poniedziałek, 29 stycznia 2018

Pora spoważnieć

Żarty żartami, a rzeczywistość się dzieje bez względu na to, czy listonosz dostarcza przesyłki czy też nie. A będzie miał co nosić, bo papierów się sporo szykuje w najbliższym czasie.
W ciągu ostatnich tygodni tyle razy odwiedziłam różne  urzędy, że chyba swój przydział na kolejne 10 lat powinnam wyczerpać, ale niestety obawiam się, że tak dobrze to nie będzie.
Pora wziąć się za coś, co odsuwałam od siebie jak najdalej, a co powinno być załatwione niezwłocznie, pomimo bólu i niechęci, a mowa konkretnie o sprawach spadkowych.
Osobiście trudno jest się za to zabrać, bo zwyczajnie boli, bo łzy z oczu wyciska a po za tym to zupełnie nie w głowie człowiekowi (nie wiem może inni nie maja z tym akurat problemu, ale piszę bardzo subiektywnie) podział majątku, kiedy zabrakło nagle z dnia na dzień bliskiej osoby.
I tylko to odkładanie nic dobrego nie przynosi, a wręcz przeciwnie plącze się wszystko niemiłosiernie, bo choćby zwykły rachunek za wywóz odpadów gmina musiała zwrócić, bo podobno nie może przyjąć na  konto osoby nieżyjącej, a zwrot spowodował zaległości, które trzeba było odkręcać,  to samo tyczy się różnych innych spraw i tych drobnych (jak uprzątnięcie wiatrołomu z lasu- jest obowiązek, a formalnie nie wolno tego zrobić) i dziesiątki innych spraw. Pora więc najwyższa się za to zabrać.
Jeszcze jedno mnie przeraża, jak rodzinnie z tego wyjdziemy?
Część rodziny już się do mnie nie odzywa, bo nie zgodziłam się na bezumowne korzystanie z domu. Wydawało mi się wcześniej że jesteśmy w miarę stabilną rodziną, lubiąca się i szanującą się wzajemnie, a tu gorzka pigułka do przełknięcia.
Kiedyś usłyszałam słowa, których na razie kurczowo się trzymam- po zakończeniu formalnie tych spraw wszystko na nowo się ustabilizuje.
Machina ruszyła, mam nadzieję, że nie wyjdę z tego zbytnio zmielona....

17 komentarzy:

  1. Kochana, prędzej czy później musicie przez to przejść - trzymam kciuki o jak najmniej komplikacji i za całą rodzinę też, nie dajcie się tej machinie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, niestety ale przychodzi mi czasem do głowy, że jak już tak ktoś pokaże swoją prawdziwą twarz, to może lepiej nie patrzeć rodzina, czy nie i trzymać na bezpieczną odległość....

      Usuń
  2. No niestety jeśli chodzi o sprawy siatkowej pieniądze to mi ma się rodziny w tej kwestii....

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię takich spraw, też przez to przechodziłam. U mnie prościej, bo jestem jedynaczką, ale i tak musiałyśmy mieć z mamą postanowienie sądu. Bardzo nieprzyjemne, chociaż sędzina ludzka kobieta i jakoś to poszło. Ale fakt, bez tego co krok jakieś komplikacje, bieganie po urzędach, mnóstwo papierów.
    To jak z zastrzykiem, wiadomo, że boli, ale trzeba.
    Trzymam kciuki, dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli byłaś tyko Ty i mama to musiałyście aż do sądu?
      U nas niestety jest to bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać, a w dodatku brak porozumienia

      Usuń
    2. Musiała być przeprowadzona sprawa spadkowa, czy jak się to tam nazywało. Już nie pamiętam gdzie, ale w którymś z urzędów powiedziano, że do czegoś to potrzebne, no to złożyłyśmy odpowiednie dokumenty. Przynajmniej teraz mamy spokój, a ja mogłam w pewnym momencie op...ć PZU, podpierając się właściwymi dokumentami.:)))

      Usuń
  4. Złotego środka wam życzę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dasz radę. Przechodziłam przez to , dałam radę i rodzina też...:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pewna, ze "po" wszystko sie od nowa ustabilizuje, chociaz czesc rodziny moze sie juz do Ciebie nie odezwac az do smierci. Z drugiej strony, moze to wlasnie dobry test wiezi rodzinnych? Ci co sie wykrusza najwyrazniej sa rodzina tylko z nazwy.

    OdpowiedzUsuń
  7. u nas też to nie było łatwe.Osiem osób mieszkało w domu .Jeden z synów babci się wyprowadził no ale reszta.
    jak została tylko mama(my z bratem też w świecie) to przeprowadzała sprawy spadkowe w sądzie.Było ich kilka.Na końcu został jej żyjący brat.Nie,no spokojnie ale....nie dawała rady utrzymać domu,chciała wynająć dół to od razu się chciał podczepić pod pieniądze z wynajmu ale nic nie chciał łożyć.
    Myśmy się wprowadzili bo mama potrzebowała pomocy albo by było trzeba sprzedać dom.
    Jednak jeszcze przed przeprowadzą jej brat chciał spłaty połowy,bo inaczej na nią się nie zgadzał.Dobra - przyznaję że byłam w potrzasku i lekkim szoku bo dom potrzebował lokatora.Trudno daliśmy radę.
    Te sprawy zawsze są trudne i bolesne.Podziwiam mamę że umiała to załatwić ale zapłaciła wysoką cenę bo poszła na rentę z powodu nerwicy i takch tam...

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba mój komentarz wcięło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Te sprawy są straszne naprawdę. U nas w rodzinie męża teraz się zacznie istny cyrk. Babcia niecałe 2 tygodnie temu pochowana a oni gotowi się pozabijac o forse

    OdpowiedzUsuń