sobota, 16 listopada 2013

Matka nieidealna, czyli jak nie odzwyczajać dziecka od smoka...

Zastanawiam się pisać czy nie, ale w końcu nie jestem przecież lukrowaną mamuśką, a czasami to taka blondynka ze mnie wychodzi, że ho ho!
Bo idealna to z pewnością nie jestem, a nawet nie chciałabym być idealna, bo co to za życie z takim ideałemJ
 Wiele błędów popełniam, mam nadzieję, że nie są to jakieś błędy ogromne, ale dopiero się uczę być mamą, wszak to pierwsza próba dopiero.
Tyle tytułem wstępu.

źródło: www.dzieciowo.pl

Będzie więc o mojej głupocie, bo chyba inaczej tego nazwać nie można…
Stokrocia już w szpitalu dzień po narodzinach zaprzyjaźniła się ze smokiem. Dziś ponad dwuletnia dziewczynka ciągle nie potrafi się z nim rozstać, zwłaszcza przy zasypianiu- butla mleka, potem smok i ręka mamy, bez tego ani rusz.
No i „wspaniałomyślna” – czytaj lekkomyślna- matka zasugerowała się opinią otoczenia, które przecież wie najlepiej, że dziecko w tym wieku to już powinno smoka porzucić.
No ale jak mam jej zabrać ukochanego mońka?  Toż jest on z nią od pierwszego dnia niemal wiec jak mam jej go tak po prostu z dnia na dzień odebrać?!
No i poszperałam, poczytałam, zapytałam też wujka Google i wpadłam na genialny pomysł z przycinaniem smoka. Nie wiem czy o tym słyszeliście.
Bo jest taki sposób żeby dziecko odzwyczaić od smoka, ale nie robić tego drastycznie- przestrzegam i nie polecam korzystania z tej metody!
Polega ona na tym, że najpierw w smoku robi się dziurkę. Małą, dziecko zazwyczaj się wtedy trochę denerwuje no ale można mu to jakoś wytłumaczyć, ze np. ma ząbki wiec przegryzło… Później w zależności od reakcji dziecka sukcesywnie przycina się coraz bardziej, aż dziecko nie ma już czego ssać….
Tyle teoria.
W praktyce było też całkiem nieźle… do pewnego momentu.
Pierwszy dzień Mała była zaskoczona dziurką, ale przyjęła to że ma ostre ząbki i smoczek przegryzła. Nawet się tym chwaliła: ziobać jakie mam ośtle ziąbki! Przy zasypianiu był chwilowy bunt, ale poszło. Kolejne dni i kolejne milimetry…
Mała zrobiła się nerwowa, zwłaszcza w żłobku. Nie chciała zasypiać, budziła się z płaczem Rzucała tym dziurawym smokiem- w domu rzucanie nie zdarzyło się ani raz, ale relacje cioci ze żłobka były przerażające. Kilka dni to trwało.
W końcu wróciłyśmy do smoka. Całego. Nowego.
Jest spokojniejsza, ale nie wypuszcza go z buzi nawet podczas snu. W żłobku ciągle ma kłopoty z zasypianiem. W domu mamy na nią sposób, ale nawet kiedy przez sen wypadnie jej „monio” to płacze, szuka i uspokaja się dopiero jak smok znajdzie się w buzi.
Mam nadzieje, ze nie zrobiłam jej tym krzywdy.
No cóż, daleko mi do ideału, ale nie mogę sobie wybaczyć jaka głupia byłam, żeby dwuletniemu dziecku na siłę tego smoka zabierać.  Teraz zaczekam, aż sama podejmie taką decyzję, że już go nie chce, nie potrzebuje, ze jest na niego „zbyt dorosła”, ale nie będę jej do tego zmuszać.



