poniedziałek, 3 września 2018

Wrzesień.... i klasa II

Od pewnego czasu ten pierwszy dzień szkoły nieco mnie przerażał:
najpierw trzeba zburzyć cały ten misternie wypracowany porządek dnia i wraz z końcem czerwca i rozpocząć chaotyczny czas pod tytułem "wakacje", a jak już się człowiek nauczy w tym chaosie funkcjonować i nawet zaczyna zauważać jego dobre strony, to znów trzeba wracać do szkoły i wszystko ustawiać sobie od nowa.

W dodatku, ja- zła madka- nie poprawiać, przecież  wiadomo, że te co nie rodziły siłami natury to nie są matki tylko madki dręczyłam swoje biedne dziecko w czasie wakacji i zachęcałam przemocą, groźbą i przekupstwem  do czytania, zadawałam pytania matematyczne pod pozorem zabawy, dręczyłam pytaniami która godzina itp a dziecko uparcie twierdziło że do szkoły nie chce, szkoła jest nudna, czytanie jest bez sensu, nie lubi czytać, nie chce i nie będzie, a wierzcie mi że jestem pewna, że gdyby nie to zmuszanie przez wakacje zapomniałaby litery, jestem o tym przekonana! ale matematykę to lubi najbardziej nawet w szkole i tu akurat nie do mnie się przyznała, ale ciocia ją sprytnie podeszła, więc wiem.
Minęły prawie wakacje, a tu nagle zwrot o 180 stopni nastąpił, przełom dosłownie.
W ubiegły piątek mieliśmy spotkanie z nową wychowawczynią. To znaczy trochę zostaliśmy (rodzice) wprowadzeni w błąd bo okazało się, że spotkanie jest tylko dla dzieci i pani nas delikatnie mówiąc przegoniła. Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, i to akurat pani wyszło nie najlepiej, ale w sumie na dzieciach wrażenie zrobiła bardzo pozytywne więc jednak coś na plus.
Spotkanie nowej pani i "starych" kolegów spowodowało to, że Starsza od tej chwili nie mogła się doczekać szkoły, plecak pakuje i rozpakowuje kilka razy w ciągu dnia, czytanie wczoraj poszło jej bez oporów i niemal płynnie, a dziś o 6 rano zrobiła mi pobudkę, żebyśmy aby na pewno się nie spóźniły na 10.30 było, cholera jasna!
Drugie wrażenie dziś, na rozpoczęciu roku, wypadło zdecydowanie bardziej korzystnie.
Zachowanie pani już podczas rozpoczęcia jest diametralnie inne niż poprzedniej wychowawczyni. Oczy miała dookoła głowy i dbała o wszystkie swoje dzieciaki, aby dotarły gdzie trzeba, te spóźnialskie też. Poprzednia pani nie siedziała ze swoją klasą, tylko stała z boku, zarówno pierwszego dnia pierwszej klasy jak i na każdym kolejnym szkolnym wydarzeniu.
Nowa pani podczas kilkuminutowego spotkania w klasie powiedziała coś, co mam nadzieję będzie realizować, a czego brakowało poprzednio.
Zgrana klasa to znaczy współpracujące ze sobą dzieci, nauczyciel i rodzice, wszyscy razem, jednocześnie i na wszystkich płaszczyznach.
Nie czuje się tej bariery, o której pisałam rok temu klik, pani robi wrażenie ciepłej, otwartej osoby.
Zobaczymy jak ułoży nam się współpraca, ale jestem dobrej myśli.
A już za chwilę biegnę na zebranie...
Ale w sumie to ja nie o tym chciałam.
Bo właściwie to chciałam powiedzieć tylko, że napłynął na mnie jakiś taki spokój i poczucie że właśnie wraca normalność, że będzie dobrze, że znów będzie można planować i realizować, że kino w zasięgu ręki, park z placem zabaw, zajęcia dodatkowe czyli  dwie wolne godziny na kawę i plotki z mamami ulubionych koleżanek, że wszystko jakieś takie poukładane i w miarę przewidywalne będzie.
Spodziewałam się, że początek września wywoła we mnie panikę, a tymczasem na razie przyniósł poczucie spokoju, i niech tak trwa....


PS dopisek wieczorny
Jeśli nowa wychowawczyni naprawdę wprowadzi w życie to, co zamierza, to w czerwcu będziemy wszyscy marzyć o wakacjach... ale jednocześnie będziemy przekonani, że to nie był rok ani trochę stracony.
I przyznam, że głęboko w to wierzę...

15 komentarzy:

  1. Dobry post,napełnia optymizmem i tego się trzymamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Laura zapomniała tabliczkę mnożenia i chyba godziny na zegarku... 4 klasa!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak je dobrze znała wcześniej, to sobie szybko przypomni:) Ja uważam, że moja córka ma rok w plecy, przez to że pani sobie odpuściła zarówno pisanie jak i czytanie, liczyć lubi, więc z matematyką mam nadzieję problemów nie będzie.

      Usuń
  3. Powodzenia! Z tym wyproszeniem rodziców pani miała rację, część madek zachowuje się histerycznie, jakby w klasie było tylko jej dziecko, nie da się przy takiej nic zrobić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz to nawet nie o histerię chodzi tylko o niespójne informacje, dyrekcja wystosowała do rodziców zaproszenie na "spotkanie dzieci i rodziców z wychowawcą", więc wszyscy byli przekonani, że to spotkanie zapoznawcze dla nas wszystkich, natomiast na miejscu się okazało, że pani przewidziała spotkanie tylko z dziećmi, a rodzicom podziękowała i zaprosiła na zebranie w poniedziałek.

      Usuń
  4. Czyli rok zapowiada się dobrze. Wszak jesteśmy skazani na sukces!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszyć się wypada, że pani okazała się świetną panią dla dzieci i wprowadzi tyle atrakcji w szkolną nudę.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi wspaniale, oby tak zostalo!

    U nas rok szkolny zaczal sie juz tydzien temu, ale spokoj na mnie zupelnie nie splynal. Dzieciaki sie pochorowaly, dziadki za kilka dni wylatuja i trzeba bedzie ukladac samotna codziennosc od nowa, no i Polska Szkola dopiero nadchodzi, a w tej szkole, jak i w Polsce - narazie cicho sza, zadnych konkretnych informacji, zeby rodzicom za latwo nie bylo! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry wychowawca to skarb! Życzę Wam tego z całego serca. A Pani nawet jeśli dokręci im trochę śrubę (a może w przypadku takich bąbli - śrubkę), będąc przy tym normalną fajną babką, to tylko im to wyjdzie na zdrowie i przyda się w starszych klasach. Ale na pewno to wiesz... :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myska otóż ona tę śrubę to chce rodzicom dokręcić:)

      Usuń
    2. Och, nie dajcie się podokręcać:):)

      Usuń
  8. Oby wreszcie i u Was zapanował spokój...

    OdpowiedzUsuń