piątek, 21 września 2012

TelefonistkI;)


Dziś o Córci będzie, a co.

Za nami już 11 miesięcy, czyli wielkimi krokami zbliża się ten magiczny moment ukończenia roku... Kiedy to zleciało to naprawdę nie wiem, jeszcze przecież nie dalej jak wczoraj toczyłam się z wielkim brzuchem...
A tu wczoraj właśnie moje dziecko kochane obudziło się baaardzo wcześnie, zazwyczaj wtedy zabieram ją do siebie, przytulamy się, czasem jeszcze uda nam się na trochę zdrzemnąć, czasem Mała wędruje sobie po całym łóżku i prowadzi monologi na różne tematy w swoim słodkim języku.
A wczoraj znalazła w łóżku telefon, tak tak spię z telefonem pod poduszką, bo jak dzwoni rano na budzenie to przecież nie będę z ciepłego wyrka tak biegusiem wyłazić, a tak to sięgam tylko pod poduszkę i szoku nie ma;)
Ale do rzeczy kobieto.
Córunia moja maleńka wzięła ten telefon w łapkę, przystawiła go sobie do ucha i
mówi takie, całkiem udane: Alo! Oj szybko się z wrażenia obudziłam, bo do tej pory telefon był raczej obiektem, który należało natychmiast spróbować, owszem "rozmawiała " przez niego, ale raczej na głośnomówiący a tak do uszka to raczej nie chciała. A tu nagle odkryłam ze moje dziecko już doskonale wie, do czego to urządzenie służy.
I tak wróciłam pamięcią do mojego dzieciństwa.
Kiedy ja byłam w jej wieku to nie miałam pojęcia ze coś takiego jak telefon istnieje?)
W mojej miejscowości telefon w tamtych czasach był tylko jeden: u Sołtysa.Jak trzeba było pogotowie wezwać czy coś to w środku nocy nawet trzeba było do tego sołtysa lecieć i się dobijać żeby zadzwonił. Żeby mieć telefon trzeba było złożyć podanie i czekać, i czekać i czekać... My czekaliśmy chyba z 15 lat aż podłączyli;)
A moje pierwsze doświadczenia z telefonem pamiętam jak dziś.
Miałam wtedy chyba z 9 lat ( tak wnioskuję, bo już chodziłam do "dużej szkoły") i poszłyśmy kiedyś do koleżanki Marzenki po lekcjach razem z dwoma innymi koleżankami.
U Marzenki w domu był telefon (wow!). No wiadomo Marzena zaznajomiona z nowymi technologiami a my we trzy sierotki ciekawe jak "to to" działa. Oczywiście Marzenka, jako dobra koleżanka postanowiła i nas zapoznać, wyczekałyśmy momentu, kiedy zostałyśmy same, zamknęłyśmy drzwi do pokoju i... Wykręciłyśmy nr w pełnej konspiracji;) czujecie, ze ja do dziś pamiętam, jaki to był nr?
Nie wiem, do kogo zadzwoniłyśmy, ale znałyśmy ten nr z  telewizji chyba, jakiś program być musiał czy coś,  a numer był 20 02 21;)
I Pani w słuchawce mówiła: Halo! Halo! A my-jak już każda usłyszała to Halo przez telefon -odłożyłyśmy słuchawkę i czułyśmy się jakbyśmy zrobiły coś bardzo zakazanego;)
Dziś się z tego śmieję, ale jestem pewna ze moja córka po prostu tego nie zrozumie:, bo jak to mogło być tak, że nie było komórek?

18 komentarzy:

  1. Brawo Stokrociu! To chyba chciałabyś komórkę na pierwsze urodzinki?:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha też pamiętam te numery wykręcane z ciekawości:p
    i telefon u sołtysa:D
    Stokrocia bystra dziewczyneczka;))))

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, pierwsze korzystanie z telefonu to było przejęcie, że hej!

