wtorek, 6 lutego 2018

Codziennik,czyli nic ciekawego

Taka jestem jakaś wewnętrznie rozedrgana.
Chciałabym, żeby to było już za nami. A to jeszcze nawet nie zaczęło się dziać, na razie formułuje się wniosek, a gdzież tam jeszcze.
Sprawy codzienne idą zgodnie z planem: dom, szkoła, przedszkole, praca, szkoła, przedszkole, dom. I tak każdego dnia.
Weekendy dostarczają więcej emocji, ale jakoś rzadko się zdarzają, albo mi się tak wydaje.
Drugi tydzień od powrotu z ferii mija, i coraz bardziej się nakręcam, nie chciałabym, ale widzę, ze nasza wychowawczyni za nic ma moje pytania i uwagi.
Dziecko przez ferie przepisało zeszyt, osobiście uważam, że to było zaniedbanie wychowawczyni, ale dodatkowe ćwiczenie z pisania dobrze jej zrobiło. Niestety dalej jest to samo.
Z lekcjami WF jest podobnie, to znaczy nie jest wcale- od powrotu z ferii jeszcze im się nie zdarzyło mieć. Wczoraj dziecko mnie poprosiło: Mamo no zrób coś, żeby ten WF w końcu był.
I zrobię, choćby mnie mieli w całej szkole palcami wytykać.
To samo ze spoźnieniami.
Wczoraj o 8.01 minęłam się z panią w drzwiach szkoły. Dziś o 8 wychodziłam, jej jeszcze nie było, w ubiegłym tygodniu wpisała córce spóźnienie (było tak pierońsko ślisko, że przyjechałyśmy chyba 5 po 8) choć ona w tym samym tygodniu spóźniła się dwa razy.
Jeszcze ten tydzień zacisnę zęby, ale czuję, że już bardzo niewiele brakuje do eksplozji.
Zadziwia mnie też fakt, jak bardzo wielu rodziców zdaje się zupełnie nie interesować dziećmi, szkołą , tym co robią, a czego nie...

8 komentarzy:

  1. Właśnie mi przypomniałaś, że miałam wejść do szkoły po strój od WFu, żeby go wyprać przed końcem ferii. Nie wiem jak jest w Twojej szkole, ale skoro się dzieje źle to chyba nie ma na co czeką, do tej pory się nie poprawiło to raczej już się nie poprawi. Jeżeli trzeba to idź do Dyrekcji, próbowałaś z Panią, jeżeli efekt jest przysłowiowym "grochem o ścianę" to nie masz innego wyjścia. A jest możliwość przeniesienia Starszej do innej I klasy? Do innego lepszego, nauczyciela? Czy nie chcesz aż takiej rewolucji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma opcji do innej klasy, bo jest tylko jedna. Musiałabym zmienić szkołę, a tego nie chcę.
      Pisałam do wychowawczyni, rozmawiałam na zebraniu ale ona w żywe oczy mówi że jest inaczej niż mówią dzieci- czyli zarzuca że nie tylko moje ale i inne dzieci kłamią, a także ( o czym ona nie wie) pracownicy szkoły, którzy również potwierdzają, że się spóźnia, i że dzieci nie mają lekcji WF, a na pewno nie trzy godziny co najwyżej jedną w tygodniu a i to nie w każdym. Bronię się przed pójściem do dyrekcji, bo to jest taki poważny krok, ale na poważnie to rozważam.

      Usuń
  2. Skoro jej to nic nie pomaga to idź wyżej do dyrektora po prostu. Wf ważny do takich maluchów w końcu ul można siedzieć w ławce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz jest tylko jedno "ale" w tym wszystkim i to jedno co mnie powstrzymuje: to chyba nie jest możliwe, żeby dyrektor tego nie widział i o tym nie wiedział....

      Usuń
  3. Ta pani sie wyraznie minele z powolaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... I pomyslec, ze na poczatku roku ja tej pani bronilam... :/

    Z tym zeszytem to cos mnie chyba ominelo... Zgubil sie?

    Co do w-f'u, to ja sie dziwie, ze ona nie robi go sama dla siebie. Przeciez taka gromada 6-7-latkow na pewno w skorze sie nie miesci i troche ruchu wplyneloby pozytywnie zarowno na ich psychike, jak i pani... Potworki maja w-f 1-2 razy, w zaleznosci od tygodniowego grafiku (tak to jest tu poukladane), ale oprocz tego maja pol godziny zabawy na dworze lub sali (jesli pada) przed lunchem, a po poludniu panie organizuja im zajecia ruchowe (jakies uklady taneczne najczesciej) w klasie, zeby choc troche rozluznili zesztywniale od siedzenia konczyny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję. I sama się boję jak to będzie jak Młoda do szkoły trafi :(

    OdpowiedzUsuń
  6. szczur z loch ness10 lutego 2018 11:53

    Nic dodać i nic ująć. Tak to wygląda najzwyczajniej.
    Buziaki od nas dla Was
    :-)

    OdpowiedzUsuń