Moja doba skurczyła się chyba do 3 godzin tylko:(
Młodsza chora w domu, Starszą trzeba zawieźć i przywieźć ze szkoły (lekko 140km dziennie).
W domu część pracy (tej etatowej) i tak trzeba ogarnąć.
W międzyczasie było zebranie w przedszkolu, lekcje tańca, na które raz w tygodniu biegamy, zbieranie grzybów w puszczy i lepienie pierogów przez cztery wieczory z rzędu (wrrr, mówiłam kupić, to nie! ale wiadomo swoje najlepsze) do tego reset komputera bo się spsuł biedaczek, reklamacja samochodu po blacharzu- ciągle nie naprawiona, bo blacharz... wyjechał na urlop w międzyczasie i jeszcze długo by można wyliczać.
W internetach mam zaległości jak stąd do Krakowa (nie wiem czemu do Krakowa, bo lubię i już) a te internety to jednak taka odskocznia od codzienności jest. Tak że wiecie w miarę możliwości czytam, ale dyskusję włączę się dopiero jak się trochę odkopię z tej codzienności. Internetu w telefonie nie mam wiec żeby poczytać trzeba włączyć komputer, a jak się włączy to nagle nie wiadomo skąd przybiegają i wołają:
Cio lobiś? ja teś chcę!
Włącz mi bajkę!
Ja teś! Ja teś!
Ja chciem piosienki!
Nie, piosenki nie ja chcę bajkę!
No dlaczego nie chcesz nam włączyć? No proszę!
Plosię!
Tak, ze sami rozumiecie.
Jak młoda wyzdrowieje i wrócę do pracy to wróci też i normalność... mam nadzieję.
Trzymajcie się, zdrowiejcie i normalniejcie :) Ja też pokazując się z telefonem (komputera nie mam - padł) przy dziewczynach mam dokladnie tak samo - puść bajkę, nie nie chcę tej, inną, Kaśka znowu ty wybierasz moja kolej, no maaamaaa... także ten, wiadomo jak jest ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to ostatnio znam. Nie wiem kiedy mi ostatni tydzień minął przez to kupowanie auta i rejestrowanie, ubezpieczanie itd itp i tatę i teścia w szpitalu i tak serio to nie wiem w co ręce włożyć. Komp zipie na szczęście, a internet w telefonie mam bo inaczej by była na amen odcięta bo czasami to nie uruchamiam kompa. U nas Mimiś ma tablet od bajek i piosenek. Spasowaliśmy po urodzenia Maleńtasa i przyznaje, że tablet ratuje mi życie często.
OdpowiedzUsuńAle poczekaj minie... i wszystko wróci do względnej normalności i spokoju.:)
A poza tym kto da radę jak nie ty Gimi :)
Aaaa i zdrówka koniecznie.
Usuńja to nic, Ty to dopiero masz do ogarniania! małe dzieciątko i większe dzieciątko, mąż gdzieś we świecie, dziadkowie na "wakacjach", pełna zagroda, pełny garaż... ale masz rację, kto jak nie my!?
UsuńJa proponuję lubić za-Krakow😁
OdpowiedzUsuńza-Kraków też lubię;-)
Usuńjak znajdziesz chwilkę to popiszemy kiedyś, na razie trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńdla Ciebie zawsze, jak coś to pisz śmiało
UsuńMam nadzieje, ze wrocisz do normalnosci, bo dawno Cie u mnie nie widzialam:))) Ale serio to rozumiem chore i marudzace dzieci.
OdpowiedzUsuńStar, masz racje, przyznaję bez bicia że ostatnio czytam tylko Klarkę i Szczurka, ale obiecuje dziś uroczyście odwiedzić i Ciebie! idę od razu
Usuńzajrzyj rowniez do mnie ;)
UsuńCzasami wlasnie taka kumulacja kladzie wszystko na lopatki. Mam nadzieje, ze jednak powoli wszystko sie ulozy! SILACZKO!!!
OdpowiedzUsuńNa razie wygląda na to, że ok połowy listopada powinno być już spokojniej....
UsuńZdrówka 😍
OdpowiedzUsuńU nas tez juz bitwa o tv Przemek chce bajki a Karola piosenki koniecznie disco polo😆
To Ci bardzo współczuję, a siebie utwierdzam w przekonaniu , że Tv to jest ZUO! Jak dobrze, że nie mamy telewizora;)
UsuńZaczekaj jeszcze troche a usłyszysz - Mamo, ona ma chłopaka a ja nie, zrób coś !!!!
OdpowiedzUsuńOj, mam nadzieję, że chłopaka jej szukać nie będę musiała, nie strasz mnie ;)
UsuńSpokojnie. Pociesz się, że wszystkich ostatnio przysypało prozą życia.
OdpowiedzUsuńBuziaki od nas dla Was :-)
Szczurku kochany, żeby to chociaż proza była, u mnie ostatnio poezja level hard.... ale spisać nie ma komu
UsuńJa mam wrażenie że u mnie taki stan to srandard choć dziecko niby jedno ale jakby że trójka.
OdpowiedzUsuńSarahh, wierz mi nie wiesz co mówisz. Ja przed młodszą też tak myślałam, później kiedy były dwie ale obie w jednym przedszkolu też mi się wydawało, że już bardziej się nie da, teraz kiedy mam dwie w różnych miejscach i na różne godziny zastanawiam się co ja robiłam z tym wolnym czasem sprzed roku....
UsuńTrzymaj się, Gimmi!
OdpowiedzUsuńTetryku, trzymam się absolutnie nie mam czasu na żadne puszczanie...
UsuńGimmi - nie wiem czy będzie to pocieszenie. Podobne sytuacje były dla mnie i mojej żony codziennością gdzieś w latach 70-tych. Dzisiaj co prawda zastanawiamy się jak my wtedy sobie dawaliśmy z tym radę - jednak brzmi w tym pytaniu spora nutka sentymentu.
OdpowiedzUsuńAle wbrew oczekiwaniom tamten czas nie odszedł w przeszłość. Ożywiły go i uaktualniły nasze wnuki. I powiem, że odnoszę wrażenie, iż każde kolejne pokolenie jest coraz bardzie pomysłowe w dostarczaniu "rozrywek" opiekunom.
Wytrzymaj jeszcze trochę - a będziesz się śmiać ze swoich dzisiejszych kłopotów
Dziękuję za miłe słowa, ja już się śmieję z tego czym się przejmowałam rok temu;-) Bywa naprawdę wykańczająco, ostatnie dwa i najbliższe dwa tygodnie są wypełnione po brzegi, ale to w sumie przyjemne wypełniacze, bo czy nie cieszyć się na wizytę nad morzem? albo na wizytę siostry z GB, no się cieszę, tylko doba na wszystko za krótka;) Pomimo wszystko absolutnie z nikim nie zamieniłabym się na życie ;-)
Usuńja myślalam że skoro dziecka dorosle,jedno nawet wyprowadzone,to będzie czas dla siebie,spokój i takie .... bezpieczenstwo.ALe cóz.Nie znasz dnia ani godziny ,mamy jazdę bez trzymanki.
OdpowiedzUsuńŻyczę by ścieżki się wyprostowały i bylo dobrze.Oby tylko do przodu i z tarczą;)))))
No toś mnie pocieszyła..... ja się łudziłam, że z czasem to jednak będzie łatwiej...
Usuń