sobota, 29 grudnia 2012

Życzenia...

Na święta nie zdązyłam z życzeniami to chociaż na Nowy rok sie moze uda:

Życzymy Wam wszystkim czytającym, zaglądającym, lubiącym i nie czytającym i nie lubiącym też aby Nowy Rok przyniósł Wam wiele dobrych chwil, aby przyniósł radosć i szczescie a takze masę marzeń i możliwosci ich spełniania;)
Wszytskiego co najlepsze od Stokrotek;)

piątek, 28 grudnia 2012

O swiętach i ze słownika...


Święta, święta i po świętach.....
Było trochę chorobowo było, trochę leniwie, bardzo rodzinnie...
Z prezentami nie do końca zdążyłam, ale te, z którymi zdążyłam chyba były trafione.
Mikołaj ani Gwiazdor ani inny Dziadek Mróz  się nie pojawił, to znaczy pojawił, ale niepostrzeżenie podrzucił prezenty pod choinkę i zwiał...

Z życzeniami też nie zdążyłam, myślałam, ze usiądę jeszcze do komputera i napiszę Wam kilka słów, ale wigilia była mocno w rozjazdach od rana i jakoś tak się złożyło, ale myślami byłam przy Was:)
Mam nadzieję, ze to czułyście;)

To drugie święta ze Stokrocią... To drugie święta, w które nie wypłakiwałam oczu....

A co do Stokroci to Szkrab jest nieprawdopodobnie pomysłowy, gada jak najęta najczęściej sama do siebie i powtórzyć się tego nie da, ale słownik słów zrozumiałych ciągle się poszerza.
Ostatnio tylko zrobiła się strasznie "mamusiowa" na krok mnie nigdzie nie chce wypuścić, to znaczy nawet do łazienki zazwyczaj chodzimy razem, jak zniknę gdzieś niepostrzeżenie na kilka sekund to staje pod drzwiami płacze i woła mama.

A w słowniku pojawiły się:
MAMISIA ewentualnie - MAMA MISIA- mama, mamusia
KAAM- kocham
NIE MA- nie ma
DAJ!-daj
PIŚ PIŚ- pisać - pojawia się kilkadziesiąt razy dziennie;)
POŁO- połóż, odłóż na miejsce
JELO- jeleń
JUJI- Julia
CI CI- nawoływanie kota
CIE- cześć (najczęściej po przebudzeniu)


piątek, 21 grudnia 2012

Podaj dalej...

Wzięłam udział w blogowej zabawie "Podaj dalej" u Klarki.
Kilka dni temu otrzymałam przesyłkę, ale nie mialam do tego głowy dlatego podaję dalej dopiero dziś.
W paczce znalazłam tyle prezentów, że obdzieliłam nimi wszytskich którzy byli w domu;)
Stokroci najbardziej sie spodobał kubek którego przez pierwsze pół godziny nie wypuszczała z rąk a zaraz potem ksiażka, którą ledwo może poradzić;)






Zabawa w "podaj dalej" polega na tym, że przysyłamy sobie niespodzianki. Dwie pierwsze osoby, które w komentarzu wyrażą chęć udziału w zabawie, dostaną prezent ode mnie, jeszcze nie wiem co, i wyślą coś od siebie kolejnym dwóm. Zapraszam więc do zabawy, jeśli bierzesz udział to od razu proszę o adres na maila.


czwartek, 20 grudnia 2012

...

Wybaczcie moją niepobecnosć na blogu. Smutno mi troche że tak mało mnie odwiedzacie, ale moze w razie czego łatwiej mi będzie stad odejść...Próbuję sie jakoś pozbierać, próbuję tez przekonać samą siebie że to jednak ciągle jest moje miejsce, takie moje-najmojsze.
Do tego w pracy staram sie nie zaglądać tutaj, czasami jednak zerkam ukradkiem, ale coraz rzadziej, a w domu jak to w domu, jak wrócimy to obie potrzebujemy córko-mamowania, najpierw jedzonko, później zabawa, później kąpiel i spać, czasem zasypiam razem z Małą i wtedy z pisania nici, a kiedy jednak udaje mi się nie zasnąć to trzeba jeszcze od czasu do czasu jakieś pranie i inne miłe relaksujace zajecia wdrożyć. No i jeszcze jeden problem: brak swojego komputera, a z pożyczaniem to tez jest jak jest: dziś jest wolny ale jutro kto wie:(

Jestem rozbita i zagubiona troche.
Nie wiem czy decyzje które teraz podejmuję będa dobre czy wręcz przeciwnie. Najtrudniejsze jest to, że teraz jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie...
Zmienia sie wiele w moim życiu, nie mogę o tym wszytskim pisac, nie chcę.
Blog mial być radosny bo i ja taka zazwyczaj jestem, ale od jakiegos czasu te radosć zastępuje niepokój, lęk o to co dalej.... Mam nadzieję, że jakoś wszyscy się w tym odnajdziemy, choć na razie nie widać chyba nawet promyka tej nadziei, na pewno nie będzie to latwe, ale wierzę, ze jednak się uda.
Postaram sie nie pisać wiecej takich smutków, przeciez mam Stokrocię, która każdego dnia dostarcza tyle radosnych chwil, że choc na chwile smutki odchodza w niepamięć.

Trzeba niezmiennie wierzyć ze jutro będzie lepszy dzień i ze te najpiękniejsze chwile przyjdą same....

wtorek, 18 grudnia 2012

Zimowo....

