie się rozumieli, byli razem ponad pół roku. Zabierał ją na kolacje do Łodzi, do teatru do Warszawy, na tygodniowy urlop na mazury... Ale Hanka stwierdziła, że za stary jednak dla niej, bo osiem lat, bo... Co ludzie powiedzą?

A Krzysztofem była krótko, bo może z miesiąc się spotykali, nawet jej się podobał, w tym samym wieku byli, on w mieście mieszkał, a ona do miasta zawsze chciała. Ale nie mogła być z nim dłużej, bo był tylko dwa centymetry od niej wyższy. No i jak to będzie wyglądać?! A jak zechce buty na obcasie przy nim założyć to co? Przyznam że jeszcze jej w butach na obcasie nie widziałam, ale co ja tam, wiem. W każdym razie za niski i co ludzie ma takiego powiedzą?

Tomek też nie był dobrym kandydatem na wspólna drogę życiowa, pomimo że jej się podobał, że nie miał wad typu: za młody/za stary to jednak miał znacznie większą wadę: nie miał prawa jazdy. No, więc jak ona się będzie spotykać z chłopakiem, który do niej autobusem przyjeżdża? No przecież jak to wygląda?! I co ludzie powiedzą?

Kiedy poznała Karola to dzwoniła do mnie chybacodziennie, wszystkie smsy od niego skrzętnie zapisywała w notesie (!) taka zakochana była. Myślałam, że może to będzie to. W końcu chłopak w sam raz: ułożony, praca, mieszkanie, samochód, wiek odpowiedni. Przystojny no i ona zakochana jak nigdy. Ale na trzecim spotkaniu się skończyło, bo chcąc być wobec niej uczciwy powiedział jej, że od 6 lat jest po rozwodzie, że nie mieli dzieci, że rozstali się z żoną po pół roku małżeństwa.
No i jak ona może być z rozwodnikiem?!
No, wtedy to dopiero ludzie powiedzą...

I tak sobie Hanka dalej szuka tego jednego, jedynego.
Czasem to mi jej nawet szkoda. Przecież każdy ma jakieś wady, przecież ona też ideałem nie jest.
A może jest? Nie wiem, nie znam sie.

Na koniec spotkania okazało się że w niedziele ma w swoim "miasteczku" (tak na prawdę to taka duża wioska, gmina a nie miasteczko) jest impreza, jakieś Dożynki czy coś w tym rodzaju.
Więc mówię, że w niedzielę będę u rodziców i chętnie na te imprezę przyjadę, ja lubię takie imprezki po prostu.
A ona na to, że się nie wybiera. Zdziwiłam się, bo wiem, że też lubi, znaczy kiedyś lubiła, no wiec pytam : tak blisko, dużo znajomych, a ty się nie wybierasz?
A ona do mnie: no coś ty, przecież tam wszyscy mnie znają, zaraz będą komentować jak byłam ubrana, jak umalowana, z kim rozmawiałam...
Ręce mi opadły.

A ja się wybieram i napiszę Wam później, jak było i ……co ludzie mówili;)

10 komentarzy:

  1. Rany, aż ciężko uwierzyć, ze poważna kobieta się tym przejmuje co ludzie powiedzą! Niech że se mówią, jak im się nudzi...zawsze mówią:)I miłej zabawy, Stokrotko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Stokrotko
    Twoja koleżanka to już ma niezły przebieg w kawalerach. Mnie się wydaje, że to powiedzenie:"co ludzie powiedzą", to tylko zasłona dymna. Ona po prostu ma bardzo niską samoocenę i boi się wejść w trwały związek.Być może tak ją postrzegano w rodzinie, bo już to, że tkwi w pracy, która jej nie cieszy i jest niesatysfakcjonująca finansowo o tym świadczy.Dziewczyna się boi zmian i woli narzekać niż coś zdziałać dla siebie. Brak własnego zdania, to kula u nogi na całe życie. Powinna się wybrać do specjalisty na terapię, bo sama sobie nie poradzi. Ale, pewnie - co ludzie powiedzą?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę obrażać Twojej koleżanki ale to mi załatuje staropanieństwem i nie chcę tego wróżyć ale tak chyba będzie w jej przypadku, bo skoro tylu facetów miała, spotykała się i w każdym jakąś "dziurę w moście" (pomijając tego co pił Kamila) wynajdywała to ja nie wiem kogo taka osoba naprawdę szuka chyba królewicza z bajki. Choć muszę przyznać mam takie koleżanki teraz już bardziej znajome które robią to samo, bo A)uważają się za chodzące ideały, piękności, B) często same są wykształcone i z karierą to tzw "gołodupca" nie chcą, ale facet też nie może być za inteligentny czytać inteligentniejszy od niej (mam taką koleżankę) 30tka na karku, kariera, pieniądze są zarozumialostwo też jest ale chłopa nie ma,bo jeden za głupi a drugi do niej za mądry, i tak nadal jest sama, jest wysoką osobą więc też odpadają niscy albo tacy niscy o te "2cm' bo jak ona będzie przy nim wyglądać jak mamusia??? jednym słowem nie ma to jak być wybrednym do granic możliwości tylko że chcąc być z tą drugą osobą to trzeba też niejednokrotnie przymrużyć oko na pewne małe nieznaczące fakty biorąc pod uwagę to że my same nie jesteśmy często idealne :)pozdrawiam
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko...długa ta lista panów...ale to co się od razu rzuca w oczy to że się kobita nigdy tak naprawdę nie zakochała, nie straciła głowy, nie odleciała itp itd. Jeśli tak by było to przestałoby ją obchodzić co ludzie powiedzą, ile on młodszy/starszy, wysoki czy kurdupel, więc zakochuje się głową zamiast sercem bidula...

