sobota, 31 marca 2018

Pora wracać....

.... do domu.
Dziś po południu wylatuję, jeszcze zjemy obiad, torba już spakowana, część zostaje bo za bardzo poszalałam z zakupami dla dzieci;-)
Pogoda była całkiem niezła, padało tylko dwa razy, raz od soboty do wtorku i drugi raz od wtorku do soboty. Nie narzekam, słońce też było, udało się trochę pospacerować, porobić trochę zdjęć, tylko teraz potrzeba chwili żeby je przejrzeć i napisać o nich dwa słowa.
Zupełnie nie czuję nadchodzących świąt.
 Wczoraj zjadłyśmy tradycyjne bułeczki, które tutaj jada się w Wielki Piątek.



Hot Cross Buns


Kroi się ją na pół, opieka w tosterze i zjada z masełkiem.
Jest pyszna, niezbyt słodka, bardzo aromatyczna, tutaj akurat wersja z bakaliami.

 Nie robiłyśmy tu pisanek ani koszyczka, najbliższy ( i jedyny)  polski kościół jest po drugiej stronie miasta, maż siostry pracuje i dziś i jutro. Nie będą mieć tradycyjnego polskiego śniadanka, siostra będzie w domu sama. 

Tęskni mi się do domu, do Asterixa, do dziewczynek. Te dwa dni szybko miną, i we wtorek znów przylatuję, ale wtedy Maleńka powinna być już na świecie.
Udało mi się chociaż przez ten czas zapanować nad ogródkiem siostry, krzewy już rosną, po świętach posiejemy trawkę. Robimy obiadek czekamy na męża siostry, zjemy i ruszamy na lotnisko.
Spokojnych świąt kochani, pełnych radości, miłości, owocnych w spotkania z bliskimi.
Nie wysłałam w tym roku tylu kartek ile bym chciała, zostały w domu, później nie było już czasu, aby je dokończyć, kilka zrobiłyśmy tutaj i wyszły stąd, ale dopiero wczoraj, więc przed świętami nie dojdą, ale i tak ciepło o Was myślę, nawet w tych przedświątecznym zamieszaniu, a w święta też pewnie gdzieś tam myśli będą się przewijać. 

piątek, 30 marca 2018

Nic....

... się nie dzieje, Mała czeka cierpliwie do wyznaczonego terminu.
Buty żadne się przyszłej mamie na stopy nie mieszczą, każdy krok sprawia trudność. 
Zabawne, zupełnie nie pamiętam tego ze swoich ciąż, ale pewnie było podobnie.
Nie pozwala sobie pomagać, twierdząc, że przecież nic jej nie jest.
Przychodnia nie wiem jak to nazwać- macierzyńska, rodzicielska (Sure Start Children)? Taka przychodnia opiekująca się kobietami w ciąży i później po porodzie mamami i dziećmi, gdzie rodzice spotykają się z położnymi, gdzie prowadzona jest szkoła rodzenia. Zaskoczyła mnie tu duży pokój przeznaczony do zabaw dla dzieci- w porównaniu do naszych kącików ze stoliczkiem i kredkami (jeśli są) to nawet bardzo duży pokój, wypełniony zabawkami.
Po skończeniu przez dziecko dwóch tygodni raz w tygodniu rodzic może tutaj przychodzić z dzieckiem, prowadzone takie grupy dla dzieciaczków w różnym  wieku, aby dzieci wzajemnie nabierały odporności, a rodzice mogli się ze sobą spotykać, rozmawiać,  wymieniać doświadczeniami czy ubrankami.
Świetne rozwiązanie, które mnie osobiście bardzo się podoba, to komoda na ubranka, które po dziecku można tu zostawić, i można też sięgnąć do szuflady i ubranka które są wziąć dla swojego dziecka. 
To samo jest z książeczkami dla dzieci, malowankami i płytami, po prostu leżą do wzięcia.
Jest też biblioteka z książkami dla dzieci i ogród. I coś pewnie jeszcze jest, ale to się dowiemy jak dzidzia i mama będą korzystać;-)


wtorek, 27 marca 2018

Co w szpitalu piszczy...




