poniedziałek, 12 września 2011

Z życia ciężarówki...

Nie odbierzcie tego jako narzekanie, bo kiedy ta mała Istotka we mnie się porusza i stuka do mnie przez brzuszek, to zapominam o wszystkich bólach i niedogodnościach;)
Ale chciałam się podzielić swoimi codziennymi przypadłościami ciążowymi;)
Te z Was, które już to przechodziły - wiedzą o czym mówię, a te które mają te cudowne chwile jeszcze przed sobą, to pewnie z ciekawosci sobie zajrzą;)
O zgadze już nie piszę bo było, teraz to raczej opowieści o "dolegliwościach praktycznych” ;)

Kiedy byłam w pierwszych tygodniach ciąży strasznie szukałam informacji na ten temat (ciąży), co z resztą zrozumiale chyba, zwłaszcza przy pierwszym dziecku;)
Pamiętam jak czytałam, że w ostatnich tygodniach to na poród już się czeka z niecierpliwością, bo ciężko i dosłownie już się ma tego brzucha dość;)
Pamiętam też jak czytałam, że są problemy np. ze schylaniem się , podnoszeniem, z chodzeniem i tak sobie myślałam wtedy, że to wszystko nie możliwe, że ja to się tak porodu boje ze na pewno nie będę "czekać z niecierpliwością" (na poród, nie na dziecko;) choćby z tego powodu;)
A że brzuszek może tak utrudniać życie... E tam to wydawało mi się zupełnie niemożliwe, żeby aż tak.
I bęc.
Nadeszły jednak takie dni, kiedy myślę tak samo.
Mała nie wierci się na tyle mocno, albo ja taka nieczuła jestem żeby mnie budziła czy żeby mi te ruchy jakoś przeszkadzały-przeciwnie strasznie je lubię i nawet, kiedy wciska mi się pod żebra to tylko układam się wygodnie, żeby jej nie uciskać i niech się tam dalej wciska skoro ją tam coś interesuje;)
Za to kości spojenia coraz bardziej dają się we znaki. Bolą okropnie, szczególnie w nocy, mam problem z położeniem się na łóżku, ze wstaniem z niego, a największe problemy sprawia mi przekręcenie się, poruszenie w ogóle na leżąco. Czasem ból jest tak silny, że nawet poruszenie się we śnie mnie budzi;(
A tu jeszcze jak na złość kilka razy w nocy muszę wyjść do łazienki, czyli znowu wstać z łóżka i znowu się położyć i ułożyć:(
I w sobotę nadeszła ta pierwsza chwila, kiedy pomyślałam, że naprawdę chce już urodzić i żeby mnie te kościska już w końcu boleć przestały:(
A co do brzuszka w codziennym życiu.
Zdarza się, że zapomina, ze jest;) Naprawdę;)
Czasami potrafię się przez zapomnienie schylić po coś - ale przy prostowaniu się zdecydowanie sobie o nim przypominam.
Wydaje mi się też, że nie jest jeszcze taki duży i dopiero zerkniecie w lustro wyprowadza nie z błędnego myślenia, bo jest ogromny;) Znajomi dopytują czy na pewno kruszynka jest tam sama?
Poza tym paznokcie u stóp... Chyba jest jakaś zależność, że im brzuch jest większy tym one szybciej rosną;) Nie meczę się z nimi od jakiegoś czasu sama i wolę jednak oddać stopy w ręce specjalistki i mieć taka chwilę przyjemnego łaskotania i relaksu bo to czynność już wykraczajaca poza moje zdolności manualne;)
Za to w piątek postanowiłam założyć pończochy, bo trochę już chłodno było na sukienkę i "gołe nogi". No, co się nagimnastykowałam żeby je założyć?! No wiecie co, żeby aż taki problem mieć z taką prostą czynnością?! A jednak. Okazała się to być czynność nadzwyczaj wyczerpująca i zajmująca kilka minut zamiast kilkunastu sekund...
Podobnie jest z wchodzeniem do wanny, niestety nie mam brodzika tylko wannę, co jest okropnie mało wygodne.
Najpierw trzeba do niej wleźć- tak, tak wleźć, kiedyś wchodziłam a teraz włażę;)
Później trzeba się ostrożnie, (bo ślisko przecież) ułożyć ( jak ja lubiłam długie gorące kąpiele, ale jeszcze trochę i sobie poleżę) a z tym ułożeniem też nie jest lekko, bo siedzieć nie wygodnie, bo brzuszek uciskam, położyć nie bardzo się mogę, bo wtedy wspomniane wyżej kości przypominają, ze leżeć też nie mogę, wiec ostatnio najczęściej moja kąpiel odbywa się na kolanach, bo klęczeć mi najwygodniej;)
No i później trzeba się z tej wanny wygrzebać i to kolejna historia, bo ślisko i trzeba ostrożnie, a przełożenie nogi "za burtę" to dopiero powoduje ból tychże sympatycznych kości;) Mam wrazenie, że mogę zrobić bardzo dokładny szkic całego tego połączenia łonowego i można by go zamiescić pewnie w podręczniku do anatomii;)
Chyba z kąpielą się do sąsiadki przeniosę, bo ona ma prysznic;)
No a dziś postanowiłam sobie, że zrobię Połowce niespodziankę ( a sobie też poprawię nastrój, bo ostatnio czuje się jak nieatrakcyjny zwierz) i zrobię sobie porządek z włoskami, wiadomo gdzie.
I czuje że to dopiero będzie niebywała przygoda, i pewnie z godzina niezłej gimnastyki;)

