Po ubiegłorocznym rozczarowaniu gwiazdą tańca, panem P w tym roku pozytywne zaskoczenie.
Ale od początku.
Młodsza w ubiegłym roku była jeszcze za mała na rozpoczęcie jakichkolwiek zajęć, w tym roku może chodzić ale tylko na grupę baletową. Bardzo chciała chodzić na taniec, zwłaszcza kiedy Starsza tańczyła, a ona podglądała ale niestety nie mogła tam wejść.
Na pokazie tańca w centrum kulturalnym miasta najpierw tańczyła między fotelami, a jak już wszyscy zeszli ze sceny to Młodsza weszła i zatańczyła bezstresowo swój taniec.
Z wielką radością więc przyjęłam to, że teraz i ona może chodzić na zajęcia.
Poszłyśmy na pierwsze a tu zonk, bo ona wejdzie ale tylko z mamą i zostanie też tylko z mamą.
Pozytywnie zaskoczył mnie pan P, który to wyjątkowo nie spiorunował matki (nie tylko ocznie ale i słownie jak to ma w zwyczaju) ale pozwolił zostać z dzieckiem, dzięki czemu miałam możliwość zobaczenia tych zajęć od strony kuchni (pan P ma zasadę że rodzice absolutnie nie zaglądają do sali w czasie zajęć, nie rozpraszają dzieci, a efekty widzą na ogólnym pokazie w maju) i jestem zadowolona, bardzo fajne podejście do dzieci, towarzyszyła im przez cale zajęcia maskotka,- zając który pomagał, pokazywał figury i przytulał się do płaczących maluchów (były też takie, finalnie w zajęciach uczestniczyło ze swoimi dziećmi troje rodziców, dwie mamy i tata).
Ale żeby na koniec nie zanudzić czytelnika, a spowodować może mały uśmiech to teraz wyobraźcie sobie (ci którzy mnie znają nie będą mieli raczej problemów z wybuchnięciem śmiechem) że ja, taka wielka (nie tylko duchem niestety) tańczę balet, ze swoją masą pląsam adage, pas de bourrée i wykonuję powolne piruety.... na szczęście nie przewidziano żadnych skoków, bo sala taneczna znajduje się nad restauracją o obawiam się, że tynk z sufitu mógłby się sypnąć prost na talerze.
Po prostu słoń w balecie!
Mniej więcej wyglądało to tak:
Na pewno nie było tak zle😉
OdpowiedzUsuńteż taką mam nadzieję, że jakby było bardzo źle to by mnie wyprosili, ale zostałam do końca zajęć;-)
UsuńHahaha:) Nawet jestem w stanie to sobie wyobrazić :)
OdpowiedzUsuńHe he ;-)
Usuń;))))))))))))))
OdpowiedzUsuńa ,jakby co to mamy dla ciebiee i dziecków bossssski pokój na Watrowisko.Serio świetny ! przybywajcie więc;)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam! Tańczyliśmy kiedyś razem i żadnych wstrząsów tektonicznych z tym związanych sobie nie przypominam!
OdpowiedzUsuńbo to nie był balet;-P
UsuńSuper! Trzeba bedzie wprowadzić na Watrowiskach heheheheh :-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności z Krainy Loch Ness :-)
Co wejdę i czytam Twój komentarz to się cieszę do monitora, bo wyobrażam sobie całe to towarzystwo tańczące balet;)
UsuńPchaj dziewczynki w tą stronę bo na pewno mają talent przypominając sobie ciebie z ukochanym jakie wycinałaś hołubce.
OdpowiedzUsuńPozdrawaim
Nie pcham, nie zmuszam chodzą tylko na to, na co chcą i na czym się dobrze bawią. Na razie obie lubią, ale raczej mam nadzieje, że kariery w tym robić nie będą chciały
UsuńPanowie sa boscy! :D
OdpowiedzUsuńBrawa dla corki oraz mamy! Ja nie mam za grosz poczucia rytmu i wszelkie zabawy taneczne to dla mnie tortura. ;)
O jeżuniu.... panowie są cudni, ile bym dała, żeby zobaczyć taki balet na żywo!
OdpowiedzUsuńGrunt to mieć dystans do siebie :)