Angielska służba zdrowia bardzo się różni od naszej rodzimej.
Pierwsza wizyta potwierdzająca ciążę to wizyta u lekarza domowego (GP), który po potwierdzeniu ciąży wysyła wiadomość do położnych (Midwife) i to one przejmują od tej pory opiekę nad przyszłymi rodzicami (nie samą mamą).
Pierwsza wizyta położnej, a właściwie doradcy zdrowotnego (Health Advisor) odbywa się w domu przyszłych rodziców, gdzie pracownik służby zdrowia sprawdza jakie są warunki dla dziecka, rozmawia z rodzicami, doradza.
Otrzymuje też numery telefonów, na które w razie potrzeby ma dzwonić.
Wybór szpitala należy do pacjenta, akurat w tym mieście gdzie jesteśmy są cztery do wyboru, siostra wybrała General, największy i wg najlepszy (wiadomo ze wybrała wg siebie najlepszy).
USG jest robione w dwa razy - w 12 i 20 tygodniu ciąży. Sposób porodu pozostaje do wyboru pacjentki, z tym że wybór cesarskiego cięcia trzeba uzasadnić, dodatkowo spotyka się z lekarzem, który mówi o zagrożeniach związanych z operacją, po czym daje czas do namysłu i podjęcia ostatecznej decyzji.
Następnie szpital listownie lub telefonicznie informuje pacjentkę o terminie planowanego porodu i pozostaje tylko czekać na ten dzień.
W przypadku cesarki tydzień przed planowaną datą porodu trzeba się zgłosić do szpitala na rozmowę z położną, pielęgniarką i anestezjologiem. Anestezjolog  przeprowadza wywiad z pacjentką, kieruje ją na badanie krwi, odpowiada na wszelkie pytania. Wizyta trwała ok 40 minut.
Siostra dostałą też płyn do kąpieli, krem do nosa i tabletki do połykania, picie wysokowęglowodanowe i zalecenia.
Ciąg dalszy nastąpi.....
Na razie nic się nie dzieje, dzidzia spokojnie siedzi w brzuszku a planowany termin porodu wyznaczono na przyszły tydzień.
Czekamy więc.

poniedziałek, 26 marca 2018

Rzeczywistość...

... wcale nie jest tak słodka jak na przedstawianych obrazkach.
On tam, dzieci tam. Mało pisze. Mało dzwoni. Bo praca, bo dzieci, dom, brak...czasu?
Ona tam. Praca.
Obce wcale nie jest tak urokliwe bez nich.
Śmiech przez łzy.
W dodatku czuję się mało przydatna, bo dziecko nie chce się jeszcze urodzić.
Oni tam przygotowują święta, odrabiają lekcje, tulą się przed snem, śmieją.
Ona pisze maile, których nikt nie czyta...
Dobranoc.



Chłonę jak gąbka...

.. widoki, język, kolorowych ludzi, klimat, odgłosy miasta.


Ealr Shilton - miasto na zdjęciu zupełnie inne od miejsca, w którym teraz jestem.  Maleńkie miasteczko z przepięknymi ceglastymi angielskimi budynkami i mikroskopijnymi uliczkami.
Pogoda jak na razie cudna i zupełnie nie angielska. W sam raz na urodzenie dziecka, ale dziecko nie chce słuchać.
Dziś jadę zwiedzać szpital.
Miłego dnia.

niedziela, 25 marca 2018

Są sposoby na uchylenie się od mycia okien.....

... na przykład można wsiąść z samolot i wrócić dopiero na same święta.

Oczywiście z tymi oknami to żartuje, bo ani nie mam aż takiej niechęci do ich mycia, ani też nie mam potrzeby mycia ich akurat na święta, ale w samolot wsiadłam naprawdę.
Pogodę mamy podobną, jak w Polsce, tyle że tutaj wiosna już zaczęła malować rzeczywistość, a u nas jakoś tak opornie jej to idzie.
Trawniki pełne są wesołych żonkili, drzewka owocowe pokryte tysiącami białych kwiatów,  różaneczniki mają wielkie, zielone pąki, trawa zaczyna mieć soczysty kolor, a króliki bzykają się na skwerach bezkarnie.
Wiosna.

