środa, 12 października 2011

Ostatnie biadolenie....

To już moje ostatnie biadolenie na dolegliwości ciążowe:)
Jeśli się jeszcze jakieś pojawią, albo cos sobie przypomnę to dopiszę do tego posta;)
Ale myślę, ze już nic nowego się nie pojawi;)
Jesteśmy już w 38 tygodniu:
-wyglądamy i ważymy ogólnie jak słoń;)
-zgaga ciągle nie daje o sobie zapomnieć, ale teraz są to takie napady kilkunastosekundowe, co kilka, czasem kilkadziesiąt minut, za to bardzo ostre, Maloox i inne preparaty apteczne samym zapachem powodują mam chęć wylądować z głowa w sedesie, więc nie korzystam tylko się meczę, ostatnio pomaga trochę zielona herbata Nestea, której wypijam nawet 3l dziennie
-często mamy czkawkę i ja i mała z tym, ze czkawka Małej jest dla mnie przyjemna, ale nie wiem jak moja czkawka dla niej;(
-od około dwóch tygodni stopy też mam jak słoń- znaczy kostek nie widać, bo są notorycznie spuchnięte, nie pomaga moczenie stóp w soli, ani leżenie z uniesionymi nogami, ale nie bolą, tyle ze są jak balony i po naciśnięciu zostają w nich śmieszne dołki
- kości spojenia łonowego jakby troszkę odpuściły, boli cały czas, ale jest już prawie znośnie, niektóre noce nawet udaje się przespać, ale po większym wysiłku noce są naprawdę straszne, każda próba zmiany pozycji na leżąco zazwyczaj kończy się płaczem z bólu, wstawanie z łóżka to istna komedia- naprawdę to dobre na reality show: kilka takich zaawansowanych ciężarnych zebrać i urządzić konkurs na czas: wstawanie z łóżka, z podłogi, wygramolenie się z wanny, można jeszcze dodać dla smaczku jakąś depilacje, zakładanie skarpet czy majtek-zabawa przednia gwarantowana;)
-rozstępy-  zmora moja niemal od początku ciąży, na brzuchu pojawiły się już w trzecim miesiącu ciąży, co dla mnie było trochę nie zrozumiałe, bo brzuch kremowałam kremem przeciw rozstępom, po za tym wtedy jeszcze nie przytyłam prawie w ogóle, a w każdym razie był czas, kiedy byłam większa niż wtedy. Niestety przyszło to w zasadzie z dnia na dzień i brzuch pokrył się okropnymi różowymi paskami;(
Jakieś dwa miesiące temu pojawiło się jeszcze kilka na boczkach i w pachwinach, a teraz na udach i uwaga, bo tego to się zupełnie nie spodziewałam- pod kolanami
-ostatnio doszły koszmarne sny, na początku, jeśli już miałam jakiś sen o ciąży to był on optymistyczny (opisywałam na blogu kiedyś) a teraz są straszne
-zatraciłam też umiejętności robienia makijażu i jak się umaluje to mi się nie podoba i już, po za tym bardzo mi się nie chce tego robić, co jest o tyle dziwne, że wcześniej raczej nie zdarzało mi się wyjść za próg bez choćby minimalnej tapetki, a teraz często wychodzę tylko z kremem na twarzy. Zdarzyło się też kilka razy ze krem lub podkład się nie wchłonął tylko "zwałkował" z twarzy
-włosy i paznokcie- na początku w dobrej kondycji z tendencja do poprawiania- paznokcie mocne a włosy bardziej błyszczące i lepiej się układające, pod koniec niestety paznokcie są w opłakanym stanie: rozdwajają się, łamią,   są cienkie i bardzo miękkie, włosy też straciły swój wygląd z początku ciąży, po za tym nie dają się farbować, prawie nie wchłonęły farby, kiedy chciałam odświeżyć ich wygląd i ukryć odrosty
-sucha skóra, zwłaszcza na nogach
-gdybym nie napisała tego kilka miesięcy temu to nie pamiętałabym, że od 2 do 4 miesiąca męczyły mnie ciągle mdłości, ale nie wymiotowałam ani raz, i byłam ciągle zmęczona i senna, a swoją drogą to zabawne jak w miarę upływu czasu przestaje się pamiętać to, co było mniej przyjemne a pamięta się tylko te radosne i dobre rzeczy;)
A teraz cos o tych fajnych stronach ciąży:
-brzuszek mam  jak piłka-kiedyś marzyłam, ze jak będę w ciąży to chciałabym mieć duży, "piłkowaty" brzuch i wydaje mi się, że taki właśnie jest, staram się nie nosić workowatych ubrań, a raczej takie blisko brzuszka, a nich sobie ludzie myślą, co chcą, ja uważam ze to najpiękniejszy stan na świecie i trzeba się nim cieszyć;)
-nie mam problemów z cerą w zasadzie chyba żadnych, czasami tylko tak jak napisałam wyżej krem lub podkład "schodzi" w całości, ale to sporadycznie się zdarzyło, może ze trzy razy
-pomimo dużego brzuszka nadal prowadzę samochód i nie sprawia mi to większych problemów, czasem tylko, kiedy widoczność na skrzyżowaniu jest kiepska i trzeba wychylić się do przodu to jest trochę ciężko, ale ogólnie jest ok

