poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Ko ko koleżanka;)

Sobota i niedziela były dla Małej trudnymi dniami ze wzgledu na upał jaki u nas panuje. Nie chce jeść, w dodatku zmieniamy wlaśnie mleko na mleko z cyferką 2, jest marudna, nie chce spać, ale jednocześnie w te dwa dni dokonał się niesamowity skok rozwojowy ze tak to nazwę: w wózku już tylko siedzimy, nie ma  mowy o tym żeby się położyć, ba, oprzeć choć na chwilę, siedzimy samodzielnie i ogladamy wszystko z niezwykłym zainteresowaniem, a także z nieporadnego czołgania się do przodu nagle przeszlismy do czworakowania i wręc skakania do przodu, po prostu Mała załapała o co chodzi z tymi nóżkami, zeby nie przeszkadzały a pomagały w poruszaniu się.
A i mamy nową koleżankę badź kolegę  które spotkało się z przeogromnym zainteresowaniem dziecka...


No to idziemy dalej weekendować.
Znów mamy odwiedziny siostry wiec będziemy odpoczywac rodzinnie. Boję się tylko że zrzucone kilogramy powrócą... ale co tam taki weekend nie zdarza sie często;)
Miłego odpoczywania, idziemy gonić kury;)

piątek, 27 kwietnia 2012

Żłobkowe dylematy, mecenasowe wątpliwości i pocieszające kilogramy... znaczy codzienność

A co słychać u Stokortek?
Mała Stokrocia wytrwale ćwiczy obroty, fikołki tudzież inne nienazwane jeszcze figury akrobatyczne, piszczy, szczypie, śmieje się, obserwuje, dotyka, gryzie i w każdy inny mozliwy sposób poznaje świat dookoła siebie.
Duża Stokrotka zamartwia się jak to będzie z tym żłobkiem, bo czas płynie nieubłaganie i za półtora tygodnia Mała zawędruje do żłobka. A Matka odchodzi tymczasem od zmysłów bo ostatnio Stokrocia strasznie reaguje na obcych ludzi- jak się na nią tylko patrza to jest ok, ale jak  ktoś próbuje ja zaczepić słowem to zaczyna się taki krzyk że hej. No to jak ona tam z obcymi ludźmi zostanie?!
No i jeszcze inne myśli mi do głowy przychodza ale to już chyba paranoja może jakieś leczenie trzeba by wdrożyc, bo na przyklad ciągle mi się wydaje że na pewno tam bedą to moje biedne dziecko dręczyć i męczyć i cholera wie jeszcze co. No prawda, że to chore?
Mecanas- to też temat rzeka, napiszę o tym kiedyś post, po prostu mój stosunek do tego zawodu zaczyna być bardzo wyraźnie określony, bo kiedyś to myślałam, ze tylko wyjątki są takie złe. Ech szkoda słów.
Ale może lepiej nie pisać na razie bo jeszcze przypadkiem wpadnie to mecenasowi w ręce i bedzie problem, jasne, że pan mecenas takich rzeczy nie czyta ale wystarczy adres mailowy w wyszukiwarkę wpisać i już przypadkiem mnie ma:(
To ja może poczekam z tym wpisem do finału.
I tu prośba do Moaa- poproszę Cię droga Koleżanko o namiary do, słynnej już poniekąd, mecenas Agaty.... bo innego wyjścia nie widzę:(
Dieta. A i owszem od tamtego momentu kiedy o niej pisałam miałam tydzień załamania ale poza tym ciągle trzymam się ustaleń, z tym że od kilku tygodni się przystopowało, znaczy chudłam chudlam i nagle stop- pół kg w górę, pół kg w dół i na tym koniec, no zatrzymało się i już. Więc od tego tygodnia przeszlam na bardziej drastyczne rozwiązania i jak na razie efekty są. Zostalo mi jeszcze conajmniej 8kg do zrzucenia, a marzy mi się żeby to było 11kg. A pamiętacie jakie to były liczby kiedy zaczynałam? Do tej upragnionej wagi brakowało mi 25... ech w końcu zaczynam wierzyć że się uda. A i już wchodzę we wszystkie spodnie sprzed ciąży, niektóre są nawet za duże... a teraz wiosna więc i motywacja większa;)
Dobra to się wygadalam, a teraz lecę do tego żłobka wyjaśnić jeszcze wątpliwości... nie zdziwię się jak się znajdę jako piekielka matka na stronie piekielnych ...