11 komentarzy:

  1. Próbuję sobie wyobrazić jak to jest i hmm... nie mogę. Mam nadzieję, że kiedyś sama doświadczę.Myśl o tym, że w Tobie dokonuje się cud musi być niesamowita. Życzę powodzenia z depilacją. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś opatentuje specjalny depilator dla ciężarnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. heh to ja życzę powodzenia z tą...gimnastyką ;) a tak serio to na razie nie bardzo wiem o co kaman z tymi problemami, ale myślę, że kiedyś będę miała okazję się przekonać...przynajmniej będę pamiętała, żeby za pewne rzeczy się nie zabierać tylko od razu lecieć do specjalistów ;) fajne takie spostrzeżenia i rady są, bo wielu kobietom napewno się kiedyś przydadzą! (np. mi!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, pamiętam, kości najpierw się "rozchodziły", by po porodzie "zejść" :) Największym problemem dla mnie były... skarpetki :) Ile ja się nagimnastykowałam przy nich :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam doskonale jak pod koniec ciąży musiałam wleźć do wanny i później ostrożnie się z niej wydostać. Kości mnie nie bolały ale Mały tak mnie kopał jak siedziałam, że końcówkę to albo spacerowałam albo leżałam, zero siedzenia. Pozdrawiam http://megichlopaki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Owca:
    Też kiedys nie mogłam sobie tego wyobrazić i tak naprawde, to chyba przechodzi wszelkie wyobrazenia;)
    A jeśli chodzi o depilacje to jest sposób żeby zobaczyć jak to jest: trzeba założyć duzy plecak i taki ciężkawy ze 4 kg z przodu, wiesz tak zebyś nic nie widziała i nie mogła sie schylić i wtedy próbować;)
    To mniej wiecej tak wygląda;)
    hi hi gwarantuję dobrą zabawę;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Olimpia:
    Oj zobaczysz jak to jest, nawet nie przypuszczałam ze czasami proste czynności mogą być takie kłopotliwe;)
    Ale najważniejsze to śmiać sie z tego a nie załamywać, taki to już nasz urok;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nina:
    Kurcze ty mnie nie strasz dziewczyno, ja myslałam że tylko do poródu tak bolą a "schodzenie: już nie;(
    Toś mnie pocieszyła....
    A skarpetki.. tak tzreba sie nagimnastykować;)
    To samo z depilacja łydek:) A skarpeki o tyle łatwiejsze że można na łóżku czy na podłodze się powyginać;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Meg:
    Na powaznie sie zastanawiam czy nie poprosze sąsiadki o mozliwosc korzystania z jej łazienki bo wanna naprawde jest uciążliwa, a i chyba dosć niebezpieczna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, nie pamiętam, w którym tygodniu ciąży Jesteś, ale ja jestem w 24 i wydaje mi się, że Ty dużo dalej a wszystkie te dolegliwości o których piszesz zaczynam odczuwać. Wszyscy mówią, że brzuch mam dość mały jak na ten okres aczkolwiek ja odczuwam go znacząco we wszystkich wspomnianych przez Ciebie sytuacjach.
    Tak się składa, że prysznic miałam w domu rodzinnym i zawsze mieć chciałam u siebie w domu, ale, że nie znaleźliśmy jeszcze środków na wyremontowanie naszej łazienki mam niestety wannę. O matko, jak ja ją teraz przeklinam, umycie się zaczyna być koszmarem, nieraz do wstawania muszę wołać swojego męża, bo już raz się poślizgnęłam tak, że serce miałam w gardle.
    Co do depilacji to kolejna zmora, kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić tej czynności np. w 34 tygodniu ciąży.
    Ostatnim razem jeszcze sobie robiłam sama stopy, ale stwierdziłam, że to chyba już ostatni raz i będę musiała je oddać w czyjeś ręce.
    Także doskonale rozumiem, jak również to, że my ciężarne choć bardzo szczęśliwe z posiadania tej maleńkiej istotki w sobie musimy czasem to wszystko z siebie wyrzucić i to wcale nie znaczy, że jesteśmy nieszczęśliwe.

    Trzymaj się moja Droga.

    Free Spirit

    OdpowiedzUsuń
  10. FS:
    Ja jestem właśnie w 34;) I co do depolacji to mogę Cie zapewnic że jednak sie da;) Ale za stopy się nie zabieram, pewnie też sie da ale to strasznie meczące jest i bardzo sobie brzuch przygniatalam dlatego wolałam oddac to w rece specjalistki.
    A wanna jest naprawde koszmarem, ale tez sie da, choc czasem troche sie boje żeby sie nie pośliznać i nie zrobić sobnie krzywdy.
    A zazwyczaj kapię sie sama, bo moja Połówka nie mieszka ze mną;( i z wchodzeniem i wychodzeniem musze sobie radzic sama.

    OdpowiedzUsuń
  11. Stokrotko, narzekać masz prawo i korzystaj z niego. Powiem Ci, że jak sobie prawie nic nie zapisywałam z ciąży... same jakieś podstawowe rzeczy, głównie po wizycie u gina... i teraz żałuję. Chociaż jak czytam Twoje posty to mi się dużo przypomina.. bo chyba prócz zgagi reszta nam się pokrywa :)
    I to golenie w ciąży....;) Dopóki się nie doświadczy to ciężko uwierzyć ;)

    OdpowiedzUsuń