14 komentarzy:

  1. Jako mama dwójki dzieci a zarazem położna powiem Ci że jest jedna super metoda. Trzeba przekonać dziecko że to jest jego decyzja. Teraz oczywiście po tej akcji jest za wcześnie ale za jakiś czas spróbuj zacząć z małą rozmowę że jest już duża, i czas na pewną zmianę,następnie powiedz jej że pójdziecie do sklepu z rzeczami dla dzieci gdzie będzie mogła wybrać dla siebie super - hiper - najlepszy -wyjątkowy kubek ( niekapek albo zwykły,jak tam chce) Warunkiem jest że musi w sklepie wymienić " dorosły" kubek na smoczek. Taka wymiana pozwoli jej rozstać się ze smoczkiem po swojemu, dostać coś w zamian a nie zostać z niczym a Tobie da argument kiedy Mała upomni się wieczorem o smoczek. Dodatkowo, możecie iść dosklepu i kupić misia do spania. Bardzo miłe, mięciutkie i w ładnych kolorach widziałam w Pepco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też miałam ten kłopot ale nie będę małej na siłę zmuszać. Odda smoka jak sama będzie gotowa. W końcu komu on przeszkadza? Ząbki ma równiusieńkie pod linijkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. każde dziecko ma swoje własne tempo nic na siłę będzie czas że sama odda, np za nową zabawkę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama przechodziła przez mękę jak próbowała odebrać smoczka mojej młodszej siostrze. Ta smoczka nosiła cały czas na szyi. Nie ruszała się bez niego nigdzie. Próbowali wszystkiego żeby ją zniechęcić. Smoczek zostawiła w domu pierwszy raz jak szła do I klasy SP:)) Ze mną było odwrotnie. Ja nie akceptowałam smoczka nawet przy butelce:) Dla mojej córki kupiłam smoczek, ale nie będę jej go pokazywać. No chyba, że naprawdę będzie taka potrzeba:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stokrociu moja najmłodsza [ dziś 20 letnia kobieta] bardzo chorowała i smoczek był jej atrybutem... a jak go nie było to nawet kciuk był dobry.... W szpitalu wystarczał....
    tak było do 6 lat.... później samo przeszło....
    Stokrocia jeszcze malutka więc powinna mieć pocieszyciela....
    sama go wyrzuci ...zobaczysz....
    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mila nigdy nie zaakceptowała smoka, za to ssie palec. Palca nie utnę... a ona go potrzebuje :) Przy zasypianiu i w chwili zadumy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I u nas kciuk zamiast smoczka.
      A jak była malutka i wszyscy mówili, że mam się cieszyć, że dziecko bezsmoczkowe jest, to byłam nawet dumna. A jak bym wtedy miała ten rozum co teraz to bym do smoczka ją jednak próbowała przekonywać. Bo smoczek zabierzesz a kciuka jak pisze Asia nie utniesz :(
      Stokrocia dorośnie do rozstania ze smokiem.... w swoim czasie :)