Ależ piękna zima nam sie tej nocy zrobiła:)
Białe czapy na drzewach, samochodu na podjeździe nie widać....
Pięknie tylko w kominku rozpalić, zaparzyć herbatkę i się rozmarzyć....
Ech, a tu trzeba do pracy, do żłobka....
Jutro w żłobku miało być spotkanie swiąteczne niestety zostało odwołane bo dzieci chorują i w żłobku jest ich tylko kilka.... Mam nadzieję, ze z tego powodu nie zamkną go całkiem na te kilka dni....
Prezenty mam na razie...w planach:( ale ja tak zawsze na ostatnią chwilę, po prostu zawsze brak czasu wczesniej a tym razem to również brak pieniędzy, wiec w tym roku będzie skromnie:(
A jak już przy prezentach jesteśmy to Stokrotki też dostały prezent, jak sie tylko obfotografują, znaczy rezent a nie siebie to pojawi się notka;)

wtorek, 11 grudnia 2012

....

Jestem.
Stokrocia znaczeni lepiej, już prawie przesło dochodzi do siebie.

Za to ja...
Jestem rozbita, przybita, roztrzesiona, zagubiona...
Wiele jeszcze epitetów mogłabym znaleźć na swoje samopoczucie tylko po co....?
Chciałam usunąć bloga, nie jest już moim azylem jak kiedyś..
ale szkoda mi tego wszytskiego, szkoda mi kontaktu z Wami.... na razie nie potrafie tego zrobić ale kiedyś pewnie nadejdzie ten dzień....
A moze kiedyś nadejdzie inny dzień?
Dzień w którym napisze, ze w końcu wszystko nabrało barw i jestem szczęśliwa...?
Oby kiedyś nadszedł...

piątek, 7 grudnia 2012

O rotawirusie...

Dziewczyny, ten cholerny rotawirus to straszne paskudztwo!
Jest okronie, siedzimy w domu, ja cos tam probuje pracować kiedy Stokrocia przysypia, ale kiedy sie budzi jest taka bez życia, po prostu leci przez rece, nic jej nie interesuje, tylko sie tuli bez slowa i z nieobecnym albo zmeczonym okropnie spojrzeniem.
Biegunka prawie ustąpiła, wymioty na razie też.
Jedynie gorączka uparcie nie daje sie zbić.
Wyczytałam ( bo przeciez pani doktor nie powiedziała bo po co) że: mleko nie jest wskazane, cieple nie jest wskazane i slodkie nie jest wskazane bo to wszytsko prowokuje wymioty.
Dużo picia na raz też nie jest wskazane- u nas powodowalo wymioty niemal natychmiastowe, dlatego podaje jej co kilka minut po kilka łyzeczek ale strasznie ciezko kiedy dziecko rozpalone wola pic a mama musi wydzielac porcje wody:( normalnie serce sie kraje.
Paskow o których pisala Ola niesety w naszym zacofanym miescie nie uświadczysz więc musimy zdac sie na intuicje.

Mikolajowo..

Na wiekszosci blogów zrobilo sie Miolajkowo, prezentowo i swiatecznie a ja tego po prostu jeszcze nie czuje, choc nas tez Mikolaj zupelnie niespodziewanie odwiedzil. U Stoktorek nie ma skarpet rozwieszonych ani ciastek na parapecie, nie spodziewalysmy sie tez innego niz zlobkowy, Milolaja.
Takie 'dziwne' tradycje wynioslam z domu: ze Sw Mikolaj przychodzi po wigilijnej kolacji, ze choinke w domu ubiera sie tez w Wigilie, ze z kolacja w tym dniu czeka sie do pierwszej gwiazdki
i kilka takich jeszcze podonnych zwyczajow. 6 grudnia to od zawsze byl
dla mnie dzien imienin chlpcow o imieniu Mikolaj, ewentualnie dzien dawania w szkole prezentow ale to tylko dlatego ze przeciez w wigilie sie do szkoly nie idzie...
 Chyba jakos nie potrafie sie 'przelozyc' na Mikolaja nie-swiatecznego, ale milo ze jednak  wczoraj mimo wszystko o nas niezapomnial.


Brak polskich liter bo pisane jedna reka, druga trzyma Stokrocia

czwartek, 6 grudnia 2012

Rotawirus...

No i mamy rotawirusa. W poludnie zadzwonili ze zlobka ze Stokrocia ma goraczke.
Mala wymiotuje jak tylko cos zje, bol brzuszka jej dokucza strasznie. Do tego doszla goraczka. Stokrocia jest marudna, placzliwa, zupelnie bez zycia. Spi a jak nie spi to lezy i trzyma kurczowo moja reke...

O nocnych "rewelacjach " brzuszkowych i żłobku...