Testowanie 1

Na pierwszy rzut do testowania idzie miseczka i łyzeczk, jako że mały głodomorek mi rośnie, hi hi.
Nie no z tym glodomorkiem to trochę żartuje bo wcale tak dużo nie je, a już złem koniecznym jest mleko, za to zupki, kaszki i deserki sa super a więc zestaw przejdzie ostre testy;)
Miseczka rzeczywiscie jest bardzo wygodna, w jednej połówce mieści sie max120ml przygotowanej kaszki wiec jak na razie na jeden posiłek w sam raz.
Dwie połówki są wygodne bo można dwa różne posiłki jednocześnie dziecku podawać- co u nas się sprawdziło dosć szybko bo Stokrocia zupkę z buraczkami lubi tylko na zmiane z zupką z ziemniaczkami wiec raz z jednej raz z drugiej. A do innego bardziej lubianego posiłku można mieć od razu przygotowany deserek.
Miseczka jest zamykana- co dla Stokrotek - wiecznych podrózniczek jest świetnym rozwiazaniem. Minusem jest moze tylko to że nie przewidziano miejsca na łyżeczke:(  Fajnie by było gdyby można ją też było gdzieś pod wieczkiem ukryć.
Łyżeczka jest wygodna w użyciu, jest dość mocno wygięta dzięki czemu łatwiej podawać Dzidzi jedzonko unikając uderzenia rączką w łyżeczke i zmalowania przepięknych wzorków na ubraniach i nie tylko.
Jest wykonana z bardzo fajnego tworzywa, jest taka jedwabista w dotyku.
Z czujnika ciepła jeszcze nie miałam okazji skorzystać, ale myślę, że w razie czego mnie zaalarmuje jeśli jedzonko będzie zbyt gorące.
I na koniec wrażenia wizualne- zestaw wygląda dokładnie tak jak na zdjeciach, nic dodać nic ująć.


czwartek, 26 kwietnia 2012

Pytania....

A co tam,  niech będzie, przyłączam sie do nowej zabawy bo mi się podoba i myśle że Wam też sie spodoba;)
Tak wiem, wiem, mam dwie zaległe - napiszę ale jeszcze nie dziś.
Ta zabawa podobna jest do zabawy z moich szkolnych lat, kiedy to krążyły w obiegu takie zeszyty zatytułowane "Złote myśli" pamiętacie to?
Tam też były pytania i odpowiedzi.... a jak sie przy niektórych rumieniło, co nie;)
Ale zastrzegam sobie, ze być moze nie na wszystkie pytania odpowiem, choć mam nadzieje, ze będziecie łaskawi.

1.Na poczatek logo:



2.Otagowała mnie Lilijka za co dziekuję;)

3. A ja taguję:
Moaa
MamaMa
Amelię
Julitę
Nikki
Figę
Linkę

No oczywiście jak ktoś nie chce to nie, przecież przymusu nie ma;) a Jak chce ktoś jeszcze to proszę bardzo, nie sposób t u wymienić wszytskich, a tych których by sie jeszcze chciało to już wybrał ktoś inny;)

4. W komentarzu pod notką prosze zadawac pytania.
 Odpowiedzi bedą również w komentarzach pod tą notką:)



wtorek, 24 kwietnia 2012

Testowanie

W ubiegłym tygodniu dostarla do nas przesyłka od  firmy MAM.
Testujemy następujace produkty:

Gryzak Twister




Zestaw miseczka i łyzeczka Feeding Set






Zestaw szczoteczek Learn To Brush Set

A o wynikach testowania będzie później.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Krótko pamiętnikowo

Żeby jeden zębulo nie czuł się samotnie w niedzielny poranek pojawił się drugi;)


W końcu udalo sie zrobić zdjecie;)


piątek, 20 kwietnia 2012

:-O

Drodzy Państwo,
Powiem kolokwialnie:

Opadła mi szczęka i do tej pory nie mogę jej pozbierać.

