poniedziałek, 26 września 2016

Codziennik...

Weekend, weekend i po weekendzie, że pozwolę sobie zacząć tak "filozoficznie".
Tym razem żadnych wycieczek nie uskutecznialiśmy.
Za to intensywnie myślimy o wycieczce w październiku i spotkaniu z niesamowitymi ludźmi, ale tym na razie ciiii, żeby nie zapeszyć.
Sobota upłynęła nam na robieniu zakupów/sprzątaniu (he kiedyś w końcu trzeba sprzątać)/zajmowaniu się ogródkiem, aż od tych zajęć nikomu się obiadu nie chciało zrobić, co poskutkowało odwiedzinami w sprawdzonej restauracji celem spożycia czegoś smacznego i podanego pod ns, tudzież wyhasania się młodzieży na nie-swoich zabawkach, bo przecież nie od dziś wiadomo, że swoje własne, choćby bardziej interesujące i bezpieczne -obiektywnie rzecz biorąc, zawsze przegrają z tymi które są może i bardziej wysłużone, może mniej bezpieczne, a czasem szczebelka, czy też oparcia brakuje, ale jednak nie swoje więc tak czy siak są bardziej pożądane.
Już nawet kiedyś miałam wszem i wobec polecić ten lokal, bo jedzenie i obsługę, a nawet ceny  mają tam niezgorsze, ale już drugi raz się rozczarowałam zachowaniem -podejrzewam, że właścicieli, bądź kimś blisko z nimi zaprzyjaźnionym, bo nie wydaje mi się, żeby takie rzeczy uchodziły gościom- i obiecuję, że jeśli powtórzy się to po raz trzeci zamieszczę opinię wraz ze zdjęciami, nazwą, linkiem i co tam jeszcze znajdę nie patrząc na sentymenty.
Raz nam się zdarzyło tego roku, kiedy jedliśmy obiad w ogrodzie, tuż obok placu zabaw wysypanego piaskiem, gdzie zarówno w piasku jak i na stojących tam zabawkach bawiły się dzieci (nie tylko nasze) przyszła pani z psem. Nic przeciwko psom nie mam, ale uważam, że właścicielka powinna mieć na psa oko i po pierwsze nie pozwolić mu na plac zabaw wchodzić, a miejsca do biegania miał dużo po za placem. Piesek był duży, typu "wilk",  wiadomo dorosły się może przestraszyć, a co dopiero dziecko, ale to jeszcze nic, na nikogo się nie rzucił, nikogo nawet nie obwąchiwał. 
Nie był na smyczy, pani usiadła z telefonem na ławeczce a tymczasem piesek pobiegł na plac zabaw i załatwił swoje sprawy w piaskownicy. Właścicielka nie zareagowała od razu, nie "przegoniła" pieska, dopiero jak zrobił co miał zrobić, pani poszła po nim posprzątać a i to chyba tylko pod precją kilku par oczu wymownie spoglądających na nią..
Przemilczeliśmy, dłuższy czas nie zaglądaliśmy tam.
Teraz placyk został ogrodzony płotkiem, tylko ktoś zapomniał zamontować furtkę.
Tym razem piesek biegał bez właściciela. Co prawda raczej schodził wszystkim z drogi, no ale to nie jest jakiś tam sobie maleńki dupelek, czy też inny jajnik, tylko pies większy od zwyczajnego 2 czy 3 latka! 
Wchodził sobie do piaskownicy kiedy chciał, co prawda tym razem zamiast w piaskownicy to siusiał pod drzewkiem obok stolików....(szczęśliwie z dala od naszego) no ale kto psu zwróci uwagę? 
Ech...
Wczoraj za to dom pełen gości. 
Pogoda dopisała, aż żal było, że nie ma gdzie usiąść na zewnątrz. Dzieciaki pobrykały, frajdę miały strasząc żaby, które jak tylko człowiek się zbliża z pluskiem wskakują do wody i obserwują wystawiając oczy nad powierzchnię. Przy okazji zaobserwowaliśmy ogromne szerszenie przylatujące nad przekwitłe słoneczniki, co skończyło się wyrokiem na nie. 
Na słoneczniki, nie na szerszenie.
Zachwyt za to wzbudziły wśród przyjezdnych truskawki, które wciąż owocują i ciągle mają nowe kwiaty, więc pewnie aż do mrozów będzie sobie można truskawkowe zachcianki zaspokajać.
Za to wieczorem i gorąca herbata i ogień w kominku a nawet i świeczki nastrojowo zapłonęły, co niewątpliwie oznacza, że jesień nadeszła, nie ma na to rady...