Ech...
Wczoraj wieczorem zepsuł nam sie czajnik.
Niby nic ale utrudnia życie bo Stokrocia w nocy dwa razy pije mleko, no czajnik i woda potrzebny jak nic.
Ale o tej porze to przecież juz czajnika nie kupię:(
Ale to był tylko początek.
Ok 23 zaczeło sie na dobre: najpierw biegunka chwile później wymioty, do zmiany pościel,  piżama  i co kilka minut pampers:(
Dwie godziny trwało utulanie bidulki a przecież zanim zasnęla nie mogłam nic zrobić.
Po jakiejś godzinie znów alarm, tym razem zagubil się smoczek, a że byl nie przypięty to pozukiwania niestety nie przyniosly skutku i trzeba było wydobyć drugiego- szczescie całe że był, rano okazało się ze byl pod łóżeczkiem:( ale od tej pobudki spalyśmy już razem.
Później znów ok 4 wymioty i kolejne atrakcje pampersowe:(
A rano wstała w nie najlepszym humorze, nie chciała zejsc z rąk, tuliła sie i patrzyła smutno.
Ale po kilku minutach usłyszałam:
-BUJE! ale kiedy mama  nie reagowała Młoda poprosiła znowu, tym razem zdecydowanie wyraźniej:
-MAMA BUŁE!
Uff, jeśli chce jesć to chyba znaczy że jest lepiej.
Na razie jest w żłobku ale z informacją o nocnych przygodach i gdyby coś sie działo to będą dzwonić.

A co do żłobka.
O gryzącym chłopcu na razie nic nie słychac a ja nie dopytuje.
Ale nie o tym chciałam.
Dziś w żłobek odiwdza święty Mikołaj, mysłę  że te najmniejsze dzieci to raczej zachwycone nie bedą, chociaż kto wie;)
A wczoraj postawiono choinkę, choinkę, która dzis wszytskie dzieci bedą wspólnie ubierać.
Wszystkie ozdoby podobno zostały wykonane przez dzieci;)

wtorek, 4 grudnia 2012

Kraków cz 1 - Kazimierz

 
W Krakowie byłam kilka razy, na Kaziemierzu pierwszy raz.
O jej jaki tam jest klimat.
Nie znam hitorii tego miejsca, wstyd sie przyznać ale tak jest.
Ale od razu widać że to żydowska dzielnica być musiała, może nawet jest.
Takie małe miasteczko.
Cudowny klimat , naprawdę.
Kolację zjadłyśmy z jednej z tutejszych restauracji ARIEL widocznej na pierwszym zdjeciu, zdjecia obrazów i stołu pochodza z wnętrza.
Dziwne, bo chyba w tej częsci restauracji z której my byłyśmy- tam jest kilka częsci, w jednej był na przyklad akurat koncert muzyki żydowskiej, niestety obawiam sie ze Stokrocia mogłaby  przeszkadzać słuchającym dlatego nie skorzystałyśmy, a a tej w której jadłysmy byłyśmy chyba jedynymi, oprócz kelnerów, mówiącymi po polsku!
Naprawde obok było słychać najrózniejsze jezyki ale naszego ojczystego nie...


 Z zewnątrz:
(nie wiem czemu blogger
wstawia mi zdjecie w poziomie,
chociaż zapisane jest w pionie,
moze ktoś poradzi)


Wystrój niesamowity:



 I jeszcze jedno ważne miejsce:

I chwila zadumy:
NA TYM MIEJSCU DNIA 28 X 1943 ROKU
ROZSTRZELALI HITLEROWCY 30 POLAKÓW

niedziela, 2 grudnia 2012

O kolacji, Skowronku i planach na dzis...

Kraków jest piękny, ten klimat, ten urok.
Wczoraj zjadlysmy pyszna kolacje na Kazimierzu, a dzis juz przed 6 skowronek zrobil pobudkę:/ a zazwyczaj śpi conajmniej do 7. Chyba moc wrażeń z dnia wczorajszego nie pozwalał jej spać:D
Hotel w którym jesteśmy przyjemnie nas zaskoczył, z łóżeczkiem nie było problemu, z czajnikiem do pokoju też nie. Ale żeby nie było tak kolorowo to w Krakowie są też minusy, otóż wyobraźcie sobie ze pomimo poszkiwan nie udało się znaleźć taksówki, która jest przystosowana do wożenia dzieci czyli ma fotelik. Fotorelacja moze będzie, nie wiem jeszcze czy coś wyszło.
Teraz Skowronki- Stokrotki idą na śniadanie, a później krótka wizyta u Smoka, koniecznie kawa na Rynku i do domu:(

piątek, 30 listopada 2012

Tak na szybko...

Tak szybciutko:
Tata wyszedł ze szpitala, na razie jest dobrze i miejmy nadzieję, ze tak zostanie.
Pani która była sprawcą nie odwiedziła go w szpitalu, nie dowiadywala się o stan.

Stokrocia zdrowa ja też, ale czasu na nic nie mam. Praca, Praca i jeszcze raz praca!
A tyle rzeczy ciekawych sie dzieje tylko nie mam kiedy o tym napisać.
Program do logistyki...testuję, znaczy testowałam, zawiodłam sie na ludziach od programu i chyba jenak będziemy szukać dalej.
A i odkrywam FB- oj wierzcie mi dla mnie to ogromne wyzwanie:(
Słuzbowo odkrywam, swojego konta nie mam więc nie ma co szukać;)

Moze przyszły tydzień okaże sie bardziej czasowy.
Lecę po Stokrocie do żłobka i jedziemy sie weekendować;)
Wam też życzę ... odpoczynku;)


wtorek, 27 listopada 2012

Życie...

Życie jest takie kruche...
Chwila nieuwagi, upadek, wypadek, utrata przytomności, szpital...
Mój tato jest w szpitalu.
Mam nadzieję, ze będzie dobrze, co ja mówię musi być, nie może być inaczej.

poniedziałek, 26 listopada 2012

We dwie dajemy radę.....

Co robi Stokrocia w McD?


Nie, nie je niezdrowego jedzenia, dorabia roznosząc stojaczki "Uwaga..."