Otóż w poniedziałek, kiedy to dowiedziłam się o odroczeniu tak długo wyczekiwanej sprawy z ZUSem w przypływie (złych, oj bardzo złych) emocji napisałam mail na adres biura Ministra Sprawiedliwości.
Właśnie dostałam odpowiedź, której zupełnie nie oczekiwałam, bo pewnie takich emocjonalnych maili dostają od cholery. Po za tym tresc maila chyba nawet tego nie wymagała.
Odpowiedź jest bardzo konkretna i w pełni mnie satysfakcjonująca.


A zęby ciągle turlają się po podlodze....


Pamiętnikowo- 6 mięsiecy

Pamiętnikowo dziś będzie bo wczoraj Stokrocia skończyła pół roku!
Tak tak, ja też nie wiem jak to się dzieje, że ten czas tak szybko leci, ale jestem pełnoprawną Mamą już od 6 miesięcy.
Uczulonych na tematy dziecięce proszę o nie czytanie dalszej części bo dziś będzie tylko o Córce.

Co potrafi sześciomiesięczna Stokrocia:

- dowolnie przekęcać sie z brzuszka na plecki i odwrotnie w tempie niewyobrażalnym- założenie pampersa jest naprawdę nie lada wyzwaniem;) nie mówiąc już o ubraniu dzieciątka
-dopełznięcie do upatrzonego przedmiotu, choć nie jest to łatwe bo ku wielkiemu zdumieniu dziecka zamiast się przybliżać to zazwyczaj się oddala, ale wtedy pozostaje doturlanie się tam gdzie chce
-raczkowanie- tempo "chodzenia" do tyłu zaczyna być mocno niebezpieczne, pozostawiona na macie na podłodze w ciągu kilku sekund potrafi "zaraczkować" pod łóżeczko
-jedzenie z łyżeczki nie sprawia nam już najmniejszego problemu
-przekładanie z raczki do rączki zabawek, grzechotek jest całkiem niezła rozrywką
-wśród ulubionych zabawek od kilku już tygodni prym wiedzie.... opakowanie husteczek nawilżanych, jest to ciągle tajemniczy obiekt potrafiący najdłuzej zająć uwagę małego brzdąca, najlepiej jak jest żjuz trochę odklejony ( w sensie nie nowy bo wtedyęsie odkleić nie daje)
-wkładanie stópek do buziaka
-leżenie na boku z podpieraniem się tylko jedna ręką- druga w tym czasie szuka co tu zrzucić albo czym tu rzucić
-pierwsze próby czworakowania- podpiera się na rączkach i na kolanach i buja się w przód i w tył a jak się już wystarczająco "rozbuja" to prostuje raczki i się rzuca do przodu, niestety czasem robi to w łóżeczku wiec łóżeczko mamy obłożone z każdej strony kocami;)
- potrafi z zainteresowaniem głaskać twarz (mamy, babci) ale potrafi też po tej twarzy natrzaskać;)
-oparta o coś siedzi, samodzielnie chwieje się na boczki i w końcu przewraca co dajej jej mnóstwo radości

Na swoim koncie także mamy:
-przegryzienie gryzaka wodnego- to  było z miesiąc przed pierwszym ząbkiem, dopiero teraz mi się przypomniało
-rozbicie grzechotki- misia na drobne kawałki rzutem o podłogę ( no oczywiście nie za pierwszym razem starała się o to sukcesywnie)
-zdarcie szeleszczącego materiału z maty edukacyjnej, no przecież te małe zwinne paluszki wszędzie się wkręcą

czwartek, 19 kwietnia 2012

Spotkał katar Stokrocinę....

...a raczej Stokrociunię.
Straszne katarzysko nas nawiedziło, od wczoraj Mała kicha i z noska sie leje, ale nie towarzysza temu inne objawy typu gorączka czy kaszel wiec na razie nie idziemy do lekarza, chyba ze nie bedzie widac żadnej poprawy... Na razie witamina C i maść majerankowa wisząca na pieluszcze w okolicach małego noska i zobaczymy jak będzie.
Otrzymałyśmy też przesyłkę z artykułami MAM do testowania, ale o tym w osobnym poście...

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

*/^%&*-*-/ ...

Brak mi słów.
To znaczy słowa, których powinnam tu użyć nie nadają się do publikacji.
Po prostu ręce mi opadły i wszytsko inne też.
Właśnie otrzymałam informacje, że sprawa z ZUS, która miała się odbyć w tym tygodniu z powodu choroby sędziego odbędzie sie za pięć tygodni.
Popłakałam się bo co więcej mogę zrobić?

