czwartek, 29 marca 2012

Książka z przed lat...

Kilka lat temu moja, jeszcze wtedy, teściowa zaproponowała mi do czytania książkę. Książka ta wstrząsnąła nią tak mocno, że opowiadała o niej jeszcze przez następnych kilka tygodni.
Mną też. Głowna bohaterka stała sie bardzo bliską mi osobą,  a jej upór i wiara w marzenia doprowadzily ją na szczyty. Pokochałam wtedy tę książkę, płakałam czytając ją, płakalam również na filmie ale film zupełnie tego nie oddaje.
I oto wczoraj na Onecie czytam, że ona mieszcza tu w Polsce, w Gdańsku. No to przecież na wyciągniecie ręki jest. Mowa oczywiscie o Waris Dirie i książce "Kwiat Pustyni".
Bardzo bym chciała kiedyś ją poznać...

środa, 28 marca 2012

Pamiętnikowo....

Czyli o dziecku będzie.
Dziś Stokrocia miała ostatnie (na razie) szczepienie przeciwko pneumokokom, kolejne i ostatnie zarazem dopiero późną jesienią.
I oczywiscie znów się denerwuje jak moja ksieżniczka zniesie koleją szczepionkę, mam nadzieję, że tak jak i poprzednie bezobjawowo.

Niestety wygląda na to ze jednak ozdywa sie znów alergia na mleko- podejmujemy ostatnią próbę walki z objawami jeśli nie poskutkuje konieczne będzie przejście na mleko na receptę- oj boję się tego Bo
Stokroci mleko ostatnio zupełnie nie smakuje a podobno to pepti jest w smaku nie najlepsze. Mam nadzieję, ze jednak nie będzie takiej konieczności.

Jesteśmy od dwóch dni na etapie wyciągania do wszystkiego łapek a najchętniej zrzucamy wszysko co jest w zasięgu małych paluszków- no tak idą święta porządek musi być Stokrocia wiec sprząta to, co się da;)
Wiercipiętka jest niesamowita, oczy trzeba mieć dookoła głowy mimo, że jeszcze sama nie usiądzie i raczkować nie potrafi, ale do upatrzonej rzeczy dotrze w kilka sekund-jak pełzając, robiąc kołyskę, przyciągając "podłoże" jeśli się da, jest na to wiele sposobów;)
Podjeła też kilka prób wykołowania matki i zwiania z kanapy, ale matka jednak nabrac się na niewinną minkę nie dała i w porę dziecku w nagłym opuszczeniu "poziomu wyższego" przeszkodziła.
Piszczenie i głośny śmiech jest bardzo efektownym wyrażeniem dobrego nastroju Stokroci (jak mi się uda to załączę "próbkę dźwiękową";) )
Poznajemy też Lustrzaną Koleżankę, która na razie spotkała się z zainteresowaniem ale bez entuzjazmu.
Mamy za sobą również kilka nocy bez lampki nocnej, którą to Stokrotka zapalała dla swojej wygodny, żeby w nocy móc szybko pobiec do dzidziusia, dla Stokroci żadna różnica z lampką czy bez i tak pięknie przesypia do 6, czasem nawet 8 godziny;)

I wiecie co, cudownie być Mamą;)

O nieprzewidzianym rozwiązaniu matczynego dylematu i adwokatach

Człowiek to się nie potrzebnie stresuje niektórymi sprawami, a one same się wyjaśniają:
Z powodu braku ogrzewania na przykład wyjaśniło się czy spać pod kołderką czy też nie: otóż z konieczności a  raczej z powodu dość niskiej temperatury w pomieszczeniach Stokrocia śpi i w śpiworku i pod kołderką i już, a matka się stresowała i szukała mądrych porad w tej sprawie... I po co, to takie proste przecież było.