Czekamy na pojawienie się na świecie małej Dziewczynki. Wiosna to całkiem przyjemny czas na pojawienie się na świecie. Na razie mała (pomimo usilnych próśb ciotki)  nie zamierza opuszczać ciepłego brzuszka swojej mamy. Nic to, chociaż się narozmawiamy za wszystkie czasy;-)

wtorek, 13 marca 2018

Randka w ciemno

-Idę na randkę w ciemno.- podzieliłam się wiadomością z moją siostrą
-Ale jak to? -zapytała mocno zaskoczona
-No tak normalnie.
-Ale...?
-No ale...  przecież wiadomo  że z Asterixem, tylko nie wiem dokąd.
-Acha. Fajnie.
-Fajnie to będzie jak ja się wystroje, a on mnie zabierze na zakupy do Makro;-P

poniedziałek, 12 marca 2018

Pierwszy występ przed publicznością..

W sobotę w naszej szkole był dzień otwarty dla potencjalnych uczniów klas I.
Był występ naszej klasy, pierwszy taki poważny, przed większą publicznością.
Z uwagi na to, że była to sobota nie wszystkie dzieci brały udział.
Wyszło całkiem fajnie, ale te dzieciaki jeszcze takie rozbrykane, nie potrafią ustać te 10 minut bez ruchu, a to sobie stają na jednej nodze, a to bawią się dłońmi, a to robią zabawne miny ;-P
Zaskoczona jestem, że córka wcale nie miała tremy, po prostu wyszła na środek i powiedziała swoją kwestię, spokojnie, bez pomyłki, może tylko trochę za cicho.
A tekst miała trudny ( w ogóle nie rozumiem jak można takie teksty dzieciom w pierwszej klasie dać do recytacji, bo ani te dzieci nie rozumiały za bardzo o czym jest mowa - w większości tekstów, chyba ze trzy osoby tylko mówiły coś, co było dostosowane treścią do wieku) ani tym bardziej dzieci (przedszkolaki) które przyszły oglądać szkołę.
Wspaniale było widać na tych występach, jakie są relacje Dyrektor -Dzieci.
Jedna z dziewczynek w pewnym momencie podeszła do pani dyrektor, wspięła się na palce, bo koniecznie musiała coś natychmiast pani powiedzieć. A pani dyrektor oczywiście spokojnie wysłuchała dziecko. Dzieci zupełnie nie czują do niej dystansu, a pani dyrektor zna wszystkie pierwszaczki z imienia i z rodzica.
Szkoda, ze z Wychowawcą te relacje nie są takie bezpośrednie i łatwe.
I tak życie się toczy, w najbliższą sobotę również wybieram się do szkoły, tym razem będziemy robić świąteczne ozdoby na kiermasz.
Spokojnego tygodnia kochani...

czwartek, 8 marca 2018

Pamętniczku mój kochany....

.... zaniedbałam cię ostatnio, ale nic na to porazić nie mogę, taki mamy klimat.

Za oknem raz mróz, że gołębie zamarzają w locie, raz odwilż, że trzeba piętnaście minut wcześniej z domu wychodzić, żeby ostrożnie buty z błociska wyjmować, inaczej na boso do samochodu doleziesz.
No dobrze, nie narzekam, z dwojga złego zdecydowanie wolę odwilż.
Rok temu dwa razy samochód na własnym podjeździe w błocie utopiłam, w tym nie, wiec chyba jest powód do świętowania.
Tulipany też odmroziło, i chyba mają się całkiem nieźle, sądząc po zielonym kolorze, gorzej z krokusami, z których zostały tylko brązowe pozwijane badylki.
Z tęsknotą patrzę na koszmarną ścieżkę prowadzącą do furtki, przy której w styczniu kwitły jeszcze goździki, a teraz straszą tylko szaro brązowe bezlistne rózgi.
Patrzę z nadzieją, ale i powątpiewaniem czy aby te wszystkie posadzone w ubiegłym roku cebule i byliny naprawdę lada chwila zazielenią to miejsce i znów będzie to mój ulubiony fragment podwórka?
Kiedy budzik dzwoni za oknem jest już całkiem jasno, kiedy wracamy też jeszcze widać co nieco, w porywie chwili P zawiesił dzieciom huśtawki, na moje utrapienie bo teraz wybiegają z samochodu jak szalone i lecą byleby się pobujać choćby te pół minuty, zanim matka z tobołkami dobiegnie i przegoni, bo przecież dla nich nie ma znaczenia, że akurat deszcz pada i z huśtawki kapie woda...
Tak że mój pamiętniczku odkładam cię w suche miejsce i zmykam do swoich obowiązków.
Do zobaczenia za niedługo (mam nadzieję)....