Tylko ciekawe kto za to wszystko zapłaci....
Ech, głupie pytanie, przecież my wszyscy, prawda?

Mam ząbek i nie zawaham się go użyć;)

Drodzy Państwo ogłaszam wszem i wobec, ze moja maleńka Córeńka stała się szczesliwą posiadaczką pierwszego ząbka;)
Domownicy strzeżcie się bo od tej chwili nie znacie dnia ani godziny.... a wiecie jak to jest: wszystkiego trzeba spróbować;)

czwartek, 12 kwietnia 2012

Nowa umiejętność....

Po wielu próbach... udało sie;)
Jak widac stópki to nie tylko ulubione miejsce do całowania dla mamy - Stokrocia chyba chciała sprawdzić co takiego mama w tych małych paluszkach widzi i w końcu sie udało;)
Ech jaka to cudowna zabawka;)
I nie upadnie i zawsze jest w zasięgu małych, słodkich rączek;)

środa, 11 kwietnia 2012

Poświątecznie...

Ech Święta, Święta i po Świętach.

Jakoś trudno wrócić do rzeczywistości...
Leń wszedł na plecy, kilogramów przybyło....
Spotkania rodzinne sie udały, pisanki były, polewanie wodą też, spacery, śpiewy z Małą przed snem nie tylko kołysankowe....
Nie obyło sie tez niestety bez nieco smutniejszych wydarzeń, ale o tym sza, nie chcę zakłucać tych radosnych wspomnień.

A teraz zwykły dzień....
Same w domu, z dala od rodziców, od pachnącej mamą kuchni, od podwórka z drepczacymi kurami, bez rżenia koni za oknem, bez zapachu uprawianej ziemi...

Oj szkoda, szkoda że tak szybko te dni minęły....

sobota, 7 kwietnia 2012

Świątecznie...

Chciałybyśmy razem ze Stokrocią życzyc wszyskim zdrowych, wesołych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych.
Niech ten wyjatkowy czas upłynie Wam spokojnie w atmosferze rodzinnego ciepła i miłości.
Niech bedą to dni wyjątkowe dla każdego z Was...
Ja ze Stokrocią życzymy Wam tego z całego serca:)

czwartek, 5 kwietnia 2012

Matka wariatka?

Oczywiście w całym tym zabieganiu Stokrotka nie zapomina o swojej małej Stokroci i przede wszystkim jednak jest mamą;) ale troche zabieganą. To tak celem wyjaśnienia, ze jak w poście o dziecku nic nie ma to nie znaczy, że mama sie nim juz nie opiekuje;)
Wiem, wiem ze Wy to wiecie;)
Ale teraz będzie o czymś innym.
Otóż jak wszyscy wiemy urlop macierzyński kiedyś się kończy i niektóre tylko mamy mogą sobie pozwolić na zostanie z dzieciątkiem w domu, ale chyba zdecydowana większosć musi wrócić do pracy.
Ja należę do tej większości, która jednak z dzieckiem musi sie na te kilka godzin dziennie rozstać, więc wśród moich ostatnich zadań było tez znalezienie opieki dla Małej.
Najlepszym, według mnie, rozwiązaniem byłaby pomoc babci- niestety do babci mam za daleko, żeby codziennie Małą wozić więc pomysł odpadł.
Opiekunka- po pierwsze trudno znaleźc zaufaną osobę, po drugie jest  dosyć drogo a po trzecie jak się nie ma swojego mieszkania a mieszka w wynajętym pokoju to trochę trudno zapraszać opiekunkę do domu, czyli raczej trzeba by szukać kogoś kto zaopiekuje się Młodą u siebie w domu. Jakoś mnie taka opcja nie przekonuje, a po za tym dwa z argumentów były nie do przejścia więc opiekunka odpadła.
Pozostalo mi wiec poszukiwanie żłobka.
W naszym miasteczku jest jeden, jednak na poczatku poszukiwań dowiedziałam sie, że przyjmują dzieci dopiero od 10 miesiaca, a Mała na narazie 5. Więc też odpada. Poszukiwania należało więc rozszerzyć i znalazłam żłobek, moim zdaniem, idealny i dla dzieci od 5 miesiąca- pasował mi cały program jaki mają podany na stronie, w rozmowie z panią też wydawał się super i w zasiegu finansowym i tylko jeden minus- oddalony o jakieś 15 km od mojego miasteczka. ale cóz jeśli to jest najbliższy byłam prawie zdecydowana, ale miejsce mają dopiero od maja.
W międzyczasie znalazłam gdzieś w sklepie ulotkę reklamową tego żłobka który jest na miejscu i pozmieniało się trochę  przyjmują dzieci od 7 miesiąca- mamy już umowę podpisaną, od połowy maja Stokrocia będzie dzieckiem żlobkowym.

