Ale dziś nie będzie ani głęboko, ani zdjęciowo. O zaskoczeniach będzie, o różnicach, czyli właściwie o niczym.
Pierwsze zaskoczenie to była pogoda właśnie. Wzięliśmy ze sobą ciepłe ubrania i kalosze, bo wiadomo- Anglia = deszcz. Nie przydało się (na szczęście) ani jedno ani drugie. Pogoda była piękna, świeciło słońce, było ciepło a chmurki dodawały tylko uroku zdjęciom;-)
W mieście zaskoczyły mnie bardzo wąskie uliczki. Już, już miałam wrażenie, że się nie zmieścimy, że się gdzieś przytrzemy, ale jakoś żadna taka czarna wizja się nie potwierdziła. Teraz już nie narzekam na nasze. A miejsca parkingowe?!?! Zwłaszcza na parkingu lotniskowym- dla mnie nie do zaparkowania, a oni wszyscy jakimś cudem się mieścili?! *
Tak dobrze widzicie zdjęcie robione jest z autobusu, z górnego poziomu i tak, ten autobus wjechał pomiędzy te dwa już stojące. A na końcu notki krótki filmik. |
"Kolejki" też mnie zaskoczyły. Jedziemy sobie autobusem i pytam siostry: "za czym kolejka ta stoi? " bo nagle wzdłuż budynku stała sobie kolejka, tak ze 20 osób w ogonku. A siostra mówi: no do autobusu czekają. Tak po prostu, jeden za drugim.
Zaskakujące bo u nas to raczej się ludzie przepychają, jakby miało miejsca dla kogoś zabraknąć.
Zadziwili mnie też kierowcy- mega spokojni, bardzo chętni do pomocy. Kiedy kupowaliśmy bilet wytłumaczył jakie są pakiety i jaka opcja będzie dla nas najbardziej ekonomiczna, bez pospiechu, bez nerwów, bardzo spokojnie. Do każdego wchodzącego i wychodzącego dzień dobry i do widzenia oraz dziękuję na każdym przystanku.
I jeszcze jedna niesamowita sprawa dotycząca autobusów. Podjeżdża sobie taki autobus na przystanek i na wyświetlaczu "Sorry not in service", kierowca rozlicza sobie kasę więc zapewne skończyła się jego zmiana, przychodzi drugi kierowca, wsiada na jego miejsce i autobus jedzie dalej. Bez zajeżdżania na bazę, w środku miasta- cudowne;)
Kolejnym zaskoczeniem były ceny. Wyobrażałam sobie, że będzie dużo drożej. Może bilety czy to komunikacyjne czy też do muzeów miały nieco wyższe ceny niż u nas, tak jeśli chodzi o takie zwyczajne rzeczy choćby spożywcze czy też niezbędne do życia (typu proszek do prania, pasta do zębów) porównywalne, a często (sporo) tańsze niż u nas.
Dla dzieci chyba dużym zaskoczeniem byli ludzie o różnych kolorach skóry i w przeróżnych ubraniach: od "księżniczek" (mamo zobacz księżniczka!) czyli ubranych w przepiękne kolorowe stroje Hindusek, poprzez kobiety noszące hidżab- dziewczynki uznały, że wyglądają jak motyle, panów noszących niesamowicie zamotane turbany na głowach, aż do zwyczajnie ubranych, mówiących w różnych językach, ludzi.
Lekkim zdziwieniem były też dla mnie samochody, a właściwie to chyba dwie marki. Z resztą sami zobaczcie:
Wiele by jeszcze opowiadać. Ciekawy kraj z cała pewnością, bardzo inny od naszego.
Chciałabym tam wrócić niebawem...
* Po kilku dniach spędzonych w Anglii ja nie jestem przekonana, czy to są efekty specjalne czy może tak właśnie jest na prawdę (od 1.15) ....
Trafilas w setke z ta pogoda, bo w Anglii raczej trudno zyc bez parasola:)) A w autobusach taka sama kultura jak u mnie. Na przystanku stoi grzecznie kolejka, w przyzwoitej odleglosci jedno od drugiego, nikt nie zieje w kark osobie przed soba i tak samo w momencie kiedy autobus podjezdza kolejka grzecznie gesiego popitala do autobusu.
