poniedziałek, 24 stycznia 2011

Czterech maturzystów...

Zupa parowała z talerza na stole. Artur zjadł zaledwie kilka łyżek kiedy zadzwonił telefon.
- Artur dzwoni Piotrek, powiem, ze oddzwonisz jak zjesz.
- Nie mamo, juz idę a, zupa i tak jest za gorąca, nie da sie jesć.
Zamienił kilka słów po czym pobiegł do stołu i zgarniając kluczyki do samochodu krzyknąl trzaskajac nieco za mocno drzwiami: Zaraz wracam!
-Artur, obiad, zjedz najpierw a nie lecisz gdzies!
-Mamuś za pięć minut jestem! - Odkrzyknał jeszcze z klatki schodowej.
Wyjrzała za nim przez okno: pobiegł do stojacego przezd domem na parkingu samochodu. był kwiecień, piekne popołudnie .Rodzice byli z niego dumni: był spokojnym chłopcem, dobrym uczniem, wzorowym synem i bratem.ale  za miesiąc miał maturę nie lubili wiec kiedy za dużo czasu spedzal z kolegami a nie na nauce ale w zasadzie nie miał problemów w szkole. 
Marzyl o studiach na wydziale historii, moze politologii. 
Od wyjscia Artura minęla już blisko godzina. Matka zaczęła sie denerwowac, ze wybiegł bez zbiadu. 
Zadzwonił dzwonek do drzwi. 
No w końcu!-powiedziała matka idac do drzwi, w takim pośpiechu wybiegł, że o kluczach nawet nie pomyślał.
Jednak w drzwiach nie stał Artur a policjant.
- Dobry wieczór, czy Pani Adamiec?
- Dobry wieczór, tak a o co chodzi?
-Czy jest może również mąż? Muszę z Państwem porozmawiać
-Ryszard, mogę cie prosić- krzyknęla za siebie, niepokój zaczął narastać z niezwykła siłą?- czy cos sie stało?- zapytała nerwowo policjanta.
- Tak, proszę państwa czy Artur Adamiec to Państwa syn?
- Tak.
-Proszę Państwa był wypadek, przykro mi bardzo. Państwa syn nie żyje.
W tym momencie osunęła sie bezwiednie na podłogę.

Wyszedł tylko na kilka minut. Razem z trzema kolegami z osiedla i z klasy, z ostatniej klasy liceum. Prawo jazdy miał od niedawna ale jeździł raczej spokojnie. Tamtego wieczoru poszli się przejechać, jak to osiemnastoletni chłopcy. Wyjechali na ruchliwą krajowa trase a w pewnym momencie wpadli na pomysł i zaczęli "ścigać się" z TIRem. Prowadził Artur. Po jednej z kolejnych "wymijanek" nie zapanował nad autem i wjechali wprost pod koła TIRa. Żaden z nich nie przeżył- czterech maturzystów na niecały miesiac przed maturą... Dla całego miasteczka to był szok. Dla czterech rodzin ogromna tragedia....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz