Od jakiegoś czasu w planach miałam przejazd Sochaczewską Kolejką Wąskotorową, ale jakoś nigdy nie było wystarczająco dużej motywacji. Aż w końcu na początku września jakoś się tak niespodziewanie zebraliśmy, niespodziewanie bo decyzja zapadła przy śniadaniu co w praktyce oznaczało że szybko kończymy i wybiegamy z domu bo pociąg odjeżdża za półtorej godziny i inaczej nie zdążymy!
Zdążyliśmy.
W mojej naiwności sądziłam, że nie będzie zbyt wielu chętnych, w końcu to już nie wakacje, a pogoda niepewna. Nic bardziej mylnego, udało nam się zająć chyba ostatnie miejsce parkingowe na terenie muzeum.
Pierwsze rozczarowanie przyszło, że lokomotywa nie będzie jednak tak bardzo retro jak na zdjęciu po kliknięciu w link, innymi słowy będzie zabytkowa, ale napędzana silnikiem na olej napędowy a nie na węgiel, z jednej strony zrozumiałe, ale z drugiej trochę jednak żal...
Wycieczka zaczyna się od odwiedzenia składu lokomotyw, wagonów i innych pojazdów torowych, pani przewodnik ciekawie opowiada a później towarzyszy też podczas wycieczki.
Pani przewodnik wyjaśnia różnice pomiędzy torem wąskim i szerokim
Ciuchcia telepie się wolniutko, przemierza najpierw miasto, później wioski, zaglądając ludziom bezczelnie do ogródków i okien, przeprawia się przez Bzurę, aż w końcu zatrzymuje się na skraju puszczy, gdzie przewodnik zabiera ludzi na krótki spacer, a lokomotywa w tym czasie przejeżdża na koniec składu i zapina się do niedawno jeszcze ostatniego wagonu, który w drodze powrotnej będzie pierwszym.
Po spacerze wszyscy znów wsiadają na swoje miejsca, aby przemieścić się o jedną stację, gdzie czekają na pasażerów ogniska i grillowisko. Trzeba tylko przejść jakieś 400m na polankę.
Jest zjeżdżalnia dmuchana, ale.... no właśnie. Dmuchaniec i trampolina jest płatna i to nie mało, bo aż 8 zł za 6 minut na dmuchańcu i 6 zł za 4 minuty na trampolinie. Oczywiście bez żadnego paragonu, nikt też nie czuwa zbytnio nad bezpieczeństwem dzieci- pan zbiera pieniądze i liczy czas jaki został i tyle.
A teraz wystarczy jeszcze tylko zapakować się do pociągu i ruszamy w drogę powrotną.
Znów lokomotywa musi przyczepić się do wagonu, który jeszcze przed chwilą był ostatni, po czym tyłem wraca do siebie.
I to by było na tyle.
Wycieczka nie jest zbyt porywająca, spokojna, trzeba sobie zarezerwować pół dnia a dobrze też zorganizować sobie własne towarzystwo z pewnością wtedy ten czas nie będzie się dłużył.
Historyczna technika budzi spore rozczulenie ;-)
OdpowiedzUsuń