Żeby tak słodko bardzo nie było ( jak będzie za słodko to mi pouciekacie;) ) to teraz z innej beczki, czyli znów o byłym mężu.
No niestety, ale jak się kiedyś taką głupią było, żeby za mąż wychodzić to później się to za człowiekiem ciągnie i pozbyć się ogona nie można. Może to tylko tak z pierwszym mężem jest, może z drugim jest zupełnie inaczej, ale na wszelki wypadek sprawdzać na razie nie mam zamiaru.
Do rzeczy.
Otóż jak już pisałam z mężem moim byłym nie mieliśmy dzieci. On mówił, że jeszcze nie jest gotowy, ja brałam tabletki bo uważałam, że decyzję o dziecku powinniśmy podjąć świadomie i razem i miałam nadzieję, że kiedyś taki moment nadejdzie. Życie poukładało się trochę inaczej i dziś myślę, że to całe szczęście że nie mam z nim dzieci bo jak ja sobie pomyślę, że musiałabym mu to moje dzieciątko oddawać raz na jakiś czas, albo do babci, znaczy teściowej...brrr. Ale do rzeczy. Jego wybór ze nie byliśmy rodzicami.
Kiedy się rozstaliśmy moje miejsce zajęła nowa panna (kolejność odwrotna ale jakie to ma dziś znaczenie), dziś oni mają półtoraroczną córkę a moja Stokrocia ma 8 dni. I wszystko wydawałoby się toczyć zupełnie normalnie.
Nie powiem, bo kiedy się dowiedziałam, że będą mieli dziecko ukłuła mnie trochę zazdrość, ale to taka niezawistna zazdrość i taka tylko trochę, życzyłam im wszystkiego najlepszego, a kiedy mi pokazywał filmik i zdjęcia córki nie byłam już zazdrosna zupełnie, sama już wtedy byłam w ciąży ale że to były pierwsze tygodnie wiec nie chwaliłam się jeszcze nikomu.
Później powiedziałam byłemu, bo uważałam, że skoro on sam mi o tym powiedział to i ja powinnam tak się zachować. Pisałam jak to skwitował. No ale nie mogłam się spodziewać po nim czegoś innego przecież.
A dziś okazało się, że jednak powinnam się spodziewać.
I mnie wkurzył szczeniak jeden. Nie chciała mnie siostra martwić kiedy jeszcze byłam w ciąży więc zawzięcie milczały jedna z drugą a dziś w końcu powiedziały, że mój wspaniałomyślny były mąż ma na mnie, moją, wtedy jeszcze, ciążę i dziecko bardzo jasno określone zdanie i że ogłasza wszem i wobec, że życzy nam wszystkiego co najgorsze, i że najlepiej to jakby... ech nie będę tego pisać bo szkoda słów, w każdym razie dopowiedzcie sobie co najgorsze Wam przyjdzie do głowy i to będzie właśnie to co mówi mój były mąż.
Wściekłam się na poważnie, bo dziad jeden mojemu dzieciątku źle życzył nie będzie! Wiem, ze to tylko słowa ale cholera jasna czemu ma tak mówić!?
Obiecuję wiec że jak spotkam tego debila to tak po prostu dostanie ode mnie po pysku.
Ot tak, na dzień dobry. Na początek.
I to po tym jak przez ostatnie miesiące staram się ułatwić mu życie i zdjęłam mu z karku komornika. Jak widać jednak nie zasługuje na ludzkie traktowanie. No to koniec zabawy, chce wojny to będzie wojna.
Matka w obronie Dziecka jest zdolna do wszystkiego.