piątek, 19 sierpnia 2011

Sen...

Ostatnio po narzekałam trochę na blogu Figi, że nie mam snów, no to dziś miałam i ja.
Położyłam się wczoraj spać ze skurczami drobnymi stąd pewnie ten sen...
A śniło mi się, że urodziłam moje Maleństwo, że co prawda w sierpniu dokładnie to 26, że to o dwa miesiące za wcześnie ale że Mała była dostatecznie duża i że było wszytko w porządku, że ważyła ponad dwa kilogramy i nie wymagała pobytu w inkubatorze...
I śliczna była taka;)
Miała ciemne włoski i była taka cudna;)
I trzymalam ją na rękach, a ona była taka spokojniutka i zaraz zasnęła...
Aż kiedy wstałam to się poglaskałam po brzuszku czy ona napewno tam ciągle jest...
I powiedziałam jej, że to jednak zdecydowanie za wcześnie i zeby sobie tam jeszcze popływała troszkę.
A i poród...wcale nie bolał;)

4 komentarze:

  1. Witaj Stokrotko
    Ten sen to zapewne skutek stresu jaki przeżyłaś w związku z wypadkiem męża. A może myślisz o swojej malutkiej kruszynce i czekasz, żeby już ja zobaczyć? Nie myśl za dużo i dbaj o siebie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny sen...
    pamiętam, jak mi sie kiedyś w ciązy śniło, że mam w brzuchu obcego, który próbuje się wydostać... obudziłam się zlana potem, a to Zu tak wierzgała :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się ciągle takie sny śnią! niektóre tak realne że po przebudzeniu macam się po brzuchu czy aby na pewno jeszcze w ciązy jestem!

    sivi

    OdpowiedzUsuń