Przedszkole ogłosiło w tym roku zabawę andrzejkową pod tytułem bal przebierany, ku wielkiej uciesze dzieci (do tej pory tylko w karnawale była taka imprezka)..
Kiedyś pisałam, jak to na drugi przedszkolny bal (na pierwszy miała strój pirata przesłany nam przez blogową koleżankę- strój mam do tej pory i na każdej imprezie przedszkolnej się przydaje, bo zawsze ktoś zapomni swojego) uszyłam -Starszej jeszcze wtedy- strój czerwonego Kapturka, którego ona najpierw nie chciała, ale później okazało się że była jedną inną pośród samych księżniczek.
Teraz Młodsza znalazła w szafie starą sukienkę Starszej, taką "ksieżniczkową" powyciąganą, potarganą, z poobrywanym tiulem i dziurami w rękawach i za nic nie dała się przekonać, że ta suknia w domu jeszcze ujdzie, ale do przedszkola wstyd ją zanieść,był foch, płacz i nerwy, aż w końcu uległam.
A co tam, niech sobie ciocie myślą co chcą.
A myślą sobie, wiem.Kiedyś rozmawiałam z ciocią na temat pieczątek. Już wyjaśniam.
W przedszkolu jak się zrobi coś super szybko, ekstra ładnie albo coś ponad oczekiwania to w formie nagrody dzieci dostają na rękę, czasem na dłoń pieczątkę (z serduszkiem, słoneczkiem, kotkiem itp) no i w domu jest problem taki, że tak należy dziecko myć, żeby ta pieczątka absolutnie nie ucierpiała, bo inaczej płacz i zgrzytanie zębów.
I w rozmowie mówię o tym cioci dodając na koniec:
-A wy tam pewnie w przedszkolu myślicie sobie: boszzz nawet tego dzieciaka nie umyli.
Na co ciocia:
-Szczerze? To tak, właśnie tak myślimy;-)
Ale do brzegu, bo o czym innym miało być.
Bo w szkole też mają dziś zabawę
andrzejkową. Nie mogę w to uwierzyć: jak to, to już? Jej pierwsza w życiu dyskoteka....A przecież zaledwie wczoraj dopiero co uczyła się chodzić?!
Kochana testujesz mój wzrok czy co? Lada chwila z lupą będę siedziała, miej litość dla słabowidzących okularnków ;)
OdpowiedzUsuńCzas leci i po dzieciach widać to najbardziej - a my? My nadal piękne i młode :)
U nas też są pieczątki, ale Kasia nie robi afery jak się zmyją, dostaje kolejną i jest fajnie ;) Co do słów opiekunki, to trochę mnie dziwią, bo jednak jako opiekunka w przedszkolu powinna trochę znać się na dzieciach i wiedzieć, że dla niektórych dzieci taka pieczątka to skarb najświętszy i nie wolno jej ruszyć, a nie zaniedbanie rodziców...
Wielkość liter już poprawiłam, to zupełny przypadek nie maiłam zamiaru testować ani niczyjego wzroku ani tym bardziej cierpliwości;-)
UsuńMyślę, że jeśli dziecko już w przedszkolu nie okazuje, że pieczątka jest święta, to ciocie (zwłaszcza te bezdzietne jeszcze) mogą o tym nie wiedzieć. W każdym razie ta jedna już wie;-P
A rodzice też są różni, o czym boleśnie teraz się przekonuję i nie potrafię w to wierzyć...
Cierpliwość to ja mam, spoko a jakby trzeba było to i z lupą będę czytała, literki małe ale dałam radę ;) U nie ie spotkałam się z zaniedbaniem dziecka przez rodziców, może dlatego, że przedszkole małe, wszyscy się znają, dzieci z jednej tylko naszej gminy. Opiekunki to nierzadko znajome rodziców z lat szkolnych, może to jest powód? Bieda jest jak i wszędzie, wiadomo.
UsuńU nas tez były akcje pieczatkowe w poprzednim przedszkolu 😁
OdpowiedzUsuńU nas młody z kolegami mazakami sami ro i sobie pieczątki rzecz jasna jak pani nie widzi. Na szczęście mazakami dają się łatwo zmywac to afery nie robię.
OdpowiedzUsuńU nas na andrzejki obowiązkowo przebranie, a potem na choinkę w styczniu.
Gimi... jak cudownie się czyta każde Twoje słówko, które opisuje obecną rzeczywistość szkolno-przedszkolną*** Moje "dzieci" już po 30-tce, jednak doskonale pamiętam pierwszy bal mojej Estery... biała długa suknia i słomkowy kapelusz!!! Ale nie pytajcie mnie, za co się przebrała... hahaha...Śnieżno-rozchlapane pozdrowienia z opolszczyzny!
OdpowiedzUsuńNo,a ja w tym roku bylam jako opiekunka i jeszcze poobserwowałam zabawę :D
OdpowiedzUsuńPaula też miała andrzejki ale przez mój szpital musiałam ja ją wysłać na tydzień do babci. NAwet jej nie mówiłam o imprezie bo przykro by jej było. Ale fakt dzieci dorastają szybko
OdpowiedzUsuńBo trzeba było obok napisać (pisakiem najlepiej:), że dziecko myte, a fragment zachowany na żądanie mytego/mytej...:))
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Hahahah, te zabawy, bale - byly zawsze wydarzeniem :)
OdpowiedzUsuńCo do mycia- no tak znam cos w ten desen....kiedys w Niemcowym przedszkolu panie nauczycielki "zachwycaly" sie tym, ze ja nawet jeansy prasuje- a wcale sie z tym nie liczyly....bo i dziecko czyste,zadbane- a z Polski....
Takze i tak zle i tak niedobrze....
U mnie już bale odchodzą w dal...:))) Ale u córci pewno jeszcze coś tam będzie. Na szczęście ostatnio ciągnie ją do przebrań księżniczkowych, to będzie łatwiej. Bo trzeba było wymyślać i dla dziewczynki i dla chłopca. Był Teeletubiś, Batman, pszczółka, myszka, królik (udało mi się kupić fajną mufkę ze sztucznego futerka na uszy).
OdpowiedzUsuńPieczątek na szczęście nie było.:) Za to były różne naklejki przyklejane do bluzki.:)
Pamietam te bale z przedszkola i mlodszych klas szkolnych! To byly imprezy! ;) Szkoda, ze szkola Potworkow kompletnie czegos takiego nie organizuje... :(
OdpowiedzUsuńW przedszkolu Potworkow pieczatek nie dawali, ale daja je po zajeciach gimnastyki, na ktore chodzi Bi. I tez jest marudzenie, ze dziecko rak nie umyje, bo pieczatka jej sie zmyje! :D