      Usuń
  7. Hmmm..moja poprzednia Podopieczna miała niespełna 2 latka, jak żegnaliśmy się ze smokiem. Nie było żadnego ucinania itp. Młoda miała 2, jeden na dzień do drzemki, drugi na noc :P Najpierw zaczynaliśmy od drzemki. W wózku potrafiła usnąć bez smoka, ale w łóżeczku nie było tak łatwo. W końcu udało się, sama odłożyła smoka. Ale mieliśmy to szczęście, że w rodzinie pojawiła się kuzyneczka Podopiecznej i młoda sama oddała dzidzi smoczka ;) gorzej było z nocami, bo rodzice niestety raz dawali, raz nie..dziecko samo nie wiedziało co jest grane. Ale dostała potem misia i jakoś poszło. A aktualna mała dostaje do zasypiania, choć np. na spacerze również potrafi bez niego usnąć. Podobnie w domu, ale rodzice dają, więc ja nie oduczam, wyjmuję go tylko z buźki jak zaśnie. Myślę, że u Was też jest inaczej, bo jest żłobek..a ten smok to Jej bezpieczeństwo.Ale myślę, że z czasem - jak pójdzie np. do przedszkola, to się oduczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A u nas pożegnanie ze skokiem odbyło się niedawno. Mala miała 2 lata i 9 m_cy. Wszyscy mówili mi że za długo, że będzie problem z zabkami itd itp :-) ja cierpliwie czekałam, aż któregoś dnia przyszedł do nas pan listonosz, zostawił paczkę z przytulanka, a zabral smoka :-) wcześniej kilka dni rozmawialiśmy, czy odda smoki mniejszym dzieciom w zamian za upatrzona w sklepie zabawkę. Zgodziła się. Listonosz był wymyślony. Początki były troszkę ciężkie, ale bez wielkich histerii. Trzy dni i po sprawie. U nas smok był tylko przy zasypianiu.Uważam, ze na każde dziecko przyjdzie odpowiedni moment. W końcu sama do tego dorosnie :-) Widac to jeszcze za wcześnie. Pozdrawiam Serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Mój Antoś tak kochał swojego smoczka, że nie miałam serca mu go odbierać ucinałam mu go po kawałku, aż w końcu został taki kikutek z którym Młody nie chciał się rozstać.
    Myślę, że Stokrocia jest jeszcze taka malutka, poczekaj trochę, może sama za jakiś czas odda, to taka mądra dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może jeszcze nie czas. U nas Wojtek był w podobnym wieku, korzystał ze smoka jedynie do spania. Wkreciłam mu całą historię o tym jak misie mu zjadły smoczki, bo poucinałam ale całe, takie kikutki zostały. Zostawiłam sobie jeden cały na wszelki wypadek gdyby wpadł w histerię i były problemy w nocy ale nie było....nawet za bardzo nie płakał, tylko na misie był obrażony i jak w nocy sie budził, brał smoczka, przypominał sobie, że popsuty i wyrzucał misie z łóżka:) Potem im wybaczył al do dziś pamięta, że jego smoki miśki zjadły, miśki niu niu:) Stokrocia może jest do niego bardziej przywiązana, odczekaj i się nie przejmuj, bo jest normalną mamą, skąd miałaś wiedzieć, że tak będzie przeżywała rozstanie, niby wiek odpowiedni i większośc dzieci w tym wieku kończy ssanie, ale przecież każde dziecko jest inne i inaczej się z nim rozstaje:) Ja podobno miałam smoka prawie do 3 lat robiłam mega awantury jak mi zabierali, a ząbki mam równiutkie, zero próchnicy i mówię bardzo wyraźnie, nie martw się na zapas.

    OdpowiedzUsuń
  11. I u nas podobnie. Smoka w dzień co prawda nie ma ale noc bez niego nie istnieje. Nie mam presji go odstawiać, chociaż nie ukrywam, że lżej by mi sie na sercu zrobiło gdybyśmy ten etap mieli za sobą. Czekajmy więc razem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ile ludzi tyle opinii, moja Martyna rozstała się ze smoczkiem dość bezboleśnie, zabrałam któregoś dnia i koniec, w sobotę to było przed drzemką popołudniową i już nie oddałam, na szczęscie moja Teściowa również jej smoka nie dała kiedy w poniedziałek ją do niej zawiozłam. Miała ok 1,5 roku zjadły kotki i koniec tematu, ona nie pytała ja jej nie przypominałam i poszło. Natomiast naszych znajomych synek miał 6 smoków, bo gdy w nocy wypadł mu jeden to musiał mieć pod ręką następne, bo inaczej darcie na całego, cały dom na nogach.

    OdpowiedzUsuń
  13. U nas poszło bez problemu, ale raczej dlatego, że przyszedł już czas. Nigdy nie sugerowałam się opinią "życzliwych" dlatego mój syn miał chyba z 2,5 roku gdy rozstaliśmy się ze smoczkiem (z dnia na dzień). Po prostu któregoś wieczoru nie dałam mu smoczka do snu (że niby zapomniałam ;) i o dziwo nie było żadnej rozpaczy. Syn nie wnikał co się stało ze smoczkiem. ;)

    OdpowiedzUsuń