Razem dajemy rade, moja mała Pomocnica;)

niedziela, 25 listopada 2012

wtorek, 20 listopada 2012

O zmianach, zasypianiu i ząbku...


Ech nie wiem nawet, od czego zacząć.
 Nie było mnie tu trochę i pewnie teraz będzie mnie tu mniej, ale postaram się jednak zaglądać, w końcu to trochę taki pamiętnik i chciałabym kiedyś Stokroci pokazać...
 Do rzeczy.
 Praca, praca i jeszcze raz praca.
 Duże zmiany u nas ostatnio stąd tez czasu na nic nie mam, kiedyś w pracy odbierałam pocztę, czasem pisałam notki, strona z pocztą i z blogiem w tle zawsze była otwarta. Dziś nie. Już jakiś czas temu postanowiłam sobie, że będę zaglądać w celach "prywatnych" tylko w razie konieczności, nawet bałam się czy mi się to uda a tu proszę udało się i to bez większego problemu, ale na pewno ma na to też wpływ nawal zajęć, po prostu zwyczajnie nie mam czasu. W domu Internet raz działa, raz nie, ale generalnie działa wolno, często mnie wyrzuca wiec same rozumiecie.
 Po za tym, kiedy wracam z Małą do domu to ten czas, który nam pozostaje przed zaśnięciem, a jest go naprawdę niewiele chcemy wykorzystać jak najbardziej, więc jemy, bawimy się, później kąpiel a później przytulania-zasypianie.
 Zasypianie, oj tu jest, o czym pisać, bo moje dziecko ma dosyć ciekawy sposób zasypiania.
 Jak była maleńka wystrzegałam się kołysania i bujania, śpiewanie kołysanek odpadało, bo działało to zupełnie odwrotnie, czyli otwierała szeroko oczka i patrzyła z zainteresowaniem, co z resztą do tej pory jej zostało, zasypiała, więc leżąc w łóżeczku i trzymając moją dłoń, obracając palec w swoich maleńkich dłoniach? Tak tez jej zostało tyle, że teraz zasypia ze mną na łóżku i że teraz do tego doszły jeszcze akrobacje: na brzuchu, na plecach, na boku, na głowie, na kolanach, na prostych nogach, na siedząco i jeszcze w pozycjach, których nie jestem w stanie nazwać, niestety nie da się tego wszystkiego na zdjęciach uchwycić, bo każdy ruch w otoczeniu powoduje nagły zanik senności.
 Ostatnio wpadła na jeszcze ciekawszy sposób zasypiania: jak już sprawdzi wszystkie możliwe ułożenia do snu, oczywiście w tym wszystkim nie puszczając mojej dłoni, to wchodzi na mój brzuch, najpierw siada i domaga się zęby z nią trochę poskakać, śmieje się w głos, a później przytula się tak jak by była jeszcze tam w środku, leży tak chwilę i wraca obok mnie.
 Słodka Kruszynka.
 I mamy nowy ząbek, ale oczywiście nie może być zwyczajnie, w końcu my niezwykłe dziewczyny jesteśmy.
 Mamy, więc ząbek trzonowy.
 Tak jedynki i dwójki górne i dolne + jeden trzonowy;)


piątek, 16 listopada 2012

Chwalimy się...

Jak ten czas szybko płynie, dopiero sie urodziła a tu już na ścianie w żłobku pierwszy rysunek zawisł...
Więc sie chwalimy:


środa, 14 listopada 2012

Pomożecie...?

Pytanie takie, choć wątpię, aby ktoś mógł mi pomoc:
Czy ktoś moze polecić jakiś dobry program do logistyki?
Proszę....

ZUS pamięta....

Czy ktoś pamięta jeszcze moje problemy z ZUS?
Nie na pewno wszyscy już zapomnieli, sprawa  w końcu zakończyła sie kilka miesiecy temu.
A ja Wam powiem, że nie wszyscy zapomnieli, Ha!
Otóż ZUS nie zapomniał.
Wczoraj dostawłam zwrot kosztów procesu...
Lepiej późno niż wcale, tak?
Sie czepiam terminów, dwa miesiace w jedną, dwa w drugą...
A dla ciekawych ujawnię tę magiczna kwotę, bo wiecie w końcu istnieje powszechcne przeswiadczenie ze sprawy sądowe są kosztowne to pochwale sie jaką kwotą mój budżet został właśnie zasilony:
60zł słownie też, czy nie trzeba?

wtorek, 13 listopada 2012

Uczciwie rozczarowana...

