wtorek, 31 stycznia 2017

W urzędzie, a co tytuł musi być chwytliwy!

Zadupie.
Tak, przyznaję to była pierwsza moja myśl po wizycie urzędzie w mojej obecnej gminie. A byłam wtedy jako osoba towarzysząca, a właściwie jako szofer podwożący tylko poprzedniego właściciela aby załatwił formalności.
Generalnie gmina jest biedna. Biedna, bo duża część jej terenu objęta jest ochroną środowiska/krajobrazu w związku z czym nie jest przyjazna dla budowania zakładów jakiegokolwiek przemysłu.
Nie ma zakładów pracy- nie ma pracy, nie ma podatków.
Kiedy się wchodzi do miejscowej apteki to jakby człowiek się przenosił w czasie, serio! Nie potrafię tego opisać, ale kiedy pierwszy raz weszłam do apteki, to jakbym do innego świata zawitała. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że gdzieś w mojej pamięci jest taki widok jak tam zobaczyłam, szok totalny, tego się nie da opowiedzieć, to trzeba przeżyć.
Poczta i urząd Gminy czynny jest do 15, apteka chyba też, tu po pracy nic się nie załatwi, bo wszystko zamknięte.
O poczcie kiedyś pisałam, jakie było moje zdziwienie, kiedy  przy zleceniu pozostawiania korespondencji poleconej w skrzynce upomniałam się o naklejkę R na skrzynkę, pani powiedziała: a po co?! przecież listonosz będzie wiedział.
Najlepsze jest to, że on naprawdę wie;-)
Wracając do urzędu gminy.
Budynek z zewnątrz niczego sobie, ale w środku człowiek może doznać szoku ( co prawda w większe zdumienie wprowadził mnie swego czasu widok złotych poręczy w urzędzie miasta i gminy bodajże w Serocku) bo urząd jak wiele innych nie remontowanych  ze 30 lat. Za to cisza jak makiem zasiał. Wystrój biur pamięta czasy PRL z cała pewnością, jedynie w sekretariacie lada zrobiona pewnie kilkanaście lat temu, bo z płyty meblowej.
I przychodzisz do takiego urzędu i....
...jeśli przychodzisz z jakimś tematem pierwszy raz, zostaniesz wysłuchany i w miarę możliwości spróbują ci pomóc. Jeśli przychodzisz po raz drugi- wiedzą już z czym przychodzisz i nie musisz sprawy tłumaczyć od początku. Wszystko starają się załatwić szybko, najlepiej "od ręki".
To co wymaga cudu trwa zazwyczaj kilka dni.
Przygotują dokumenty -dzwonią i informują, że są gotowe do odbioru.
Czasem trzeba na coś zaczekać, jeśli  przechodzi obok ciebie pracownik gminy, nawet jeśli ty go (jeszcze) nie znasz z uśmiechem mówi pierwszy dzień dobry, jeśli przechodzi wójt  wita się z tobą podając rękę. Czasem pyta czy udało ci się załatwić swoją sprawę.
Możecie mi wierzyć, albo nie, ale pierwszy raz się spotykam z czymś takim, że w urzędzie nie czuje się jak intruz, tylko jak  ktoś dla kogo  ten urząd tu jest, jak ktoś ważny, dla kogo oni tu właśnie pracują.
I wiecie co, naprawdę kocham ten swój Pipidówek!

niedziela, 29 stycznia 2017

Leśmanujemy po raz pierwszy

W blogowym świecie wielu autorów włączyło się w Nieoficjalne Obchody Roku Bolesława Leśmiana.
Skąd się to wzięło? Każdego roku Sejm i Senat RP  rozpatrują wnioski o uhonorowanie osób i wydarzeń poprzez patronat nad danym rokiem.
W tym roku oficjalnymi patronami została Wisła oraz postaci naznaczone patriotycznie lub duchowo i dobroczynnie kto chce znać szczegóły, czyj rok właśnie obchodzimy tu KLIK
Odrzucono kandydaturę Bolesława Leśmiana, więc nieoficjalne obchody Roku Leśmana znalazły swoje miejsce w sieci...


Dwanaście  miesięcy, dwanaście pretekstów, dwanaście utworów Leśmana.
Może ktoś się przyłączy?
Ja się przyłączam, a przede mną byli już: 


Dziś akurat ten, a nie inny wiersz nie bez powodu się pojawia. 
Mam nadzieję, że jednak następne "powody" będą bardziej radosne. 