    sivi

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikki:
    Wiesz, to jeszcze nie wszytko, ona jeszcze jeździ czasem do wrózki czy jasnowidza i tam próbuje sie dowiedziec jak tego faceta znaleźć, myśłę że przy tym to co ludzie powiedza to pikuś. Ale jakby tak sie ktoś dowiedział o tych jej zamiłowaniach wrózbiarskich to dopiero by było.... a co by gadali...

    OdpowiedzUsuń
  6. Azalio:
    Tak ale ma też niezły przebieg w "latach".
    Masz racje, myślę, ze jej zachowanie moze oznbaczac ze boi sie zaangażowac w stały związek. Myśle, że ma bardzo niską samoocenę, choć w rozmowie z nią można wywnioskować ze jest zupełnie odwrotnie.
    W rodzinie nie jest sama w tej swojej samotności- wiem, trochę głupio to moze zabrzmiało, ale już tłumacze co miałam na myśli.
    Otóz ona jest najmłodsza z rodzeństwa: ma dwóch braci i siostrę- żadne z nich nie założyło do tej pory rodziny, choć dwoje z nich ma swoje mieszkania w dużych mistach, dobrą prae na stanowiskach zarzadczych, najmłodszy brat ma własna firmę. I tylko ciągle są sami....
    Niestety co do terapii też myslę, że dobrze by jej to zrobiło, ale ona bardziej chyba jednak wierzy w magiczną moc "wrózki" która odpowiada jej jakieś dyrdymały niż w psychologa bo po pierwsze, przeciez nienormalna nie jest to po co jej psycholog, a po drugie co by ludzie powiedzieli gdyby to kiedyś na jaw wyszło...?
    Ale wiesz co, szkoda mi jej bo to w sumie fajna dziewczyna jest. Tylko taka nieszczęsliwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Auroro:
    Szkoda mi jej trochę, bo fajna dziewczyna jest tylko co raz bardziej dobi się taka "staropanieńska", ale mysłe, ze Azalia ma rację i że może to być spowodowane strachem przed zmianami i że w ten sposób nieświadomie się przed nimi broni...

    OdpowiedzUsuń
  8. Sivi:
    Myśłe, ze ona boi sie własnie tego zatracenia, zapomnienia... że boi się że zaufa i ze później bedzie cierpieć jeśli coś nie pójdzie po jej mysli.
    Chyba najbardziej zatracila sie kiedy poznała Karola, ale tak nie do końca dlatego kiedy powiedził jej że był żonaty wolała zerwac znajomość.
    Płakała później za nim, mówiła ze moze jednak rodzice by jakoś to przeżyli, ze w końcu to że miał żonę moze go nie przekreśla, ale było już za późno na żal....
    Ona sie boi miłości, boi się że będzie przez nia cierpieć, wiec moze lepiej nie kochać....

    OdpowiedzUsuń
  9. szczerze mówiąc to się uśmiałam z tego co ludzie powiedzą!!! szkoda, że na własne życzenie niszczy sobie życie

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawde szkoda dziewczyny;(
    Ale nie da rady jej przekonać, chyba tylko psycholog...
    Albo dobra wróżka...

    OdpowiedzUsuń