czwartek, 29 września 2011

Akcja "serek" zakończona

           Dziś rano otrzymałam telefon od Pani z jednej z naszych polskich firm mleczarskich  (a nawet firmy mieszczącej się blisko mojej miejscowości) Pani się przedstawiła i powiedziała, że nie jest producentem tego serka, ale otrzymała zgłoszenie reklamacji produktu ponieważ ten towar przechodzi przez ich magazyny w związku, z czym sprawa ich też dotyczy i że ona się sprawą będzie zajmować. Dodam tylko, że zdjęcia produktu, paragonu i opakowania wysłałam w mailu do Biedronki.
Powiedziała, że sprawa została zgłoszona do producenta, którym jest firma niemiecka.
Zapewniła, że im jako firmie magazynującej również zależy na sprawdzeniu, w czym jest problem i w jego usunięciu, bo to źle świadczyć może również o ich firmie.
Proponowała też, że może zgłosić się do mnie przedstawiciel ich firmy celem dokończenia reklamacji, ale stwierdziłam, że szkoda czasu i mojego i tegoż przedstawiciela, żeby za  niespełna złotówkę jechał do mnie, ważne, aby problem zgłosili i aby sprawdzili, co było powodem i usunęli przyczynę.

Nie wiem, ale ja chyba czuje się usatysfakcjonowana takim przebiegiem sprawy.
I przyznam szczerze, że nie przypuszczałam nawet, że taka duża firma jak Biedronka zajmie się tak drobnym problemem i jestem bardzo mile zaskoczona.
Dalej będę robić tam zakupy w takim razie i, jeśli kiedyś coś jeszcze będzie nie takie jak trzeba, to z pewnością zgłoszę reklamację - i nie mam tu na myśli tylko tej jednej sieci - bo naprawdę warto o tym mówić.
W końcu jak my, klienci, im nie powiemy, to kto?

Co do braku producenta na opakowaniu ( jest tylko napisane, dla kogo wyprodukowano) na zapytanie do Izby Handlowej otrzymałam odpowiedź:
Odpowiadając na Pani zapytanie, informujemy, że podmiotem odpowiedzialnym za produkt jest wskazany na opakowaniu przedsiębiorca dla którego wyprodukowano środek spożywczy. Takie oznakowanie jest prawidłowe i musi zawierać pełną nazwę firmy lub imię i nazwisko oraz adres.

9 komentarzy:

  1. O! I świetnie! Ja bym na pewno była usatysfakcjonowana takim rozwiązaniem. Grunt, ze nie zbyli, ani pierdół nie opowiadali, tylko rzeczowo i odpowiedzialnie podeszli do problemu. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem z Ciebie dumna!!:) Mi to by się chyba nie chciało...;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje Waleczna Kobieto! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Stokrotko u Ciebie! :-)
    Tak jak piszą dziewczyny, jesteś waleczna i podziwiam Cię, że Ci sie chciało! :-)
    Ps. Gotowa już na poród? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze wczesniej by mi sie nie chciało, ale jak pomyslałam o siostrzenicy która bardzo lubi te serki i od niedawna sama je sobie otwiera...
    No i właściwie to tyłka z krzesła nie ruszylam bo wystarczyło troche poszukać i napisać kilka maili.

    OdpowiedzUsuń
  6. A na poród zupełnie nie gotowa, chociaż torba szpitalna przezornie jeździw bagażniku to ja sie czuje zupełnie do nowej roli nie przygotowana, a tym bardziej do samego faktu "pojawiania " sie dzidzi na świecie...

    OdpowiedzUsuń
  7. I bardzo dobrze zrobiłaś!
    Jesteś przykłądem, że warto zgłaszać takie sprawy, a nie machać ręką.
    Już na terminie? Powodzenia. Nie jest tak źle jak mówią. Jest gorzej :D
    Dodaję do obserowanych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, ze się tym zajęli:) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zobacz a mówi się, że w tym kraju nic porządnie załatwić się nie da a tu jednym tanim serkiem się tak profesjonalnie zajęli! To cieszy, choć przypuszcza można, że zrobili to ze strachu;-)

    OdpowiedzUsuń