Rozczarowanie, jedno wielkie, ogromne, przeogromne rozczarowanie... tak mogę określić mój dzisiejszy dzień. W zasadzie nawet ostatnie kilka dni, tygodni może nawet, ale dziś nastąpiło apogeum!
Wiecie jak to jest czasami człowiek musi....
Uczciwosć? Co to jest uczciwosc?!
Człowiek, który kilka tygodni temu zrobil mi wyklad o uczciwosci, bo dowiedzial sie przypadkiem ze mam obrone pracy dyplomowej a oficjalnie powiedziałm ze mam wizytę lekarska, bo uznałam, że nikt nie bedzie o tym wiedział wcześniej, bo nie wiedzieli moi rodzice, znajomi to nie rozumiem, czemu niby jemu mialam mówić?! I ten człowiek zrobil mi wtedy karczemna awanture niemal, bo jak ja moglam tak skłamać?!?! Bo on sobie nie wyobraza, zeby mozna było tak minać sie z prawdą, ze to zachowanie jest bardzo nieuczciwe....
Tja...
Jak widać punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...
Dziś ten sam czlowiek nie widzi nic złego w tym, ze:
przez co najmniej miesiac bierze pieniadze za coś czego nie robi, ba w tym czasie załatwia swoje prywatne sprawy a poswięca na nie całe dnie, bez skrepowania, bez widocznych z tego powodu jakichkolwiek wyrzutów sumienia...
okłamuje wszystkich wokół, że te pracę wykonuje swietnie, ba potwierdza to planami na przyszlość, ktore ostatniego dnia weryfikuje zostawiajac po prostu PUSTKĘ, czyli innymi słowy daje do zrozumienia ze plany są a w ostatniej chwili się okazuje, ze plany były...w planach!
kopiuje bazy danych stworzone dla firmy w czasie pracy firmy, bazy stworzone przez pracowników, a swoich baz nie zostawia, znaczy zostawia tyle tylko ze wynika z tego ze przez te kilka miesiecy w tych bazach jest kilka rekordów, kilka, nie kilkanaście, kilka!
nie wywiązuje się z obiecanej pracy na przyszłość, bo przecież ta przyszłość już jego nie dotyczy, ale już to ze tę prace powinien wykonać, ba że do tej pory mówił, że ją wykonuje....
że zaniedbał masę obowiązków, z których powinien sie był wywiązać lub w porę przerzucić je na kogoś innego...
Tak, oczywiście świat się z tego powodu nie zawali, ba firma też się raczej nie, ale niesmak pozostanie...
Może powstrzymam się od dalszych wynurzeń, bo napisze za dużo, a przecież Pan nie jest głupi tylko....uczciwy inaczej.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Żłobkowo po przerwie i nowe słówka...

Dziś po dwóch tygodniach Stokrocia wróciła do złobka.
Dwa tygodnie z Babcią, dwa tygodnie w domu...
Nie ma już zapalenia, za to ma być tran przez trzy miesiące...
Trochę się bałam jak to będzie z tym powrotem, w końcu ona juz nie jest takim niemowlaczkiem i rozumie wiele rzeczy, między innymi to, ze kiedy mama ma na sobie płaszcz to znaczy że gdzieś wychodzi a to znaczy ze trzeba płakać i wołać: Mamo! Tak było przez weekend, tak reagowała kiedy zaczynałam sie ubierać, nawet kiedy ona tez miała na sobie kurtkę. Nie opuszczala mnie na krok.
A dziś rano pojechałyśmy do żłobka i mimo obaw nie było tragedii. Nie powiem nie biegla do Cioć z wyciągniętymi rączkami i podeszla z lekka niepewnością ale została bez płaczu.
A po południu usłyszałam same mile słowa: Nie płakała, bawiła się sama, ładnie zjadła wszystko, długo spała, jest coraz bardziej samodzielna i wszędzie sama chodzi, gada jak najęta i nie ma z nią żadnych problemów.

A nasz Stokrotkowy słownik wzbogacil sie o nowe słowka:
OPA- wez mnie na ręce albo postaw mnie
PAPA- czapka
AMA- jeść
BUUBU- chce na konia/misia/psa na biegunach
LALA- włącz radio, włącz muzyke
MIIŚ- miś
CITA- czytaj, oglądaj książke
BA!- przewróciłam się, spadło


 

O święcie, ścianie i słuchaniu mamy....


O Święcie Niepodległości nie będzie jak u większość, bo co tu napisać, byłyśmy w domu, żadnych pochodów ani obchodów. Ale obiecałam sobie, że kiedyś ze Stokrocią pojedziemy na takie oficjalne obchody z Kompanią honorową, prezydentem i wszystkim innym towarzyszącym, ale to pewnie za kilka lat, bo troszkę jakby jeszcze chyba nie zrozumie, po co te tłumy.
Z jednym tylko się zgadzam, ze to święto trochę za mało dla nas znaczy i tu podobało mi się, (co się nie często jednak zdarza) zdanie mojego proboszcza, który po wszystkich ogłoszeniach i innych gadkach wszedł na temat tego święta, ale zrobił to jednym zdaniem, a nie tak jak ma w zwyczaju a powiedział po prostu:
Wielkie święto dzisiaj mamy, pamiątkę odzyskania, ale i święto naszej niepodległości a ilu z nas wywiesiło flagę? No ilu?
No i ludzie głowy pospuszczali tylko.
Więc, o czym tu pisać, niestety tak jest.
No to temat Święta narodowego zakończony.

Ściana z poprzedniego postu jak stała tak stoi, nawet przez chwilę miałam wrażenie, że zaczęła pękać, ale niestety to tylko złudzenie. Stoi i ani drgnie. Tylko ja przestalam już w nią bez sensu walić i niech się dzieje, co musi. Widocznie trzeba ją polubić skoro nie daje się zburzyć.

I został temat słuchania mamy.
No mówię Wam, mamy trzeba słuchać, choćby top mama kogoś innego była i już.
Pogoda nas wczoraj rozpieszczała, było cieplutko słonecznie i kolorowo, bo nie wszystkie liście zniknęły wraz z jesiennym śniegiem, ba u nas w zielonej (jeszcze zielonej!!) Trawce rosną, kwitną i mają się świetnie stokrotki. I my dwie Stokrotki na spacerku po te z zielonej trawki poszłyśmy. Szukać długo nie trzeba było, bo przy samej drodze śmiały się do nas, a Stokrocia szybko załapała, że w tę trawkę trzeba wejść i te białe śmiejące się to jest to, czego szukamy. I wchodzi w te trawkę, a ja z aparatem w ręce tylko, co chwila upominam:
Kochanie uważaj, bo się przewrócisz! Stokroci ostrożnie, bo zrobisz bach! (Bach bardziej lubi, bo jak pada na kuperek to powtarza BA!)
I tak sobie Stokrotki po tej trawie spacerują, Duża Małą ciągle upomina, żeby uważała a tu jedzie sobie drogą chłopak na rowerze, nie znam gościa, taki na oko 20-25 lat i patrzy na nas. No i ja znowu do Stokroci: Uważaj, bo będzie bach!
A chłopak jedzie, patrzy i się śmieje. Nie wiem czy do mnie czy ze mnie;)
Za chwilę słychać "łubudu", odwracam się a chłopak podnosi się otrzepuje i wyciąga rower z rowu, głupio mi było przekręcić się z tym aparatem i zrobić mu zdjęcie, więc przykucnęłam tylko przy Stokroci i parsknęłam śmiechem. I tylko dość głośno powiedziałam, tak żeby i chłopak usłyszał:
Widzisz mówiłam, ze trzeba uważać, bo bach będzie;)

A na dowód, że z tymi stokrotkami nie ściemniam proszę zdjęcie:









czwartek, 8 listopada 2012

Ale będzie kolorowo.....

Jest szaro, smutno, źle...
Nie wiem czy to pogoda, czy może tylko zwalanie winy za wszystko "mniej dobre" na te nieszczęsną pogodę...
Niby jest dobrze, ale nie jest.
Nie potrafie sie z kimś dogadać.
Nie potrafie dotrzeć a wszystkie próby porozumienia traktowane sa jako atak.
Nie potrafie zrozumieć, choć bardzo bym chciała.
I zaczynam mieć dość.
Dość próbowania.
Dość snucia domysłów.
Dość czekania.
Dość przekonywania samej siebie, że ma to jednak jakiś sens.
Nie, to nie pogoda, to rzeczywistość.
Szara, przygnębiająca rzeczywistość.
Ale mam nieodparte uczucie ze to własnie mija, że jeszcze trochę i znów nabierze barw.
Że właśnie jestem przy ścianie i coś musi ustąpić.
I będzie lepiej.
Jestem tego pewna.

wtorek, 6 listopada 2012

Pasja czyli post na poprawę humoru...

Ten post siedział mi w głowie od kilku tygodni a dokładniej od kiedy zobaczyłam te dzieła.
Pasja- taki właśnie tytuł w myślach mu nadałam od początku.
Pasja bo ta Kobieta robi to ogromnym zamiłowaniem, bo jest to coś co sprawia jej wiele radości, bo jest szcześliwa mogąc je zdobić. bo widac w nich tę radość kiedy sie na nie patrzy...
Mowa tu o Pani Luci*, kobiecie, która całe dnie spędza z synem, nie do końca sprawnym, dorosłym synem.
to kobieta zawsze uśmiechnieta, potrafiąca sie cieszyć tym co jest tu i teraz, choć życie jej nie oszczedzało a los co i rusz gotował nowe zmartwienia.
Każda z nich jest ubrana od stóp do głów, spójrzcie na detale, każda o ile to mozliwe ma bieliznę i buty a takze nakrycie głowy bądź ułożoną fryzurę.
Ale co ja tam bede mówić, spójrzcie same:













Jak widać nawet Żaba moze sie zmienić w Księcia:







Jeśli ktoś ma niepotrzebne lalki, wszystko jedno jakie, w miare całe, choć jak któras reki czy nogi nie ma to i temu zaradzimy, więc jeśli ktoś ma stare lalki i nie wie co z nimi zrobić to bardzo proszę, Pani Lucia* naprawde sie ucieszy;)

*nie jest to prawdziwe imię tej Pani ale my tak na nią mówimy;)

Niepokój....

Od rana czuję jakiś dziwny niepokój...
Takie dziwne coś, takie straszny, ogromny lęk.....
Jestem kompletnie rozbita i nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie potrafię sie na niczym skupić.
Jestem zdenerwowana, roztrzęsiona niemal.
I boję się. Dziwnie mocno sie czegoś boję.
Mam nadzieję, ze to minie i że jednak nie zwiastuje niczego....

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wieści... i pamiętnikowo

Na początek to przepraszam Was za te puste posty, które zmartwiły kilka osób.
Niestety odcięta od internetu bylam przez ze dni, a internet w telefonie pozwalał mi tylko na zamieszczenie tytułu, treści niestety niet, komentarze zazwyczaj gdzieś "wżerało" więc nawet w komentarzach nie moglam Wam napisać co u nas.
A dobrze nie było.
Tak jak napisałam antybiotyk Stokrocia przyjmować musi jeszcze do piątku, do tego złapała zapalenie jamy ustnej (podobno dolegliwość bardzo bolesna).
Nieprzespane noce, dni pełne marudzenia, nie-jedzenia, nie-picia, nie-bawienia sie....
Na szczęście jest lepiej, widac poprawę, Stokrocia odzyskuje swoją niesamowitą dziecięcą radość.
I choc te dni były bardzo trudne cieszę sie, ze w końcu mogłyśmy spędzić te kilka dni razem, tak od świtu do nocy i od nocy do świtu.
Naprawde bardzo wiele ucieka nam przez jej pobyt w żłobku...

A teraz rewelacje ostatnich dni:

Stokrocia już wszędzie potrafi pójść na własnych nóżkach sama- do tej pory robiła po kilka kroczków i przezornie wybierała opcję bezpieczniejszą czyli "na czterech", teraz już sie nie boi i pomyka na nóżkach.
A biedny piesek ucieka teraz z kąta w kąt, bp Stokrocia biega za nim z głośnym piskiem....


Mowa rozwija sie dalej, są "wyrazy" pojawiajace sie raz, są i takie które nabieraja znaczenia, a te które były wczesniej zostały "zmodyfikowane".
Z takich najdziwniejszych to koń woła teraz MUUUU! i koniec nie da sie przekonać ze jest inaczej.
Jak zobaczy jakieś zdjecie rysunek sarny, słonia albo reklame z żyrafą to też jest muu!
Za to pojawiło się MIA to oczywiście odgłos wydawany przez kota a kot to jest KOK.
Pojawiło się też wyraźne TO TO JE (co to jest)?
Sporadycznie DA (daj).
Coraz częściej TA (tak) razem z kiwaniem główką i pokazywaniem paluszkiem kiedy pytam czy chce to.
MIMI to jest miś.

Potrafi pokazać obrazek na ścianie czyli Bozię i zrobić Amen.

I najwieksza rewelacja: zaczełyśmy naukę korzystania z nocnika, na razie udało nam sie już dwa razy zrobić SISI !





poniedziałek, 29 października 2012

Chorobowo i pamiętnikowo....

Noc z piątku na sobotę:
Gorączka 38, nie panikujemy przecież to nie katastrofa jeszcze, mały sąbek idzie może to od ząbka, chociaż i katar i kaszel troche jakby się pojawił.
Sobota rano: odwołujemy spotkanie z Koleżanką, wszak lepiej nie zarazic jej Dzieciaków jeśli to jednak nie ząbki.
Noc z soboty na niedziele: gorączka 39,4, Mała podczas snu/półsnu robi papa, brawo, nu nu, sięga gdzieś w przestrzeń próbujac coś schwytać.
Niedziela: Do goraczki dochodzi biegunka, wizyta u lekarza: zmiany w płuchach, recepta: Biodacyna7 dni domięsniowo, ale lekarka rozsądnie przewidując, ze w niedziele tylko jedna apteka ma dyżur i możemy leku nie dostac zapisuje również antybiotyk doustny. Miała racje, musimy próbować doustnie.
Noc z niedzieli na poniedziałek: gorączka ponad 39, Mala znów przez sen łapie jakieś latające przedmioty, robi papa, brawo, do tego dochodzi jeszcze straszliwy płacz przez sen i nie pomaga utulanie, noszenie na rękach ani nic innego.
Płaczemy więc obie.
Mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie już łagodniejsza....

Z bardziej przyjemnych rzeczy:
Nauczyła się główką kiwać na tak! Oj jakie to ułatwienie!
Nauczyla sie też mówić: piti-piti- czyli pić;)
A i już prawie biega sama, prawie bo od czasu do czasu wybiera jeszcze wersję na czterech.
O mamy już 8 ząbków i jakby kolejny pcha sie na świat.

piątek, 26 października 2012

Dama....

Oj dorasta mi córcia, dorasta, ale nikt nie uprzedzał, że tak szybko się to bedzie działo!
Bo jak to tak?! Przecież Ona jest jeszcze maleńka!
Przecież to Mała dzidzia ciągle, prawda?

Dziś rano, nie piwrwszy raz z reszta, córcia zobaczyła na mojej głowie gąbkowe papiloty, niestety natura poskąpiła mi burzy loków, a z "pogniecionymi" włosami jakos lepiej sie czuje, ale do rzeczy, córcia zazwyczaj jak sie budzi i widzi mnie z jakimiś kolorowymi kukiełkami na głowie to je dotyka, ogląda a czesto próbuje zdjąć przez ciągniecie.
A dziś wzięła takiego papilocika w łapke i pokazala gdzie jej mam założyć!
No w sumie to zrozumiałe: dziś w żłobku ma imprezkę urodzinowa razem z trójką innych dzieci, a jak imprezka to trzeba sie trochę "wypindrzyć", tak?

Mała Dama;)



Ani sie obejrzę jak mi zacznie kosmetyki podbierać....


wtorek, 23 października 2012

Na grzybach....

Oj jaki wielki ten LAS!


Mamo to szukajmy tych grzybków....

 Chwilkę odpocznę, męczące to łażenie po lesie i jeszcze grzybów nie widać...


A może trzeba spojrzec na to z innej perspektywy?


Jest!!!!


 Mamo, mamo zobacz! Mam! Tutaj!


Chodź do mnie grzybku...


Prawda, ze ładny?


No to hopsa do wiaderka!


Uwaga mój grzybek nadchodzi!


O tu ci będzie dobrze, grzybku;)


poniedziałek, 22 października 2012

Rozwiązanie tajemnicy....

Relacje z weekendu będą później, a teraz rozwiązanie tajemnicy przesyłki.
Nie mylilam się to jedna z Was.
Przesyłki były dwie jedna dla Stokroci i jedna dla Storkotki.
Dla mniejszej jest zwierzaczek na biegunach, nie koń a piesek, przepiękny przytulaśny pies;)
A dla dużej kwiaty z piękną dedykcją...
Dziękuje M.


piątek, 19 października 2012

Pierwszy Roczek...

Rok temu o tej porze leżałam tuż obok sali operacyjnej z podłączona do ręki kroplowka i czekałam. Bałam się potwornie, bałam się nieznanego. Bałam się ciecia, znieczulenia zwłaszcza ze za sciana lekarze retowali życie K i jej synka. A chwile później juz ja byłam na stole. Bałam się zmiany bo nie ulegało wątpliwości ze Ona odmieni cale moje życie...
Odmieniła. Dziś kończy swój pierwszy roczek. Mała rozowa nieporadna kuleczka zmieniła się w radosna coraz bardziej samodzielna dziewczynkę. A w moje życie wniosła nieprawdopodobna miłość i radość. Dziś nic juz nie jest takie samo. Wszystko jest radosniejsze, lepsze, przepełnione nadzieją, miłością.

 Stokrociu moja nie jestem idealna Mama, ale kocham Cię najbardziej na świecie. Jesteś moim promyczkiem z nieba. Moim małym własnym Cudem. A resztę powiem Ci na uszko:D

Nie czas....

Wiem, że dziś nie czas, nie pora, nie klimat ale nie mogę tego nie umiescić.
Mną to wstrzasnęło.
Przeczytajcie same.

Tajemnicza przesyłka...

Wczoraj wieczorem telefon do Mamy, zeby zrobiła mi zakupy na jutro bo w sobotę mała imprezka, a w rodzinnym mieście zakupy jedzeniowe i tańsze i smaczniejsze. I jeszcze o różnych takich rozmawialysmy jak to z Mamą.
I mama mówi:
-A i przesyłkę dostałaś!
-Jaką przesyłkę?
-No taka duża paczka, opakowanie troche zniszczone, porozrywane ale bieguny z niej wystają ( znaczy nie takie z Północy i Południa tylko takie do bujania).
-Bieguny?!?!
-No tak, to pewnie koń na biegunach... tak wygląda.
-Ale ja....nic nie zamawiałam!
No więc zdaje sie że Stokrocia dostała prezent.
Jeszcze nie wiem od Kogo ale chyba sie domyślam... i jestem prawie pewna, że jest to jedna z Was...
Zobacze dopiero jutro wiec Wy prawdopodobnie dowiecie sie w poniedziałek :)

czwartek, 18 października 2012

Gryzący problem...


Dziś żłobkowo.
Bo mamy problem. Gryzący problem bym nawet powiedziała.
Już kilkukrotnie wyrażałam swoją opinie o żłobku, w którym cały dzień przebywa Stokrocia. Opinię pochlebną, przypomnę jeszcze.
No, bo w zasadzie to naprawdę jestem zadowolona, jest tam fajna atmosfera a Stokrocia lubi tam być, staram się obserwować jej reakcje, bo przecież na razie nie powie mi nawet jak jej tam będzie źle, ale zostaje chętnie, więc chyba źle nie jest.
Problem w tym, że jest tam jeden chłopiec, znaczy chłopców jest więcej, ale jeden jest "wyjątkowy" otóż chłopiec ten gryzie! Gryzie kolegów, koleżanki! Podobno w domu gryzie też siostrę a nawet mamę!
Ostatnio ugryzł też Stokrocię! Oj serce mi pękło jak zobaczyłam te ślady na buzi, Pani powiedziała ze strasznie płakała, ze zaraz po ugryzieniu buźkę miała opuchniętą, a mnie łzy popłynęły, no, bo jak to tak?!
Zwłaszcza, ze to nie pierwsza ugryziona!
Nie jestem zaraz jakaś awanturna, ruzumiem też, ze jednak dzieci jest tam kilkanaścioro i ze taki mały gryzoń potrzebuje kilku sekund żeby ugryźć i ze naprawdę nie sposób tego dopilnować. Naprawdę rozumiem, ze w domu z jednym dzieckiem jest inaczej niż nawet przy trzech paniach z dwunastką czy piętnastką dzieci. Rozumiem, dlatego awantury nie zrobiłam. Ale myślę, ze właścicielka żłobka też powinna zrozumieć nas rodziców pokrzywdzonych przez tego chłopca dzieci i coś z tym zrobić.
Przecież żadne dziecko z natury nie jest złe, przecież, jeśli tak się zachowuje to o czymś musi świadczyć:
Prawdopodobnie chce zwrócić na siebie uwagę, bo albo rodzice mu jej nie poświęcają, albo poświęcają jej za mało, a może w domu coś jest nie tak? Może w taki sposób dziecko coś chce pokazać? Coś odreagować?
Nie wiem, nie potrafię przestać o tym myśleć.
Na razie napisałam do pani dyrektor i czekam na reakcję, myślę, ze najpierw żłobek powinien zareagować...
Zobaczymy, co będzie...

środa, 17 października 2012

Po warszawsku...

W ostatnich dniach poznawałam Warszawe także od innej strony....od strony jakby mniej publicznej.
Poznałam bardzo miłą Panią, kobieta ma ponad 90 lat i wyobraźcie sobie, ze w tym wieku sama sobie urodzinową imprezke szykowała, a imprezka nie mała bo troje dzieci, każde ma swoje dzieci, a nawet swoje wnuki....


A dziś do porannej kawy własnoręcznie przez Panią pieczone ciasteczka zajadam... mmm pychota;)





Prawda że w takim mieszkniu jest klimat, taka inność, wyjątkowość... historia?

wtorek, 16 października 2012