OdpowiedzUsuńPamietam jak bylam ze Wspanialym w Polsce, czekalismy na autobus moze 10-12 osob w absolutnym bezladzie i nagle podjezdza autobus i wszyscy zaczynaja sie pchac;) A moj maz szepcze "ale dlaczego oni sie pchaja na sile, przeciez ten autobus jest prawie pusty?"
No wez i wytlumacz dlaczego sie pchaja?
Powiedzialam, zeby nie zadawal glupich pytan i tyle.
A potem byl jeszcze zdziwiony bo nieswiadomie stanal przy kasowniku i nikt nie powiedzial "przepraszam" (na okolicznosc takiego slowa zostal przeszkolony przed wyjazdem do Polski) tylko wszyscy go poszturchiwali:))) Ot co kraj to obyczaj.
Uwielbiam pietrowe autobusy turystyczne, sama czasem wybieram sie na takie zwiedzanie NYC mimo, ze mieszkam tu od 33 lat, ale z gory wiecej widac i lubie odpowiesci przewodnikow zawsze okraszone jakimis ciekawostkami, ktorych nie znajdzie w oficjalnych przewodnikach na temat miasta.
O dzis pozwiedzalam troche Anglie :)
OdpowiedzUsuńZawsze to fajnie dowiedziec sie czegos nowego- czekam na dalsze ciekawostki i Twoje obserwacje.
U nas nie ma kolejki ale nikt sie do autobusu nie pcha na sile i gwalt. Lubie te frazesowe "dziekuje i milego dnia"- wypowiadane w sklepach czy przy innych rozmowach telefoniczynch czy nawet urzedowych.
Bardzo trochę.
UsuńJa wiem, że Anglicy są uprzejmi z wychowania, a nie z natury, ale w sumie to i tak było całkiem miłe.
Ale w autobusie, którym jechałaś nie było chyba takiej gadającej główki?:)))
OdpowiedzUsuńPowiem tak: na moim piętrze nie było, ale czy w ogóle nie było to nie wiem;-)
UsuńEkstra super! Czy będzie ciąg dalszy? :)))
OdpowiedzUsuńPo co? Kto to będzie czytał, może na zamkniętym...
UsuńLubię Anglię, lubię Londyn - w zasadzie za każdym razem jak tam byłam czułam się jak u siebie. Pogoda mi nie przeszkadza zupełnie. Nawet jak pada jesienią lub zimą to i tak ciepłej niż h nas.
OdpowiedzUsuńLubię Anglię, lubię Londyn - w zasadzie za każdym razem jak tam byłam czułam się jak u siebie. Pogoda mi nie przeszkadza zupełnie. Nawet jak pada jesienią lub zimą to i tak ciepłej niż h nas.
OdpowiedzUsuńJa chyba też polubiłam Anglię.
UsuńTa marka samochodu to rzeczywisie jakies dziwadlo. Zawsze myslalam, ze corsa to opla, a tu jakies niewiadomo co. ;)
OdpowiedzUsuńW Hameryce tez ucza od malego dzieci, zeby grzecznie stac w ogonku, nie przepychac sie, nie wciskac, itd. I tak juz im potem zostaje. :)
To gdzies sa wezsze drogi niz w Polsce, wow! W Hameryce duzo miejsca, to i drogi szerokie, a jak jade trojmiejska obwodnica, to dostaje klaustrofobii! :D
Oczywiście, że Opel ale na rynku Brytyjskim występuje pod marką Vauxhall. I to już od lat siedemdziesiątych większość aut sprzedawanych pod marką Vauxhall jest odpowiednikami modeli Opla przeznaczonymi na rynek brytyjski. Dwa z modeli Opla/Vauxhalla (Astra i Vivaro) są produkowane na Wyspach, ale zdaje się, że i w Stanach niektóre modele Opla sprzedaje pod inną nazwą.
UsuńNie tylko samochody mają różne nazwy na GB i w Polsce, na przykład nasze kosmetyki Elseve to tam Elvive, a zamiast chipsów Leys mają Walkers'y.
Mówisz że nasze autostrady są klaustrofobiczne? to chyba przez te wszechobecne ekrany forsochłonne, ale na Wyspach jest zdecydowanie ciaśniej, tylko zamiast ścian rosną drzewa i krzewy.