wtorek, 13 sierpnia 2019

Dzień za dniem...

Dzień za dniem upływa, wakacje niebawem się skończą. Wyjątkowo w tym roku nigdzie nie byliśmy, nawet na weekend. Nie było czasu, pieniędzy też nie za bardzo do tego te wszechobecne tłumy, których nie cierpię.
Plany, bo takie niewielkie ale jednak mieliśmy rozpłynęły się, a teraz pozostaje tylko ogarnąć rzeczywistość i przygotować się do września.
Nie chcę wybiegać tak bardzo do przodu, wrzesień nie oznacza wcale końca świata i zapewne to we wrześniu zrobimy sobie ze dwa weekendy wyjazdowe, kiedy już plaże się wyludnią a i w górach nie będzie tłoku.
Planujemy za to inne rzeczy, ważniejsze, ale na razie nic nie mogę zdradzić, to na razie tylko jeszcze takie niewyraźne zamysły. Trzeba jeszcze wszystko narysować, napisać, pomierzyć i policzyć, a czy z tego coś wyjdzie to jeszcze nie wiadomo.
Choćby się waliło czy paliło, biły pioruny albo inny grad w nadchodzący długi weekend zamierzam wypić tę kawę na tarasie!

A zdjęcia to jak zawsze;-)



Na pierwszym zdjęciu para winowajców, na drugim to czemu są winni:
wyjadają nam warzywo, objadły wszystkie strączki fasoli szparagowej, co do jednego! I pietruchę gryzą! (a pietrucha wiadomo, luskus!) 
O, a buraki wyglądają, jakby je ktoś skosił :






4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Prawda, z oczu im tak dobrze patrzy, takie ładne, a jednak szkodniki;-)

      Usuń
  2. Tacy winowajcy "skosili" mi kiedys wszysciutkie funkie, co do jednej! :D

    OdpowiedzUsuń