Arturze, nie znaliśmy się prawie wcale, bo choć byliśmy rodziną  to jednak dzieliły nas setki kilometrów, niemal dwa różne światy. 
Każde z nas miało swoje życie, o którym to drugie nie miało pojęcia. 
Ostatnio kiedy cię widziałam mieliśmy pewnie po kilkanaście lat,może nawet mniej.
Mam nadzieję, że tam gdzie jesteś teraz odnajdziesz sens, już nie życia, a sens śmierci. 
Za szybko. Za krótko. Za wcześnie.


Dziewczyna


Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.';

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!

A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?




piątek, 27 stycznia 2017

Ludzie miewają dziwne marzenia....

Mam takie jedno małe marzenie....
Uwaga, bo tego się pewnie po mnie nie spodziewacie i Wasze zdanie na mój temat może się drastycznie zmienić.
Marzę żeby któregoś pięknego dnia móc podziękować mojemu obecnie używanemu laptopowi za dającą wiele emocji współpracę. Dosłownie nie mogę się doczekać chwili, w której będę mogła mu przypierdolić młotkiem, aż mu się pieprzona obudowa posypie, pieprznąć nim o podłogę z całej siły i poskakać z radości po tym przeklętym złomie  okazać wszelkie uczucia, jakimi go żywię.
Bo żywię, zapewniam!
Za te wszystkie wspólnie spędzone godziny próbując zrozumieć jego niedomagania i bezsensowne bunty należy mu się wszak specjalne traktowanie!
Za te stracone pliki, których wiele razy postanowił nie zapisać bo kurwa tak! 
Za te długie minuty spędzone na próbach bezskutecznego drukowania, wysyłania bądź zapisywania zmian, za kompletny brak współpracy, za przeciągające się w nieskończoność oczekiwanie na wykonanie każdego jednego polecenia, choćby było najprostsze...
Nie wiem tylko czy dane będzie mi tak piękną chwilę przeżyć, bo rupieć sprzęt jest własnością firmy i niestety jest jeszcze całkiem nowy, aczkolwiek mam nadzieję, że po jego zużyciu szefostwo pozwoli mi się z nim należycie pożegnać. Nawet myślę, że moje zachowanie mogłoby się spotkać z pełnym  zrozumieniem, wszak wszyscy widzą moją codzienną frustrację podczas pracy z tym cholernym gruchotem!

niedziela, 15 stycznia 2017

Drzwi

Mamy sporo przeszklonej przestrzeni, więc postanowiliśmy swego czasu, że drzwi należy kupić porządne, z porządnymi zamkami, nie żeby tam skarby za nimi były, ale żeby byle kieszonkowiec miał problem z dostaniem się do środka. Do tej pory nie musieliśmy się przekonywać o ich skuteczności, aż do dziś.
Nie, nie mieliśmy włamania. Sami się nie mogliśmy dostać do środka. Nasze świetne super hiper wypasione drzwi się zepsuły. Po prostu zamknęły się w piątek na amen i w żaden sposób nie dawały się otworzyć. Szczęście w nieszczęściu, że to nie drzwi od domu, a "jedynie" od pomieszczeń gospodarczych. Niestety mieliśmy odcięty dostęp do  pralni i magazynku na różne rzeczy, które w domu się nie mieszczą (typu zapas mleka, wody czy wina). Niestety cud się nie zdarzył i zamek się  nie naprawił sam mimo, że sam się zepsuł, wujek G też nie widział żadnej rady, poza wezwaniem fachowców od włamywania się na zlecenie właścicieli, a domowe zapasy się kurczyły, w odróżnieniu do sterty brudnych ubrań, która kurczyć się nie chciała, wobec czego trzeba było podjąć drastyczne środki mające na celu otwarcie tych cholernych drzwi. Niestety nie pomogło kręcenie kluczem, przemawianie do nich łagodnym głosem. Mniej łagodnym też nie.  Trzeba było użyć środków przymusu bezpośredniego czyli na początek wkrętaka i noża, później wiertła, następnie tarczy do cięcia, siekiery a na koniec dynamitu,  Żartuję, dynamitu akurat pod ręką nie było. a siekiera była w środku, więc też ocalała.
Zdecydowanie szybciej byłoby wyburzyć część ściany i tak się dostać do środka, możliwe też, że to by było również tańsze rozwiązanie.