10 komentarzy:

  1. Dla mnie 9 miesiąc ciąży był najlepszy. W ogóle nie czułam ciężaru brzucha, czułam się rewelacyjnie i rześko, ale to faktycznie może wynik tego, że z czasem pamięta się tylko te dobre strony. W każdym razie nie pamiętam dolegliwości żadnych.
    Z eksponowaniem brzuszka popieram - jak masz ładny, "piłkowaty", to czemu masz go chować. Ja uważam, że kobieta brzuszkiem, szczęśliwa przyszła mama, wygląda pieknie. Swoją drogą wydaje mi się, że nigdy nie czułam się tak dobrze w swoim ciele, jak właśnie w ciąży :)
    Ciesz sie tym stanem, póki trwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Stokrotko, to już prawie finisz... wiem, że trudno może w to uwierzyć, ale za jakiś czas zatęsknisz za tym stanem :)
    Kobiety w ciąży są cudownie piękne... ja muszę przyznać, że miałam super włosy, paznokcie, skórę jak pupcia niemowlaka, zero rozstępów i wszyscy bardzo mnie komplementowali w ciąży, ale liczę się z tym, że następnym razem może być zupełnie odwrotnie :)
    Koszmary za to pod koniec też miałam, teraz już nie pamiętam co mi się śniło, ale pamiętam, że przez kilka nocy bałam się położyć spać.
    Najważniejsze to teraz ciesz się swoim stanem i szybko i szczęśliwie rozpakowuj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stokrotko ta końcówka musi być podwójnie ciężka - z jednej strony te dolegliwości, o których piszesz a z drugiej oczekiwanie, zniecierpliwienie - czy to jutro, czy to już a kiedy to się stanie...
    Co tu wchodzę to się zaczynam emocjonować jakbym to ja Cię miała wieść do szpitala

    OdpowiedzUsuń
  4. Stokrotko, to już prawie finisz, może Maleńka wybierze się na świat troszke wcześniej i odpuści mamie te ostatnie dni... Tak, czy tak, niedługo już będziesz ją tulić i szybko zapomnisz bólu i wszystkich niewygodach (głupie słowo :) )
    trzymam kciuki za szybkie i lekkie rozpakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram eksponowanie brzuszka, brzuszki są takie kochane;) Ja swój też chętnie pokazuję, chowam tylko jak wsiadam do busa, bo mi babcie miejsca ustępują:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, ale tych dolegliwości trzeba przejść... ale i tak mnie to nie odstrasza ;-)
    No Stokrotko, wszystkie z niecierpliwością czekamy na Twoje maleństwo! Emocje są coraz większe! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. wow! już widzę oczami wyobraźni ten konkurs dla ciężarnych! ;-D to by sie mogło serio nieźle sprzedać na jakimś TVN STYLE! weź im podeślij pomysł, to może cos na tym zarobisz, a dla widzów zabawa będzie, he he
    ja bym jeszcze dodała konkurencje: mycie wanny w 9tym miesiącu, mycie naczyń (ja nie dosięgałam do zlewu przez brzuch) i utrzymanie puszki piwa na brzuchu :-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Końcówka jest chyba najgorsza.
    Co do dolegliwości to nie mam żadnych "pytań" a jeśli o eksponowanie brzuszka chodzi to jestem jak najbardziej za. Choć przyznam szczerze, że zawsze z rozrzewnieniem patrzyłam na kobiety w ciąży a im więcej przybywa mi kilogramów to coraz niechętniej patrzę na siebie. Zrobiłam się taka pyza na buzi =((
    Z prowadzeniem samochodu mam jednak problem, jest mi niewygodnie i za ciasno.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gwarantuje ci że za 3-4 tygodnie jak Mała będzie z wami o tych dolegliwościach nie będziesz pamiętała. Tak to już jest:) To już końcówka, wytrzymaj a nagroda za twój trud będzie wspaniała! Trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem przekonana że chociaż niektóre z tych objawów ciążowych znikną same po porodzie ;) plus jak Mała będzie już po tej stronie to napewno o nich zapomnisz i stwierdzisz że warto było się pomęczyć dla takiego rozkosznego maleństwa :)
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń