wtorek, 21 marca 2017

Meble

Starsza ledwo mieści się w swoim dziecięcym łóżeczku od pewnego czasu rozglądamy się za meblami do pokoju dzieci. Nie chcemy jednak mebli typowo dla księżniczek, różowo fioletowych falbanek, misiów-pysiów ani innych łóżko-kareto-zamków.
Praktyczni jesteśmy, a może dziwni po prostu.
Po przetrząśnięciu dziesiątek ofert firm meblowych w końcu wypatrzyliśmy coś, co wzbudziło nasze zainteresowanie, więcej: naprawdę nam się te meble spodobały.
Wyróżniały się "tym czymś" spośród setek podobnych: interesująca linia, przyjemny kolor, elementy drewna (no umówimy się na całe drewniane to jednak nas nie stać), przyznam że przekonana byłam że właśnie znaleźliśmy te właściwe.
Pojechaliśmy zobaczyć je w salonie i....wielkie rozczarowanie.
Niedbałe wykonanie, chybotliwe elementy, wypadające szuflady.
Całkiem przyjemne na pierwszy rzut oka, ale zupełnie nie ergonomiczne.
Do ceny podstawowej należy jeszcze doliczyć dodatki (typu szuflady na przykład).
Jakość żadna, w porównaniu do ceny.
Szkoda, bo ktoś opracował całkiem ciekawą linię mebli i gdyby popracowano jeszcze nad poprawą użyteczności i nad jakością, byłoby naprawdę super, a tak to po prostu droga (firmowa) tandeta.

poniedziałek, 20 marca 2017

Rodzina

Starsza została na noc u kuzynki.
-A  co ci się najbardziej podobało u cioci?
-Najbardziej to mi się podobało, że jedliśmy słodycze i oglądaliśmy bajki.
-A coś jeszcze?
-No, że przy kąpieli się mogłam barwić taką fajną pacynką.
-Acha. A co ci się najbardziej nie podobało?
-Nie podobało mi się jak wujek zabrał takie karty od Ali i Ala  nimi od niego dostała, bo powiedział że była niegrzeczna, ale ona naprawdę była grzeczna.
-A powiedziałaś wujkowi, że nie można bić nikogo?
-Nie. Bałam się. I na Przemka też krzyczał. I Przemek też dostał.
-Kochanie nie musisz się bać. Nikt cie nie uderzy, wujek na pewno cie nie uderzy.
-A skąd wiesz?
-Bo jestem twoją mamą i nie pozwolę nikomu cie uderzyć.


Wierzcie mi oni nie widzą w tym żadnego problemu. Tak się po prostu wychowuje dzieci i już.
Nie wtrącaj się, masz swoje to sobie wychowuj jak chcesz.
A w niedziele rano do kościółka biegiem całą rodziną....

piątek, 17 marca 2017

Dodatki do dzieciństwa

Niechcący, przysięgam że zupełnie niechcący przeczytałam dziś wpis pewnej matki, nie ważne jakiej. Matki po prostu. Z przerażeniem trochę przeczytałam. O zajęciach dodatkowych dla dzieci było, a przeraziła mnie ich ilość.
11 letni chłopiec ma ich aż 8. Nie napisane było czy są raz w tygodniu czy może częściej.
Przerażona jestem jak oni to ogarniają: i dziecko (ja rozumiem, że pewnie wszystkie te zajęci lubi ale czy ma jeszcze czas na po prostu bycie dzieckiem?) i rodzice ( zawieź, przywieź, odprowadź, opłać)?
Dodatkowo drugie dziecko -tym razem córeczka - ma, w wieku 5 lat, trzy rodzaje zajęć poza przedszkolem.
Nie wiem czy to świat oszalał czy tylko ja nie nadążam...

czwartek, 16 marca 2017

Żegnaj Mistrzu

Nie potrafię wskazać ulubionej piosenki, chyba Róbmy swoje, ale również Nie ma jak u mamy, Zeszycik z pierwszej klasy, Ballada o dwóch koniach, genialna Ile ja dopłacam, Ballada o malinach, Jeszcze w zielone gramy, Układanka, Żurek.... Nie sposób wymienić wszystkich!




Smutno.

środa, 15 marca 2017

I znów o dzieciach


Starsza jest zakochana w balecie. 
Szczęśliwa była mogąc się spotkać z najprawdziwszą baletnicą...












