sobota, 20 sierpnia 2011

Na kawę... do Torunia?

To napiszę trochę o wizycie w Toruniu, a raczej o kawie jaką tam wypiliśmy....
Do Torunia dotarliśmy już późnym wieczorem ( bo wiekszosć dnia jednak w Bydgoszczy spedzilismy) i weszliśmy tylko na kawę na rynek, coby gotyku trochę dotknąć;)
Spacerujac tak sie rozgladąliśmy za jakąś miłą kawiarenką, za dużo chodzić nie zamierzaliśmy bo i zmęczeni bylismy nieco a i mnie pan dr kazał chodzić jak najmniej a tego dnia i tak już nieźle przegięłam.
Wracajac do rynku, głównie to paby i inne rózne lokale z piwem oblegane były, a ja miałam straszną ochote na prawdziwie dobrą kawę i prawdziwe ciastko- a tak mi sie zamarzyło jakoś, choć nie wierzyłam, że tyle szczęścia na raz spotkać mnie może;)
I tak zapytaliśmy w kilku miejscach o ciastko, ale nawet tam gdzie napisane było że kawa i ciasto domowe tego drugiego nie mieli więc tak szliśmy sobie rozrzucajac pod nogami resztki naszej nadziei na kawę z ciastkiem, aż tu nagle naszym oczom ukazała się mała kawiarenka ale z lodami.... no cóż lepszy rydz niż nic.
Wchodzimy.
A wśrodku lody i... ciasta jak się patrzy;)
Do wyboru do koloru...
Z kremem i bez, z owocami, kruche, no aż się oczy śmiały...
Tylko pan kelner za barem jakiś posępny i strasznie mało sympatyczny.
W pewnym momencie nawet czułam się tam trochę jakbyśmy byli dla pana intruzami (ale pan chyba po prostu taki sposób bycia miał, bo poza tym był naparawdę miły, tylko taki odpychający trochę).
Zamówiliśmy Latte i ciacho dla mnie ( niestety nie potrafię powiedzieć co to było , bo kolejny minus tego lokalu, to to że nie było nazw i cen na ciachach, ale to mały minusik) a dla Półówki wzięliśmy lody.
Usiedlismy sobie na zewnątrz, zabawne bo dopiero teraz zauważyliśmy, że jestesmy w tym ogródku zupełnie sami, ogródki obok tętniły życiem a ten był pusty, ale nic to, nie przeraziło nas to jakoś;)
Po kilku minutach czekania i upajania się ciepłym wieczorem wśród starych murów zaczęłam się niepokoić czemu tak długo to trwa, ale Połówka optymistycznie powiedzial, że zrobienie prawdziwego latte musi potrwać...
Nie bardzo uwirzyłam w to prawdziwe latte, raczej pewna byłam że dostaniemy takie z ekspresu jak wszędzie, tym bardziej że takie pustki wokół ale niech mu będzie;)
I miał racje. Chwilę później ukazał się "posępny pan kelner" z tacą...
Nie mogłam wyjść z podziwu: kawa była najprawdziwsza i przepyszna, śmietana też była najprawdziwsza, nie żadna tam chemicznie ulepszana, po prostu ubita śmietana z niewielką ilością cukru, a ciasto palce lizać, też smakowało jak robione w domu, takie prawdziwe odpowiednio słodkie, odpowiednio wilgotne....
Lody też okazały się być ciekawym i smacznym pucharkiem, z wafelkiem i bita śmietaną...
No niebo w gębie;)
Dawno czegos tak dobrego nie jadłam i nie piłam;)

A pod tym lokalem jest klub muzyczny z takim cudnym nastrojem w środku... niestety musieliśmy jechać dalej...

2 komentarze:

  1. Och !!!!!!! ile ja bym dała za to żeby mnie tak ktoś ni z tego ni z owego zabrał na kawę do Torunia, Klub Muzyczny Biblioteka, (to nie taka mała kawiarenka mają trzy sale) wspaniałe miejsce, można nawet zagrać na pianinie dla swojego wybranka, moim zdaniem najpiękniejsza starówka w Polsce.
    Każdy rynek starego miasta jest na swój sposób urokliwy. Ja jednak chyba najbardziej Krakowski (mimo wszystko), no i od wieczornej kawy chyba wolę poranną, najlepiej po upojnej nocy.
    Cholera chyba Ci zazdroszczę tej twojej Połówki (no chyba ze on tylko po nieszczęśliwych wypadkach ma takie pomysły)
    ninka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi hi nie takie pomysly miewa bardzo często;)
    Masz racje to klub Biblioteka;)
    Bylam tylko na dole na pól chwili i na gorze tylko po kawe, nie mielismy czasu dluzej sie rozgladać, ale pewnie masz racje ze wcale nie taka mala kawiarenka bo coś tam sie w glębi jeszcze dzialo. I przepiękne drewniane schody na górę były... nawet napisane cos bylo o pokojach, pewnie w innej sytuacji to nawet bysmy sie tymi pokojami zainteresowali, ale jak na razie...ech.
    Klub naprawde rewelacyjny:) Na dole byl taki super klimat i fajna muzyka;)
    Rynek toruński też lubie, choc moim ulubionym jest chyba rynek wroclawski- nocą a krakowski - rankiem.

    OdpowiedzUsuń