I odnośnie adwokatów:
Jak wiadomo wszem i wobec Stokrotka wstąpiła na ścieżkę wojenna z Szanownym Zakładem Ubezwlasnowolnienia Społecznego, ponieważ tenże Szanowny odmówił jej prawa do świadczeń. Po wielu pismach do tychże i od tychże a także od tychże do sadu i odwrotnie, po bardzo wielu telefonach, po ponad dziewięciu miesiącach od wydania pierwszej Decyzji Stokrotka doczekała się terminu rozprawy, który już niebawem nadejdzie.
Ale Stokrotka na wojnę z tak umocowaną instytucją sama iść się na silach nie czuje potrzebowała swojego rycerza w osobie dobrego adwokata.
Ech, ale żeby znaleźć takiego trzeba było na poszukiwania się wybrać.
Wsiadła wiec Stokrotka na koń i hej że szukać. 
No dobra nie na koń tylko na telefon, ale do bajki mi nie pasuje, niech wiec będzie ze koń.
I stuka (dzwoni) do znajomego skądinąd adwokata i tu kubeł zimnej wody- a gdzie ta sprawa? E nie to za daleko- myślę sobie czyżby mecenas miał gorszego rumaka ode mnie, ze mu za daleko, ale nic to jadę dalej.
Kolejne drzwi i te same słowa - Ej to raptem  (albo truchtem)  100km.
No ok, to będę szukać w tamtym mieście, skoro to tak daleko.
Kolejne drzwi i Stokrotka z nadzieją wielką jak stąd do tamtąd, i …znów rozczarowanie:
-Nie wie pani, my się takimi sprawami nie zajmujemy (No kurka flaczek przecież na stronie jak wół było napisane? Może w innym dialekcie czy jak?)  i tak jeszcze cztery razy.
W końcu jest: jakaś nadzieja znów zaświtała: no tak, proszę przesłać dokumenty, oj to trudne będzie Wielce Szanowny Zakład Ucieśniania Społeczeństwa jest dobrze umocowany, jak coś postanowił to nie będzie łatwo, będzie długo i nie wiemy jak się skończy…
No tak Stokrotce trochę skrzydełka opadły, ale cóż to jak na razie to jedyny rycerz, który chciał rozmawiać.
Poszukiwań ciąg dalszy, bo lepiej mieć jednak wybór niż wybrać bez porównania.
Pomoc koleżanki: kolejnych kilka adresów, rozmawiać chce jeden.
I tu niespodzianka: po przeslaniu dokumentów Rycerz mówi:
- Rrozumiem, że chce pani teraz wiedzieć czy wygramy? Obiecać nie mogę, bo decyzję podejmuje przecież sąd, ale wszystkie dowody wskazują na to, ze sprawa jest bardzo prosta a Zakład Udręczenia Stokrotki podjął decyzję niepopartą żadnymi sensownymi argumentami.
-Czyli rycerz jest dobrej myśli? - Stokrotka pyta z niedowierzaniem trochę, bo po poprzednim wykładzie zastanawiała się już czy może nie pójść do ZUS-u i nie oddać tego, co już dostała tak na wszelki wypadek...
-Jak najbardziej
-Uff
Takim oto sposobem Stokrotka spotkała rycerza, który będzie jej bronił przed Zakichanym Ubezpieczycielem Społecznym, z jakim skutkiem to się okaże, ale mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej i pana mecenasa myśli.

I tylko się pytam Szanownej Palestry po cholerę to zamkniecie zawodu:  w prostej sprawie na mniej więcej dziesięć kancelarii dwóch prawników chciało ze mną w ogóle rozmawiać.
No ale tak, przecież z takiej sprawy od biednej dziewczyny przeciwko ZUS  to nie da się za wiele ściągnąć, a przecież adwokatów jest za mało więc na brak klientów jeden z drugim narzekać nie będzie, nie ta, przyjdzie następna.
Że co? Że niby to gwarantuje jakość usług?!  A guzik prawda, jaką ja mam pewność, że ten adwokat jest naprawdę dobry? Że niby aplikację zrobił) ( „po znajomości” czy „po rodzinie”) I to ma świadczyć o tej jakości?
A nie, egzamin państwowy?
A to niech wszyscy (oczywiście po ukończeniu prawa) mają możliwość zdawania takiego, a życie a raczej wolny rynek sam zweryfikuje umiejętności.
Dobry prawnik się obroni, prawda ;)
I wtedy to adwokat będzie dbał o klienta a klient będzie wiedział za co płaci.

piątek, 23 marca 2012

Nocne przygody czyli gdzie jest moje Dziecko?!