Bilans:
-stracone pół dnia na bezsensowną walkę z tym pieprzonym zamkiem
-kilkanaście złamanych wierteł
-trzy dziury w drzwiach
-brak możliwości jakiegokolwiek zamknięcia  tych drzwi

Mam duże wątpliwości jak odniesie się do reklamacji producent tych cudownych drzwi. Z jednej strony faktycznie zamek jest nie do otwarcia przez włamywacza. Ma tyle różnych zabezpieczeń, zapadek, blokad  że byle włamywacz nie otworzy, żeby na głowie stawał. ale z drugiej strony jeśli po nieco ponad roku użytkowania zamek sam w siebie może się tak zablokować, że nijak nie da się drzwi otworzyć, to nie jest to dobra wróżba na przyszłość.
A nie są to nasze jedyne drzwi od tego producenta....



środa, 11 stycznia 2017

Nieporozumienie językowe ;-P



Rozmowa.
Niechcący a może i chcący, wiadomo jak się rozmowa nie bardzo klei to wcześniej czy później wypada omówić zagadnienie związane z pogodą. 
Padło z mojej strony stwierdzenie: niechby ten wiatr trochę powiał, to by ten smog rozpędził. To co usłyszałam wprawiło mnie w kompletne osłupienie, a nawet ogłupienie:
-I ty w to wierzysz? W te bajki? Żadnego smogu nie ma, to jest wymysł, żeby ludzi ogłupiać. Wcale w te bzdury nie wierz, nie mają co podawać tylko takie głupoty. Smog?! W głowę się puknij, nie ma czegoś takiego, mamienie ludzi, otępianie i tyle.
Zamarłam kompletnie.
Nie ważne, że Warszawa tonie w brudnej mgle (byłam, widziałam, czułam), Kraków czy Katowice pewnie maja znacznie gorzej, ale jak telewizja narodowa mówi, że nie ma to nie ma i już.
Jednak po przeanalizowaniu rozmowy doszłam do wniosku, że nikt nie jest tak głupi, żeby wierzyć bezkrytycznie, w to co mówią w tv narodowej, żeśmy się z moim rozmówcą chyba kompletnie nie zrozumieli. 
W słowie pisanym byłoby łatwiej bo widać różnicę, w słowie mówionym ktoś może mówić nie wyraźnie, ktoś inny może słyszeć wybiórczo, to co chce usłyszeć niewyraźnie, i to na pewno był lapsus językowy, inaczej tego pojąć nie potrafię. Ja mówiłam o smogu, rozmówca o smoku. I wtedy to by się zgadzało, prawda?
Wszak Smoki nie istnieją! 
Smoka nie ma ani na Wawelu (nie licząc tej podróbki, co to jest chyba uszkodzona bo za smsa pieniądze liczy, ale ognia ni dudu ma) ani tym bardziej w Warszawie, już nie mówiąc o Katowicach.

źródło zdjęcia: http://fakty.interia.pl




poniedziałek, 9 stycznia 2017

Telegram

Wróciłam po chorobie.
Nie mogę się ogarnąć z wszystkim, a w zasadzie to z niczym.
Jak będę, to będę i już.
Zimno.


PS. Ksiądz nie przyszedł.

wtorek, 3 stycznia 2017

Codziennik

Dziękujemy za życzenia, oby się spełniły, zwłaszcza te o zdrowiu!
Na razie się nie spełniają, bo Młode chore. Takie uroki zimy i żłobka/przedszkola, trzeba przetrwać i tyle. Wiosna już niebawem i tego się będę trzymać.
Jego wysokość Kot ciągle obrażony, a obraził się po tym jak został wyproszony kiedy to zdecydował się ugryźć rękę, która go karmi i to dosłownie.
Siedzimy w domu i oczekujemy, czy nieoczekiwanie nie nawiedzi nas ksiądz po kolędzie. Zawsze na stronie parafii zamieszcza różne ogłoszenia, tym razem również tyle, że w tym tygodniu jest wszystko, oprócz planu kolędy, tak wiec żyjemy w niepewności czy to aby nie dziś;-P
Ale w zasadzie ja się nie przejmuje, najwyżej się przestraszy i nie wejdzie. Powinien wiedzieć, że jak się chce odwiedzić dom w którym są dzieci to nie robi się tego bez zapowiedzi, no chyba że na własne ryzyko!
Uciekam, bo Młodsza się obudziła, chyba trzeba dziś jakieś święto ogłosić, bo zazwyczaj wstaje o 6 a dziś już prawie 9;-p