Ale w sumie to tez nie o tym chciałam napisać.
Bo chce opowiedziec o emocjach jakie temu wszystkiemu towarzyszą.
Strona internetowa tego żłobka nie przekonywała  mnie ani trochę, jedynie co to to ze jest on w zasiegu ręki i że bez samochodu nawet dotarcie do niego od miejsca pracy zajmie mi ok 10 minut. Ale postanowiłam pójść i zobaczyc na własne oczy jak tam jest, porozmawiać i zweryfikować niekorzystne wrażenie jakie zrobiła na mnie strona. Pojechałam więc. Pani po krótkiej rozmowie oprowadziłą mnie po obiekcie, pokazała szatnie, pokoje zabaw, sypialnie, łazienkę. I wszystko niby piękne, kolorowe tylko czemu łzy mi się do oczu cisnęły?
I dzieciaczki tak się słodko bawiły. I był taki śliczny, mały ok. roczny chłopiec. Chodził już, co prawda trochę nieporadnie, ale w miarę pewnie. Trzymał w rączce pieluszkę, na szyi miał zawiązany śliniak, spojrzał na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczkami  i posłał mi taki piekny uśmiech, że po prostu się rozpłynęłam. Pomyślałam sobie wtedy że może jednak nie jest tam źle tym dzieciaczkom skoro się bawią i uśmiechają.
Wczoraj byłam podpisać umowę. Nie wchodziłam już głebiej a tylko do biura, ale przy rozmowie z panią się rozpłakalam. Nie wiem jak ja wytrzymam to rozstanie z Małą, jednak zostawienie jej z babcią byłoby znacznie latwiejsze. Pytałam panią o rózne istotne dla mnie rzeczy ale chyba musiałam być bardzo zaniepokojona w tych pytaniach bo pani powiedziła w końcu:
-Proszę pani, u nas naprawde dzieciom nie dzieje się krzywda....

To jeszcze miesiąc, więc może jakoś dojrzeję do tej decyzji, może jakoś to przeżyję, ale jeśli sama wizyta w żłobku wyciska mi z oczu łzy to co to będzie jak będę naprawde musiała ją tam zostawić?!

wtorek, 3 kwietnia 2012

Zabiegana...

Biegam, załatwiam, oddaję, odbieram, wysyłam, pisze, czytam, szukam- tak wyglądają ostatnio moje dni.
Ciężki miesiąc przede mną. Wkrótce kończy się mój urlop macierzyński i wracam do pracy, Stokrocia idzie do żłobka (o matko nie wiem jak ja to przeżyję ale o tym może inny post).
W domu remont na całego przez ten tydzień musimy się nauczyć jak żyć w gruzowisku, a wierzcie mi nie jest to łatwe. do tego jeszcze swięta lada chwila a u nas budowlańcy będą aż do piątku, Nie wiem też czy damy radę pojechać do moich rodziców malować jajka do swięconki, ach to tez powinien być osobny post bo o takiej tradycji pisałam kiedyś w komentarzu u  Baby a konkretnie  tu i chyba w tym roku nie damy rady wyjechać już w piątek:( a tak chciałabym aby ta pierwsza Wielkanoc Stokroci ( no właściwie to druga w ubiegłym roku Mała była już ze mną przecież) była taka tradycyjna, czyli w piątek malowanie jaj, w sobotę rano ze Świeconką, po południu do kościoła.... ech jak sie wyrobimy na sobotę wieczór to będzie dobrze.
Mam nadzieję, ze przed siwetami uda mi się jeszcze tu zajrzeć, a po świętach ze jednak jakieś zdjecie pisanki wielkanocnej się pojawi;)