Dziś moja Stokrocia napędziła mi niezłego stracha:
Od początku:
Przekręcanie na wybrany boczek nie stanowi już dla Małej najmniejszego problemu (gorzej w drugą stronę, bo nie zawsze wychodzi) przekręca sie w dowolny sposób również przez sen: najczęściej śpi na boku wygięta w łuk, ale czasem jak się za mocno przekręci to ląduje na brzuszku. Nie jest to przez jakiś czas problem, jednak kiedy chce zmienić pozycję a jej się nie udaje (utrudnia to również piżamka, która jednak trochę ogranicza takie akrobacje) wtedy zaczyna troszkę płakać zazwyczaj przez sen- wtedy wstaję, kładę ją na plecki i śpimy dalej.
I dziś usłyszałam przez sen jej głosik i zerwałam się do łóżeczka taka nie do końca jeszcze obudzona i z przerażeniem zobaczyłam że nie ma jej w łóżeczku.
No nie ma jej i już!
Panika normalnie, tysiąc myśli: może wzięłam ją do swojego łóżka i nie pamiętam?
Może została u babci, jak kilka tygodni temu i zapomniałam?
No ale zapłakała przecież...
No przecież nie wyszła sama, tak?
Gdzie jest więc moje dziecko?!
Wszystko się działo w ułamku sekundy.
Podniosłam kołderkę w łóżeczku i ...jest!
Stokrocia zakopała się pod kołderkę po czubek głowy, tak się wierciła, że ułożyła się w łóżeczku prawie poprzecznie, główką przy prętach łożeczka, zsunęła się z podusi i schowała cała pod kołdrą!
Strachu mi napędziła co nie miara.
I pojawiło się pytanie czy w takim razie bezpieczne dla takiego dziecka jest spanie pod kołderką?
Może jednak powinnam jej kupić jakiś ciepły śpiworek, w który się nie "zakopie" zasuwać, zapinać i już?
Sama już nie wiem...

środa, 21 marca 2012

Na chwilę...

Kochane ja tak na chwile tylko:
Wyniki Stokroci wyszły bardzo dobrze -co niektórzy pewnie doczytali w komentarzach.
Ja sie czuje bez zmian, ale swoje samopoczucie musze jeszcze na chwilkę odłożyć na bok.
Stokrocia skończyła już pięć miesięcy- wiec z pewnością będzie zaległy wpis umiejętności brzdąca.
Niedługo zamierzam bywać tu częściej, a teraz muszę zmykać, staram się zagladać do Was, ale różnie z tym bywa.

PS.
Myska jak dla mnie Twój ostatni post - bomba;)
Lilijka- dopadne Cię, zobaczysz;) ale dziękuje;)

PS2.
Czy ktoś zna jakiegoś normalnego adwokata?!?!?!
No cholera bedzie post jak nic- otworzyć ten zawód w cholere!
Brrrr
Chyba gryźć zaraz będę

środa, 14 marca 2012

O badaniach....

Teraz o badaniach i wynikach.

Potwierdzam że zebranie moczu do badań u takiego szkraba jak Stokrocia jest nie lada wyzwaniem i, pomimo, że wzięłam sobie do serca notkę Bajki, nie udało mi się to za pierwszym razem,a nawet zajęło mi to dwa dni, a nie próbowałam nawet "łapać" bezpośrednio do pojemniczka.  Nie będę opisywała wszystkich przygód z tym związanych, ale było naprawde hardcorowo;)
Skończyło się na tym, że baaardzo wczesnym świtem przykleiłam Stokroci woreczek i odkleiłam zanim się obudziła...
Krew pobierana była z paluszka i towarzyszył temu okropny płacz.
Najgorsze było jednak z tego wszytskiego to, że Mała zazwyczaj zjada śniadanko ok 6, a punkt pobrań jest czynny od 8 więc śniadania nie było.
No i oczywiscie nikt nie wpuścił nas bez kolejki i musiałyśmy czekać wiec trzeba było się dwoić i troić, żeby Mała nie miała czasu pomysleć o jedzeniu.

Wyniki juz mam, ale dziś niestety nie było pani doktor więc muszę zaczekać do jutra.
Co do moich badań- wyniki wyszły bardzo dobre- tylko w takim razie skąd te dolegliwości, które mimo dobrych wyników nie ustąpiły? Poszukiwań przyczyn ciąg dalszy nastąpi....

O kierowcy z Kłobucka...

O badaniach i wynikach będzie później.

Na razie chciałabym pogratulować pewnemu kierowcy niesamowitej głupoty i braku wyobraźni:
Wczoraj wieczorem kierowca ciemnego, granatowego lub czarnego VW Passata o numerach SKL (dalej niestety nie pamiętam bo z pewnością użyłabym całego numeru) wykazał sie nieprawdopodobną głupotą, brakiem rozwagi i wyobraźni jadąc drogą nr 8 (E67) w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego w stronę Warszawy- droga od dłuższego już czasu jest w remoncie i obowiązuje ruch dwukierunkowy na jednej nitce, a pasy są przedzielone tylko pachołkami- dla kierowcy wyżej wspomnianego samochodu to jednak żadna przeszkoda: wyprzedzał zjeżdzając na przeciwny pas ruchu, zajeżdzal drogę i tym jadącym z przeciwka i tym jadącym w tym samych kierunku.
Gorący apel do kierowcy tego samochodu-:
Jeśli chcesz sie człowieku zabić to wjedź sobie w jakieś drzewo, koniecznie  z dala od ludzi, żeby nie skrzywdzić niewinnych, przypadkowych osób, bo jadąc w taki spoób narażasz na śmierć wiele istnień.
Naprawde wystarczy tylko użyć  troche wyobraźni albo rozumu, ale chyba i jednego i drugiego było zupełnie brak....

piątek, 9 marca 2012

Aktualności....