13 komentarzy:

  1. Nadeszła:) ale jaka piękna! październik w Kazimierzu przede mną:) a pomyśleć, co ten pies tam robi, gdy nikt nie widzie...a, fe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorosły człowiek powinien sobie wyobrazić taką scenę - jest zajęty swoimi sprawami aż tu nagle staje koło niego zwierzę jego wzrostu, mające zęby w rozmiarze jego palców, dyszące mu prosto w twarz, potrafiące jednym uderzeniem ogona zwalić go z nóg.
    Ja się nawet krowy boję bo to wielkie i nieobliczalne bydlę a co dopiero gdyby pies był mojego wzrostu, aaaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, to trzeba mieć choć odrobinę wyobraźni, a niektórym jej zupełnie brakuje:(

      Usuń
  3. Kominek, świeczki - i jeszcze świeże truskawki. Jesień zdecydowanie może mieć wiele uroku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jeszcze do pełni jesieni brakuje spaceru po bieszczadzkich połoninach, ale to jednak nieco trudniejsze do realizacji niż rozpalenie w kozie....

      Usuń
  4. Pomijając już fekalne sprawy to nie puściłabym psa luzem przy dzieciach. Choćby nie wiem jak był łagodny czy przyzwyczajony do dzieci to nigdy nie wiadomo jak zareaguje na obce dziecko, a poza tym pies to pies, swój instynkt ma i nigdy nie wiesz co mu do głowy strzeli. Piszę to z jednej strony jako właściciel 2 psów a z drugiej jako osoba, która na widok psa luzem od ponad 20 lat przechodzi na drugą stronę ulicy (gdy miałam 5-6 lat okrążyło mnie ok 10 psów bezpańskich, zaczęły na mnie skakać, w końcu przewróciły mnie na ziemię, dopiero jakiś Pan z bloku wyleciał i je przegonił. Pewnie nic by mi nie zrobiły, pewnie chciały się tylko bawić, ale ja do dzisiejszego dnia boję się obcych psów).

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby taka jesień trwała i trwała... nawet mi w niedzielę "pyszczek" opaliło;-))) Podpowiedz jaka to odmiana truskawek,bo moje już w lipcu prawie wyschły i tyle sobie podjedliśmy;-((( Uwielbiam wszelkie owoce, więc mój warzywnik przechodzi obecnie totalną metamorfozę i dokupuję drzewka i krzewy owocowe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ile dobrze pamiętam to Selva, zamierzam napisać notkę i polecić jeszcze raz i firmę i odmiany (tak z siebie, bo warto) tylko jakoś zebrać się nie mogę

      Usuń
  6. Psa można nauczyć, żeby na chodnikach, placach i piaskownicach potrzeb nie załatwiał. Co prawda później jest problem, gdy komuś przyjdzie do głowy cała okolice np. zafoliować, ale problemu z piaskownica nie ma.
    Kwestia zagrożenia - cóż, jest! Pies ma własny system wartości, zachowań i decyzji - czasami trudno zrozumieć, co mu się pod czaszką kłębi, a dzieci bywają jeszcze bardziej nieprzewidywalne. Pani właścicielka, na moje oko należy do tych, którzy myślą, że piesek głęboko patrząc jej w oczy okazuje w ten sposób miłość? Załatwianie potrzeb w piaskownicy nie do pomyślenia dla naszej suki!
    Jeszcze odnośnie bezpieczeństwa. Do naszej nie mamy zaufania, ale bywają takie psy, do których można je mieć, ale dzieci muszą je znać i wiedzieć jak się zachowywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psa łatwiej wychować niż właściciela, niestety. Nie mogę się tylko nadziwić bo właścicielka tego psa (nie wygląd ana kompletną idiotkę, a tak się zachowuje, jestem pewna że nia ma dzieci, ale jak już będzie miała to myślę, ze na takie zachowanie innych właścicieli będzie robiła karczemne awantury, bo jak tak można...

      Usuń
  7. Niestety niefrasobliwośc właścicieli psich czwronogów niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Przecież mój Pimpek to by muchy nie skrzywdził, on nie gryzie! Gdyby nie gryzł to by z głodu zdechł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie zwierzeta ale dzieci i higiene bardziej!
    A propos truskawek mam na balkonie i nie wiem jak je uchronic przed zima- masz jakas rade dla mnie?? U mnie tez nadal kwitna i owocuja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się jeszcze nie bardzo znam, ale myślę, że czymś trzeba je okryć, w ziemi nie przemarzną raczej, ale w doniczkach pewnie im może zaszkodzić, ale jak kwitną i owocują to zabierz do domu, moich się nie da bo rosną w gruncie

      Usuń