    A tu tylko patrzeć jak Stokrocia zacznie po rodzinie dzwonić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj było, było;)
      Pamięta się niemal jak pierwszy pocałunek;)

      No ani sie obejrze jak zacznie rozmawiać;)

      Usuń
  4. Mam podobne wspomnienia,a zabawę mieliśmy z wykręcania numerów z takich budek gdzie telefon był na żetony czy drobne monety, tak mi coś świta:) Dla Stokroci to będzie jakaś niezrozumiała zamierzchła historia. Tak samo jest z innymi rzeczami. Wczoraj rozmawialiśmy w domu o bajkach jak czekało sie cały dzień na dobranockę i teleranek w niedziele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z budki też pamiętam ale wtedy już miałam lat naście;) w mojej wiosce budki nie było, dopiero jak poszłam do szkoły średniej.
      Z na zatony dzwoniłam do swojego pierwszego chłopaka;)

      Usuń
  5. Przede wszystkim super, że Stokrocia tak ładnie się rozwija! :)

    No a ogólnie to heheh uśmiałam się! Przypomniało mi się jak to u mnie w domu było...a było tak, że w pierwszym dniu jak zadzwonił telefon to w eufori razem z siostrą 'wystartowałyśmy' żeby odebrać, aparat spadł na ziemię i dupa blada- trzeba było kupić nowy! Oj, nie do śmiechu nam wtedy było ;p

    ściskam Stokrotko:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to rzeczywiscie;)
      A i ten aparat to pewnie wtedy nie mało kosztował;)

      Usuń
  6. 11 mimesięcy... wow, ten czas naprawdę szybko leci! Nawet bardzo szybko! :-)

    A co do telefonów to masz rację, nasze dzieci nigdy nas nie zrozumieją bo nie będą sobie wyobrażały, że mógł istnieć świat bez telefonów, baaa.. telefonów z internetem... ;-P
    A my pamiętamy takie czasy, pamiętamy, jak były tylko domowe i żeby się z kimś skontaktować to ten ktoś musiał być w domu bo inaczej to nic z tego. ;-)
    Teraz tak nudno... zawsze można się do kogoś dodzwonić.. kiedyś to było coś! ;-)))

    Pozdrawiam cieplutko Stokrotkeczki dwie! :-***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz co, coraz czesciej tesknie za tymi czasami bez komórek i czasem mnie korci wyrzucić to dziadostwo w cholere

      Usuń
  7. Ale masz sprytne dzieciatko!
    Nie tylko braku telefonow jej nie wytlumaczysz. Pamietasz szal na kaset VHS?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, do nas przyszla wiadomosc od ciotki z warszawy ze kupila sobie WIDEŁO! Ha nikt nie mial pojecia o co w tym chodzi ale kojarzylam taką piosenke ze słowami: ...Skończyl się wideo film... (to "Papierowy ksieżyc" oczywiscie)wiec wiedziałyśmy z siostrą że to coś do filmów być musi hi hi;)
      a u moich rodziców stoi jeszcze moj odtwarzac i ostatnio nawet ktos pożyczal bo kasete z wesela sprzed 20 lat chcial obejrzec;)

      Usuń
  8. a propos telefonów to ja pamiętam czasy kiedy moja babcia wyjechała do Niemiec i żeby z nią pogadać przez telefon to brało się telefon od sąsiadki (przeciągało kabel oknem) i siedziało całą noc w oczekiwaniu na połączenie, dorośli siedzieli i czekali, a dzieciaki spały, około 3 w nocy nas wyrywali ze snu, żeby babci powiedzieć "cześć"... niesamowite, a było to przecież nie aż tak bardzo dawno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz Ola chyba pora przyznać... stare dupy jestesmy i tyle;)

      Usuń
  9. U mojej babci, gdzieś za domem znalazłyśmy z kuzynką wielką, czarną, ciężką jak nie wiem co, słuchawkę telefoniczną z kawałkiem kabla. Jej, jaką miałyśmy zabawę (teraz wiem, że byłyśmy prekursorkami telefonii komórkowej ;))) Mimo, że wcześniej żadna z nas nie dzwoniła do nikogo, wiedziałyśmy, do czego służy rzeczona i zawsze był to element meblujący nasz zabawowy dom. Aleś mi teraz przypomniała, Stokrotko :)
    Pozdrowionka dla dorosłej i tej prawie dorosłej Stokroci

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, taka mała przepaść nie? Między czasami naszego dzieciństwa a dzieciństwa dzisiejszych dzieci. Nas telefony i komputery onieśmielały i przerażały swego czasu, a teraz? Roczna Stokrocia chwyta urządzenie i wie co do czego, tylko patrzeć jak wciśnie zieloną słuchawkę ;o). Swoja drogą wspaniała z niej obserwatorka, tylko tyle dziecku wystarczy - podpatrzeć, żeby zraz naśladować, niezmiennie mnie to zadziwia w małych dzieciach :o)

    Ale Ty, Stokrotko, no muszę to powiedzieć, proszę Cię, nie śpij Słońce z telefonem komórkowym pod poduszką.

    OdpowiedzUsuń