Dobrze, ze w najbliższym czasie żadnego już nie ma na horyzoncie bo w kieszeniach się jakoś wypuściło i trzeba dozbierać:)
Tym razem byłyśmy z wizytą u Przyjaciółki, takiej wiecie co w ogień za nią bez wahania! I choć na początku się trochę obawiałam jak Ona przyjmie spotkanie z P, to teraz mogę stwierdzić z cała pewnością, że był to cudownie spędzony dzień i dał mi tyle energii i nadziei i dobrych myśli i w ogóle tak mnie podbudował że czuję ze mogę wszytko!
No i tylko Stokrocia stwierdziła na koniec, że zostaje u tej Cioci, nie dawała się przekonać, ani przekupić dopiero podstępem i płaczem dała się namówić do ubrania kurtki i wyjścia. Zasnęła prawie natychmiast a obudziła się pod koniec podróży a droga była dość długa;)
Oczywiście korzystając z perspektywy planowanego wyjazdu zupełnie nieplanowanie wyjechaliśmy dzień wcześniej, no bo co tak będziemy w domu siedzieć, jak możemy gdzieś pojechać i coś zobaczyć. Tym razem jednak miejsce wyjątkowo poważne, bo wybraliśmy się na Jasną Górę.
Przypadkiem jednak trafiliśmy akurat na dzień, w którym przybyła pielgrzymka kibiców, na placu pod szczytem było wiec tłumnie i głośno, błyskały race, co chwile były okrzyki i oczywiście wszechobecne szaliki. Nie powiem nie czułam się tam najlepiej i nie czułam się zbyt bezpiecznie, choć to pewnie wyobraźnia tak mi podpowiadała tylko.
Stokrocia bardzo się bała, ściskała P kurczowo za szyję a kiedy tłum umilkł na chwilę zapytała donośnym głosem P:
- A ty nie ksiciś?!
W Kaplicy na szczęście było niewielu ludzi i było bardzo spokojnie, można wiec było sobie pozwolić na chwilę zadumy.
Później szukaliśmy czegoś do jedzenia, co nie było łatwe. Odniosłam wrażenie że po za McDonaldem i kilkoma kebabami to nie ma gdzie zjeść w tym mieście, w końcu udało znaleźć sie nam coś "normalnego" a jak się później okazało z bardzo dobrym jedzeniem. Nie było co prawda kącika dla dziecka, ani krzesełka do karmienia ale za to był przewijak w łazience! No i tu pora na wyznanie córki, która po wyjściu ze mną z toalety właśnie oznajmiła na cały głos pełnej sali:
- A moja mama źlobiła siku!
Nie muszę chyba dodawać, że szybko się ulotniliśmy;P
Po kolacji poszukaliśmy jeszcze miejsca do noclegu, w miasteczku o którym już kiedyś pisałam. Hotel bardzo ładnie urządzony, widać, że przemyślany w najdrobniejszych szczegółach ( no może po za ilością gniazdek w pokojach, bo tych było za mało i jak chcieliśmy używać laptopa to trzeba było wyłączyć lampkę;)) bez problemu też wstawiono nam do pokoju kojec dla Stokroci, przyniesiono czajnik bo Mała pije jeszcze w nocy mleko.
A z tym czajnikiem to też historia, która na szczęście nie skończyła się nieszczęściem, bo jak się okazało czajnik ( taki zwyczajny, elektryczny) miał uszkodzony wyłącznik. W nocy dałam małej butelkę, wstawiłam w łazience czajnik, aby przegotować wodę i położyłam się i zasnęłam, ale ze świadomością, że przecież czajnik się wyłączy jak się zagotuje. Kiedy się obudziłam w czajniku nie było już wody, a wyłącznik był tak gorący, że nie dał się dotknąć.
Na szczęście nic się nie stało, czajnik się nie spalił, nic się nie zapaliło, ale zasnęłam dopiero przed 6 rano (dzięki temu mogłam napisać o Poznaniu, wiec nie ma tego złego.
Ogólnie pobyt tam bardzo mile wspominamy, Stokrocia podbiła serca obsługi i jeśli jeszcze nadarzy sięokazja na pewno tam zanocujemy.
Wczoraj wkładam rękę do kieszeni płaszcza i co znajduję....?
Klucz do pokoju hotelowego:) Jak nic musimy tam jeszcze kiedyś wrócić;)
No patrz, my z M też oszukaliśmy miejsca z normalnym jedzeniem w Częstochowie, ale nie znaleźliśmy. Jedliśmy w Macu.... a ja miałam wtedy taką straszną ochotę na zupkę i byłam niepocieszona :)
OdpowiedzUsuńNo powiem ci że łatwo nie bylo, chyba z godzinę jeździliśmy i juz byliśmy tak zrezygnowani ze było nam wszytsko jedno, aż w końcu znalazła się niby pizzeria, ale jedzenie mieli tak przepyszne, ze dawno równie dobrego nie jadłam!
UsuńA może powinnam zacząć pisać to co już od dawna chodzi mi po głowie czyli subiektywne opinie o miejscach w których jemy czy nocujemy....?
UsuńJak myślisz? Myslicie?
taaaak! to świetny pomysł!
UsuńJakie wnętrze ładne, nie dziwię się, ze mała dama czuła się jak ryba w wodzie:)
OdpowiedzUsuńwnętrza naprawdę były dopracowane i bajeczne a obsługa przemiła, i wcale nie jest tak wszędzie mimo iż jednak XXI wiek i wydawałoby się to normą
Usuńpodobno jak się coś zostawi to się tam wróci tak że to dobry znak:)
OdpowiedzUsuńfajna wycieczka ja w Częstochowie była przed matura tylko raz w życiu.....
No Kochana a do Czestochowy to masz całkiem blisko!
UsuńJa mam w okolicach sporo rodzinki więc raz w roku raczej jestem.
Ale Wam fajnie :) Obyś w tym roku taki najlepszych weekendów miała całe mnóstwo :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że tylko siusiu robiłaś... :P
Ale wiesz, nawet najlepsza przyjaciółka tego moze nie wytrzymac:D niech te pozostale będą juz tylko bardzo dobre, nie musza byc najlepsze;-)
UsuńMasz rację, nie pomyslalam, ze moglo byc jeszcze gorzej;-) no i dobrze ze nie do dala "brawo" bo w domu dodaje:D