A dziś tańczy na konkursie krakowiaka, nie pytajcie czemu akurat krakowiaka...

poniedziałek, 13 marca 2017

Znów o dzieciach

Ciemno. Wąska uliczka, brak latarni, brak chodników, pobocze niepewne. Wije się wśród pól, lasów, pełna zakrętów, wzniesień. Kilka kilometrów miedzy jedna wsią a drugą. Znam, często jeżdżę.
Nagle z tyłu u dzieci tragedia: starszej zaczyna kapać krew z nosa.
Jedna chusteczka, druga, piąta. Kapie. Nie ma się jak zatrzymać, trzeba dojechać chociaż do najbliższych zabudowań, do przystanku, sklepu, czegokolwiek.
Nie panikujemy, ale Starsza coraz bardziej się niecierpliwi kiedy się w końcu przystaniemy. 
Młodsza zaczyna jej wtórować. Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, a światła wsi zaczynają  migotać gdzieś za kolejnym pagórkiem. Jeszcze kilka minut.
Daję więc dzieciom zadanie, aby zamiast po raz setny zadawać pytanie: no kiedy w końcu staniemy? lepiej poprosiły Anioła, żeby ta krew kapać przestała (już w myślach rozważałam czarny scenariusz wizyty na SOR, a chusteczkę wyjęłam ostatnią z drugiego opakowania). Po chwili za plecami usłyszałam głos Starszej:
-Aniołku, poproszę cię bardzo, aby ta krew przestała już mi lecieć. 
A zaraz za nią głos młodszej:
-Aniołku i plosie, ziebyś mi teź noska wycielał.
Krew przestała kapać natychmiast, ale czy Aniołek wytarł nosek Młodszej- nie wiem, aczkolwiek reklamacji nie zgłaszała, a nie jest to dziecko, które nie umiałoby się upomnieć o swoje;-)

niedziela, 12 marca 2017

piątek, 10 marca 2017

O dzieciach

W przedszkolu były urodziny jednej z dziewczynek.
Wszyscy usiedli razem z ciocią w kółeczku i każdy głośno mówił, czego życzy koleżance.
Życzenia były różne: dużo zabawek, słodyczy, cukierków, specjalnego konika z serii pony, tej słynnej lalki barbie o której wszystkie dziewczynki marzą.
Moje dziecko powiedziało: dużo uśmiechu i żeby rodzice cię bardzo mocno kochali.
Pani wstała i zaczęła bić brawo.
Popłakała się, kiedy mi to opowiadała.
Ja też.

O kotach

Sezon na dostawę pod drzwi świeżych, choć nieco używanych i mało żywych myszy i kretów uważam za otwarty.

czwartek, 9 marca 2017

Pstryczek w nos

Myślałam, żeby to pisanie rzucić w cholerę, ale nie potrafię.
Ostatnio pisze i wyrzucam do kosza, bo niewiele nadaje się do publikacji.
W każdym razie muszę spróbować się ogarnąć i zacząć żyć w miarę normalnie.
Pierwszy krok zrobiłam wczoraj farbując włosy, które niezauważenie zmieniły kolor na srebrzysty.
Takie geny podobno. Nie znam się.
Kolejny krok zamierzam zrobić dziś- umaluję się, wypada się trochę ogarnąć mam zebranie u dziecka.
Co zrobić, trzeba się pozbierać i trzeba jakoś żyć, w miarę normalnie na ile to możliwe.
Pewnie z czasem jakoś to będzie. Musi.
Instytucje i przepisy  zapobiegają wpadnięciu w totalny dół.
Dbają o człowieka jednym słowem.
Internet też dał mi pstryczka w nos. a może mi się należał?
Cóż bywa i tak.
Coś pękło, coś się skończyło.
Na razie jestem. Komentować nie można, ale kto chciał znalazł drogę.
Mostów nigdy nie palę.

Jutro będzie o kotach, bo co one winne?

wtorek, 7 marca 2017

Zadzwońcie do swoich bliskich

Ciężko jest.
Bardzo ciężko.
Nie przypuszczałam doprawdy, że cokolwiek może człowieka aż tak boleć.
Każde wspomnienie jest jakby w serce ktoś wbijał setki igiełek, oczy wilgotnieją natychmiast, a w skrajnych chwilach nie daje się powstrzymać szlochu.
Wspomnienia związane z Tatą są wesołe, pogodne, tak jak on był zawsze radosny.
Bezkreśnie smutna, wstrząsająca jest świadomość, że to już tylko wspomnienia.
Że żadna chwila się już nie powtórzy, że nie usłyszę więcej jego głosu,  jedynie to ostatnie "Halo" nagrane przypadkiem na poczcie telefonu...
Nieodwracalność.
Ach jak boleśnie jest sobie to uświadomić.
Kilka dni temu były jego imieniny, imieniny na które nigdy nie musiał nikogo zapraszać, a zawsze dom pełen był gości.
Ech ile bym dała, aby móc odwrócić czas, ale się nie da.
W tym roku znicz, i prymulka w koszyczku postawiona wśród masy zeschłych kwiatów pogrzebowych.
I bunt, bo nie tak miało być!
I łzy.
I kawa, jak zawsze w domu, jak zawsze w szklance i jak zawsze w kuchni.
I jak nigdy pustym domu.
Bezgranicznie pustym.

Zadzwońcie, pojedźcie do swoich bliskich: do swoich mam i ojców, do swoich babć, dziadków i dzieci, przyjaciół...
Ta nieodwracalność jest nieskończenie bolesna