Dziękuje kochane Koleżanki i Kolego za wsparcie.
Ja też uważam, że to miłość jest dla dziecka najważniejsza, ale pewnie każda z nas chciałaby dać swojemu dziecku wszystko i czasami takie myśli nas nachodzą, kiedy na wszystko pozwolić sobie nie możemy.
Pewnie gdybym pisała na Onecie to byłyby komentarze w stylu - jak cie nie stać na dziecko to po co zostałaś mamą... na szczęście to nie Onet, a ja poczułam się  przez Was zrozumiana.
Dziękuje.

A z aktualności.
Stokrocia ma za sobą ostatnie z potrójnych ukłuć - na razie.
Płakała tylko troszke.
Boję się tylko, bo choć Pani doktor stwierdziła, że nie ma niebezpieczeństwa zachorowania na tę nieszczęsną ospę i kazała szczepic Małą, a ja jednak sie boję. Ale przed  i po każdym szczepieniu się boję o Małą.
Mam nadzieję że wszystko ębedzie dobrze.
W dodatku jeszcze okazało się że Stokrocia ma nieprawidłowości ze wzrostem i wagą w związku z czym musimy zrobić badania => Bajko, na pewno skorzystam z Twojej  notki :)
Mama Stokroci też jest po badaniach i w przyszłym tygodniu powinna się dowiedzieć co jest powodem jej dolegliwości.

W tym miesiącu się również potwierdziło, że mam w domu Stokrociowy Mały Kalendarzyk Księżycowy - i wczoraj i dziś obie nie spałyśmy, a Łysy nawet nam nie świecił w okno bo zmieniłyśmy pokój na te dwa dni.
Nic nie pomogło.

Staram się czytać na bieżąco co u Was, ale nie mam czasu komentować i szkoda mi czasu na pisanie u siebie- to chwilowe jak skończę robić WIECIE CO, to się poprawię, obiecuję.
W pisaniu sie poprawie, nie na wadze, żeby jasność była.

A, i z najświezszych wiadomosci- znam w końcu termin rozprawy:  Stokrotka  vs ZUS.

poniedziałek, 5 marca 2012

A pobiadolę sobie troche...

Aż się boję napisać, żeby nie zapeszyć, ale chyba jednak widać w końcu wiosnę:)
Wczoraj spędziłyśmy bardzo miły dzień, najpierw byłyśmy w kościółku- Stokrocia oczywiście przespała grzecznie całą mszę a później wybrałyśmy się na spacer w pięknym wiosennym słoneczku.
Po spacerowałyśmy sobie, Mała się troszkę na słonku poopalała....
Zima jeszcze się trzyma czego może-cały zalew ciągle skuty lodem ale myślę, że to już jej ostatnie tchnienia.
Niby wiosennie czyli jakoś weselej a ja jednak mam troszkę jakby gorsze dni.
Praca już na ukończeniu- nie wiem tylko czy ja się pierwsza wykończę czy pracę skończę? Mam nadzieję że jednak praca będzie pierwsza;)
Coś trochę nie tak z moim zdrowiem się porobiło, w tym tygodniu wybieram się do lekarza, może jakieś badania zarządzi albo coś, a ostatnio jeszcze doszły do innych dolegliwości zawroty głowy i ciśnienie ledwo 100/40 ale może to po prostu przemęczenie i dieta?

I dołek finansowy znów mnie dopadł.
Sprawa z ZUS oczywiscie z miejca nie ruszyła, sąd ciągle nie ustalił terminu sprawy wiec mogę tylko czekać, były mąż też nie oddaje długu od trzech miesięcy więc dobrze nie jest.
Czasami to mnie dopada takie myślenie, że ja też chciałabym, żeby moje dziecko miało swój pokoik, nowe łóżeczko i wózek, zeby miało mnóstwo nowych zabawek, nowych ubranek... wiem, że to głupie bo najważniejsza jest  miłość, troska, opieka,bliskość, to daje dziecku szczęście a nie nowe zabawki ale czasami tak mnie dopada zwłaszcza kiedy ogladam coś dla Małej, a wiem, ze nie mogę sobie na to pozwolić.

No dobrze koniec narzekania, nowy tydzień, nowe nadzieje... będzie dobrze, musi być;)