Dziś rano otrzymałam telefon od Pani z jednej z naszych polskich firm mleczarskich (a nawet firmy mieszczącej się blisko mojej miejscowości) Pani się przedstawiła i powiedziała, że nie jest producentem tego serka, ale otrzymała zgłoszenie reklamacji produktu ponieważ ten towar przechodzi przez ich magazyny w związku, z czym sprawa ich też dotyczy i że ona się sprawą będzie zajmować. Dodam tylko, że zdjęcia produktu, paragonu i opakowania wysłałam w mailu do Biedronki.
Powiedziała, że sprawa została zgłoszona do producenta, którym jest firma niemiecka.
Zapewniła, że im jako firmie magazynującej również zależy na sprawdzeniu, w czym jest problem i w jego usunięciu, bo to źle świadczyć może również o ich firmie.
Proponowała też, że może zgłosić się do mnie przedstawiciel ich firmy celem dokończenia reklamacji, ale stwierdziłam, że szkoda czasu i mojego i tegoż przedstawiciela, żeby za niespełna złotówkę jechał do mnie, ważne, aby problem zgłosili i aby sprawdzili, co było powodem i usunęli przyczynę.
Nie wiem, ale ja chyba czuje się usatysfakcjonowana takim przebiegiem sprawy.
I przyznam szczerze, że nie przypuszczałam nawet, że taka duża firma jak Biedronka zajmie się tak drobnym problemem i jestem bardzo mile zaskoczona.
Dalej będę robić tam zakupy w takim razie i, jeśli kiedyś coś jeszcze będzie nie takie jak trzeba, to z pewnością zgłoszę reklamację - i nie mam tu na myśli tylko tej jednej sieci - bo naprawdę warto o tym mówić.
W końcu jak my, klienci, im nie powiemy, to kto?
Co do braku producenta na opakowaniu ( jest tylko napisane, dla kogo wyprodukowano) na zapytanie do Izby Handlowej otrzymałam odpowiedź:
Odpowiadając na Pani zapytanie, informujemy, że podmiotem odpowiedzialnym za produkt jest wskazany na opakowaniu przedsiębiorca dla którego wyprodukowano środek spożywczy. Takie oznakowanie jest prawidłowe i musi zawierać pełną nazwę firmy lub imię i nazwisko oraz adres.
O! I świetnie! Ja bym na pewno była usatysfakcjonowana takim rozwiązaniem. Grunt, ze nie zbyli, ani pierdół nie opowiadali, tylko rzeczowo i odpowiedzialnie podeszli do problemu. Brawo!
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna!!:) Mi to by się chyba nie chciało...;)
OdpowiedzUsuńGratulacje Waleczna Kobieto! ;)
OdpowiedzUsuńWitam Stokrotko u Ciebie! :-)
OdpowiedzUsuńTak jak piszą dziewczyny, jesteś waleczna i podziwiam Cię, że Ci sie chciało! :-)
Ps. Gotowa już na poród? ;-)
Moze wczesniej by mi sie nie chciało, ale jak pomyslałam o siostrzenicy która bardzo lubi te serki i od niedawna sama je sobie otwiera...
OdpowiedzUsuńNo i właściwie to tyłka z krzesła nie ruszylam bo wystarczyło troche poszukać i napisać kilka maili.
A na poród zupełnie nie gotowa, chociaż torba szpitalna przezornie jeździw bagażniku to ja sie czuje zupełnie do nowej roli nie przygotowana, a tym bardziej do samego faktu "pojawiania " sie dzidzi na świecie...
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńJesteś przykłądem, że warto zgłaszać takie sprawy, a nie machać ręką.
Już na terminie? Powodzenia. Nie jest tak źle jak mówią. Jest gorzej :D
Dodaję do obserowanych. Pozdrawiam :)
Dobrze, ze się tym zajęli:) Buziaki!
OdpowiedzUsuńZobacz a mówi się, że w tym kraju nic porządnie załatwić się nie da a tu jednym tanim serkiem się tak profesjonalnie zajęli! To cieszy, choć przypuszcza można, że zrobili to ze strachu;-)
OdpowiedzUsuń